Kilka analogów z szuflandii.
239.
240.
241.
242.
243.
244.
245.
Wersja do druku
Kilka analogów z szuflandii.
239.
240.
241.
242.
243.
244.
245.
Jeszcze coś w szufladzie znalazłem ;-)
246..
247.
248.
249.
250.
251.
252.
Prosto zza oceanu swietne.
257.
258.
259.
260.
261.
262.
263
264.
265.
266.
267.
268.
269.
270.
271.
272.
273.
274.
275.
276.
277.
278.
Lubię te spacery Twoim Okiem, obojętne, czy kliszą czy matrycą rejestrowane.
Dzięki.
Niedawno odwiedziła Brooklyn osoba z mojej rodziny. NY dokładnie tak wygląda na Twoich zdjęciach jak ona opisała. Dla niego to był moloch, młyn, mozaika etniczna, labirynt, kłębek atrap, sensów i bezsensów, luz, performance, zalegający śnieg, itd.
Pokazujesz NY znakomicie.
Pzdr, TJ
Dzięki Panowie.
Pozostając nadal w analogowym klimacie, nieco koloru.
Kilka klatek z ostatniej rolki elitchroma, jaka leżakowała w lodówce. Szkoda.
279.
280.
281.
282.
283.
284.
285.
286.
287.
288.
289.