Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Przeczytałem właśnie dyskusję w temacie "Czy zdjęcie może się nie podobać...":
https://forum.olympusclub.pl/threads...bez-wniosków)
i początkowo chciałem odpisać właśnie tam, natomiast doszedłem do wniosku, że byłby to zbyt duży off-topic, szczególnie gdyby mój post sprowokował dalszą dyskusję. @Janko Muzykant napisał w ww. temacie dwa posty i one stanowią impuls do pytania, które chciałbym Szanownym Forumowiczom zadać:
Cytat:
Zamieszczone przez
Janko Muzykant
Przede wszystkim wszyscy już permanentnie wymiotują zdjęciami. Oczywiście nie swoimi :)
Sorry, ale taka jest prawda brutalna - zdjęć dobrych jest ocean i przelatuje się nad nimi rzutem oka. Jeśli coś interesuje, to rzeczy związane sentymentem (np. ''byłem tam, pamiętam''), posiada wartość informacyjną (treści, a wśród fotografujących także formy - ''jak on to pstryknął?'') i oczywiście instynkt - oglądanie gołych lasek nigdy się nie znudzi, bo jest powodowane odruchami pierwotnymi, mimo iż oglądający będzie się zaklinał, że czyni to z powodów estetycznych :)
Oczywiście nie jest to stan stu procent przypadków, ale większość z nas tak się zachowuje.
Cytat:
Zamieszczone przez
Janko Muzykant
Myślę, że w tej chwili zdjęcia pozbawione kontekstu, czy tak zwane ''nie muszące się tłumaczyć'' praktycznie nie mają znaczenia. Wzruszające zdjęcie żula? Okej, mamy takich sto tysięcy. Stara baba pod plakatem ''bądź piękna''? Druga setka się znajdzie...
Zdjęcie powoli zaczyna odgrywać rolę służalczą myśli bądź informacji. Zdjęcie bez podpisu powoli przestaje mieć wartość. I tu haczyk - podpisów też są miliony. Ale ciekawym mniej :)
Teraz, przy założeniu, że zgodzimy się powyższą opinią - zdradzę, że ja się zgadzam - przychodzi pytanie: Po co w ogóle biegać z aparatem i amatorsko robić zdjęcia? Nie wyrośniemy już na Henriego Cartier-Bressona. Co więcej, nasze zdjęcia nawet jak będą "dobre" to prawdopodobnie nie będą się podobać oglądającemu dłużej niż przez ułamek sekundy... o ile w ogóle. Zdjęcia z rozbudowanym kontekstem tj. reportaże, zdjęcia z podróży, sentymentalne starocie, jeszcze się ratują. One zajmują uwagę na trochę dłużej jeśli poruszają temat, który oglądającego akurat ciekawi. "Nie mam kasy na wyjazd do Brazylii to se przynajmniej fotki obejrzę". Ale jak tu uratować takiego ulicznego pstryka, który ani śmieszny nie jest, ani nie pochodzi z dalekiego kraju, ani nie był zrobiony 50 lat temu, ani nawet nie ilustruje jakiejś głośnej zadymy sprzed tygodnia? Albo ktoś strzeli ptaszka, kwiatka, robaczka, ładnego bo ładnego, ale wystarczy jego imię wpisać do google i wyskoczą nam setki takich... No tak, ale przecież podstawowa zasada to pstrykać dla siebie, a nie dla publiki. Tylko, że z jakiegoś powodu potem wstawiamy tego pstryka na forum, co z góry jest idiotyczne(?), gdyż wszyscy już mają tego dość.
Zadałem samemu sobie pytanie, po co robić zdjęcia, i przynajmniej dla siebie rozwiązałem ten problem. Nie uważam, że to jedyne słuszne rozwiązanie, i temat zakładam, bo z chęcią usłyszę jakie są Wasze przemyślenia. Moja odpowiedź jest taka:
Tak jest trochę na całym obszarze zwanym "sztuka i pochodne". Na gitarze też już "wszystko" zostało zagrane a powtórki z Hendrixa czy Claptona nie będzie. A jednak ludzie chętnie uczą się gry na tym instrumencie. Tak samo w dużej mierze pstryka się nie dla zdjęć, ale dla samego pstrykania. Dla mnie samo wzięcie aparatu w celu robienia zdjęć buduje już trochę inny stan umysłu, powiedziałbym dość wyjątkowy. Gdy idę na spacer z aparatem, to w przeciwieństwie do zwykłego spaceru zapominam o codziennych problemach i już tylko obserwuję. Aparat jako narzędzie staje się niemal częścią ciała, która ukierunkowuje w konkretny sposób moje zmysły, precyzuje sposób postrzegania i jest katalizatorem innej percepcji. Aparat w ręku pozwala dostrzec rzeczy, które w normalnym stanie umknęłyby oku. Innymi słowy pstrykanie rozwija. Ale dalej, czy wystarczy bezmyślnie pstrykać? No, nie. I właśnie tu dochodzi pokazywanie zdjęć innym. To nie tak do końca aparat dokonuje przemiany w percepcji, tak naprawdę to warsztat fotograficzny, który amator zabiera ze sobą na to pstrykanie. Im więcej wie o kadrowaniu, świetle, kolorze, sylwetkach, kontrastach, kształtach itd. tym więcej jest w stanie dostrzec tam gdzie inny przeszedł by obojętnie. A te umiejętności trudno jest rozwijać zupełnie samemu z racji na brak zdolności krytycznej oceny swojej pracy. Innymi słowy, im lepsze zdjęcia się robi tym więcej świat ma nam do zaoferowania, a żeby robić lepsze zdjęcia trzeba trochę pomęczyć nimi innych. A najlepiej powymieniać się w jakimś środowisku fotografów amatorów, nim swoją pasją zniechęci się przyjaciół i rodzinę ;)
Oczywiście na gitarze można też grać, bo "fajni ludzie grają na gitarze". Tak samo "fajni ludzie strzelają Leicą". Wtedy ktoś biega z aparatem z przekonaniem, że jest fajny. Jeśli czuje się lepiej, to spoko, tylko Opatrzności, uchroń mnie od oglądania jego zdjęć... :D
Sądzę, że to tylko nadgryzienie tematu, i ciekaw jestem jakie są Wasze powody/odpowiedzi/refleksje.
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
coś w tym jest - czyli: idziemy na polowanie nie po mięso na obiad ale by się po lasach i polach powłóczyć... coś w tym jest....
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Te dzisiejsze pstryki kiedys będą "zrobione 50 lat temu" :)
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
A ja się nie zgadzam, że wszystko juz było i nic nowego nie bedzie. To oznacza, że strasznie jesteśmy zadufani a swiat z ludzkością bedzie jeszcze istniał pewnie kilka tysiecy lat. Czy naprawdę nikt juz nie zagra coś odkrywczego na gitarze? Czy naprawde obecna muzyka nie jest inna od tej granej przez Hendrixa? Czy wiekszość obecnych nastolatków z zachwytem słucha Claptona czy może jednak jakiegoś współczesnego nastoletniego muzyka? W filmie też można powiedzieć, że wszystko juz było ale jednak ogladamy nowe produkcje a nawet czekamy na premiery konkretnych filmów.
To samo jest z fotografią, są nadal świetne zdjęcia ale to nie oznacza, że bedziemy się nad nimi rozwodzic godzinami. Idąc do nawet najlepszego muzeum ile czasu podziwiamy nawet najlepsze dzieła? Ja osobiście nie przypominam sobie abym na przykład przy obrazie Mona Lisa spedził godziny, raczej było to kilka minut i obraz ten nie snił mi się później po nocach. Czy oznacza to, że jest zły bo nie spowodował u mnie czegoś więcej? Nasze forum skupia głównie amatorów i entuzjastów a to oznacza, że zdjecia są lepsze i gorsze i gusta są bardzo zróżnicowane, a dodatkowo spora część dyskusji nie jest poświęcana zdjęciom ale sprzetowi. Sprzęt staje się często głównym tematem i na zdjęcia często nie patrzymy przez pryzmat całości tylko szczegółów technicznych, czy aby na pewno AF trafił tam gdzie miał, czy pan z lewej nie powinien być bardziej w prawo, czy ostrość jest aby na pewno taka jak powinna.
Moim zdaniem nie ma się co zastanawiać tylko robić zdjęcia i je pokazywać zwłaszcza, że na forum fotograficznym spodziewałbym się więcej zdjęć a mniej dyskusji ;-)
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Na wstępie taka mała dygresja. W którymś numerze "Taternika z końca ubiegłego wieku (ale to brzmi :|) była załączona gra planszowa "mały himalaj", ot zwykła zabawna planszówka z rządkiem pól do przejścia na szczyt. Były tam liczne obejścia, warianty i pola pułapki po stanięciu na których traciło się kolejkę z powodu biegunki lub konieczny był powrót do bazy z powodu załamania pogody.
Jednym z pól na którym traciło się chyba nawet 2 kolejki było uczestnictwo w dyskusji "dlaczego uprawiamy alpinizm" I nie pisze tego w kontekście niedawnego zaginięcia naszych dwóch himalaistów na ośmiotysięczniku tylko dlatego, że mimo pozornych różnic fotografia też jest rodzajem sportu. Co prawda nie wiąże się z ryzykiem śmierci tak jak we wspinaniu (chyba, że ktoś fotografuje lwy w naturalnym środowisku lub gonitwę byków) ale powoduje ten sam rodzaj przyjemności.
Efekt czyli zdjęcie też jest ważny tak jak stanięcie na szczycie ale zdjęcie można kupić (ukraść) tak jak na szczyt można wylecieć helikopterem lub powiedzieć że się na nim było a w rzeczywistości jednak nie (Reinhold Messner)
Można tłumaczyć chęć robienia zdjęć powodami, psychicznymi (niska samoocena i inne takie pierdy) fizjologicznymi (endorfiny) czy finansowymi: robię zdjęcia dla kasy, gdy nie usłysze szelestu banknotów nawet nie wyciągam aparatu...
Czy pisząc w tym temacie właśnie straciłem 2 kolejki? :shock:
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Cytat:
Zamieszczone przez
pers
A ja się nie zgadzam, że wszystko juz było i nic nowego nie bedzie. ...
Może i będzie, ale szanse że w śród tysięcy młodych ludzi grających na gitarze trafi się kolejny Hendrix są jak jeden do tysiąca a szanse że temu jednemu uda się przebić do powszechnej świadomości i raju dla celebrytów są znów jak jeden do tysiąca....
Co wcale mi nie przeszkadza ćwiczyć pasaże :)
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Nie robiąc zdjęć rezygnujesz ze zrobienia tego najlepszego w życiu :D
To prawda, że nasze zdjęcia żyją krótko w sieci - po wrzuceniu trochę komentarzy (jak Bóg da), siakieś wyróżnienie (zdjęcie tygodnia, miesiąca, przeniesienie do Publicznej na OC ;)) a potem tylko od czasu do czasu je ktoś odkopie i przypomni.
Fajnym sposobem na przedłużenie żywota zdjęcia jest jego publikacja w realu. Tu jednak lepiej rozważnie dokonywać wyboru, aby za kilka lat nie zobaczyć gdzieś swego gniota, o którym wolelibyśmy zapomnieć ;)
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Cytat:
Zamieszczone przez
Maciek_WM
Przeczytałem właśnie dyskusję w temacie "Czy zdjęcie może się nie podobać...":
To nie chodzi o to zeby nie fotografowac tylko o to ze nie kazdy potrafi juz fotografowac.Wielu jest takich co by zabili za to ze ich dzielo sie nie podoba.Przecie on(ona)tyle pracy w to wlozylo,a i znajomym sie podoba.Wiec dlaczego nie tu sie podoba.
Fotografuj do woli i ile chcesz,ale jak Ci ktos powie,ze to kiepska fota to dyskutuj i dochodz dlaczego,a nie jedna z drugim puszcza baka i nosem po suficie jezdzi.A jeszcze jak Ci zaargumentuje,ze wstawia tu bo tu piontecki a tam nie bo tylko krytyka to sam wiesz dlaczego taki temat i takie wnioski.:mrgreen:
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
A ja bym uogólnił pytanie postawione w pierwszym poście:
Po co w ogóle żyć, skoro Boga (najprawdopodobniej) nie ma? I tak nas robaki wp...lą. Te same robale zamienią w to samo ścierwo bogatego i biednego, mądrego i skończonego durnia, tego co tworzył znakomite zdjęcia i tego, który pstrykał knoty.
Odp: Po co robić zdjęcia i po co je oglądać?
Cytat:
Zamieszczone przez
Rafał Czarny
A ja bym uogólnił pytanie postawione w pierwszym poście:
Po co w ogóle żyć,
Chociazby po to aby miec nadzieje ,ze ktoregos dnia Mirek i Rafal sie spotkaja i na drugi dzien beda narzekac ,ze im zakaski zaszkodzily.