A co na drzewo miał wleźć, i na gałęzi to robić ??? :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
Miło zwiedza się Bieszczady siedząc na fotelu. :wink:
Foty super. :mrgreen:
Wersja do druku
Jak zwykle piękne widoczki na zdjęciach. Super.
Bardzo lubię oglądać Twoje panoramki i przy okazji wspominać.:)
Pozdrawiam i proszę o więcej.
Jutro rozpoczęcie sezonu w Bieszczadach (mam nadzieję, że nie będzie lało)
Trasa:
Widełki - Bukowe Berdo - Krzemień - Tarnica - Ustrzyki Górne.
Jest nadzieja że spotkamy kogoś na trasie ?? :mrgreen:
Czekamy na relację. :mrgreen:
Deszczem się nie przejmuj. :wink:
Dokładnie tak, też czekam na relację, a przejmować nie ma się czym - co najwyżej trafi się burza z piorunami i gradem :shock: (za to foty będą tylko lepsze :mrgreen:)
Sezon zaczyna sie klasycznie..
Cudowna trasa, pogoda powinna dopisać. Również czekam na foty
Właśnie wróciliśmy. Strasznie nas - jak Kasia mówi "sponiewierało" :mrgreen:
Wycieczka była z przygodami... szczerze mówiąc prawie się odwodniłem. Jutro opowiem :D
Ale... Bukowe Berdo zdobyte, Krzemień zdobyty. W kilometrach wyszło 18,7 km
Załącznik 149362
A w Biegu Rzeźnika nie uczestniczyłeś? :shock:
Królowa gór ?
Zmęczona była i powiedziała, że z kamienia nie zejdzie :mrgreen:
Nauka pierwsza:
- bierz więcej wody.
Tyle lat już z Marysią chodzimy po górach, i pierwszy raz się zdarzyło że w połowie trasy musieliśmy zacząć oszczędzać wodę.
Mieliśmy jak zwykle ze sobą 5 półlitrowych butelek wody. Po pierwszej fazie (przejście przez las) zostało 2 i pół butelki.
Warunki w lesie były okropne - parno, upał i bardzo, bardzo stromo. Przejście przez Bukowe Berdo i Krzemień to miałem wrażenie, że w gębie kolebie mi się kawałek kamienia zamiast języka. Przyznaję ze wstydem, że Marysia czuła się dożo dużo lepiej.
Nauka druga:
- bierz kretynie czapkę na głowę.
No niby miałem. Taką fajną z logo Olympusclubu, ale dałem Marysi. A na moją łysą pałę słońce waliło bez przeszkód. Zaczęło chcieć mi się rzygać. Tfu - Maryś mówi, że to początki udaru. No niefajnie.
Dłuższy odpoczynek pomógł. Najlepiej by było głowę czymś polać, ale tu nawet do picia brakowało :shock:
Nauka trzecia:
- w taką pogodę bierz i smaruj się kremem z blockerem. Ręce i twarze obydwoje mamy jak różowe świnki :roll:
Nauka czwarta:
- nie szpanuj koszulką z logo OMD, tylko weź porządną jasną koszulkę bawełnianą.
Co nas uratowało ? Tuż przy wiacie na Przełęczy Goprowców jest sobie źródełko. Powiem Wam, że kolejka była :mrgreen:
Poniżej chłopak, który napełnił nam butelki. Tak, tak mieliśmy puste butelki ze sobą - nie śmiecimy na szlaku :wink:
194. Załącznik 149381
Współczuję :?
Nie wiem jak było u Ciebie ale u mnie, po nocnej ulewie i porannej burzy upał był okropny. Całe szczęście, że tylko niewielkie fragmenty trasy przebiegały po odkrytym terenie. Zdecydowana większość przebiegała w dość gęstym lesie i tylko niewielka ilość słońca do mnie docierała. Mimo to, pod koniec bolała mnie głowa.
Oj współczuję, ja tym lasem schodziłam z Bukowego Brda i mega się cieszyłam ze nie muszę wchodzić
A woda zawsze biorę min. 2 litry na 1 osobę albo i więcej, błogosławione bieszczadzki e źródełko
imo najlepsze są nie bawełniane a termiczne w górach :)Cytat:
Zamieszczone przez Bodzip
Dobrze, że cali dotarliście do domu.
Powiem tak. Wcale nie byliśmy zmęczeni. Wykończył nas brak wody i słońce.
A źródełko genialne. Woda krystalicznie czysta, a tak zimna, że butelka momentalnie pokryła się rosą. Wszyscy brali. My napełniliśmy wszystko co mieliśmy, wszak czekało nas jeszcze 2,5 godz. z Tarnicy do Ustrzyk.
Wieczorem coś wrzucę :)
Bodzipie, Bodzipie przecież to było do przewidzenia, 2,5 litra na dwie twarze to stanowczo za mało. Dobrze, że się skończyło bez większych problemów. Mnie też tak kiedyś nauczyło i copke, krem i nadmiar wody mamy zawsze nawet jak autem jedziemy. Jeszcze w takie upały w lekkich, naturalnych, np. Lnianych długich gaciach chadzam i koszuli z długim rękawem. Tego akurat nauczyłem się od poludniowców :-)
---------- Post dodany o 17:29 ---------- Poprzedni post był o 17:27 ----------
Ale zazdraszczam wody prosto ze źródła. Pewnie lepiej niż wino smakowała :-)
Sory trochę się uśmiałem z tego co przeczytałem, ale wiem, że do śmiechu Wam nie było. Wychodzi na to, że trafiliście na takie warunki, bo trudno posądzać o bezmyślność ludzi dla których wypad w góry to nie pierwszyzna:-P. Ja to pewnie bym tam został. Chyba żeby mnie ktoś sturlał, albo zrzucił :-D
Dawaj zdjęcia. Obada się, czy poświęcenie się opłacało :-)
Grzesiu - na Caryńskiej są dwa źródła. Jedno pokazywałem, jak zbieracz jagód z niego pije. Na Wetlińskiej płynie potoczek, z którego biorą wodę do schroniska "Chatka Puchatka". Po wschodniej stronie Halicza jest spory potok, no i źródełko pod Tarnicą. O tylu wiem. Na pewno jest więcej. Co do czystości - czysta jak kryształ, zimna jak lód. Nie ma możliwości aby ją coś zanieczyściło.
U mnie w BN też takie źródła można spotkać.
Woda jest rewelacyjnie smaczna. Wczoraj to byłem spragniony, więc każda by smakowała, ale przywieźliśmy ją do domu. Dzisiaj kosztowałem - pycha :mrgreen:
...tak, poświęcenie się opłacało :D
Auto zostawiliśmy w Ustrzykach G. i to był całkiem dobry pomysł. Busem za 6 zł do Widełek. Stamtąd na szlak. Parking, kupa samochodów a pana w budce z biletami brak. Wzruszyliśmy ramionami i z grupką młodych dziewczyn (hehehe :mrgreen: ) w trasę. Przechodzimy przez stary PRL-owski mostek nad rzeczką.
195. Załącznik 149409
Jak już uszliśmy kawałek, ktoś się za nami drze: b i l e t y !!!!!
Jedna dziewczyna woła - weź przynieś. Ja pstrykam :mrgreen:
196. Załącznik 149410
Gdyby nie Marysia to przegapiłbym skręt na szlak. Wtedy szeroką drogą doszlibyśmy do Mucznego :roll:
197. Załącznik 149415
Potem nudna i mozolna trasa przez las. Bardzo stromo. W sumie przez trzy grzbiety trzeba było przejść.
198. Załącznik 149411
199. Załącznik 149412
200. Załącznik 149413
201. Załącznik 149414
Piękne widoki. :mrgreen:
Bodzip, oszczędzaj się, masz jeszcze wiele do zrobienia. :wink::mrgreen::mrgreen::mrgreen:
Nieźle, nieźle. Zarówno co do przygotowania i konsekwencji, jak i kontyuacji opowieści.
W takich sytuach zwykłem mówić: i dlatego po górach nie chodzę ;)
Ta droga w lesie na ostatnim mało zachęcająco wygląda :roll:
Strumyki i źródełka to czasem zbawienie. Przekonałem się o tym idą na Szpiglasowy. Stwierdziłem, że sobie kupię wodę i coś zjem na śniadanie w schronisku nad Mokiem a tam było zamknięte. Pozostało się napić ze strumienia ile wlezie i ruszać dalej. Na szczęście upału nie było.
Od czasu jak mnie kiedyś spaliło to krem z filtrem mam na stałe w plecaku, drugi w samochodzie na wszelki wypadek.
Czarna koszulka to faktycznie był nie najlepszy pomysł. Co do bawełnianych to chodzę w nich całe życie, po górach też i jest ok, choć mówią, że toteż nienajlepszy pomysł. Ostatnio chodziłem w wełnianej i faktycznie lepsza, szybciej schnie, ogólnie w upale jest przyjemniej i raczej przy niej pozostanę, aczkolwiek jakiejś przepaści nie widzę. Lniane b. dobre - ggolus mówi prawdę :grin:. Tanie termiczne plastiki z marketów typu Decathlon nie polecam, ujdą na krótki wypad na rower czy rolki ale w góry bym w tym nie poszedł. Takich droższych nie sprawdzałem.
Jeśli chodzi o ubiór to przepaść widzę w zestawie buty, wkładki, skarpety, tu nie ma co oszczędzać szczególnie jak ktoś ma problemy z kolanami etc. bo na starość można zostać kaleką a różnice naprawdę są znaczne.
@alnico, termoaktywna bielizna ale wypasiona renomowanych marek jest krótko mówiąc warta swojej ceny. Mam dwa komplety i używam na narty, rower, wycieczki nawet ostatnio na łódkę. W połączeniu z dobranym polarem i windstoperem czy przrciwdeszczowym - genialny temat.
Co więcej, kupiłem dość dawno i tyram cały czas :-)
A drzewiej, tylko wodą ze strumieni uzupelniało się zapas. :-)
Całkiem możliwe, jedną taką koszulkę z Coolmaxu kupiłem niedawno na wyprzedaży ale jeszcze nie wypróbowałem. Mam od roku kilka wełnianych i wraz z windshiftem i lekką kurtką puchową załatwiają temat lata i zimy. Niestety dobra wełna nie jest zbyt trwała a do tanich też nie należy.
Te tanie mam rolki, jak się wypierniczę i potargam to przynajmniej nie będzie szkoda, inna kupiona kiedyś na narty leży w szafie bo to niestety porażka.
Masz Ty zdrowie Bodzio - oj masz :)
Zazdroszczę i ... oglądam se te piękne widoczki.
Pozdrówka.
Gdyby ktoś chciał robić zdjęcia kolorowych Bieszczad, to polecam jesień.
Teraz jak się wędruje połoniną to trawa jest mocno zielona i krótka - taka do 20 cm. Jesienią ma 1,20 metra i jest słomkowo-złota.
Olbrzymie, olbrzymie pola borówki czarnej teraz są jasnozielone, a jesienią rudo-brązowe. Tak nawiasem to ja miałem rację - to borówka a nie jagoda :mrgreen: :-P (to tak jak z polem i dworem)
A w ogóle to wszystko jest zielone. Za zielone. Nie ma tej feerii barw.
Wyszliśmy ponad las...
202. Załącznik 149507
203. Załącznik 149508
204. Załącznik 149509
205. Załącznik 149510
206. Załącznik 149511
Chcesz jednym słowem powiedzieć, że Bieszczady teraz kolorystyczny kanał... :wink: :mrgreen:
I dobrze, żeś tam wlazł, widoki cudne. :mrgreen::mrgreen::mrgreen:
A borówką się nie przejmuj, i tak wszyscy mówią jagoda. :mrgreen:
Zielone Bieszczady też pięknie się prezentują.
Gratuluję kondycji i wytrwałości na szlaku :)