Ja też się nie znam na ptakach, a tych gatunków wikłaczy jest bardzo dużo,
Przed wyjazdem wgrałem bazę ptaków wystepującyh w RPA i on na podstawie daty i lokalizacji dobiera .
Wersja do druku
Ja też się nie znam na ptakach, a tych gatunków wikłaczy jest bardzo dużo,
Przed wyjazdem wgrałem bazę ptaków wystepującyh w RPA i on na podstawie daty i lokalizacji dobiera .
Dojechaliśmy do ISimangaliso Wetland Park nad wybrzeże Oceanu Indyjskiego. Na początek - rejs na hipopotamy. Niestety pogoda rano nie dopisała.
Załącznik 266825
Brunatniczka- też wikłaczowate :)
Załącznik 266828
Modrzyk
Załącznik 266829
Bielik amerykański.. ale skąd on tam ?
Załącznik 266826
Hippos
Załącznik 266827
Załącznik 266824
Załącznik 266823
Po południu mieliśmy czas do zagospodarowania. Część wybrała plaże a my wybraliśmy się na kolejne bezkrwawe polowanie, z grillem nad wybrzeżem Oceanu Indyjskiego. Warto było. Woda w oceanie cieplutka, ale fale były ogromne.. trochę się popluskałem ale trzebva było uważać...
A safari było świetne, zwłaszcza w drodze powrotnej.
Załącznik 266820
Przepiękne Kudu
Załącznik 266822
Załącznik 266821
Widzę że mimo marnej pogody afrykańska fauna znakomicie dopisała:-). Zastanawia mnie ten niby-bielik z czwartego zdjęcia. Żółty dziób faktycznie jak u dorosłego bielika, ale oprócz rejonu występowania cechy anatomiczne niezbyt dobrze się zgadzają. Dorosłe bieliki amerykańskie mają białe głowy i ogony oraz jaskrawożółte tęczówki oczu. Młode białych ogonów i głów nie mają, ale z kolei kolor dzioba się nie zgadza - ich dziób jest czarny i dopiero z wiekiem nabiera żółtego koloru. Już bardziej pasuje bielik euroazjatycki (nie ma białej głowy) ale też nie występuje w południowej Afryce i nadal kolor ogona nie pasuje. Przyglądałem się zdjęciom różnych orłów afrykańskich ze strony ebird.org i niestety żadnego nie udało mi się dopasować.
Kudu faktycznie przepiękne - najładniejszy zwierz z tej wstawki.
Bardzo podoba mi się mordka hipcia :)
Ciąg dalszy safari w parku narodowym nad brzegiem Oceanu Indyjskiego i dwa super spotkania ze słoniami.
Zjedliśmy lunch i ruszyliśmy w drogę powrotną. Zamiast tej samej asfaltowej drogi, po chwili zjechaliśmy w gruntówkę. Niestety po dosłownie kilkuset metrach drogę blokowała złamana kolczasta akacja. W zasadzie mieliśmy zawracać ale po krótkiej wymianie zdań postanowiliśmy spróbować odsunąć drzewo z drogi. Udało się i jechaliśmy dalej, w nagrodę za chwile ukazały nam się antylopy, w przydrożnym bajorze czatował krokodyl, a czarny jak smoła bawół łypał na nas spode łba.
a potem drogę zagrodziło nam stado słoni z naprawdę małymi słoniami, idące dostojnie tą sama drogą. Gdy podjechaliśmy zbyt blisko jeden ze słoni zawrócił ku nam i robił groźne miny jakby chciał ruszyć prosto na nas. Na nasze szczęście uznał że nie jesteśmy aż tak groźni.
Wyjechaliśmy na asfalt a tak kolejna rodzina słoni z beztrosko bawiącymi się słoniami. dzień zakończyliśmy na kolacji z niezłym jedzeniem.
Następny dzień to przejazd ekspresowy na lotnisko pod Durbanem- ponoć ładne miasto ale zrobiło się bardzo niebezpieczne, więc wypadło z programu, i 1000 km lotu na południowy zachód do Port Elizabeth. Genezę nazwy łatwo można odgadnąć,
Załącznik 266877
Załącznik 266876
Załącznik 266875
Załącznik 266874
Załącznik 266873
Załącznik 266872
Załącznik 266871
Załącznik 266870
Załącznik 266869
Załącznik 266868
Słonie kapitalne, aczkolwiek małpa i antylopy też robią duże wrażenie.
Dwa zdjęcia z Port Elizabeth i zmierzamy w kierunku Parku Narodowego Tsitsikamma.
Świetny widokowo i przyrodniczo spacer w lesie deszczowym, od razu przypomniał nam się Abel Tasman NP na Wyspie Południowej Nowej Zelandii
Załącznik 267046
Załącznik 267039
Załącznik 267044
Załącznik 267047
Załącznik 267045
Po drodze kilka punktów widokowych niczym z greckich wysp :)
Załącznik 267043
Załącznik 267042
W Knysna, położonym na 34 stopniu S ( tak jak Buenos Aires czy Adelaide w Australii) degustowaliśmy ostrygi - nic specjalnego ale z cytryna i Tabasco jakoś poszło. Za to kalmary były znakomite.
Załącznik 267041
Załącznik 267040
jeszcze będzie przepięknie- obiecuję.
Piękne skałki w morzu i wąski kanion. Domyślam się że spacer po kładce linowej (chyba nad ujściem jakiejś rzeki?) budził niezapomniane wrażenia.