Wersja do druku
Pierwszy raz mi się to zdażyło z Olkiem (używam ich od E300) - wyjmuję swojego EM5 MkII z plecaka (Lowepro Slingshot 100), chcę ustrzelić ptaka i zmienić przysłonę i... nie czuję pokrętła pod kciukiem. Rzut oka na aparat a tam takie coś (znalazłem pokrętło w plecaku):
Załącznik 224344
Aparat zakupiony w 2017-11, tak więc już po gwarancji. Miał ktoś z was taką historię? Duże koszta naprawy? Body stało się trochę bezużyteczne bez tego pokrętła ;)
dzwoń do ok serwis Gdańsk Przymorz , 100 % naprawią -585584795, https://okserwis.com.pl/
Spokojnie, to normalne w tych modelu, zawsze coś odpadnie po czasie :grin: Tu przykład osoby z grupy fb (m4/3) Najpierw zablokowalo sie przełączanie z 1 na 2, potem po prostu wypadło ale działał, przypisała funkcje pod inny przycisk, robiła zdjęcia i nagle się wyłączył.
Załącznik 224346
A aparat wyślij tam. Polecam ten serwis. Jeden z najlepszych w PL: http://www.studio5s.pl/
jeżeli to jest normalne jak odpadają części z aparatów Olympus to chyba dobrze, że sprzedają dział foto !! niestety firmy przyzwyczajają nas do takiego dziadostwa :(
Ostatnio modne jest przetwarzanie starych plastików ( tzw. EKOLOGIA ), to nie dziwi, że wszystko się w krótkim czasie rozpada. :cry:
W chwaleniu się tym przodują producenci samochodów. :mrgreen:
... Canon swego czasu wypuścił jakiś model z notorycznie odklejającym się gripem , a do tego guma powodowała uczulenia . Nikon tez nie lepszy , a jakoś właściciele obsrywają się na jakiekolwiek słowa krytyki lub w ogóle nie przyznają do wady.Cytat:
Zamieszczone przez viruuss
Nikt nie wie czy przypadkiem kółko nie zostało twardo trafione i się wyłamało .
średnio mnie interesuje jak to wygląda u Canona i w innych firmach skoro mam /chcę mieć Olympusa, takie myślenie to właśnie niestety przyzwyczajanie się do dziadostwa i szukanie pociechy, że u innych też jest :(Cytat:
Zamieszczone przez Hiszpan63
wydaje mi się, że akurat z pokrętłem to jest jakiś zonk, z tego co kojarzę to nie pierwszy taki przypadek
Ale ja akurat z tych mega zadowolonych jestem :grin: Takie czasy nastały , że wszystko obliczone na pewien okres trwałości , a potem do kosza i nowe .
I to jest niestety fatalne. Jakoś większość promujących ekologiczne myślenie zapomina, że wyrób ekologiczny to przede wszystkim wyrób trwały. Zarówno coraz ostrzejsze normy ekologiczne jak i radosny nacisk producentów powodują, że jesteśmy zachęcani do coraz częstszej wymiany posiadanych przedmiotów. A gdybyśmy tak pralkę, lodówkę czy samochód wymieniali nie co 5, a np. co 15 lat? Pewnie te nowe zużywają mniej prądu i paliwa, pewnie po oddaniu do utylizacji te nowe poddają się łatwiej recyklingowi, ale... czy na pewno to jest dobre dla środowiska? Przecież wyprodukowanie nowego przedmiotu wiąże się z określonym obciążeniem dla środowiska, podobnie jest z utylizacją. Może lepiej byłoby używać wyrobów nieco mniej ekologicznych ale za to wymieniać je rzadziej? Wyrzucany złom byłby bardziej szkodliwy dla środowiska, ale byłoby go mniej. Mniej ekologiczne wyroby zużywałyby trochę więcej prądu i paliwa - ale mniej by ich trzeba było wyprodukować, a wyprodukowanie też zużywa energię i surowce... Bilans wcale nie jest taki oczywisty. Podejrzewam, że decydujący jest nacisk producentów, dla których produkowanie mało trwałej tandety którą trzeba często wymieniać oznacza większy popyt i większe zyski. A można to ubrać w ładne 'zielone' słówka - jak to nasz koncern dba o przyrodę produkując coraz bardziej przyjazne dla środowiska wyroby ulegające szybkiej biodegradacji - i ludzie bezmyślnie takie argumenty kupują.Cytat:
Zamieszczone przez Hiszpan63