kondensacja pary wodnej w Exxx
Cześć. W którymś postów, ale nie mogę już znaleźć w którym. Ktoś (Chyba Radek zwany dalej Radio Erewan) napisał, że dla aparatów Exxx kondensacja pary wodnej na elektronice może być zabójcza.
I mam tylko takie pytanko małe krótkie.
To przypuszczenia - znajomość przyczyn awarii wad konstrukcyjnych itp itd ?
Pytam, czy jest to jakaś rzecz na którą warto zwrócić uwagę wchodząc z zimnego do ciepłego i z ciepłego do zimnego, bo (coś tam jest na rzeczy i się może popsuć sprzęt)
Czy zlać to po prostu i traktować wytpowiedź jako nie byłą.
Reasumując to coś poważnego i jakiegoż korpusa dotyczy ?
Pozdrawiam
i dobrej nocy życzę
dobas
Re: kondensacja pary wodnej w Exxx
Cytat:
Zamieszczone przez http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilgotno%C5%9B%C4%87_powietrza
Wilgotność powietrza - zawartość pary wodnej w powietrzu.
Maksymalna wilgotność, czyli maksymalna ilość pary wodnej w określonej ilości powietrza silnie zależy od temperatury powietrza. Im wyższa temperatura powietrza, tym więcej pary wodnej może się w nim znajdować.
Przekroczenie maksymalnej wilgotności (np. w wyniku obniżenia temperatury powietrza) powoduje skraplanie się pary wodnej. Dlatego właśnie powstaje wieczorna (nocna) rosa. Nagrzane w dzień powietrze może zawierać w sobie dużo pary wodnej, gdy przychodzi noc, powietrze ochładza się i spada przez to maksymalna ilość pary wodnej, która może być w nim zawarta. Nadmiar pary wodnej skrapla się, tworząc na powierzchni ziemi kropelki rosy (zobacz: punkt rosy).
Jak wchodzisz z zimnym aparatem do ciepłego pomieszczenia, pary wodnej w powietrzu jest kilka/kilkanaście razy więcej. Aparat jest zimny, powietrze ochładza się w jego sąsiedztwie i skrapla się woda (patrz Punkt rosy). Woda na elektronice to dizaster, przyspiesza bardzo utlenianie się metali, wydzielają się w elektrolizie sole - elektronik Ci to lepiej wytłumaczy. Odporne na to są tylko urządzenia hermetyczne (i to w wypadku zachowania ich hermetyczności), a więc E1.
Czy to szkodliwe? W dżungli, gdzie pary wodnej jest pod sufit 5d wysiadał naszemu rodakowi dosyć często. Nigdy nie wysiadł na amen, ale to takie jego szczęście (był na forum link z DPR do opisu przygód kilku Canonów w dżungli).
Rozwiązanie na nasze warunki klimatyczne? Nosić zimą ze sobą woreczek foliowy i w nim ogrzewać aparat po przejściu ze środowiska zimnego do ciepłego. Zimne powietrze jest suche (ma mniejsza pojemność dla pary wodnej). Podczas ogrzewania tego suchego powietrza powstaje mniej rosy, a pojemność na parę wodną powietrza rośnie. Wystarczy kilkanaście minut w woreczku i cieple. Nie należy zimnego przedmiotu ogrzewać na siłę, np. na kaloryferze!
I to koniec króciutkiego podsumowania.
Pozdrawiam