Kiedyś pytałem o przepalenia, teraz o szum/ziarno. Otóż, po wojnie na mpx, zaszczepiana jest nam szumofobia. Kiedy uważacie, że szum byłby korzystny dla fotografii? Czy są fotografie, które bez szumu wyglądały by gorzej?
I kwestia od której może powinienem zacząć: rozróżnienie szum, a ziarno. Istotna różnica, czy błahostka?