Zamieszczone przez
alakin
Panie i Panowie, dla jasności. Dyskusja o wyświetlaczach zaczęła się od mojego posta. Ponieważ go skasowałem a dyskusja trwa nadal chciałbym wyjaśnić jedną ważną rzecz.
Nie oceniałem wyświetlacza jako takiego, tudzież jego przydatności do codziennej pracy z aparatem. Teza jaką postawiłem była taka, że średniozamożny przeciętny pstrykacz (jest ich coraz więcej) kupuje aparat w ten sposób, że idzie do sklepu, pstryka na miejscu fotę i patrzy na wyświetlacz co wyszło. A na wyświetlaczach Canona, Nikona czy Sony niestety - wygląda lepiej. Sam miałem możliwość porównania tego co widziałem u kolegi na canonowskim wyświetlaczu a następnie na stronie www. To co widziałem w aparacie wyglądało 100 razy lepiej niż w oryginale na kompie. Coś co było mdłym mydłem, w okienku wyświetlacza wyglądało na ostrą, soczystą fotę.
I tylko w tym kontekście - sposobu kupowania sprzętu ze średniej półki przez coraz zamożniejszych amatorów - napisałem o wyświetlaczu.
A Olympus nie produkuje sprzętu dla członków olympusclubu, którym "wyświetlacz nie przeszkadza", tylko po to, by zdobywać kolejnych użytkowników, właśnie tych zamożnych, którzy bez mrugnięcia okiem kupią szkła ze średniej półki, bo ich po prostu stać.
I właśnie DLA NICH ten wyświetlacz jest za kiepski... Bo testując sprzęt w sklepie zobaczą "takie sobie" fotki obok pięknych, nasyconych, ostrych zdjęć z wyświetlaczy aparatów innych marek.
Koniec OT