-
Zostały ostatnie 24h do naszego lotu powrotnego do Londynu a na naszej liście "Must-see"została ostatnia pozycja. Jak już jest się tak blisko nie można było ominąć Wielkiego Muru Chińskiego.
Mieliśmy do wyboru dwa odcinki muruBadaling czyli masa turystów z bardzo łatwym dojazdem lub Mutianyudojazd zagada, mało turytów, najlepiej zachowany odcinek muru .Zdecydowaliśmy się porwać na ten drugi. Wstaliśmy o 4 rano i poszliśmy na dworzec autobusowy z karteczką z napisem ć
ç°ĺłŞ i tak znaleźliśmy się w autobusie. Niestety nie było miejsc siedzących więc całą 4 godzinną podróż siedzieliśmy na schodach. Na jakimś zadupiu trzech taksówkarzy grzecznie wyprosiło nas z autobusu i zaczęliśmy negocjacje swoją drogą byliśmy jedynymi turystami w autobusie więc ciekawe skąd wiedzieli że jesteśmy tam dobra organizacja z panią z informacji na dworcu w Pekinie:) Po pól godzinnej awanturze zbiliśmy około 80% ceny początkowej. Ostatnie 40 minut schodami pod górę i... już zapomniałem o tym wszystkim liczył się tylko ten widok.
133.
134.
135.
136.
137.
138.
-
Taak, Mur Chiński. Ponoć najduszniejsze miejsce na świecie.
-
Dlaczego najduszniejsze? Góry, sporo zieleni - wydaje się że to smogowi nie sprzyja...
-
Tam smog jest wszędzie, w całych wschodnich Chinach.
-
Na początku się śmiałem, mówię co to za nie wychowany naród tylko chodzą smarkają kichają i prychają. Lecz po całym dniu spędzonym na "świeżym" powietrzu robiłem to samo. A chusteczka do nosa czarna jak bym z kopalni wyszedł. Jednak chyba w Krakowie nie jest tak najgorzej:)
-
W Krakowie w lecie smogu nie ma, w Pekinie prawie zawsze jest.
-
Mały fragment muru, a jakie robi wrażenie...
Ładne kadry.
Pozdrawiam