O Panie, Maroko rowerem? To budzi podziw. Powiedz, czy było bezpiecznie? Byłem parę razy w krajach arabskich ale jakoś zawsze mam obawy w kwestii bezpieczeństwa. Jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Wersja do druku
O Panie, Maroko rowerem? To budzi podziw. Powiedz, czy było bezpiecznie? Byłem parę razy w krajach arabskich ale jakoś zawsze mam obawy w kwestii bezpieczeństwa. Jak to wyglądało w Twoim przypadku?
odwiedziliśmy sporo wiosek i wioseczek, spaliśmy w oazach do których przybiegały zaciekawione dzieciaki i krążyły w okół namiotów. Raz nocowaliśmy hmm nie wiem jak to nawet nazwać - dużym pomieszczeniu - tym co starczyło miejsca spali na kanapach, inni na karimatach. U miejscowych można było zamówić śniadanie (głównie omlet). Nie spotkaliśmy się z żadnymi objawami agresji. W małych miejscowościach i wioseczkach czułem się o wiele lepiej niż w dużym Marakeshu. Druga sprawa to fakt, iż organizator był już nie raz w Maroku i wyrobił sobie kontakty. Na koniec wyprawy mieliśmy okazję posłuchać saharyjskiego zespołu live podczas wieczoru spędzonego w oparach haszu i zakrapianego whisky :wink:
Maroko rowerem! Ale czad :D Zdjęcia bardzo przyjemnie się ogląda :)
a tutaj grupowa fotka przed samą Saharą ;)
i na pustyni:
Czyli wyjazd po.czesci zorganizowqny. Juz pomyslalem, ze sam wziales rower i pomyslales, ze ot tak przejedziesz Maroko. Fajnie, taka grupowa wyprawa musiala byc naprawde ciekawym przezyciem. Organizator regularnie takie wyprawy przeprowadza? Mozesz napisac cos o koszcie, czy trzeba miec jakies przeszkolenie, etc?
Osiem od czegoś trzeba zacząć. Chyba również miałbym obawy żeby na własną rękę jechać do Maroko, problemem z pewnością było by zebranie ekipy oraz ustalenie terminu. Wyjazd organizowany był przez united-cyclists.com - dość ekstremalne biuro podróży - przynajmniej ja tak to nazywam. Wyprawy są organizowane głównie do Maroko, Indi oraz Nepalu w ramach projektu Polski Himalaizm Rowerowy - czy wjeżdżamy gdzie się da najwyżej. Na Maroko zdecydowałem się, ponieważ dwie przełęcze na które trzeba było wjechać miały 2200 m n.p.m oraz 2800 m n.p.m - ta druga offroadowa, jazda po kamieniach itd. Maroko kosztowało 3700zł plus to co przetańczysz i przejesz na miejscu - z alko jest trudno i jest drogi, jedzenie skromne - omlety, gotowane jajka, tuńczyki, czekolada, coca-cola. - przejechaliśmy 1000 km - spaliłem 6 kg tłuszczu :)
Musisz mieć ogólnie dobrą kondycję. Ile przejechałeś na rowerze w 1 dzień? Na wyjazd w Himalaje wymogi już są nieco bardziej wygórowane.
W Maroko pierwszy raz jechałem ok 80 km non-stop pod górę - do wioski dojechałem gdzieś ok godz. 22 wypompowany jak koń po westernie. To była moja pierwsza przełęcz na rowerze z sakwami.
Nie są to na pewno wyjazdy dla osób które cenią sobie wygodę i nie lubią być zmęczone :)
Kurde.Po takim urlopie to se pozniej mozna rok wypoczywac i zbierac sily na nastepny urlop.:mrgreen:
Mirek - z przyjemnością wróciłem za biurko i posadziłem tyłek na swoim krześle ;)
Jestem teraz zdecydowanie wypoczęty i pełen sił żeby już niebawem ruszyć na następna wyprawę ;)
Kolejne dobre zdjęcia.
Dzięki bardzo, opinie motywują jak jak najbardziej do robienia/wstawienia kolejnych.
W najbliższym czasie stworzę wątek - Fotografia rowerowa czy coś takiego ;)