Wątek zapowiada się interesująco. Pytanie mam o rowery. Jakie, i jak się osprzęt spisywał?
Wersja do druku
Wątek zapowiada się interesująco. Pytanie mam o rowery. Jakie, i jak się osprzęt spisywał?
A ja oglądam i czekam na następne zdjecia :)
Super! Dawaj więcej!
Zdecydowanie sakwy. Nie mieliśmy, aż tyle sprzętu żeby potrzebować przyczepek, które na kamienistych zjazdach fruwały by jak niewiadomo co.Cytat:
Korzystaliście z przyczepek czy sakw na bagaż?
Dolne zaczepy w moich sakwach nie wyrobiły, gumowe naciągi poszły w strzępy, ale o zjazdach będzie później ;).
Jeśli chodzi o marki rowerów to były różne, w większości amortyzatory rowerowe Rock Shox Reba - olejowo powietrzne. Hamulce tarczowe to w tych warunkach podstawa, choć jeden z naszych był na v-break'ach i też dawał radę.Cytat:
Pytanie mam o rowery. Jakie, i jak się osprzęt spisywał?
Jeśli chodzi o moje awarie to:
- rozerwana opona - pod koniec było trzeba ją zszywać igłą i nitką
- zerwane zaczepy w sakwach
- zerwana linka przedniej przerzutki
- około 10 przebitych dętek
- zgięte siodło (nie sztyca) - po fikole przez kierownicę
- 3 zębatki na kasecie totalnie zjechane - łańcuch się ślizgał
- zerwany łańcuch, a w wyniku ułamany hak przerzutki
Mimo wszystko dojechaliśmy do celu.
Po 1.5 dnia w Katmandu ruszyliśmy w stronę miejscowości Gorka, z której mieliśmy dojechać do Besisahar - czyli początku szlaku.
Wrzucam kolejne fotki, niestety nie wszystkie wyszły tak jak chciałem, ponieważ w dolnych partiach gór było wilgotno i dość ciepło - parował mi obiektyw :/.
5. Widok na pola ryżowe:
6. Kobiety pracujące na polach:
7. Wszędzie pola pola i pola :)
No to jedziemy..
Ciekawie zapowiada się wątek. Czekam na kolejne zdjęcia.
Ludzie są spoko nastawieni, a dzieciak chętnie pozują do fotek.
8
Foto. Bartek S.
9
10. Droga do Gorki:
Yyyyyy.. czuję, że ten wątek będzie rewelacyjny. Leci do subskrypcji.
z Katmandu mamy 140 KM do Besisahar - miejsca w którym zaczyna się nasza prawdziwa przygoda z wspinaczką na rowerach górskich na jedną z najwyższych przełęczy świata. Po drodze zatrzymaliśmy się przy ciepłym, górskim potoku i czekaliśmy na resztę.
Gdy grupa już była w komplecie ruszyliśmy do góry, po 30 minutach jazdy jeden z nas zauważył, że zostawił plecak z paszportem i kasą :) - wrócił po niego i niestety go nie było a my od godziny 14 czekaliśmy na wieści z dołu. Utknęliśmy na nieplanowany nocleg we wsi, której nawet nie było na mapie.
Wieczorem dojechało dwóch naszych, plecaka nie udało się odnaleźć, sprawa została zgłoszona na policję. Kiedy zrobiło się ciemno a chmiel zaczął uderzać do głowy odpaliłem muzykę w telefonie, po jakimś czasie przybiegło dwóch miejscowych i zaproponowali odpalenie swojego sound-systemu. Niewiadomo skąd pojawiła się lokalna ryżówka i impreza ruszyła pełną parą:
https://www.youtube.com/watch?v=JGPRncgqono
Rewelacyjna podróż, czekam na więcej fot i opisów!