Zgadzam się @andtor2 ze sprzątaniem w 100%. Lubię bajzej uporządkowany, kontrolowany.
Wersja do druku
Zgadzam się @andtor2 ze sprzątaniem w 100%. Lubię bajzej uporządkowany, kontrolowany.
Ja w takich przypadkach kadruję bez śmiecia. Stare przyzwyczajenia ciężko wykorzenić, haha, ale jeśli kadru "się nie da zrobić" inaczej, to śmieć usuwam w postprodukcji. Już nie udawajcie, że nie wiecie o jakie ingerencje w krajobraz mi chodziło. O takie, gdzie wywala się jedną trzecią (usuwa drzewko, albo tory, albo jedna górę), a potem dokleja jeszcze jakieś elementy (słoneczko, inną górę, inne drzewko). Nie robię tego tylko w fotografii dokumentującej, bo w tzw. kreatywnej przecież "wszystko wolno". I od razu piszę, że jeśli ktoś tak robi to niech sobie robi, mi to nie przeszkadza w żaden sposób, tak samo jak nie przeszkadzają mi linie wysokiego napięcia. :)
Być może wcześniej zbyt precyzyjnie się nie wypowiedziałem to dopowiem:). Tak jak dla Ciebie "barbarzyństwem" jest prostowanie fisza, dla kogoś innego takim samym "barbarzyństwem" (a może większym) będzie pozbawianie kwiatu koloru w obróbce. Dlatego napisałem, że dokładnie to samo, choć wiadomo że dość trudno porównywać te dwa zabiegi. Dla ścisłości dla mnie i jedno i drugie jest dopuszczalne, choć fanem kwiatów w odcieniach szarości, jak i zdjęć z fisza nie jestem. Trzeba po prostu przyjąć, że każdy będzie miał tu swoje zdanie. Całkiem możliwe, że większość uważa jak Ty. Nie chcę przekonywać do mojego punktu widzenia:)
A no widzisz, ja Cię zrozumiałam bardziej, że "jak fisza nie prostować to też nie dekoloryzowac kwiatków", dlatego napisałam, że to inna sprawa. I jasne, są ludzie, którzy tego nie robią i to jest całkiem w porządku. Wiesz, ja też nikogo nie zamierzam przekonywać, ja nie prostuję fisza i ja nie wycinam drzew, czy nie doklejam słoneczek, ale jeśli ktoś tak robi, to nie znaczy, że "błądzi" i "o jeny tak nie wolno". W fotografii wszystko wolno, to nie medycyna, tu nikomu krzywdy się nie zrobi. :)