Moje mówiło "dziękuję" do czasu pojawienia się promocji z 45-tką, którą kupiłem za tysiaka.
Wersja do druku
No to widze, ze podazylem wydeptana juz sciezka! 2x5d+35L+85 na OM-D+12+25+45.
Tak zaczynam się przyglądać takim coraz to częściej widocznym ścieżkom i po prawdzie widzę, że więcej w tym buntu niż przemyślanego wyboru. Są dziedziny, gdzie mała matryca i równe obiektywy mają sens, ale nie jest to akurat... nazwijmy to: najczęściej uprawiany rodzaj fotografii komercyjnej :) Zmiany systemu to duże koszty, a w tym przypadku obawiam się, że zyskać można jedynie na wadze.
Być może masz rację, ale... ja nie jestem komercyjny :mrgreen:
Nie uważam się za fotografa a raczej pstrykacza - moja pierwsza lustrzanka przy sprzedaży miała ok. 50tyś. na liczniku, ostatnia nieco ponad 2... :lol:.
Pierwszy pen zrobił tyle w tydzień :mrgreen: - "fun" jaki mi daje rodzina mikro jest nie do zastąpienia nawet przez najlepsze lustrzanki.
A jakość zdjęć? Dla mnie wystarcza, że jest lepiej od Canona 7D... a jest, w przypadku OMD pod każdym względem jest.
Dlatego być może warto zostawić jedno body 5D i ze dwie stałki (niekoniecznie eLki, tańsze f/1,8 w zupełności wystarczą) jako back-up na rzadkie okazje specjalne, jeśli już się wdepnęło w ten system. A jako główne narzędzie jednak bezlusterkowiec. Myślę, że w moim przypadku takie rozwiązanie sprawdziłoby się świetnie. I wcale nie czuję się zbuntowany. Wręcz przeciwnie, czuję, że w końcu niczego nie muszę sobie udowadniać :)