Hahahahaha ;d
Wersja do druku
Hahahahaha ;d
gdybym miał czas to bym zmanipulował jakie obrazki i rzucił na rumorsy :)
jeszcze wieksze dłonie i jeszcze mniejszy aparat :D
Mowisz i masz...:
nowy OM-D , albo jak kto woli E-M5.....
(bede was na biezaco informowal o ilosci odslon...)
To po co robić bezlusterkowiec (ze wszystkimi jego wadami) wielkości e-400, skoro można było zrobić lustrzankę kontynuującą linię e-400?
Jaki sens robić bezlusterkowce, z konieczności wprowadzać nowy bagnet, jeżeli i tak po jakimś czasie zaczynamy produkować sprzęt o tych samych gabarytach, które dawniej miały lustrzanki? Sens bezlusterowców - tak czytałem na tym forum - to jakość obrazu lustrzanki w kompaktowym aparacie. A tu dostajemy bezlusterkowiec wielości lustrzanki. :shock:
Może dlatego, że e-m5 jest wyraźnie mniejszy od e-400 (zdjęcie z Jackiem), po dwa e-m5 ma stabilizację, większy ekran i odchylany itd.
Sens tkwi w teoretycznie większym potencjale nowej technologii i obniżeniu kosztów produkcji poprzez eliminowanie juz passe mechaniki. W sumie to dziwię się czemu razem z OM-D nie wprowadzono trzeciego mocowania. Skoro ma być retro to można było śladem Leiki skonstruować dalmierz, upchnąć w nim matryce FF i odkurzyć mocowanie OM.
Dla mnie sens bezlusterkowca, to obecność dobrej jakości EVF, na którym, oprócz tego co na matówce i obok, zobaczę w razie potrzeby powiększony obraz do ostrzenia manualnego (lub inny sposób wspomagania tegoż) oraz histogram na żywo i bez odrywania oka od wizjera podgląd tego co wyszło.
A to czy mały, czy duży, to już kwestia innych preferencji. Teraz mam G3 (i lustrzanki Nikona). Jak kiedyś wyjdzie coś w rodzaju dzisiejszej sporej, wygodnej do trzymania i obsługi lustrzanki, ale z porządnym EVF zamiast lustra i związanej z tym reszty, za to z możliwością swobodnej konfiguracji, co na tym EVF chcę mieć, pewnie sobie coś takiego kupię.
Do kompletu zapewne również, na inne okazje, jakiś miniaturowy bezlusterkowiec, z możliwością podpięcia szklarni od tego dużego :)
Ten nowy OM to może być takie dwa w jednym - malutki do kieszeni, a z doczepionym gripem znacznie wygodniejszy do "poważniejszych" zastosowań :)
No właśnie. Brak mechaniki i ograniczeń z nią związanych powinien dodać skrzydeł projektantom.Cytat:
Sens tkwi w teoretycznie większym potencjale nowej technologii i obniżeniu kosztów produkcji poprzez elimitowanie juz passe mechaniki.
Kiedyś, powiedzmy przed 2005, można było spotkać więcej ciekawych projektów.
Aparat można było rozpoznać z daleka np kompakty Minolty z serii Z, kompakty Olympusa z rozsuwaną na bok klapką
czy kompakty Nikona z przekręcanymi obiektywami.
Teraz jest unifikacja.
Skoro E-300 w nowej obudowie (czyli E-500) odniósł sukces to dowodzi czego chce klient.
Jak pojawi się coś oryginalnego (aż tak oryginalny to on może nie jest) jak np Pentax K-01 to od razu zostanie okrzyknięty najbrzydszym aparatem roku.