Mam na półce starą książkę pt. "Błędy w fotografii". Ciekawa lektura.
Wersja do druku
Mam na półce starą książkę pt. "Błędy w fotografii". Ciekawa lektura.
A powracasz do niej?Cytat:
Zamieszczone przez Rafał Czarny
Przeglądnąłem ją może rok temu. Opowiada o fotografii WB, m.in. o błędach przy wywoływaniu filmów, odbitek. W sobotę wywołałem po latach film WB w koreksie. I poniosłem porażkę. Może gdybym zaglądnął do tej książki uniknąłbym skaszanienia połowy zdjęć.Cytat:
Zamieszczone przez Peniek242
Każdy sposób na naukę jest dobry o ile jest skuteczny. Jest nawet takie powiedzenie o uczeniu się na cudzych błędach.
Pieniek, nie pije wodki, a wiec nie wiem, o czym mowisz.Cytat:
Zamieszczone przez Peniek242
Tutaj sie dowiesz reszty. Moja uwaga, to rodzaj kontynuacji walki podjetej przez Mysikrolika:
https://forum.olympusclub.pl/topics2...6bcff7d#130556
To wszystko.
Excel, nie kumam o co Ci chodzi ale nie wazne, samoobrony tez nie rozumiem.
Rafal, po czesci masz racje. Mowienie nie rob tego i owego rodzi pewne przyzwyczajenie. Przy filmach zapewne trzeba bylo miec duzo wprawy by wywolywac. Trzeba bylo znac zagrozenia (ja tego nie zaznalem, nie wiem). Natomiast przy cyfrze chyba jest troszke inaczej, tzn. patrzymy na wzory i idziemy w tym kierunku a nie modlimy sie nad tym jak spartaczyc zdjecie. Cyfra wybacza nasze bledy, ktore poprawiamy nastepnym razem nie uszczuplajac przy tym naszych kieszeni.
Wrzucam np. zdjęcie do mojego wątku i ktoś pisze - "za mocno przyciąłeś z prawej, ostrość nie jest na oczach tylko na nosie.". A ja sobie myślę - no, gość ma rację. Następnym razem...
To przecież uczenie się na błędach.
gnioty, gnioty, gnioty... podziwiam co niektórych apsztyfikantów za umiejętność blablania o gniotach
Też mam tę książkę. Jej zaletą jest to, że - oprócz zdjęć spapranych - pokazuje też właściwe podejście do tematu.Cytat:
Zamieszczone przez Rafał Czarny
Dla zainteresowanych: większość poruszanych tam zagadnień nie dotyczy jednak kompozycji i poprawnego naświetlenia, a bardziej wołania filmu, błędów wynikających ze źle działającej migawki (i określaniu rodzaju błędów na podstawie objawów) itp.
Dziękuję wszystkim za zabranie głosu.
Generalna uwaga - dlaczego dyskusja zeszła na błędy fotograficzne w ogólności i tym samym stała się abstrakcyjna?
Co do błędów na moich fotkach, to tylko Peniek jako jedyny napisał, że zdjęcia są nieostre (ja uważam, ze są dostatecznie ostre, jak na portrety), są żle skadrowane (tu już nie wchodził w szczegóły, bo widocznie uznał, że kto ma wiedzieć, to wie o co chodzi) i na koniec dodał najbardziej treściwy konkret – są „złe”.
Peniek niepotrzebnie się oburzył na moją pisaninę, co zaanonsował na początku swojego posta okrzykiem, cytuję - „o w mordę”.
Mariush nawiązał do tematu króciutko i zaakcentował „gniotowatość” fotek.
Lgrabun podsumował krótko moje wysiłki twierdzeniem, „że nikt nigdy jeszcze nie nauczył się robić dobre foty, patrząc na foty złe".
Moim zdaniem od samego patrzenia dużo się nie można nauczyć, ale poddając jakąkolwiek fotke pod dyskusję, można jednak coś skorzystać.
Dalej Lgrabun zaproponował: „Lepiej zainwestować w album impresjonistów, albo Mana Raya, albo Westona niż uczyć się złych wzorców”.
Lgrabun, wyobraź sobie, ze jakiś forumowicz ambitny kupił kilka albumów impresjonistów i chce się uczyć fotografii. Co byś doradził takiemu nowicjuszowi – na co ma zwrócić uwagę przeglądając album i jak to wykorzystać do nauki. Króciótko.
Pzdr, TJ
ale to były fajne czasy :) ja zawsze kręciłem a siostra wlewała odczynniki :) a potem to siedzenie w ciemni :) łezka w oku :D cału sprzęt jeszcze mam ale chyba bym się nie odważył po tylu latach przerwy :)Cytat:
Zamieszczone przez Rafał Czarny