No nie do końca. Dla mnie wynika z niego, że gdybym wziął (tak jak rozważałem) D90 zamiast E30 miałbym po niższej cenie (wtedy tak to wychodziło) body z lepszą jakością obrazowania. Ale, że jak powszechnie wiadomo to operator aparatu (żeby nie rzec fotograf ;)) robi zdjęcia a nie aparat to stwierdziłem, że jak będę robił dobre zdjęcia to i Olkiem zrobię a jak nie umiem to od lepszego aparatu się nienaumiem.
Trzeba rozdzielić dyskusję o technicznych możliwościach danych matryc, body itd. od dyskusji o tym czy dany aparat robi lepsze zdjęcia, bo do oceny tego (oprócz parametrów body i obiektywu, dochodzą czynniki niemierzalne jak umiejętności i doświadczenie fotografa a także gust odbiorcy danego zdjęcia).
Mnie bardziej zaciekawił fakt, że Olympus chcąc zmniejszyć dystans do konkurencji zastosował marketingowo-techniczną sztuczkę, która konkurenci stosują od dawna. Zawyżył "nazewnictwo" ISO i zrobił sztuczne ISO100. Jak sobie przeglądniecie wykresy ISO dla innych aparatów E-systemu to ich ISO dość dokładnie pokrywa się ze zmierzonym ISO, a E-30 jako pierwszy zastosował to co nikon i canon robiły już wcześniej.
Ale sam nie wiem czy się z tego cieszyć czy tego żałować.