Czy on cierpi..?
Wersja do druku
Zabytkowe ciągniki na stoisku John Deere
Załącznik 262565
Załącznik 262566
Załącznik 262567
Załącznik 262568
Oooo!! taki jak na pierwszym zdjęciu jeździł po Gorlicach. Żeby go w ziemie odpalić to musili palić pod nim ognisko :)
Też pamiętam taki "taktorek" Fajnie pracował silnik. :)
Fajnie pracował bo to był silnik jednocylindrowy. Oryginalnych Lanz-Bulldogów jakoś nie zapamiętałem, pamiętam natomiast ze swojej młodości bardzo podobne ciągniki Ursus C-45 - ich najstarsze wersje były kopią Lanz-Bulldoga, późniejsze miały już ogumione koła. Ich uruchamianie faktycznie było niezłą zabawą - jak podaje Wikipedia: 'Uruchamianie silnika odbywało się przez podgrzewanie znajdującej się z przodu gruszki żarowej ręczną lampą lutowniczą. Po podgrzaniu należało wyjąć koło kierownicy wraz z kolumną i wsunąć w jedno z bocznych kół zamachowych. Następnie, przez przekręcenie kierownicy, można było uruchomić silnik. Wymagało to sporej siły fizycznej i wprawy. '
Mogłem się wypowiedzieć, bo takowy sprzęt stacjonował naprzeciw moich okien. I tak jak Marek pisze - uruchomienie to była sztuka. Pamiętam, był wypadek, kiedy korba odbiła i uderzyła pracownika w jądra, brzuch i podbródek. Ten człowiek zmarł niestety.
Ot, takie wspomnienia z dzieciństwa.
"fotograf na bruk"
Załącznik 263383
Pozuje z uśmiechem bo sam też lubi robić zdjęcia...