jak masz problemy z af to moze do wujka olka wysłac co?
wiem ze to nie jes trendi ale serwis olympusa daje rade...
Wersja do druku
jak masz problemy z af to moze do wujka olka wysłac co?
wiem ze to nie jes trendi ale serwis olympusa daje rade...
eeee tam :?) nie znacie sie :mrgreen: ja goraco namawiam.
juz ci mowie jak to ruszyc:
wez jakikowliek szesciokatny klucz, ktory bedzie w miare ciasno pasowal w te otwory. pozniej kapnij (tak sporo) superglue albo cos rownie wytwornego i wsadz do srodka. odczekaj chwilke, az zlapie porzadnie i voila! zrobione. teraz kres do bolu albo do wlasciwego ustawienia AF. podobne czynnosci wykonaj z MF. w nastepnym odcinku Wujek Dobra Rada wytlumaczy jak wyjac/odkleic klucz od srubki. a do tego czasu bedziesz wlascicielem jedynego w europie ( a moze i na swiecie) olka ze srubokretem - mozesz smialo podpinac szkla najkunia.
pzdr
"olka ze srubokretem - mozesz smialo podpinac szkla najkunia."
ROTFL to rozwalilo mnie chyba najbardziej, polejcie mu wódki...
puchan, z twoim pytaniem to jest trochę tak, jakbyś na forum medycznym zapytał, jak poprawnie wykonać trepanację czaszki. Głowa pacjenta jest już w imadle, kątówka czeka przygotowana, potylica wygolona - tylko jakie ostrze podpiąć...
Ludzie za bardzo kochają swoje sprzęty, żeby chociaż pomyśleć, iż mogłoby się im czynić taki gwałt :wink:
Takie operacje, uważam, to można czynić w zaciszu swojego warsztatu. Dane publikować jedynie w przypadku powodzenia - wtedy pewnie wzbudziłbyś zachwyt wśród kilku majsterkowiczów.
Natomiast jeśli pytasz o takie rzeczy, to ludzie mogą wziąć cię za olkowego Fritzla i po prostu nie zrozumieć szczerych intencji :)
Dzięki za ostrzeżenia. Serwis Olka to mam.... bo nie odpowiedzieli mi na meila jak jeszcze miałem gwarancję. Grzebać tam nie bedę ale i tak ciekawi mnie jak się porusza tymi śrubami-stoperami.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
To trzeba chociaż z raz taki aparat utopić w rzece. Wtedy się patrzy na niego jak na narzędzie a nie ołtarzyk. Kiedy go suszyłem czekając kilka dni w niewiedzy czy wystartuje rozmyślałem już o E620...a ten dziad zadziałał. Tym bardziej go nienawidzę.
O, a to dziwne. Próbowałeś kontaktu telefonicznego?
To mi przypomina pewną historię.Cytat:
To trzeba chociaż z raz taki aparat utopić w rzece. Wtedy się patrzy na niego jak na narzędzie a nie ołtarzyk. Kiedy go suszyłem czekając kilka dni w niewiedzy czy wystartuje rozmyślałem już o E620...a ten dziad zadziałał. Tym bardziej go nienawidzę.
Kiedyś mój kot naszczał prosto w torbę żony (przypadkiem, nie po złości, ale mniejsza z tym). Ponieważ to mój kot (a przynajmniej właścicielstwo jest tylko mnie przypisywane, kiedy trzeba go oporządzić, lub po nim posprzątać), więc to ja musiałem ratować, co się dało. Wyjąłem wszystko (a było trochę tego, bo żonka lubi przestronne torbichy, żeby w nie napchać klamotów po sam dach) i wrzuciłem torbę do miednicy z płynem do prania w ciepłej wodzie. Namoczyłem dobrze, a za chwilę coś zaczęło głośno brzęczeć, wibrować i świecić ostrym światłem. Okazało się, że przeoczyłem telefony komórkowe (prywatny+służbowy, oba prawie nówki), schowane w bocznej kieszonce, w czarnym futerale...
Jeden zdechł na miejscu, drugi wibrował, świecił diodą i bzyczał, dopóki nie wyjąłem baterii, co było trudnością samą w sobie, ponieważ metalowa obudowa była śliska jak piskorz i niewyrobiona, trzeba było podwadzać nożem :D
Próby reanimacji u różnych mehesów zdały się na nic.
Kota nadal obydwoje kochamy, a mój własny telefon miał już różne przygody, łącznie z lądowaniem z wysokości 1,5 metra na betonie. Działa do dziś, nawet nie ma wielu zadrapań z tego powodu, co zadaje kłam tezie, jakoby nowe modele telefonów były nic niewarte i nietrwałe :)
To tyle :-P