PDA

Zobacz pełną wersję : venus optic w ofensywie- lampa makro



Makromaniak
13.04.15, 12:11
http://www.dpreview.com/articles/8337799679/venus-optics-offers-hotshoe-macro-twin-flash-kx-800-with-guide-number-of-190ft-58m

ciekawy projekt (osobne ramię doświetlające z led), niezwykła moc (LP=58 !!), co pozwoli na dokładanie dyfuzorów i co najważniejsze - niezależne sterowanie mocą obu głowic do 1/128.

No i jak się można domyślać - jak to u "tanich niezależnych" - brak TTL

wyszomir
14.04.15, 11:50
Do pracy w studio może być bardzo fajna, do pracy w plenerze tego nie widzę - taka konstrukcja ramion wprawdzie daje duże możliwości ustawienia palników, ale z kolei brak jest powtarzalnosci - po każdym złożeniu/rozłożeniu lampy trzeba ustawiać od nowa odległości i kąty pod jakimi palniki oświetlają motyw i dobierać do nich energię błysku.

Makromaniak
14.04.15, 13:41
trochę leń przez ciebie przemawia :-)
Kiedyś wszystko było "manualne", filmy 25-400 ASA i jakoś ludzie dawali radę, nie mając kontroli fotki na wyświetlaczu po zrobieniu....
Ja też z takim sprzętem kiedyś ganiałem, nawet z Pentaconem sixem. Dosyć łatwo daje się to skalibrować, a i przeliczanie zmiany mocy po zmianie przesłony nie takie straszne.

Pewnie że twin flash Olympusa STF-22 łatwiejszy w używaniu, ale i 3 razy droższy.

Podoba mi się patent venus z tymi "wbudowanymi ramionami". Flashe podwójne umieszczane na pierścieniu przed obiektywem (Jak to jest w olympusie, canonie i minolocie) uważam za trochę pozbawione sensu, bo nie pozwalają na lepsze modelowanie światła. Najlepiej jest je zamocować na jakichś szynach albo giętkich ramionach umocowanych z boków aparatu.
Minolta Macro Twin Flash 2400 trochę rozwiązuje ten problem dodając przedłużenia odsuwające lampy od obiektywu.

nightelf
15.04.15, 12:03
Bardzo interesujący patent.
Może być dobrym wyborem do doświetlania robali :)

fret
15.04.15, 14:45
Do pracy w studio może być bardzo fajna, do pracy w plenerze tego nie widzę - taka konstrukcja ramion wprawdzie daje duże możliwości ustawienia palników, ale z kolei brak jest powtarzalnosci - po każdym złożeniu/rozłożeniu lampy trzeba ustawiać od nowa odległości i kąty pod jakimi palniki oświetlają motyw i dobierać do nich energię błysku.

Czyli dla wiekszości potencjalnych klientów to będzie coś w stylu: solidna konstrukcja leżąca w domu/garażu lub taki wątły pająk w torbie :)

wyszomir
17.04.15, 11:37
trochę leń przez ciebie przemawia :-)
Kiedyś wszystko było "manualne", filmy 25-400 ASA i jakoś ludzie dawali radę, nie mając kontroli fotki na wyświetlaczu po zrobieniu....


Owszem, jakoś sobie radzili - sam w 80-tych latach robiłem makro Zenitem E z zewnętrznym światłomierzem selenowym. Ale - porównaj jakość zdjęć drobnych owadów w naturalnym środowisku nawet z zachodnich publikacji książkowych z tamtych lat z tym, co obecnie publikuje się w sieci - różnica w jakości jest porażająca. Jeszcze w przypadku scen statycznych gdy motylek śpi o świcie idzie sobie jakoś manualnym sprzętem poradzić (tylko... po co wtedy lampa? nie lepiej robić w zastanym?), w przypadku dynamicznych scen gdy trzeba się spieszyć bez TTL-a procent prawidłowo naświetlonych zdjeć leci na łeb na szyję.



Ja też z takim sprzętem kiedyś ganiałem, nawet z Pentaconem sixem. Dosyć łatwo daje się to skalibrować, a i przeliczanie zmiany mocy po zmianie przesłony nie takie straszne.


Tylko że... przy takiej konstrukcji ramion po każdym wyjęciu lampy z torby bedziesz miał ramiona inaczej wygięte - będziesz musiał pracowicie ustawiać ich odległości od motywu (nie ma żadnej skali czy ograniczników umożliwiających szybkie ustawienie w zadanej uprzednio odległości) czyli de facto cała kalibracja od początku.



Pewnie że twin flash Olympusa STF-22 łatwiejszy w używaniu, ale i 3 razy droższy.


Czasem lepiej dłużej pooszczędzać i kupić coś naprawdę dobrego niż wydać mniej pieniędzy na coś, czego się później prawie nie będzie używać. Dlatego do pracy w plenerze bym tej konstrukcji Venus nie kupił.



Podoba mi się patent venus z tymi "wbudowanymi ramionami". Flashe podwójne umieszczane na pierścieniu przed obiektywem (Jak to jest w olympusie, canonie i minolocie) uważam za trochę pozbawione sensu, bo nie pozwalają na lepsze modelowanie światła. Najlepiej jest je zamocować na jakichś szynach albo giętkich ramionach umocowanych z boków aparatu.
Minolta Macro Twin Flash 2400 trochę rozwiązuje ten problem dodając przedłużenia odsuwające lampy od obiektywu.



Pomysł z elastycznymi ramionami jest bardzo fajny, ale brak automatyki błysku bardzo ogranicza użyteczność takiej konstrukcji. To trochę tak, jakby zaproponować całkiem przyjemny samochód, ale dla obniżenia kosztów - z rozruchem silnika nie rozrusznikiem, a ręczną korbą... W zamierzchłych czasach takie były standardy, ale dziś?

Makromaniak
17.04.15, 16:10
Zgadzam sie prawie w pełni. Zauważ jednak jak popularne są tanie chińskie lampy do strobingu, mimo zaawansowanych systemów TTL u Nikona i Canona. Czyli można. Chyba przesadzasz z tymi trudnościami. Dosyć szybko dochodzi się do pewnej praktyki, ile odsunąć/przysunąć lampę, ile domknąć/otworzyć przysłonę czy zmienić moc lampy. dawało sie na slajdach to tym bardziej da się mając możliwość natychmiastowej kontroli. A Co do ramion to można przetestować kilka położeń, nie trzeba ciągle ich przestawiać, ja widzę taką opcję: jedno z boku, w osi aparatu, na wysokości obiektywu, drugi po przeciwnej stronie, bardziej u góry. Można jeszcze trzymać się proporcji 2:1 czyli jedna z lamp 2 razy słabsza, doświetlająca cienie, wtedy będzie lepsza plastyka.

Jakość zdjęć obecnie jest niby lepsza niż dawniej, ale za to strasznie się ta makrofotografia zestandaryzowała, dominuje szkoła "nudno, ale ładnie". Statyczna fotografia nieruchomych owadków na ładnym tle, koniecznie rozmytym. Mnie bardziej pasjonuje fotografia przyrodnicza, i pokazywanie życia owadów w ich środowisku. A ich środowisko to nie suche badylki oderwane od tła :-) I do dynamicznej fotografii w ruchu właśnie lampki ! Z tym, ze mając zestaw FL-600 + FL-36 + FL-300 raczej nie wrócę do manualu