T48 (SU-57) - Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Załącznik 170132
Wersja do druku
T48 (SU-57) - Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Załącznik 170132
Pływająca stacja demagnetyzacyjna SD-13 proj. B208 oraz okręt rozpoznania radioelektronicznego ORP Nawigator proj. 863 w porcie wojennym Gdynia.
Załącznik 170202
Brytyjski pocisk rakietowy z głowicą nuklearną Avro Blue Steel na pojeździe AEC Mandator G4, przenoszony przez samoloty bombowe serii V - Muzeum RAF Londyn.
Załącznik 170240
130mm B-2ŁM stanowiące uzbrojenie ORP Wicher II (proj. 30bis) - Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
Załącznik 170266
Grizzly I (kanadyjska wersja czołgu M4A1 Sherman) - Muzeum Wojska Polskiego Warszawa.
Załącznik 170334
Polski piechur z 1936 roku w mundurze salonowym - Muzeum Wojska Białystok.
Załącznik 170391
Jest to ciekawa uwaga, która skłoniła mnie do sprawdzenia w czym rzecz. Po przejrzeniu wielu zdjęć tego czołgu, można zauważyć, iż wiele egzemplarzy Grizzly jak i Shermanów miało dospawane płyty pancerne z obu stron kadłuba. Było to podyktowane relatywnie słabym opancerzeniem tych wozów. Niestety nie znalazłem odpowiedzi, czy robiono to fabrycznie, czy też w warunkach polowych siłami załóg. Nie wykluczałbym także obu tych możliwości. Najlepiej byłoby to sprawdzić w jakiejś dobrej monografii (są takowe np. w źródłach anglojęzycznych). Tutaj w formacie PDF można zobaczyć foty chyba wszystkich zachowanych do naszych czasów maszyn Grizzly.
Pozostając w klimacie pojazdów gąsienicowych, wrzutka czegoś mniejszego - Sd.Kfz. 302/303, lepiej znany jako Goliath. Eksponat pochodzi z Muzeum Transportu w Bratysławie.
Załącznik 170457
Kojarzy mi się to z pewnym filmem o II WŚ Spielberga, gdzie załoga bombowca w czasie nalotu straciła podwozie i facet z samolotu, który był rysownikiem i obsługiwał taką wierzyczkę dorysował podwozie u siebie w rysowniku jak z komiksu i na takim wylądowali, ponieważ cudem pojawiło się pod samolotem :)
Te plyty byly przyspawane w fabryce. To pozostalosc po odlewach, ktore mialy po obu stronach miejsce na drzwiczki:
Ktos rozsadny stwierdzil, ze to zbytek i trzeba je zaspawac i zabezpieczyc.
Za tę fotę należy Ci się plus jak psu zupa :) ale jak zwykle ten idiotyczny system nie pozwala go dodać. :evil: Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś dobrodziej pamiętający słowa towarzysza Edwarda. :) Wracając do meritum - nie wszystkie kadłuby Grizzly miały takie otwory, na co wskazują zdjęcia z podlinkowanego przeze mnie źródła.
Podejrzewam, ze to kwestia spawacza - niektore plyty byly tez mniej, lub bardziej dopasowane - praktycznie co egzemplarz, to inaczej przyspawana (i wykonczona) plyta. Ta druga plyta- po jednej tylko stronie, to pewnie bylo typowe wzmocnienie - prawdopodobnie wewnatrz byla jakas wneka, ktora oslabiala strukture, albo po prosto powodowala zmniejszenie przekroju pancerza.
W czasie wojny wykorzystywali co bylo pod reka - trafialy sie tez takie egzemplarze:
Bodajze w roku 1943 te oslony byly juz odlewane od samego poczatku i dlatego sa o wiele mniej widoczne:
...lub nie ma ich wcale:
Dzięki za pozytywny odzew!
130mm KS-30 - Muzeum Techniki Wojskowej Lešany.
Załącznik 170640
Trabant 601 Kübel - Małopolski Piknik Lotniczy 2013 w Krakowie.
Załącznik 170719
Odnosze nieodparte wrazenie, ze w takim aucie wzbudzilbym senscje w mojej okolicy... ;)
Myślę, że nie tylko w Twojej. :)
Ciekawe czym różniła się ''normalna'' wersja od tej DeLux?
BL 5,5 inch Medium Gun Mk 3 - Muzeum Wojska Polskiego Warszawa.
Załącznik 170832
No i to jest normalne podejście do życia i do ogólnie pojętej wolności wyboru oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, a nie powymyślają pełno przepisów aby można było łupać kasę z obywatela. Za przeproszeniem nasra..... pełno eko norm, które jedynie na papierku pięknie wyglądają a w sumie okazuje się, że takie samochody przez okres swojej eksploatacji i utylizacji są bardziej brudne ekologicznie niż te stare. Dzisiaj wyczytałem, że rekordzistą przebiegu jest jakieś Volvo z 1968 roku i na 2011 rok miało prawie 5 mln kilometrów, ciekawe jaki dzisiejszy samochód tyle osiągnie na oryginalnym serduchu :)
I to jest właśnie wzór prawdziwej ekologii. Jakoś dziwnie łatwo zapomina się, że wyrób ekologiczny powinien być trwały - gdyż zarówno jego zutylizowanie, jak i wyprodukowanie nowego, który go zastąpi stanowią znaczne obciążenie dla środowiska. Podejrzewam, ze niemały wpływ na te luki w pamięci ma lobby przemysłowe, dla którego produkowanie coraz większych ilości tandety o niskich kosztach wytwarzania stało się sposobem na zwiększanie zysków.
Obawiam się, że koledzy nieco idealizują stare czasy. Nie wszystkie silniki były tak trwałe, a karoserie po kilku latach potrafiły zamienić się w sito. Poza tym samochody były znacznie droższe w stosunku do zarobków (nie tylko u nas) i bardziej się o nie dbało. Dlatego mój wniosek jest nieco inny: produkt ekologiczny powinien być drogi, wtedy kupuje ten, kto naprawdę potrzebuje, a jak kupi, to o produkt dba, żeby mu służył jak najdłużej ;)
Oczywiście, że w starych czasach wyroby były różnej jakości - obrócz trwałych Volvo czy Mercedesów istaniły też psujące się co kilkaset przejechanych km Syreny i Fiaty 126p. Można było jednak wykładając odpowiednie pieniądze kupić wyrób trwały i niezawodny. Obecnie wysoka cena ani trwałości ani niezawodnosci nie gwarantuje - dla producenta jest lepiej, gdy wyrób zacznie sie psuć zaraz po zakończeniu gwarancji, gdyż zarobi na serwisie a i nowy wcześniej sprzeda. Z tą drożyzną to przesada - cena nie powinna byc sztucznie nabijana. Produkt ekologiczny powinien kosztować tyle, ile wynika z jego kosztów produkcji i rozsądnej marży dla sprzedawcy, producenta i ewentualnych pośredników. A koszty produkcji faktycznie byłyby zapewne wyższe, niż obecnej tandety - jakość wykonania kosztuje - i to zarówno ze względu na koniecznosć stosowania lepszych (często droższych) surowców jak i koszty wykonania (większa starannosć, lepsze oprzyrządowanie, bardziej wykwalifikowani a wiec i lepiej opłacani pracownicy, większe koszty kontroli jakości). A co do dbania - wspólczesne techniki wykonania często powodują, że żadne dbanie nie przedłuży twałości wyrobu (np. nierozbieralne obudowy uniemożliwiajace wyczyszczenia wnętrza lub naprawę drobnych uszkodzeń, plastikowe elementy które po pewnym czasie kruszeją i pękają itp.).
Ale - może nie tylko o ekologii, ale i9 o zdjeciach wypadałoby coś napisać;-) Nie wiem, czy dobrze widzę, ale wydaje mi się, ze ta armata ma wylot lufy zaspawana kawałkiem blachy... Mam świadomość, ze wnętrze lufy warto czymś zabezpieczyć przed wodą i wrzucaniem różnych śmieci, ale żeby aż zaspawywac....
Te off-topy mnie dobijają!
Święte słowa! Już chyba starczy tego ględzenia o ekologii i innych niezwiązanych z wątkiem pierdołach.
Widzisz dobrze, swoją drogą nie wiem po kiego grzyba to zrobiono?!
Tym razem Tatra T805 w egzotycznym malowaniu. Fota robiona podczas ubiegłorocznej ''Operacji Południe'' w Bielsku-Białej.
Załącznik 170925
Pattern 1853 Enfield - Greenwich Heritage Centre w Londynie.
Załącznik 170978
AJ 168 MARTEL TV - Muzeum RAF w Londynie.
Załącznik 171085
Jawa 350 typ 634 - Narodowe Muzeum Techniki w Pradze.
Załącznik 171295
Strzelec Korpusu Ochrony Pogranicza, trzymający 7,92 mm karabin Mauser wz. 98 - Muzeum Wojska w Białymstoku.
Załącznik 171428
Też tak myślę. :)
W rzeczy samej. :wink:
105mm leFH 18 - Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej w Warszawie.
Załącznik 171556
Renault UE Chenillette - Muzeum Wojska w Paryżu.
Załącznik 171755
Austin K2 - Muzeum RAF w Londynie.
Załącznik 171975
Jeden z wielu na Grzędzie Sokalskiej bunkrów na Linii Mołotowa.
Tam gdzie kępa krzaków - tam kolejny bunkier. (ten akurat to "niedźwiedź")
Pozdrawiam.
Fajna Renówka. Ciekawe czy też się tak sypała na polu walki jak Laguny dwójki :P