Zobacz pełną wersję : "Wszyscy mają mambę, mam i ja"
piotrekmor
14.12.14, 21:35
Cześć,
postanowiłem rozpocząć swój wątek, aby dzięki Wam zorientować się, na jakim obecnie jestem etapie jeżeli chodzi o "pomysł" na fotografię. Zdjęcia zamieszczane w tym wątku wykonywane były Olympusem E-420 z kitowym obiektywem 14-42. Plany na najbliższą przyszłość są ambitne co do zmiany korpusu i obiektywu na bardziej "PRO". Jak będzie, zobaczymy...
Na początek zapraszam na pierwszy zestaw zdjęć z Chorwacji.
1)
137322
2)
137323
3)
137324
4)
137325
5)
137326
6)
137327
fajny klimat, 4 łapie za oko chociaż chyba ostrość nieco pobłądziła. A może to tak ma być? ja bym tam jednak próbował ostrzyć na tego rowerzystę :)
6 też bardzo fajne .
Zupełnie nie trafia do mnie ten rodzaj obróbki (desaturacja). Nie podobają mi się również przepalenia na większości zdjęć. Fajne miejsca wyłapujesz, scenka z dziećmi urocza - ma duży potencjał.
Cześć,
postanowiłem rozpocząć swój wątek, aby dzięki Wam zorientować się, na jakim obecnie jestem etapie jeżeli chodzi o "pomysł" na fotografię. Zdjęcia zamieszczane w tym wątku wykonywane były Olympusem E-420 z kitowym obiektywem 14-42. Plany na najbliższą przyszłość są ambitne co do zmiany korpusu i obiektywu na bardziej "PRO". Jak będzie, zobaczymy...
Na początek zapraszam na pierwszy zestaw zdjęć z Chorwacji.
Poza 2 fajne Chorwackie foty. Podobają się, na razie tyle.
Jeszcze sobie popatrzę.
Od trójeczki do szósteczki - mbsz - świetne.
Pozdrawiam.
Zdjęcia bardzo fajne;) Może następnym razem coś w kolorze?
3 i 6 w mojej ocenie najladniejsze. Zdjęcia mają klimat. Mnie nie przeszkadzają przepalenia i obróbka. Zdjęcia dzięki temu są inne od prezentowanych na forum zdjęć z Chorwacji. Zastanowiłbym się czy nie spróbować niektórych zdjęć poprostować. Wiem łatwo się wymądrzać. Sam mam trochę zdjęć wymagających lepszego prostowania. Mam prośbę, pisz jakie miejscowości focisz. Przyda się przy uwzględnieniu planów urlopowych na wakacje. Pozdrawiam.
piotrekmor
15.12.14, 19:28
Muszę Wam powiedzieć, że to bardzo ciekawe uczucie czytać opinie o swoich zdjęciach. Nigdy wcześniej nie prezentowałem swoich poczynań na szerszym forum i dlatego tym bardziej dzięki za zainteresowanie.
Co do Waszych komentarzy, to na pewno pojawią się zdjęcia w kolorze. Sama forma takiej obróbki na tyle mnie zainteresowała, aby trochę więcej popróbować. Tak jak napisał kolba i Jan_S, zdjęcia mają dla mnie jakiś taki specyficzny klimat...
PS.
Zdjęcia wykonywane były w miejscowości Rovinj, niedaleko granicy ze Słowenią, podczas kilkudniowego wyjazdu w czasie trwania długiego weekendu majowego.
piotrekmor
15.12.14, 21:27
Mam chwilę czasu, dlatego wrzucam kolejnych kilka zdjęć z pobytu w Chorwacji. Będzie to już ostatnia 'paczka' z tego wyjazdu, częściowo również utrzymana w tonacji pierwszych moich zdjęć. Tym razem jednak pokusiłem o wprowadzenie koloru do zestawu. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu...
7)
137368
8)
137370
9)
137365
10)
137366
11)
137367
12)
137369
Ostatnie zdjęcie pokazuje burzę, którą napotkaliśmy wracając już do Polski. Z daleka wyglądała interesująco, jednak będąc w jej samym środku mieliśmy wrażenie, że grad przebije karoserię...
13)
137371
piotrekmor
17.12.14, 23:45
Hmm, to chyba nie najlepiej kiedy 3 post z rzędu jest mojego autorstwa. Prawdę mówiąc w poprzedniej "serii" miałem jedno zdjęcie, które wyjątkowo mi się podobało (tym bardziej, że poza lekkim wyostrzeniem nie podlegało żadnej obróbce). No trudno, nie poddaje się i próbuję dalej...:)
Tym razem zdjęcia będą ze Szwajcarii, którą odwiedziłem dwukrotnie i którą prawdopodobnie odwiedzę jeszcze nie raz. Kraj idealny dla osób kochających górskie wyprawy. Infrastruktura, mieszkańcy, widoki oraz niestety ceny są na najwyższym poziomie. Będąc w Szwajcarii ma się wrażenie, że góry są dosłownie wszędzie. Chociaż sam nie jeżdżę na motorze to wydaje mi się, że jest to świetne miejsce do tego typu podróżowania. Sporo pól namiotowo/campingowych, przyjazna atmosfera no i te widoki...
14
137465
15
137466
16
137467
17
137468
18
137469
19
137470
20
137471
21
137472
Następnym razem opiszę Wam, jak za stosunkowo nieduże pieniądze można zwiedzić ten piękny kraj. Oby tylko nie był to 4 z kolei wpis mojego autorstwa ;)
...no i te widoki...
Nie zaprzeczę, widoki piękne. Chętnie obejrzę następne fotki.
Widoki cudne. Ładne uliczki i góry nad nimi super wyglądają.
Hmm, to chyba nie najlepiej kiedy 3 post z rzędu jest mojego autorstwa. Prawdę mówiąc w poprzedniej "serii" miałem jedno zdjęcie, które wyjątkowo mi się podobało (tym bardziej, że poza lekkim wyostrzeniem nie podlegało żadnej obróbce). No trudno, nie poddaje się i próbuję dalej...:)
(..........)
niech zgadnę. nr 9. ?
ładne :)
Piękne widoczki :grin:, aż chciałoby się zamieszkać w takim miejscu.
piotrekmor
18.12.14, 21:29
niech zgadnę. nr 9. ?
ładne :)
Akurat bardziej miałem na myśli nr 10 :). Nie umiem powiedzieć czemu, ale jak przeglądam sobie zdjęcia z tamtego wyjazdu to właśnie na tej fotografii zatrzymuję się najdłużej.
barmichal76
18.12.14, 22:21
Napisz więcej, którą część Szwajcarii nam pokazałeś.
Pozdr
piotrekmor
19.12.14, 00:01
Napisz więcej, którą część Szwajcarii nam pokazałeś.
Pozdr
Zdjęcia, które już pokazałem i te które planuję pokazać w najbliższym czasie są z okolic Lauterbrunnen. Miasteczko leży w przepiękniej dolinie słynącej z 72 wodospadów (w tym z jednym z największych w Europie, liczącym około 300m wodospadem Staubbach). Z ciekawostek można dodać, że w pobliżu Lauterbrunnen znajduje się szczyt Schilthorn z obrotową restauracją znaną z filmu o Jamesie Bondzie.
Zdjęcia 16, 17 i 18 przedstawiają miasteczko Murren leżące na końcu doliny Lauterbrunnental, które jest całkowicie zamknięte dla ruchu spalinowego. Aby dostać się do miasteczka należy skorzystać z kolejki linowej (cable car) lub z kolejki torowej. Położone na wysokości 1650m n.p.m, odcięte od hałasu i zgiełku miasta ale zarazem ze świetną infrastrukturą pozwala jeszcze bardziej docenić naturalne piękno Szwajcarii.
Jeżeli ktoś z Was planuje wyjazd w tą część Europy i nie był nigdy wcześniej w Szwajcarii to na początek zdecydowanie polecam właśnie okolice Lauterbrunnen. O samej formie podróżowania napiszę coś więcej następnym razem...
22)
137524
Zachody słońca muszą tam być przepiękne :)
Ładne zdjęcia a szczególnie 19, 20 l 22. Będę często żagla dał. Pozdrawiam .
piotrekmor
20.12.14, 00:42
Tak jak obiecałem wcześniej, w kilku słowach opowiem Wam jak wyglądały przygotowania do mojej pierwszej wizyty w Szwajcarii (i nie tylko). Głównym celem było zobaczenie jak najwięcej za stosunkowo rozsądne pieniądze. Jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, o formie możliwego wyjazdu dowiedziałem się przypadkiem od kolegi. Od wielu lat jeździł on na campingi organizowane przez Eurocamp. Dla mnie była to zupełna nowość, którą postanowiłem dokładnie sprawdzić.
Powiem krótko, jak dla mnie REWELACJA. Podczas pierwszego wyjazdu trwającego około 14 dni byliśmy na 3 campingach. Pierwszy był we Włoszech nad morzem, następnie kolejnych parę dni również we Włoszech, ale nad jeziorem Garda i na koniec wisienka na torcie - Szwajcaria. Ceny za wynajem domku (tzw. Mobile Home) w okresie przed i posezonowym są śmiesznie małe, warunki do mieszkania bardzo przyzwoite no i przede wszystkim lokalizacje campingów - "dla każdego coś miłego". Poniżej przykładowe zdjęcie z tarasu przed domkiem
137587
Jeżeli chodzi o samą Szwajcarię, to ceny za wszystko są tam naprawdę wysokie. Chyba tylko Norwegia (o której opowiem za jakiś czas) może pod tym względem dorównywać Szwajcarii. Mając opłacone "zakwaterowanie", zaplanowane zapasy jedzeniowe (torba prowiantu zabrana z Włoch) skupiliśmy się na podliczeniu najistotniejszych kosztów, czyli kolejek linowych i torowych. Warto przed wyjazdem zaplanować sobie dokładnie trasy zwiedzania i przy okazji ceny kolejek. Stanowiły one główne, i w sumie jedyne większe koszty w trakcie naszego 4-dniowego pobytu w Szwajcarii. Łącznie wydaliśmy na ten cel około 700zł na osobę za 3 dni zwiedzania. Warto też zwrócić uwagę na tunele (niektóre są płatne) oraz nie zapomnieć o winiecie na autostrady, która ważna jest przez cały rok kalendarzowy.
Jeżeli ktoś szuka taniego wyjazdu, niekoniecznie lubi spać w namiotach i lubi takie klimaty to zdecydowanie polecam campingi. Nie musi to być oczywiście Eurocamp. Tak naprawdę to można wyszukać samemu campingi w całej Europie, zabookować miejsca i ułożyć plan zwiedzania typowo pod siebie. Z opcją pośrednika jest na pewno łatwiej przy pierwszym tego typu wyjeździe.
Na koniec zestaw kolejnych kilku zdjęć.
23
137581
24
137582
25
137583
26
137584
27
137586
28
137585
Pięknie tam :grin:. Na jakieś szczyty wdrapałeś się?
piotrekmor
20.12.14, 13:42
Ciężko to nazwać wdrapywaniem :) Zazwyczaj wjeżdzaliśmy kolejkami na około 2500m. n.p.m i chodziliśmy szczytami. Maks co udało nam się zdobyć to 3100m Gornegrat - podejście z wysokości około 1800m. Ale o tym następnym razem.
Zazwyczaj wjeżdzaliśmy kolejkami na około 2500m. n.p.m i chodziliśmy szczytami...Ale o tym następnym razem.
Coraz bardziej mi się ta Szwajcaria podoba, czekam więc na następny raz :grin:
Zdjęcia ciekawe bo i miejscówki ciekawe... A opisy już najlepsze :grin:
Natomiast wszędzie włażą na pierwszy plan wytwory cywilizacji (druty elektr., tory kolejowe, słupy itp.) W górach razi mnie to, staraj się jak można tego unikać... Wiem, że nie zawsze się da...
W Chorwacji bądź co bądź - kraju europejskim, razi mnie też plątanina drutów jak w krajach trzeciego świata - ale to już nie Twoja wina :grin:
Dawaj następne.... :grin:
Zdjęcia ciekawe bo i miejscówki ciekawe... A opisy już najlepsze :grin:
Natomiast wszędzie włażą na pierwszy plan wytwory cywilizacji (druty elektr., tory kolejowe, słupy itp.) W górach razi mnie to, staraj się jak można tego unikać... Wiem, że nie zawsze się da...
W Chorwacji bądź co bądź - kraju europejskim, razi mnie też plątanina drutów jak w krajach trzeciego świata - ale to już nie Twoja wina :grin:
Dawaj następne.... :grin:
Krzysiek, industrial włazi wszędzie :roll:
Krzysiek, industrial włazi wszędzie :roll:
Wiem, napisałem coś o Chorwacji jako kraj trzeciego świata (zauważ, że napisałem "trzeciego" całym zdaniem, nie tak jak nasi mniejszoletni, nowocześni koledzy :wink:)
W Chorwacji jak oglądam zdjęcia z małych miasteczek to jak w Afryce, czy Ameryce Łacińskiej , Wszędzie kilometry drutów. Pająk by się takich pajęczyn nie powstydził. Dlatego tam tego nie da się uniknąć na zdjęciu. Ale można tego próbować by było druciarstwa jak najmniej... Zdjęcia przyrody, pejzaże to
dyskwalifikuje.. Można stanąć w innym miejscu, albo choć wezwać na pomoc..... PS-a :wink:.
piotrekmor
10.02.15, 00:56
Zajęty pracą i brakiem wolnego czasu trochę zaniedbałem swój wątek, ale o nim nie zapomniałem :). Dzisiaj będę kontynuował wycieczkę po Szwajcarii, miejscu które raz poznane nie pozwala o sobie zapomnieć.
Tym razem camping na którym się zatrzymaliśmy był w okolicach miejscowości Susten. Lokalizacja campingu była szczególnie ważna, ponieważ głównym celem całej wycieczki było zobaczenie "na żywo" szczytu Matterhorn, chyba najczęściej fotografowanej góry w Szwajcarii.
Pierwszego dnia, dawkując emocje, wybraliśmy się na pobliskie górki z zamiarem rozchodzenia zastałych mięśni. Efekt zamierzony, a na szczycie czekał na Nas zasłużony odpoczynek...
29)
140488
30)
140489
31)
140490
Okolica wyjątkowa przyjemna, ale dawała jedynie przedsmak przed kolejnymi dniami. Na sam koniec pełne wrażeń zejście w dół...
32)
140493
Kolejnego dnia, kierunek Matterhorn (a dokładniej mówiąc szlak z widokiem na Matterhorn :)). Aby dostać się na początek szlaku, musieliśmy dojechać do miasteczka Zermatt. Jest to jedno z najpopularniejszych miejsc turystycznych w Szwajcarii, w którym panuje całkowity zakaz poruszania się pojazdami spalinowymi. Samochodem dojeżdża się na duży parking oddalony kilka kilometrów od Zermatt, wsiada się w pociąg i dojeżdża do samego centrum. Stamtąd przesiadka na kolej wąskotorową i wspinaczka na około 2500m. Wysiadając z pociągu wiedzieliśmy już, że będzie to najlepsza wędrówka po górach, na jakiej kiedykolwiek byliśmy
33)
140494
34)
140491
cdn...
piotrekmor
17.02.15, 23:53
Dzisiaj bez zbędnego gadania. Zestaw kolejnych kilku zdjęć ze Szwajcarii.
35)
141066
36)
141075
37)
141070
38)
141072
39)
141074
40)
141073
41)
141067
42)
141069
43)
141068
44)
141071
Gadanie ciekawe, obrazki ładne :)
piotrekmor
18.02.15, 00:40
Gadanie ciekawe, obrazki ładne :)
Dzięki. Tak sobie myślę, że może ktoś przeglądając ten wątek zdecyduje się na wyjazd w tamte rejony chociaż na parę dni. Sam w sumie z drugiej ręki usłyszałem o zwiedzaniu Szwajcarii i prawdę mówiąc, trochę się od niej uzależniłem.
Dzięki. Tak sobie myślę, że może ktoś przeglądając ten wątek zdecyduje się na wyjazd w tamte rejony chociaż na parę dni.
Zdjęcia niewątpliwie zachęcają do takiego wyjazdu ale pewnie skończy się na nich. Wrzucaj więc następne bo jest na czym oko zawiesić :grin:.
piotrekmor
18.02.15, 19:34
No to lecimy dalej...
Po wyczerpującej wędrówce po górach następnego dnia postanowiliśmy obciążyć trochę inne mięśnie i zdecydowaliśmy się wypożyczyć rowery. Plan nie był zbyt ambitny. Miał polegać na dojechaniu po płaskim około 10 km do pobliskiej kolejki liniowej, wjazd na górę i zjazd do miejsca wypożyczenia rowerów. Na miejscu okazało się, że w niektórych miejscach wypożyczanie rowerów jest dofinansowywane przez Państwo i jak na szwajcarskiej warunki było wręcz śmiesznie tanie. No to skoro tak to po raz pierwszym postanowiliśmy wypożyczyć rowery wspomagane silnikiem elektrycznym napędzanym akumulatorami i zamiast korzystać z wyciągu, podjechać samemu na szczyt.
Mówiąc krótko, bajka. Bez wspomagania zrezygnowałbym chyba po kilku kilometrach, a tak udało się dotrzeć na szczyt. Wysiłek tak czy tak był duży, ale zabawa przednia.
141140
141141
Potem szybki (dosłownie) zjazd z góry i przygotowania do kolejnej wędrówki. Tym razem wybraliśmy się w okolice Vom Gletscher Zum Wasser podziwiać głównie lodowiec.
45)
141142
46)
141151
47)
141150
48)
141148
49)
141146
50)
141145
51)
141144
52)
141143
53)
141149
54)
141154
55)
141153
Na koniec zasłużony odpoczynek i zejście do kolejki
141152
Ten lodowiec to jak autostrada wygląda. Fajne zdjęcia :)
Coraz bardziej ta Szwajcaria mi się podoba :grin:
Warto było tu zajrzeć. Obejrzałem i przeczytałem wszystko.(+ dałem za te piękne widoki:))
piotrekmor
18.02.15, 21:36
Warto było tu zajrzeć. Obejrzałem i przeczytałem wszystko.(+ dałem za te piękne widoki:))
Dzięki za pierwszego plusa na tym forum :). Aż tak jakoś miło się człowiekowi zrobiło. Tym bardziej, że zbieram mozolnie punkty do OlyJedi a taki plusik to niezły skok do przodu.
Na kolejne zwiedzanie zabiorę Was do Norwegii w okolice Stavanger. Jak to mówią, Fiordy będą nam jadły z ręki ;)
Szwajcaria piękna, szczególnie 41 wpadło mi w oko, chociaż widziałabym je w poziomie. I dawaj Norwegię, powspominam :)
piotrekmor
18.02.15, 22:45
Szwajcaria piękna, szczególnie 41 wpadło mi w oko, chociaż widziałabym je w poziomie. I dawaj Norwegię, powspominam :)
Motyw ze zdjęcia 41 mam chyba we wszystkich możliwych konfiguracjach, nawet pewnie po skosie i by się znalazło :)
piotrekmor
20.02.15, 17:04
Kolejny przystanek - Norwegia.
Dla nas była to wymarzona podróż poślubna. Szybko odrzuciliśmy "standardowe" kierunki zwiedzania, a że mogliśmy sobie pozwolić na trochę większy wydatek niż zazwyczaj, wybraliśmy właśnie Norwegię.
Kraj drogi, ale piękny. Można powiedzieć, że musnęliśmy tylko jego kawałek ale wystarczyło, żeby poczuć klimat jaki tam panuje. Byliśmy w lipcu, a więc długie dni, krótkie noce. Miało się wrażenie, że dzień się nie kończy i że na wszystko jest czas.
Pogoda bardzo kapryśna. Od bezchmurnego poranka do deszczowego popołudnia. Wybierając się tam tylko na parę dni trzeba liczyć na trochę szczęścia.
Przelot, noclegi i plan zwiedzania był przygotowany dużo wcześniej i w sumie dobrze. Będąc w punkcie informacji turystycznej w samym Stavanger odradzano nam wejście na Kierag ze względu na trudność podejścia. Gdyby nie fakt, że wcześniej sprawdziliśmy to "ciężkie" podejście możliwe, że byśmy zrezygnowali. A tak, jak to zazwyczaj bywa, było "przyjemnie" i szczególnie warte zobaczenia.
Na początek trochę zdjęć samego Stavanger i przedsmak przed Pulpit Rock - naturalnej półki skalnej będącej wizytówką tego rejonu Norwegii.
56)
141423
57)
141420
58.
141422
59)
141424
60)
141421
61)
141425
62)
141426
63)
141427
Dla mnie nieznajome więc tym chętniej obejrzę :grin:
Półeczka jest hardkorowa :) , fotki z nad krawędzi robiłeś? :)
Półeczka jest hardkorowa :) ,
Tym bardziej że wygląda na pęknietą . :grin:
Nie wiem czy bym tam wszedł. :-P
piotrekmor
20.02.15, 23:01
Tym bardziej że wygląda na pęknietą . :grin:
Nie wiem czy bym tam wszedł. :-P
Wszedłbyś, ale 600m pionowej ściany w dół robi wrażenie.
64)
141452
Fajnie, w ogóle lubię skandynawskie tematy, więc czekam na dalszy ciąg.
Aż chciałoby się tam być ale i strach się bać spojrzeć w dół.
Tym niemniej proszę o więcej.
piotrekmor
21.02.15, 20:56
Pierwszym celem wycieczki do Norwegii było dotarcie na słynny Pulpit Rock. Naturalna półka skalna zawieszona około 600m n.p.m. stanowi świetny początek poznania trochę specyficznego krajobrazu Norwegii.
Dotarcie ze Stavanger na początku szlaku na Pulpit Rock jest bardzo proste. Rejs promem a następnie podróż podstawionym busem zajmuje około 1.5 godziny. Samo podejście jest proste, ale zalecane jest przynajmniej dobre obuwie. Po drodze spotykaliśmy osoby z wózkami, którym niestety nie udało się dotrzeć do celu.
65)
141503
Dobrą informacją dla osób preferujących spanie w namiotach jest fakt, że można się rozbić praktycznie w dowolnym miejscu. Słyszeliśmy również, że można korzystać z pustych domków, w których w danym momencie nikt nie przebywa, ale tego niestety nie jestem w stanie potwierdzić.
66)
141504
Pulpit Rock jest niezwykły. Największe wrażenie robi brak jakichkolwiek zabezpieczeń czy barierek. Szlak w pewnym momencie prowadzi naprawdę blisko urwiska i może co poniektórym trochę podnieść ciśnienie :)
67)
141508
68.
141509
Na samej półce skalnej panuje piknikowa atmosfera. Jest czas, żeby spokojnie odpocząć i nacieszyć się pięknymi widokami. Wiele osób przerzuca nogi przez krawędź i z uśmiechem na twarzy pozuje do zdjęć. Szczerze mówiąc, ja się nie odważyłem. Była to w końcu podróż poślubna ;)
69)
141511
70)
141513
Na koniec trochę zdjęć pokazujących krajobraz w tamtej okolicy...
71)
141507
72)
141505
73)
141506
74)
141512
Ładna skałka, ja bym sobie tam chętnie usiadł na krawędzi :grin:. Szczeliniec mi się przypomniał :mrgreen:... no może bardziej Wielki Kanion :wink:
Ładna skałka, ja bym sobie tam chętnie usiadł na krawędzi :grin:. Szczeliniec mi się przypomniał :mrgreen:... no może bardziej Wielki Kanion :wink:
Ja to bym zrobił to co na Kościelcu. Spytaj Yamady :mrgreen:
Ja to bym zrobił to co na Kościelcu. Spytaj Yamady :mrgreen:
Kupę :shock:? ze strachu ? :mrgreen:
piotrekmor
23.02.15, 22:30
Wracając jeszcze do poprzedniego wpisu, udało mi się wygrzebać zdjęcie domków, w których "podobno" można przenocować zupełnie za darmo. Autem raczej tam nie podjedziemy :)
141769
Po powrocie z Pulpit Rock kolejny dzień poświęciliśmy na wycieczkę rowerową (taki już nasz zwyczaj, że praktycznie w każdym nowym miejscu w którym jesteśmy staramy się wypożyczyć rower i w ten sposób pozwiedzać okolice). Trasy są dobrze oznakowane, bezpiecznie również można poruszać się rowerem po ulicach. Norwedzy są bardzo pomocni i prawie wszyscy mówią po angielsku, dlatego nie ma najmniejszego problemu z dogadaniem się w razie zgubienia trasy - przetestowane osobiście ;)
Kolejny kierunek - Kjerag. Prawdę mówiąc, prawie spóźniliśmy się na autobus odjeżdżający ze Stavanger na początek szlaku i przegapilibyśmy jeszcze większą atrakcje niż Pulpit Rock.
Dojazd zajął około 3 godzin i przed wyjściem z autobusu zostaliśmy dokładnie poinstruowani, o której godzinie autobus wraca do Stavanger (jak się później okazało, kierowca był bardzo skrupulatny i nie wszystkim udało się zdąży na drogę powrotną).
141771
Najwyższym punkt Kjeragu ma 1100m n.p.m, jednak największe wrażenie robi kamień Kjeragbolten zaklinowywany pomiędzy dwoma skałami. Kamień, na który można wejść i spojrzeć prawie kilometr w dół :)
66)
141772
67)
141774
68.
141773
69)
141776
70)
141775
71)
141777
72)
141778
73)
141779
74)
141780
75)
141781
piotrekmor
23.02.15, 22:37
66 jest fajna.
Dzięki, w takim razie jeszcze jedno z łańcuchem...
76)
141786
141780[/ATTACH]
Nic sie nie zmienilo.
Jak w 66 podoba mi się ta spłaszczona perspektywa tak tutaj na pierwszy plan wyciągnąłeś coś mało ciekawego. Tamto broni się formą, to jest zwyczajne. Ale to tylko moje zdanie.
Się naoglądałem, lubię foty z gór, a tu i Alpy i Norwegia, piękne miejsca. Fajnie się ogląda i czyta.
Super.... czekam na następne.
Robią skałki wrażenie :shock:
Fajne "kamyczki" :mrgreen:
nadrobiłem trochę zaległości, plusik za całokształt poleciał bo należał się jak chłopu ziemia
piotrekmor
24.02.15, 22:01
nadrobiłem trochę zaległości, plusik za całokształt poleciał bo należał się jak chłopu ziemia
Dzięki za "+" :)
Po raz kolejny bardzo duże wrażenie na Kjeragu robi brak zabezpieczeń. Z jednej strony wymaga to trochę większej koncentracji, ale z drugiej pozwala poznać zwiedzaną okolice w jej naturalnej formie.
Dla nas było to również zupełnie nowe, nieznane nam wcześniej otoczenie. Szwajcaria robi ogromne wrażenie, jednak są to góry z którymi mieliśmy już do czynienia. W Norwegii wszystko było bardziej surowe i takie mnie "wycackane". Mimo, że szczyt na jaki weszliśmy tamtego dnia miał jedynie około 1000m wysokości, było to jednak dokładnie 1000m od widocznego poziomu morza. Różnica wysokości robiła swoje :).
Norwegia na tyle nas zainspirowała, że mamy w planach kiedyś wybrać się na Islandię. Zauważyliśmy, jak duże wrażenie potrafi zrobić nieznana wcześniej forma terenu, jak wiele jest jeszcze do zobaczenia...
77)
141852
78. maks, na co się odważyliśmy :)
141855
79)
141854
80)
141853
81)
141849
82)
141856
83)
141857
Byliśmy również świadkami akcji ratunkowej. Nie wiemy dokładnie co się stało, ale zawsze trzeba pamiętać, że to jednak przyroda tu rządzi.
141850
O kurcze, mnie już **** cierpną na sam widok :shock:
Odwiedziłem, fotki zobaczyłem i nie żałuję :D
lisiajamka1
25.02.15, 09:35
Odwiedziłem, fotki zobaczyłem i żałuję... że jeszcze tam nie byłem :grin:
Cholera ... wysoko !!!
Oj mocne "nerwy" trza mieć. :)
Pozdrawiam i gratuluję fot "w "takich warunkach".
Miałem spore zaległości, ale już wszystko obejrzane i przeczytane. Warto było tu wpaść:)
Piękna fotorelacja. Gratuluje.
piotrekmor
25.02.15, 18:42
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. Sam na początku nie spodziewałem się, że mój wątek pójdzie w takim kierunku w jakim jest obecnie. Skoro jednak udało mi się Was zainteresować to na kolejną wycieczkę zabiorę Was do Danii, kontynuując tym samym wątek skandynawski.
bardzo chętnie będziemy towarzyszyć w tej wycieczce, na wszelki wypadek dodaję wątek do subskrybowanych by nic nie przegapić.
piotrekmor
16.03.15, 21:38
Kontynuując wątek skandynawski wybierzmy się tym razem do Danii, którą udało mi się odwiedzić w zeszłym roku.
Decyzja o wyjeździe była dosyć prosta - w okolicach Kopenhagi mieliśmy u kogo zamieszkać a więc znaczna część kosztów mogła zostać zredukowana. Pojechaliśmy tam własnym samochodem dzięki czemu mieliśmy większą swobodę w podróżowaniu i mogliśmy przy okazji zwiedzić kawałek Szwecji.
Dania - pierwsze wrażenie, kraj zamknięty. Dosyć specyficzny w swojej odmienności. Ludzie poubierani na czarno, trochę niechlujnie wyglądający, nie pokazujący w żaden sposób swojego statusu materialnego. Sklepy po 18:00 pozamykane, ulice puste. Wrażenie jakby czas zwolnił, ludzie nigdzie się nie spieszą, wydaje się że na wszystko jest czas. W odróżnieniu od pośpiechu w jakim większość nas żyje w Polsce, w Danii można poczuć się jak na permanentnych wakacjach... co ważne można się do tego przyzwyczaić;).
Kopenhaga - czy to dalej ta sama Dania?? Nie, zdecydowanie nie. Miasto typowo "europejskie", tętniące życiem, pełno młodzieży oraz otwartych ludzi pokazujących swoją indywidualność. W Kopenhadze można spędzić kilka dni i za każdym razem odkrywać coś nowego.
Podstawowa rzecz kiedy jesteś w Kopenhadze - koniecznie wypożycz rower. Infrastruktura rowerowa jest REWELACYJNA. Można śmiało powiedzieć, że to rower jest na pierwszym miejscu, potem przechodnie a na końcu kierowcy samochodów. Świetne warunki do poruszania się na rowerze powodują, że praktycznie każdy na nim jeździ. Matki z dziećmi do szkoły, biznesmeni do pracy, młodzież na zajęcia... wszyscy. I wszyscy jeżdżą naprawdę szybko. My zazwyczaj swoją spacerową jazdą byliśmy o jedną zmianę świateł za wszystkimi, tzn jadąc w tym samym kierunku na każdych światłach byliśmy z grupą osób, która na poprzednim skrzyżowaniu była daleko za nami.
Rowery poprzypinane są do wszystkiego co się da i w naturalny sposób wpisują się w krajobraz Kopenhagi...
84)
143002
85)
143003
86)
143004
87)
143005
88.
143006
Na razie z wielką przyjemnością zobaczyłem Szwajcarię. Piękne góry tam mają. A fotki też zajefajne. Teraz biorę się za Norwegię:-)
Fajne wprowadzenie w Skandynawię. Co zwróciło moją uwagę ? - klapa kanalizacyjna. Jest równo z asfaltem... to niezgodne z polskimi przepisami dotyczącymi budowy dróg :mrgreen:
cześć,
Ta Norwegia (https://forum.olympusclub.pl/threads/93465-Wszyscy-maj%C4%85-mamb%C4%99-mam-i-ja/page2?p=1172020&viewfull=1#post1172020) mnie urzekła.
Brawo, bardzo miło się patrzy, dobre w odbiorze, wyraźne, nie-prze-kontrastowane zdjęcia - znakomite warunki pogodowe Wam się trafiły.
pozdrawiam,
Miło się ogląda Skandynawię. Czekam na kolejne państwa skandynawskie.
piotrekmor
18.03.15, 01:15
Dzięki za komentarze. Jeszcze trochę zdjęć z Danii mam do pokazania :)
piotrekmor
24.07.16, 17:54
Witam ponownie,
trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu na forum, jednak moja obecność tutaj jest praktycznie stała. Często zaglądam poczytać i pooglądać czyjeś prace. Nadszedł jednak najwyższy czas podzielić się z Wami relacją z mojej/naszej ostatniej podróży do USA. Mam nadzieję, że zachęcę niezdecydowanych, a przy okazji z wielką ciekawością poczytam o Waszych wrażeniach na temat przeglądanych zdjęć (zarówno od strony technicznej jak i samego, indywidualnego odbioru zdjęcia).
Całą wyprawę zaczęliśmy planować około rok temu. Najważniejszym elementem było uzyskanie wizy amerykańskiej, a następnie zarezerwowanie lotów. Samo ubieganie o wizę okazało się bardzo proste, 3 pytania w konsulacie w Krakowie i bach, wiza turystyczna na 10 lat przyznana. Co prawda przed nami chłopaka maglowali dosyć długo i w konsekwencji wizy nie dostał, ale dla kogoś ze stałym zatrudnieniem w Polsce nie powinno być większego problemu.
Loty rezerwowaliśmy przez linie lotnicze norwegian.com. Przeszukując różne oferty, ten przewoźnik zawsze wypadał najtaniej i co ważne, oferował loty z i do Berlina, co było dla nas ważnym kryterium (poprzez łatwy dojazd z Wrocławia). Cała wycieczka zaplanowana była na około 2,5 tygodnia i obejmowała zwiedzanie głównie zachodniego wybrzeże oraz Nowego Jorku. Wszystko planowaliśmy i rezerwowaliśmy sami z Polski.
Pierwszy przystanek - San Francisco
Miasto, według spotkanego na lotnisku Amerykanina, najbardziej europejskie ze wszystkich miejsc w USA - i coś w tym faktycznie jest. Cisza, spokój, dobrze zorganizowana komunikacja miejska - ogólnie bardzo przyjazna i jakaś taka znajoma atmosfera. Pierwsze wrażenie po wylądowaniu - rewelacja, a później byłoby tylko lepiej. Na San Francisco przeznaczone mieliśmy niepełne 4 dni i z perspektywy czasu, był to optymalny wybór. Może brakło jeszcze jednego albo max. 2 dni na spokojne połażenie po mieście, ale generalnie było ok.
Pierwszego dnia ogólnie byliśmy padnięci, po locie trwającym prawie 12 godzin myśleliśmy tylko o tym, żeby się porządnie wyspać. Wysiadasz z samolotu, wychodzisz z lotniska, dojeżdżasz do centrum i... jakimś cudem siły powracają. Szybkie wypakowanie i wyruszyliśmy na mały spacer po okolicy.
89.
179075
90.
179081
91.
179082
92.
179083
93.
179080
94.
179084
95.
179076
96.
179077
97.
179078
98.
179079
PS.
Sprzętowo wyposażeni byliśmy w OM-D EM-5 + 12-40/2.8+20/1.7+45/1.8. O wrażeniach z zabranych obiektywów opowiem na końcu, chociaż już teraz mogę powiedzieć, że jedno z wymienionych szkieł trafi niedługo na aukcje.
Takie ulice jak na 97 strasznie mi się podobają.
Ciekawe zdjęcia.
piotrekmor
25.07.16, 18:10
O ile pierwszy dzień to był "spontan", drugi dzień mieliśmy już dokładnie zaplanowany. Chcieliśmy wycisnąć ile się da z odwiedzanego miasta, nie będąc przy tym w ciągłym biegu.
Na początek odstaliśmy swoje w ponoć najlepszym miejscu na śniadanie w całym SF.
179199
Jedzenie faktycznie bardzo dobre, ale czy warte czekania ponad godzinę w kolejce to nie wiem. Co najważniejsze, było SYTO i dało nam sporą dawkę energii na kolejnych kilka godzin. Pierwszy przystanek to Russian Hills, najbardziej kręty odcinek czynnej drogi w San Francisco. Prawdę mówiąc, fajne ale tyłka nie urywa. Dla nas chyba fajniejsze było oglądanie uliczek w drodze do Russin Hills, niż sam punkt docelowy.
99.
179200
100.
179201
101.
179204
102.
179202
103.
179203
Kolejnym etapem było dotarcie w okolice Marina District, gdzie zaplanowane mieliśmy zwiedzanie nabrzeża wraz z lokalnym przewodnikiem. Całość zorganizowana była przez instytucje non-profit Free Tours by Foot. Za uczestnictwo w zwiedzaniu nie jest pobierana opłata, jedynie na koniec, kto chce może przekazać napiwek (co ważne, licencjonowanemu przewodnikowi). Korzystaliśmy z tej formy zwiedzania już w kilku miejscach w Europie, nawet będąc w Gdańsku na parę dni, i jednym słowem - polecamy. A oto nasz przyjemny Pan Przewodnik.
179205
Zwiedzanie trwało około 2 godzin i pozwoliło poznać ten rejon SF z zupełnie innej strony. Wiele ciekawych opowieści przekazanych w bardzo interesujący i czasami śmieszny sposób.
Po dosyć intensywnym początku dnia, szybkie jedzonko na Fisherman's Wharp (oczywiście owoce morza) i obraliśmy kierunek na początkowy przystanek zabytkowej linii tramwajowej. Być w SF i nie przejechać się tramwajem, No Way!
104.
179207
105.
179208
106.
179206
CDN...
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg relacji :-)
Będzie jeszcze tramwaj ... no plissss :mrgreen:
Fajne kadry, dobrze obrobione. Czekam na ciąg dalszy i... nie mogę doczekać się informacji, które szkło nie zdało egzaminu. :)
piotrekmor
25.07.16, 19:32
Tramwaj w następnej części zawiezie Nas do Financial District i będzie jednym z bohaterów odcinka :)
rewelacyjnie się czyta i ogląda. Nie skąp proszę ani zdjęć ani słów. Z niecierpliwością czekam kolejnego odcinka.
piotrekmor
25.07.16, 22:36
Mam chwilę wolnego czasu, to "jedziemy" dalej.
W San Francisco dostępne są 3 zabytkowe linie tramwajowe, z czego najbardziej popularne są dwie, zielona i czerwona obsługujące kierunki północ-południe. My wybraliśmy linię trochę mniej obleganą przez turystów, czyli zieloną Powell/Mason Street. Kupujemy bilety za $7/os, zajmujemy miejsca na stopniach wejściowych i startujemy.
107.
179240
108.
179239
109.
179245
110.
179242
111.
179243
112.
179246
Osobą odpowiedzialną za bezpieczne poruszanie się po mieście jest Gripman. Podobno, aby sprawdzić jak duże doświadczenie w obsługiwaniu tramwaju ma Gripman, należy obserwować moment ruszania - jeżeli jest delikatne i płynne to znaczy, że mamy do czynienia z zawodowcem. Nasz Gripmman pod tym względem był bezbłędny, a przy okazji co chwilę sypał żartami umilając wszystkim podróżnym przejazd.
113.
179241
Cały system napędzający tramwaje w postaci splotu stalowych lin poprowadzony jest w kanałach ukrytych w jedni. System funkcjonuje non-stop, tzn. liny są w ciągłym ruchu. Gripman, poprzez zaciskanie uchwytu na linie decyduje o momencie poruszania się tramwaju. Miejsce, w którym cały system jest napędzany można zobaczyć na żywo. Każde z zestawu kilku kół obsługuje niezależnie 3 linie tramwajowe. Ostatnie zdjęcie pokazuje hamulec, najczęściej wymieniany element w tramwajach.
114.
179244
115.
179261
116.
179262
Przegapiłem wątek, ale już nadrobiłem zaległości i czekam na dalszy ciąg relacji.
Super reportaż, z tymi tramwajami i ich napędem coś niezwykłego! Oby więcej.
fajny wątek, fajne zdjęcia, ciekawe i piękne miejsca, plusik odemnie zasłużony :)
piotrekmor
26.07.16, 23:34
Przede wszystkim, dzięki za plusa i za miłe słowa na temat reportażu.
Po dojechaniu tramwajem w okolice Financial District, obraz San Francisco dosyć mocno się zmienił. Ciche, kameralne miasto przemieniło się w tętniącą życiem metropolię...
117.
179362
118.
179363
119.
179364
120.
179368
121.
179365
... w której i tak przy odrobinie wysiłku można było znaleźć odrobinę spokoju.
122.
179366
123.
179367
Poszwendaliśmy się trochę po okolicy, czując na sobie po raz pierwszy ciasną zabudowę drapaczy chmur. Ich kulminacja miała nastać na koniec całej naszej wycieczki po Stanach, czyli w Nowym Jorku i pod kątem San Francisco fajnie spotęgowało to oczekiwanie.
Sama dzielnica centrum finansowego jest trochę męcząca. Dużo sklepów, drogich restauracji, turystów... to nie dla Nas. Szybkie spojrzenie na mapę i równie szybka decyzja - kierunek China Town, czyli miasto w mieście.
.......dawaj dalej........dawaj dalej...........
piotrekmor
27.07.16, 19:29
Powiem tak, siedzę od 10 minut i próbuję coś sensownego napisać o China Town, ale niestety, nic ciekawego nie przychodzi mi do głowy. I chyba coś w tym jest...
Sama dzielnica zajmuje spory obszar centralnego San Francisco, jednak poza główną ulicą w większości obstawiona jest tanimi straganami z (jak to ładnie ująć) kiepskiej jakości pamiątkami. Spodziewaliśmy się chyba trochę więcej "klimatu", więcej orientalnego jedzenia i trochę więcej "jakości" po samym China Town. Ale taki może właśnie powinien być urok tego miejsca, nie wiem, do Nas to nie trafiło. Co prawda, po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć małą knajpkę z typowymi, bardzo dobrymi chińskimi pierożkami, ale to by było na tyle.
124.
179403
125.
179404
126.
179405
127.
179406
128.
179407
129.
179408
130.
179409
Po ponad 2 godzinnym szwendaniu się po okolicy, postanowiliśmy resztkami sił udać się jeszcze na wschodnie wybrzeże SF. Ten rejon miasta był dla Nas trochę zagadką, ale jak się później okazało, miejsce bardzo mile Nas zaskoczyło. Świetnie przygotowany deptak, którym można obejść całe wybrzeże, aż do Fisherman's Wharf. Do tego zachodzące słońce i dużo osób w knajpkach - ogólnie bardzo przyjemne zakończenie pełnego wrażeń dnia.
131.
179411
132.
179414
133.
179412
134.
179413
135.
179410
Fajnie było tu zajrzeć, czekam niecierpliwie na cd., szczególnie że sporo znajomych miejsc widzę :) i wracają wspomnienia.
Nooo...ale się nazwiedzałem, dawaj dalej ! :grin:
piotrekmor
28.07.16, 18:30
Na kolejny dzień zaplanowaliśmy całodniową wycieczkę rowerową po San Francisco. Główny temat dnia - most Golden Gate. Most, który do tej pory widzieliśmy tylko ukradkiem, schowany gdzieś za często panującą w SF mgłą. Plan był dosyć ambitny, ponieważ trasa łącznie obejmowała ponad 40 km, a jej finalnym punktem było Sausalito, skąd promem wróciliśmy do SF. Rowery rezerwowaliśmy będą jeszcze w Polsce, co pozwoliło nam uzyskać dodatkowe 20% zniżki i brak obaw o dostępność rowerów na miejscu.
Trasa, poza przejazdem przez most, obejmowała swoim zakresem również Golden Gate Park. Z naszej perspektywy był to raczej las, niż park. Ogromny zielony obszar, w którym udało nam się zgubić :). Zgubić na tyle, że wyjechaliśmy po drugiej stronie parku.
Zwiedzanie miasta rowerem ma również dodatkowy atut - możliwość zobaczenia znacznie większej ilości miejsc w porównaniu do zwiedzania "na nogach". Nie jest to może miasto tak bardzo przyjazne rowerzystom, jak chociażby Kopenhaga, ale znając główne szlaki można było prawie zawsze przemieszczać się po ścieżkach rowerowych. Dzięki temu udało nam się między innymi podjechać w okolice Alamo Square i zobaczyć słynne z serialu "Pełna Chata" - Painted Ladies.
136.
179485
137.
179486
138.
179487
139.
179497
140.
179488
141.
179489
142.
179490
143.
179491
144.
179492
145.
179493
Na koniec dwa zdjęcia z drugiej strony mostu, z widokiem na San Francisco. Zdjęcia z którymi mam problem, ponieważ nie umiałem zdecydować, które zamieścić na forum. Może sami byście doradzili, które bardziej Wam się podoba?
146a.
179495
146b.
179494
144 jest fajne. Takiego ujęcia jeszcze nie widziałem.
146 a jak dla mnie, choć oba dobre :)
... a masz takie jak z filmu "Ja robot" ?
piotrekmor
28.07.16, 19:11
144 jest fajne. Takiego ujęcia jeszcze nie widziałem.
146 a jak dla mnie, choć oba dobre :)
... a masz takie jak z filmu "Ja robot" ?
Nie wiem o jakie ujęcie dokładnie Ci chodzi, może wrzuć jakiś przykład.
Nie wiem o jakie ujęcie dokładnie Ci chodzi, może wrzuć jakiś przykład.
To był żart. Tam było tylko pół mostu :)
Dla mnie zdecydowanie 146a.
Świetna relacja, kapitalne kadry i obróbka. Tak wiem, powtarzam się... ;)
Świetnie się czyta i ogląda Twoje zdjęcie. Super oddajesz klimat tych miejsc, będę czekał na kolejne wstawki żeby znowu się trochę pozachwycać:) Pozdrawiam
135,140,144 KAPITALNE!
piotrekmor
28.07.16, 22:16
Znalazłem jeszcze zdjęcie ciekawostkę - tak wyglądała łódź, którą wracaliśmy z Sausalito do San Francisco (zdjęcie z telefonu). Nasze rowery to te gdzieś w środku :)
179506
nadrobiłem zaległości, świetna fotorelacja, przyjemnie opowiedziana, gratulacje, czekam na ciąg dalszy :)
Bardzo ladne obrazki, ciekawe kadry, do ktorych nie trzeba komentarza, bardzo fajnie sie oglada, gratuluje!
pozdroofka
PS
Oczywiscie +
piotrekmor
30.07.16, 19:06
Ostatni dzień w San Francisco nie był jakoś szczególnie zaplanowany. Rano pakowanie, zostawienie rzeczy na przechowanie i jak najszybsze wyjście na dalsze odkrywanie miasta. Głównym celem było dotarcie do Mission Dolores Park oraz kolejne, zorganizowane zwiedzanie z przewodnikiem. Po dojechaniu na miejsce nie mieliśmy złudzeń, dlaczego jest to jedno z najbardziej obleganych miejsc w SF. Świetna lokalizacja na podziwianie przepięknej panoramy miasta! Byliśmy tam dosyć wcześnie, dzięki czemu park nie był jeszcze mocno zatłoczony, ale podobno po południu ciężko jest o wolny kawałek zieleni.
147.
179638
148.
179639
Po krótkim relaksie na trawce, udaliśmy się na umówiony punkt zbiórki z przewodnikiem. Tak samo jak poprzednio, zwiedzanie trwało około 2 godzin i pozwoliło nam poznać niezwykle ciekawą historię tej okolicy oraz zrozumieć, jak na przełomie ostatnich kilkudziesięciu lat zmieniło się otoczenie tego miejsca. W okolicy Mission Dolores Park można było również zobaczyć oryginalnie zachowane budynki z końca XIX wieku.
149.
179640
150.
179642
151.
179641
152.
179634
153.
179636
154.
179644
155.
179647
156.
179643
Na koniec wizyty w San Francisco zaplanowaliśmy sobie oryginalne, meksykańskie jedzenie w podobno jednej z lepszych knajpek w okolicy - La Taqueria. Jedzenie faktycznie przepyszne i naszym skromnym zdaniem, były tam najlepsze Tacosy jakie do tej pory jedliśmy - od razu uprzedzę, że za parę dni zaktualizowaliśmy nieco naszą opinię, próbując meksykańskich przysmaków w skromnej budce na przedmieściach Los Angeles.
179632
W drodze powrotnej byliśmy jeszcze świadkami niezwykle barwnej parady :)
157.
179645
158.
179648
159.
179649
160.
179646
Około 15:00 odebraliśmy nasze rzeczy oraz wcześniej zarezerwowane auto i wyruszyliśmy w naszą pierwszą trasę po amerykańskich drogach, do miejscowości Mariposa. Następny dzień miał stać pod znakiem całodniowego trekkingu po Parku Narodowym Yosemite.
PS.
Dziękuję jeszcze raz za komentarze. Jeżeli widzicie zdjęcia, które według Was mogłyby być lepiej skadrowane albo w inny sposób obrobione to proszę o wskazówki - w końcu od tego mamy ten dział :)
Te chałupki są bajeczne :)
Będzie Yosemite ?
Oczywiście oglądam, zaglądam, bardzo mi się wątek podoba. Ale czekam na krajobrazy pozamiejskie też :)
Fantastycznie się czyta i ogląda Twoją relację! Czekam na kolejne wrzutki! :-)
piotrekmor
31.07.16, 17:53
Dojazd do Mariposy przebiegł bez żadnych problemów. Jazda samochodem po Stanach to w sumie temat na oddzielny wątek :) - zupełnie coś innego niż to co znamy z poruszania się po Europie. Kultura jazdy, styl jazdy, prędkości... dużo by opowiadać - i opowiem, tylko nie teraz :). Teraz skupię się na celu Naszego pobytu w Mariposie - czyli zwiedzaniu Parku Narodowego Yosemite.
Nocleg znaleźliśmy u bardzo miłej, amerykańskiej rodziny, która bardzo serdecznie ugościła Nas w swoim domu - wszystko organizowane było przez portal Airbnb. Poznaliśmy przy okazji chyba całą historię życia naszego gospodarza :).
Następnego dnia wstaliśmy bardzo wcześniej rano, żeby zdążyć dojechać do parku narodowego przed 8:00. Był to warunek, aby zdążyć na autobus, który miał Nas wywieść na najbardziej znany punkt widokowy. Z tego miejsca miała się również rozpocząć Nasza całodniowa wędrówka po górach.
Po dotarciu na parking pojawiała się w poważna, dłuższa chwila niepewności. Na miejscu okazało się, że wszystkie bilety na autobus zostały już wykupione. Mogliśmy jedynie liczyć na to, że ktoś się nie pojawi. No i się nie pojawił, czyli jedziemy!
Jazda trwała około 2 godzin i umilana była co jakiś czas opowieściami kierowcy o miejscach, które mijaliśmy.
A po dotarciu na szczyt...
161.
179680
162.
179681
163.
179682
164.
179683
Ten w czapce na dole kadru to ja :)
165.
179684
cdn...
Super widoki. Fajnie się patrzy.
Ale z tym autobusem to ci się udało . :mrgreen:
piotrekmor
31.07.16, 22:20
Super widoki. Fajnie się patrzy.
Ale z tym autobusem to ci się udało . :mrgreen:
No nie powiem, było nerwowo. Tym bardziej, że nie mieliśmy zaplanowanej żadnej innej trasy trekingowej.
Dobre, zupełnie przypadkowo tu wpadłem, warto było.
Po około godzinnym podziwianiu widoków i najzwyklejszym w świecie relaksie, zapakowaliśmy niewielkie ilości prowiantu (ze względu na grasujące w okolicy niedźwiedzie) i wyruszyliśmy na szlak. Trasa o nazwie Panorama Trial miała długość około 8,5 mili (czyli ponad 13 km) i prowadziła z punktu widokowo na sam dół przełęczy, w pobliże parkingu, gdzie zostawiliśmy samochód.
166.
179782
167.
179783
168.
179786
169.
179784
Trasa faktycznie bardzo fajnie poprowadzona i mocno urozmaicona. Po początkowym łagodnym schodzeniu w dół, gdzieś tak od połowy trasy krajobraz zaczął się coraz bardziej zmieniać. Pojawiły się pierwsze podejścia, trudniejsze przejścia oraz przede wszystkim większe różnice wysokości. Na nas jednak największe wrażenie zrobiły dwa wodospady, obok których prowadziła trasa (są one widoczne na powyższym zdjęciu). Najlepsze jest to, że bardzo łatwo można było przeoczyć te miejsca, ponieważ oznakowanie na trasie, delikatnie mówiąc, było kiepskie. Brakowało konsekwencji oznakowania, oraz jasnych informacji o wariantach wyboru dojścia do punktu docelowego. Było to o tyle dziwne, że po paru dniach w Stanach przyzwyczailiśmy się do bardzo czytelnych i całkowicie zrozumiałych komunikatów (prawie wszędzie tekst + obrazki). A tu taka niespodzianka. Mieliśmy kilka sytuacji, że nie byliśmy pewni czy aby na pewno jesteśmy jeszcze na dobrym szlaku. Tak czy tak, w efekcie intuicja nas nie zawiodła i przeszliśmy najbardziej ciekawym szlakiem trasy.
170.
179785
171.
179793
172.
179787
173.
179788
174.
179789
175.
179790
176.
179791
Przejście całej trasy zajęło nam prawie 7 godzin i było dosyć męczące, ale zdecydowanie warte wysiłku. Po dojściu na sam dół bezpłatnym autobusem podjechaliśmy na parking i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem do miejscowości Fresno, która była naszym punktem wypadowym do kolejnego parku narodowego - Sequoia NP.
174-piekna mgielka wodna.
to co lubię, góry, a góry mają zacne
Kapitalna relacja, bardzo dobre zdjęcia, z przyjemnością tutaj zaglądam.
Pozdrawiam
Piękne miejsce, niestety brakło mi czasu aby zobaczyć, tym bardziej zapisane na liście koniecznych do odwiedzenia. Super relacja :)
ponownie zajrzałem i ponownie się nie rozczarowałem. Doskonała relacja. Twoje zdjęcia z SF przypominają sceny a amerykańskich filmów lat 70-tych.
A zdjęcia z Parku - palce lizać. Dla takich widoków zdecydowanie warto było tam jechał i połazić.
Czekam z niecierpliwością na kolejne relacje.
Dziękuję wszystkim za pozytywne opinie. Tak jak mówiłem wcześniej, jeżeli uważacie, że coś można byłoby poprawić albo zmienić, to mówcie śmiało - jestem otwarty na sugestie :)
Na zakończenie dnia, mały zwiastun tego, co czeka nas w przyszłym odcinku.
177.
179822
Dziękuję wszystkim za pozytywne opinie. Tak jak mówiłem wcześniej, jeżeli uważacie, że coś można byłoby poprawić albo zmienić, to mówcie śmiało - jestem otwarty na sugestie :)
Na zakończenie dnia, mały zwiastun tego, co czeka nas w przyszłym odcinku.
177.
179822
A gdzie recenzja obiektywów ? No gdzie? Obiecałeś...
https://forum.olympusclub.pl/images/smilies/icon_smile.gif Mówisz i masz (chociaż o obiektywach chciałem nieco więcej napisać przy wątku o Los Angeles, gdzie więcej szans dałem 45/1.8
Moim skromnym zdaniem, na kolejny dalszy wyjazd bardziej będę skłaniał się do zakupu kolejnego body, niż kolejnego obiektywu. Dla mnie 12-40/2.8 jest rewelacyjnym obiektywem i w 80% sprawdzał się podczas wyjazdu. Dodatkowo szczelna obudowa pozwalała nie przejmować się warunkami atmosferycznymi (zdjęcie z Yosemite z mgiełkom od wodospadu, choć tego nie widać, było robione w bardzo wilgotnych warunkach). Zakres ogniskowych również jak dla mnie jest w zupełności ok. Brakuje może czasem dłuższego końca, ale da się żyć.
Panasonic 20/1.7 świetnie sprawdzał się w warunkach nocnych, kiedy dla 12-40 było już za ciemno. Maksymalne ISO, którego staram się nie przekraczać (zazwyczaj około 800) sprawdza się idealnie w połączeniu z 20/1.7, pozwalając mi fotografować na czasach około 1/20÷1/40s. Do tego bardzo kompaktowy rozmiar, który pozwala zabrać aparat na wieczorne wyjście do knajpki i przy okazji porobić kilka zdjęć. No i znakomita ostrość, dla mnie nawet lepsza niż w 45/1.8.
Na koniec nasz ostatni bohater, wspomniany powyżej Olympus 45/1.8. Jak dla mnie oferuje on zbyt małą różnicę w stosunku do 40mm z 12-40/2.8. Głębia ostrości jest płytsza, ale nie na tyle, żeby przepinać co chwilę obiektyw, żeby wykonać kilka zdjęć portretowych. Prawdę mówiąc, zrobiłem to kilka razy i później sobie odpuściłem, trzymając przypięty prawie cały czas 12-40/2.8 Różnica w ostrości była oczywiście na korzyść 45/1.8, ale wygoda fotografowania często brała górę na trochę lepszą jakością.
Konkluzja po powrocie do Polski była następująca - brakuje mi dłuższej, portretowej ogniskowej (wiadomo, Olympusa 75/1.8 który powinien być na stałe podpięty do drugiego body, jako uzupełnienie 12-40/2.8. Jeden aparat niosę ja, drugi żona i bawimy się razem https://forum.olympusclub.pl/images/smilies/icon_smile.gif. Panasonic 20/1.7 zostaje na wieczorne wyjścia. Taki zestaw byłby dla mnie kompletny.
:smile: Mówisz i masz (chociaż o obiektywach chciałem nieco więcej napisać przy wątku o Los Angeles, gdzie więcej szans dałem 45/1.8
Moim skromnym zdaniem, na kolejny dalszy wyjazd bardziej będę skłaniał się do zakupu kolejnego body, niż kolejnego obiektywu. Dla mnie 12-40/2.8 jest rewelacyjnym obiektywem i w 80% sprawdzał się podczas wyjazdu. Dodatkowo szczelna obudowa pozwalała nie przejmować się warunkami atmosferycznymi (zdjęcie z Yosemite z mgiełkom od wodospadu, choć tego nie widać, było robione w bardzo wilgotnych warunkach). Zakres ogniskowych również jak dla mnie jest w zupełności ok. Brakuje może czasem dłuższego końca, ale da się żyć.
Panasonic 20/1.7 świetnie sprawdzał się w warunkach nocnych, kiedy dla 12-40 było już za ciemno. Maksymalne ISO, którego staram się nie przekraczać (zazwyczaj około 800) sprawdza się idealnie w połączeniu z 20/1.7, pozwalając mi fotografować na czasach około 1/20÷1/40s. Do tego bardzo kompaktowy rozmiar, który pozwala zabrać aparat na wieczorne wyjście do knajpki i przy okazji porobić kilka zdjęć. No i znakomita ostrość, dla mnie nawet lepsza niż w 45/1.8.
Na koniec nasz ostatni bohater, wspomniany powyżej Olympus 45/1.8. Jak dla mnie oferuje on zbyt małą różnicę w stosunku do 40mm z 12-40/2.8. Głębia ostrości jest płytsza, ale nie na tyle, żeby przepinać co chwilę obiektyw, żeby wykonać kilka zdjęć portretowych. Prawdę mówiąc, zrobiłem to kilka razy i później sobie odpuściłem, trzymając przypięty prawie cały czas 12-40/2.8 Różnica w ostrości była oczywiście na korzyść 45/1.8, ale wygoda fotografowania często brała górę na trochę lepszą jakością.
Konkluzja po powrocie do Polski była następująca - brakuje mi dłuższej, portretowej ogniskowej (wiadomo, Olympusa 75/1.8 który powinien być na stałe podpięty do drugiego body, jako uzupełnienie 12-40/2.8. Jeden aparat niosę ja, drugi żona i bawimy się razem :smile:. Panasonic 20/1.7 zostaje na wieczorne wyjścia. Taki zestaw byłby dla mnie kompletny.
Dzięki bardzo, a fotki Żony no gdzie ? :)
Właśnie po zmianie stałek na zooma zostałem z 12-40 i 45/1.8. I coraz mniej czuję potrzebę używania/posiadania 45-tki. Skłaniam się do powrotu do 20-tki panasa, właśnie do takich celów jak u Ciebie - wyjścia z małym zestawem kiedy człowiek nie nastawia się na robienie zdjęć.
Piękna sekwoja na ostatnim. Widziałem ostatnio mamutowca (Sequoiadendron giganteum) i robi wrażenie, chociaż znacznie mniejszy od tego na zdjęciu.
Panowie, z czystej ciekawości... 12-40 używacie w połączeniu z gripem na body?
hmm... mam gripa, ale odkąd kupiłem 12-40 jeszcze go nie założyłem. Nie czuję takiej potrzeby. Nawet dzisiaj się zastanawiałem przez chwilę czy nie przykręcić ale jakoś o tym zapomniałem :)
Panowie, z czystej ciekawości... 12-40 używacie w połączeniu z gripem na body?
Jak dla mnie nie ma takiej potrzeby, ale ja mam małe zwinne rączki i cudowną ergonomię M1.
Ja również używam om-d em5 bez gripu i prawdę mówiąc, nie czuje potrzeby jego zakupu. Z 12-40 zestaw robi się trochę ciężki, ale czasem pomagam sobie owinięciem paska od aparatu wokół nadgarstka. Całość jest wtedy fajnie ustabilizowana.
Do Fresno dojechaliśmy w kilka godzin. Podróż trochę się dłużyła, ponieważ zmęczenie nie dawało o sobie zapomnieć. Fresno było też pierwszą (i ostatnią) miejscowością, w której poszliśmy na typowego, dużego Hamburgera z Fast Food-a. Ogólnie, jedzenie take jak w McDonald's, tylko z dużo większymi porcjami. Da się najeść, ale nic poza tym. Oczywiście najmniejsza Cola to odpowiednik naszego, polskiego dużego napoju. Rzecz jasna, z dolewką bez ograniczeń.
Fresno ugościło nas hotelem wynajętym na jedną noc za pośrednictwem Booking.com, po to, aby następnego dnia, z samego rana wyruszyć do kolejnego Parku Narodowego - Sequoia NP.
Po wjechaniu do Parku Narodowego liczyliśmy na to, że od razu zobaczymy sekwoje. Jechaliśmy i jechaliśmy a tu nic. Same, dobrze znane nam, "standardowe" drzewa. Tak było nawet po dojechaniu na sam parking przed wejściem na krótką trasę spacerową Sherman Tree Trail.
Ogólnie wszystkie trasy wewnątrz Parku Narodowego miały charakter lekkiego trekingu, na który nie było potrzeby nawet szczególnie się ubierać. Wysiadasz z auta, pół godzinki chodzenia, wracasz i jedziesz dalej. I tak z punktu do punktu. To oczywiście nie w naszym stylu. Już po wejściu na pierwszą trasę prowadzącą do największego pod względem objętości drzewa na ziemi, zboczyliśmy w jakąś boczną ścieżkę. I tak, z krótkiego spacerku w efekcie zrobiła się wyprawa na 3 godziny. Ale było warto...
178.
179994
179.
179995
180.
179996
181.
179997
182.
179998
183.
179999
I oto nasz bohater, General Sherman.
184.
180000
cdn...
Przez przypadek na koniec załączyło mi się pierwsze zdjęcie, ale niech już tak zostanie. Obecnie edycja własnego posta z zamieszczonymi zdjęciami to nie lada wyzwanie ;)
Przez przypadek na koniec ...
Imponujące drzewa. Wartało powędrować.
Trudne zdjęcia - dużo kontrastów, ale ładnie sobie poradziłeś :)
Trudne zdjęcia - dużo kontrastów, ale ładnie sobie poradziłeś :) Trafione w sedno. Faktycznie, po zgraniu zdjęć z aparatu byłem w lekkim szoku, że aż tak dużo mam lokalnych przepałów albo tak dużo niedoświetlonych miejsc. Walka była ciężka, ale widać, że nie jest najgorzej :).
PS.
Zbyt bardzo uwierzyłem w wyświetlacz, a za mało polegałem na histogramie.
Trafione w sedno. Faktycznie, po zgraniu zdjęć z aparatu byłem w lekkim szoku, że aż tak dużo mam lokalnych przepałów albo tak dużo niedoświetlonych miejsc. Walka była ciężka, ale widać, że nie jest najgorzej :).
PS.
Zbyt bardzo uwierzyłem w wyświetlacz, a za mało polegałem na histogramie.
Histogram jest dla mnie głównym narzędziem do wstępnej oceny zdjęcia na matrycach Sony,
---------- Post dodany o 19:16 ---------- Poprzedni post był o 19:14 ----------
W nowej, drugiej piątce uruchamiam po prostu HDR 3x co 2 EV jednym przyciskiem na górze obudowy.
Histogram jest dla mnie głównym narzędziem do wstępnej oceny zdjęcia na matrycach Sony,
W nowej, drugiej piątce uruchamiam po prostu HDR 3x co 2 EV jednym przyciskiem na górze obudowy.
To przy okazji mam pytanie, czy ma to sens przy fotografowaniu z ręki? Założyłem, że nie byłbym w stanie utrzymać 3 zdjęć z różnym EV nie poruszając kadru, ale nigdy tego nie testowałem. Statywu nie używam, bo wszystkie wyjazdy na jakich byłem do tej pory, miały bardziej charakter wycieczki samej w sobie niż podróży typowo fotograficznej.
To przy okazji mam pytanie, czy ma to sens przy fotografowaniu z ręki? Założyłem, że nie byłbym w stanie utrzymać 3 zdjęć z różnym EV nie poruszając kadru, ale nigdy tego nie testowałem. Statywu nie używam, bo wszystkie wyjazdy na jakich byłem do tej pory, miały bardziej charakter wycieczki samej w sobie niż podróży typowo fotograficznej.
To zależy jaką masz rękę w większości przypadków jest małe przesunięcie,ale np. Zoner 15 czy Machinery daje sobie z tym radę. Popatrz u mnie w wątku większość kadrów z wycieczki na Potrójną to hdr-y
Po zobaczeniu najbardziej znanego drzewa w Parku Narodowym, wsiedliśmy w samochód i podjechaliśmy w okolice Visitor Center. Tam również zjedliśmy swój lunch, co w Parku, w którym grasują niedźwiedzie nie było takie oczywiste. Wspominając o niedźwiedziach trzeba powiedzieć, że informacja o ich bliskiej obecności była pokazywana i przypominana na każdym kroku. Były również rozdawane gazetki informujące, jak należy zachować się w sytuacji spotkania na swojej drodze niedźwiedzia. Zaczynało się niewinnie, najpierw od spokojnego zawrócenia, poprzez udawanie nieżywego i kończąc na bardzo fajnym określeniu - FIGHT BACK! Jakoś przez cały pobyt w Parku nie mogłem wymazać sobie z głowy pewnej sceny z filmu ZJAWA. Na szczęście, nie musiałem wcielać się w rolę głównego bohatera. Ilość spotkanych niedźwiedzi - zero.
Same okolice Visitor Center, poza samym centrum edukacyjnym, były bardzo fajnie zagospodarowane. W niedalekiej odległości znajdowała się bardzo malownicza trasa Big Trees Trail. Trasa po dużej elipsie otoczonej sekwojami, która prowadziła wokół zielonego skrawka zieleni po środku. Warunki gruntowe w tym miejscu były zbyt surowe dla wymagających bardzo żyznej gleby drzew. Dzięki temu, wewnątrz ogromnego lasu utworzył się "zielony placek", który dodawał temu miejscu jakiejś baśniowej otoczki. Wszystko wyglądało jakoś nienaturalnie i przy okazji bardzo ciekawie.
185.
180044
186.
180051
187.
180046
188.
180052
189.
180048
190.
180053
191.
180054
192.
180049
Na sam koniec zwiedzania podjechaliśmy jeszcze w miejsce, które znane z wielu zdjęć dostępnych w internecie. Przejazd samochodem pod powalonym, gigantycznym drzewem. Chwilę trzeba było odstać w kolejce, szybki przyjazd, fotka i kolejny cel wycieczki - Los Angeles.
193.
180050
Ostatnie kapitalnie chwycone :)
Mam pytanie. Kiedyś na kanale NG pokazywali szyszki sekwoi i było o tym jak straż parkowa kogoś ukarała za nielegalne wynoszenie. Podobno jest to zabronione.
Zarąbiste , że się tak wyrażę... :shock:
Prawdę mówiąc, nie zwróciłem nigdzie uwagi na zakaz wynoszenia szyszek z Parku :). Ciekawostką jest natomiast, że Parku Narodowego z sekwojami nie gasi się w trakcie pożaru. Ogień jest naturalnym czynnikiem konserwującym sekwoje i pozwalającym otworzyć się szyszkom, aby wyrzuciły z siebie nasiona. Kilkadziesiąt lat temu wszelkie ogniska pożaru były szybko neutralizowane, co doprowadziło do powolnego obumierania lasu. Pożary są oczywiście pod kontrolą i nie ma większego zagrożenia dla ludzi, jednak pozwala się naturze robić swoje.
A u nas wycinają Białowieską :roll:
A u nas wycinają Białowieską :roll:
E tam! Naczytałeś się wrogich gazet i tak powtarzasz. Przestań. No!
E tam! Naczytałeś się wrogich gazet i tak powtarzasz. Przestań. No!
Mogę przestać, co mi tam :-P Dziecko zatka oczka i myśli że go nie widać :???:
Mogę przestać, co mi tam :-P Dziecko zatka oczka i myśli że go nie widać :???:
Chcesz się kucić....
Dojazd z Parku Narodowego do Los Angeles zajął nam dobrych kilka godzin. Jazda, pomimo odczuwalnego zmęczenia minęła bardzo spokojnie. Poruszanie się po Stanach ogólnie jest bardzo przyjemne. Praktycznie wszyscy kierowcy przestrzegają ograniczeń prędkości. Wyprzedzanie na autostradzie przy włączonym cały czas tempomacie wygląda trochę jak dobrze znane z polskich dróg wyprzedzanie się ciężarówek. Ktoś ma ustawione 60 mil/h, a ktoś inny 63 mile/h i tak się wyprzedzają. W mniejszych miejscowościach duża większość kierowców jest wobec siebie bardzo życzliwa. Nie ma nerwowych sytuacji na skrzyżowaniach, wszyscy przepuszczają przechodniów, nikt nie gestykuluje - szybko można się do takiego stylu jazdy przystosować. Przejechaliśmy ponad 1600 mil i ani razu nie miałem potrzeby wyprzedzenia innego samochodu na drogach dwukierunkowych. Po prostu jak ktoś jechał wolniej niż dozwolona prędkość, to ja z automatu się do tej prędkości dostosowywałem. Kilka razy miałem sytuacje, szczególnie na krętych, górskich odcinkach, że kierowcy jadący przede mną zjeżdżali na chwilę w zatoczki aby mnie przepuścić. Szybkie podziękowanie, uśmiech do kierowcy i jazda dalej, cały czas w ramach dopuszczalnych prędkości.
Prawdą też jest, że policja w Stanach wzbudza dużo większy respekt niż w Polsce. Radiowozy pojawiają się w najmniej oczekiwanych miejscach i na pobłażliwe traktowanie raczej nie ma co liczyć. Jadąc trasą do Los Angeles miałem jeszcze takie dziwne uczucie, jakbym był w grze Need For Speed :). Spowodowane to było chyba właśnie tymi dużymi, biało czarnymi radiowozami, które stały poukrywane gdzieś na zjazdach z autostrady, czekając na swoją okazję. Mieliśmy też sytuację, gdzie na przeciwnym pasie dwa radiowozy spowolniły cały ruch jadąc dużym slalomem, a dwa kolejne wyławiały z kolumny samochodów podejrzany pojazd. Istny NFS :)
Poniżej kilka zdjęć zrobionych przez szybę samochodu z naszej trasy do Los Angeles. Zajechaliśmy na miejsce około 21:00, rozpakowanie, podjechanie na małą kolację i do łóżka. Cały kolejny dzień miał minąć na zwiedzaniu słynnego "miasta aniołów".
194.
180093
195.
180094
196.
180095
197.
180099
198.
180096
199.
180097
Wiesz, jak masz 4 albo 5 pasów w jedną stronę... a u nas 2 lub 4 wszystkiego, to o czym mówić. Tam można się spokojnie ustawić na takim pasie jak pasuje. Jak u nas - nie trzeba tłumaczyć :roll:
Ciągnij wątek dalej. Bardzo mi się podoba :)
Wiele zdjęć jest bardzo małych.
Wszystkie ostatnie zdjęcia, które wrzucane są do wątku mają na dłuższym boku 800 pikseli. Z tego co wiem, jest to maksymalna dostępna wielkość załącznika (bez skalowania przez skrypt). Ponadto, moim zdaniem jest to wystarczająca wielkość do komfortowego przeglądania zdjęć.
W moim przypadku - na 10 calowym tablecie - nie czuję tego komfortu.
Jeśli chodzi o graniczenia forum, to sie nie wypowiadam, nie znam się.
Dopisek: być może winny jest tapatalk, jak otworzyłem w przeglądarce zdjęcia wyglądają znacznie lepiej.
Doisek2: lub skrypt forum, może uważa tapatalka za "mobilną przeglądarkę" i bardzo pomniejsza zdjęcia.
Co to jest to tapatalka.Pare razy chcialo sie to instalowac na telefonie.Popedzilem,moze nieslusznie.Teraz czytam,ze slusznie.
A foty bardzo dobre.Ciekawie pokazujesz.Co do statywu poruszanego wczesniej to mozesz uzyc monopada lub po prostu sznurka.
Nie czuję dyskomfortu oglądając 800 px, zresztą ja również do niedawna wszystko pomniejszałam do tej wielkości.
Relacja bardzo ciekawa, zazdroszczę możliwości i współtowarzyszki chcącej dzielić pasję ;)
Zastanawia mnie, czy 12-40 nie za bardzo ciąży przy dłuższych wyprawach, zwłaszcza w górach?
Nie czuję dyskomfortu oglądając 800 px, zresztą ja również do niedawna wszystko pomniejszałam do tej wielkości.
Relacja bardzo ciekawa, zazdroszczę możliwości i współtowarzyszki chcącej dzielić pasję ;)
Zastanawia mnie, czy 12-40 nie za bardzo ciąży przy dłuższych wyprawach, zwłaszcza w górach?
Od momentu zakupu tego obiektywu zabieram go zawsze ze sobą i praktycznie nie odpinam od korpusu. Nie czuję żadnego dyskomfortu, tym bardziej patrząc na niektórych towarzyszy wypraw noszących ze sobą zestawy ważące prawie 2 kg. Dla mnie najwygodniejsze jest ustabilizowanie aparatu przy nadgarstku, takie jakby zespolenie go z ręką za pomocą paska. Niewygodnie natomiast nosi mi się aparat na szyi - ciężko wtedy nad nim zapanować, szczególnie w górach.
Los Angeles, miasto aniołów. Moim zdaniem, miasto kontrastów. Z jednej strony przepych bogactwa, widoczny na wzgórzach Hollywood czy Beverly Hills. Z drugiej strony, bardzo duża ilość bezdomnych. O ile we wszystkich pozostałych miejscach odwiedzanych w USA czuliśmy jakąś chemię, tutaj było o nią ciężko. Odwiedziliśmy wszystkie obowiązkowe punkty zwiedzania - Griffith Observatory, z którego najlepiej widać napis Hollywood, przejechaliśmy kilkudziesięcio kilometrowy odcinek Mulholland Drive, przeszliśmy w nocy Aleją Gwiazd, pojechaliśmy na plaże znane ze Słonecznego Patrolu - Santa Monica i Venice Beach i jednak ciągle czuliśmy, że odhaczamy tylko obowiązkowe punkty do zobaczenia. Nie było tego czegoś. A jednak ani przez chwilę nie żałowałem, że odwiedziliśmy to miasto. Nie umiem powiedzieć czemu, ale osobiście mocno zapadło mi w pamięci. Może potrzebowałem czasu, żeby to wszystko przetrawić i zdać sobie sprawę, że takie właśnie jest to miasto - powierzchowne.
Z fotograficznego punktu widzenia, to tutaj najwięcej zdjęć wykonałem obiektywem 45/1.8, z którym przez cały czas próbowałem się polubić. Jak wiecie z mojego poprzedniego wpisu, nie do końca się to udało, ale co najdziwniejsze, to właśnie z Los Angeles mam kilka ulubionych zdjęć z całego pobytu w Stanach (wykonanych właśnie 45/1.8).
200.
180189
201.
180188
202.
180190
203.
180191
204.
180192
205.
180196
206.
180197
207.
180193
208.
180195
209.
180194
210.
180198
cdn...
I kolejna porcja zdjęć. Tym razem z drugiej połowy dnia, kiedy to podjechaliśmy zobaczyć plaże Santa Monica i Venice Beach. To właśnie w okolicach Venice Beach zjedliśmy przepyszne, meksykańskie Tacosy. Kupiliśmy je w budce na skrzyżowaniu dwóch ulic. Menu było po hiszpańsku, ciężko było dogadać się po angielsku, ale za to jedzenie - pierwsza klasa.
211.
180236
212.
180237
213.
180239
214.
180238
215.
180240
216.
180241
217.
180244
218.
180242
219.
180243
220.
180246
221.
180245
222.
180247
223.
180248
224.
180249
225.
180250
Jak dla mnie to w LA szałunima :roll: poprzednie miejsca miały... "duszę" :-)
I znów świetne zdjęcia, każde idealnie przygotowane.
208 - rewelka.
Dla mnie fajna, leniwa wrzutka. Leniwe LA :)
Jak dla mnie to w LA szałunima :roll: poprzednie miejsca miały... "duszę" :-)
Eee, no! To są fotki: kupamięci. piotrekmor, przyłożyłbyś się do "dopieszczenia" zdjęć i dokładniejszej selekcji.
Eee, no! To są fotki: kupamięci. piotrekmor, przyłożyłbyś się do "dopieszczenia" zdjęć i dokładniejszej selekcji.
Mógłbyś bardziej sprecyzować, co miałeś na myśli pisząc o dopieszczaniu i lepszej selekcji zdjęć.
https://forum.olympusclub.pl/images/styles/GamerBlue/misc/quote_icon.png Zamieszczone przez piotrekmor https://forum.olympusclub.pl/images/styles/GamerBlue/buttons/viewpost-right.png (https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?p=1283134#post1283134)
Mógłbyś bardziej sprecyzować, co miałeś na myśli pisząc o dopieszczaniu i lepszej selekcji zdjęć.
Bardzo proszę, oto przykład: zrobiłeś bardzo fajne zdjęcie, przy odrobinie inwencji będzie wyglądało fajnie i
pokarze to co jest tematem ze zdwojoną siłą, jednocześnie brak magnety na niebie, nie będzie od niego odpychał:
180262__180263
To nie wiele, ale: praca nad cieniem i wyciągnięcie detalu, dużo daje temu zdjęciu.
Co do selekcji... widzisz większość z nas wrzuca foty, które do nas gadają bo: tam byliśmy, coś przeżyliśmy, są emocjonalnie powiązane.
Dla widza "obcego" potrzebny jest kadr, który zatrzyma na dłużej bo jest coś charakterystycznego dla regionu, coś nie pokazywane dotąd,
albo wywołujące efekt WOW! :-)
Ot taka refleksja.
Dziewczę z 207 i 210 śliczne, ale dla mnie w relacji bez znaczenia, a dla Ciebie inna bajka. Ja jestem obcym widzem i chciałbym zobaczyć coś na prawdę super ale z tego regionu.
Dzięki za opinię i za komentarz do zdjęć. Na to właśnie liczę prowadząc ten wątek, że ktoś bardziej doświadczony wskaże mi miejsca, na które należy zwrócić większą uwagę. Co do selekcji zdjęć, tak jak pisałem wcześniej, większość pobytu w LA była fotografowana obiektywem 45/1.8. Chciałem pokazać jak sprawuje się ten obiektyw, jak rozmywa tło, jak ostro pokazuje pierwszy plan. Unikam zazwyczaj pokazywania bliskich mi osób, ale tutaj zrobiłem dwa wyjątki tylko i wyłącznie ze względu na obiektyw. Jak można zauważyć, w relacji z LA bardziej skupiłem się na zdjęciach ludzi, niż na otoczeniu. Nie wszędzie niestety są miejsca, które robią efekt "Wow".
Dzięki za opinię i za komentarz do zdjęć. Na to właśnie liczę prowadząc ten wątek, że ktoś bardziej doświadczony wskaże mi miejsca, na które należy zwrócić większą uwagę.
Bardzo fajne podejście do tematu, na chwilę obecną napiszę tak: ACR zmiana barwy nieba, PS i praca z filtrem vivieze, na dwu warstwach, pierwsza: wyciągnięcie LD i auta z cienia, druga:
wyciągnąłem strukturę pnia i przygasiłem światło w PD na piasku i drodze.
Jak znajdę jakieś-coś nagram tutka.
Witam,
Wątek przeniesiony "Ocena Zdjęć", zdecydowanie nie znajdował się w prawidłowym miejscu, zdjęcia są przemyślane, dobrze kadrowane, umiejętnie wyselekcjonowanie i przygotowane do publikacji.
Spodobały mi się wszystkie historie, bardzo ciekawie przedstawione, staranne zdjęcia, wiele bardzo dobrych fotografii nam podałeś, choćby wspomnieć 3 lampy i 3 łodzie (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=137366&d=1418670555) z Chorwacji, piękne szwajcarskie widoki (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=141072&d=1424209724), czy norweskie (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=141505&d=1424542947) przepaści (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=141777&d=1424723035). Równie fajna opowieść tramwajach z San Francisco, czy wschodnie wybrzeże SF - umiejętnie wykorzystujesz rytm obiektów w zdjęciach, brawo.
Wydawałoby się, że najbardziej opatrzony most świata nie może zaskoczyć, ja się zatrzymałem przy fotografiach (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=179490&d=1469722452)143 (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=179491&d=1469722453)-142 (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=179490&d=1469722452)-144 (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=179492&d=1469722453)- poprzez subtelną odsłonę do mocy i majestatyczności. Świetne! Klasyki 146 też bardzo przyjemne, wybrałem a.
Piękne i sielankowe 148 (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=179639&d=1469895733) uzupełnione spacerem - naprawdę fajna opowieść.
Yosemite cały zapiera dech w piersiach, można Wam zdecydowanie zazdrościć wyprawy, a i umiejętności podania w formie opowieści zdjęciowej, raz jeszcze szczere oklaski.
I jeszcze wisienka - na tym przynajmniej etapie wątku - to Santa Monica i Venice Beach - jak z filmów :D Może i zabrakło ratowniczek z patrolu, jednak ponownie dobrze wykorzystany rytm (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=180249&d=1470689527)i zacne kadrowanie (https://forum.olympusclub.pl/attachment.php?attachmentid=180248&d=1470689526) przyjemnie pokazują ten znany zakątek.
Naprawdę wątek ten stawiam za wzór wątkom podróżniczym, wiedząc ile zdjęć przywozi się z wypraw, tutaj możemy zobaczyć jak i co wybrać, aby nie zanudzić odbiorcy. Ja na pewno się nie zanudziłem, wręcz przeciwnie.
Powodzenia w realizacji kolejnych wypraw i doborze zdjęć :)
pozdrawiam,
Czyli, już nie radzimy, a oceniamy?
Czyli, już nie radzimy, a oceniamy?
Ja bym jednak wolał - oceniamy i radzimy :)
Ja bym jednak wolał - oceniamy i radzimy :)
Yes Master... :grin:
Saboor, bardziej mi odpowiada oryginalna wersja autora. Wg mnie, Twoja wersja to zbyt mocny HDR.
Saboor, bardziej mi odpowiada oryginalna wersja autora. Wg mnie, Twoja wersja to zbyt mocny HDR.
Dzięki za komentarz, mnie osobiście wersja zaproponowana przez Saboor-a bardziej przypadła do gustu i dla mnie jest lepsza niż moja propozycja. Może faktycznie obróbka jest delikatnie zbyt "ostra", ale pokazała mi ile jeszcze detali ukrytych jest w cieniach.
Wyciągnięcie z "cienia" lub odzyskanie ze "świateł", te czynności spokojnie wykonasz w LR. Efekt będzie bardziej naturalny.
Ja bym jednak wolał - oceniamy i radzimy :smile:
Jesli nadal wolisz oceniamy i radzimy to powroce do zdjecia nad ktorym "popstwil" sie saboor.On wskazal Ci kierunek rozjasniania cieni.Jesli wolno mi sie popastwic to tak jak i Sabor uzyje tego samego programu jednak ja pojde troche inaczej .Przyciemnie swiatla i ocieple cienie, jak rowniez z przyciemnionych swiatel wyciagne troche szczegolow.Jest troche inne niz orginal, niz przerobka saboora,jak tez moze sie niepodobac lub podobac.To tylko inne spojrzenie na ten kadr.Moje 180290 i Twoje 180291Mozna klikajac szybko zobaczyc roznice.
Saboor, bardziej mi odpowiada oryginalna wersja autora. Wg mnie, Twoja wersja to zbyt mocny HDR.
Każdemu według potrzeb. ? Wiesz naturalnie co to jest HDR? Jasne, że Wiesz! ?
Każdemu według potrzeb. đ
Oj... potrzeb to ja mam dużo... :)
Wiesz naturalnie co to jest HDR? Jasne, że Wiesz! đ
Coś tam wiem... ;)
Oj... potrzeb to ja mam dużo... :)
Coś tam wiem... ;)
No to prawie tak jak ja...?
Pewnie się nie znam, ale całościowo, to jednak wolę oryginał.
Pewnie się nie znam, ale całościowo, to jednak wolę oryginał.
Masz rację...................... Nie znasz się :mrgreen:
Masz rację...................... Nie znasz się :mrgreen:
Spoko, discopolo rzondzi ;)
Foty z LA mi się podobają, Sekwoje super, piękne i imponujące drzewa.
Foty z LA mi się podobają, Sekwoje super, piękne i imponujące drzewa.
Trza oglądać bo tego u nas nie ma
---------- Post dodany o 22:54 ---------- Poprzedni post był o 22:47 ----------
Spoko, discopolo rzondzi ;)
Discopolo jest OK..., że zacytuję fragment znanej mi piosenki:
".. Nigdzie nie znajdziesz takiego, pięknego, zdolnego jak ja,
Nigdzie nie znajdziesz..., bo takich już niema.
Jak dinozaury wymarły, jedyny egzemplarz to ja,
Nigdzie nie znajdziesz, bo takich już nie ma..."
To o mnie:mrgreen:
Podaj maila to ci wyślę :twisted:
Sorry Piotrze z Wrocławia już zamilkam :wink:
piotrekmor
10.08.16, 00:21
Mirek - dzięki za Twoją wersję zdjęcia, również wygląda ciekawie i pokazuje kierunek, w który powinno to wszystko pójść. Najlepsze jest to, że uwaga skupiła się na zdjęciu, na które poświęciłem chyba najmniej czasu. Dodałem je bardziej jako ciekawostkę i pokazanie prawdziwej wielkości drzew. Jak widać, zdjęcie stało się bohaterem ostatnich kilku postów :)
Co do obróbki, to wszystkie zdjęcia "wywołuję" w Lightroomie i prawdę mówiąc, głównie na tym programie chciałbym się skupić. Wydaje mi się, że wykorzystuje może z 30% tego co oferuje Lightroom i wiem, że jeszcze trochę pracy przed mną.
Na koniec jeszcze jedna prośba. Nie mam problemu z tym, że ktoś proponuje swoje wersje danego zdjęcia, pokazując tym samym swój "styl" obróbki i postrzegania tematu. Prosiłbym jednak o nie odnoszenie się do czyiś propozycji i nie komentowanie czyjegoś punktu widzenia. Nie chciałbym, żeby w wątku, którego jestem poniekąd gospodarzem, panowała jakaś dziwna wzajemna przepychanka. Głównym tematem moich postów są podróże i chciałbym, aby to co pokazuję między innymi zainspirowało niezdecydowanych do wybrania się w różne zakątki świata. Czerpmy wszyscy radość z tych miejsc, ucząc się przy okazji lepszego przekazu.
Mirek - dzięki za Twoją wersję zdjęcia, również wygląda ciekawie i pokazuje kierunek, w który powinno to wszystko pójść. Najlepsze jest to, że uwaga skupiła się na zdjęciu, na które poświęciłem chyba najmniej czasu. Dodałem je bardziej jako ciekawostkę i pokazanie prawdziwej wielkości drzew. Jak widać, zdjęcie stało się bohaterem ostatnich kilku postów :)
Co do obróbki, to wszystkie zdjęcia "wywołuję" w Lightroomie i prawdę mówiąc, głównie na tym programie chciałbym się skupić. Wydaje mi się, że wykorzystuje może z 30% tego co oferuje Lightroom i wiem, że jeszcze trochę pracy przed mną.
Na koniec jeszcze jedna prośba. Nie mam problemu z tym, że ktoś proponuje swoje wersje danego zdjęcia, pokazując tym samym swój "styl" obróbki i postrzegania tematu. Prosiłbym jednak o nie odnoszenie się do czyiś propozycji i nie komentowanie czyjegoś punktu widzenia. Nie chciałbym, żeby w wątku, którego jestem poniekąd gospodarzem, panowała jakaś dziwna wzajemna przepychanka. Głównym tematem moich postów są podróże i chciałbym, aby to co pokazuję między innymi zainspirowało niezdecydowanych do wybrania się w różne zakątki świata. Czerpmy wszyscy radość z tych miejsc, ucząc się przy okazji lepszego przekazu.
Zawsze sie trafi we watku taki ktos kto sam nie fotografujac krytykuje innych.Krytykuje i neguje nie dlatego,ze praca jest zla czy gorsza od orginalu.Krytykuje tylko dlatego,ze chce dopiec osobie.Nie majac innej mozliwosci "msci" sie na zdjeciach. To tacy niby dorosli uzytkownicy.Musisz z tym zyc albo raportowac na biezaco.
Zawsze sie trafi we watku taki ktos kto sam nie fotografujac krytykuje innych.
Czy przykładowo krytyk filmowy, bądź operowy musi mieć dorobek w tej dziedzinie aby napisać recenzję/krytykę ?
Krytykuje i neguje nie dlatego,ze praca jest zla czy gorsza od orginalu.Krytykuje tylko dlatego,ze chce dopiec osobie.Nie majac innej mozliwosci "msci" sie na zdjeciach. ...
Czyli lepiej wypowiadać się tylko pozytywnie lub wcale ? Wszelka krytyka lub stwierdzenie, że coś się nie podoba może być podciągnięte pod niechęć (celową złośliwość) do danego autora poprawki czy zdjęcia. Pójdźmy dalej zatem, proponuję zapisać w regulaminie (tym nowym), że niedozwolona jest krytyka. Na pewno będzie przyjemniej na forum.
Piotrekmor sorry za OT.
Podobają się zdjęcia jak i ciekawe opisy. Podzielam pogląd Sawy z postu #163.
piotrekmor
10.08.16, 16:29
Panowie, zanim rozpocznie się kolejna dyskusja. Żeby była jasność, jestem otwarty na wszelką krytykę. Proszę tylko, żeby była ona kierowana bezpośrednio do moich zdjęć, a nie do propozycji zamieszczanych przez innych użytkowników.
PS.
Myślałem, że mój 100 post na forum będzie opisem kolejnego miejsca w USA, ale wolałem dmuchać na zimne :)
Panowie, zanim rozpocznie się kolejna dyskusja. Żeby była jasność, jestem otwarty na wszelką krytykę. Proszę tylko, żeby była ona kierowana bezpośrednio do moich zdjęć...https://forum.olympusclub.pl/images/smilies/icon_smile.gif
To oczywiście:
Zawsze sie trafi we watku taki ktos kto sam nie fotografujac krytykuje innych.Krytykuje i neguje nie dlatego,ze praca jest zla czy gorsza od orginalu.Krytykuje tylko dlatego,ze chce dopiec osobie.Nie majac innej mozliwosci "msci" sie na zdjeciach. To tacy niby dorosli uzytkownicy.Musisz z tym zyc albo raportowac na biezaco.
było kierowane bezpośrednio do Twoich zdjęć, inaczej byś raportował o usunięcie tego posta ( zgodnie z zyczeniem autora tego wpisu) ?
Czy to jakie4ś OT było ?...sam już nie wiem...
piotrekmor
10.08.16, 18:19
W Los Angeles spędziliśmy jeden pełny dzień, od świtu do zmierzchu - i starczy. Kolejnego dnia, z samego rana wyjechaliśmy w ponad 700 km podróż do stanu Arizona, a konkretniej do miasteczka Williams, oddalonego o około godzinę drogi od Grand Canyon. Przez większość drogi jechaliśmy dosłownie przez pustynię. Niezapomniane wrażenie, kiedy na zewnątrz jest ponad 50 stopni w cieniu (o ile taki się znajdzie), na drodze nie ma praktycznie żadnych samochodów, stacje benzynowe oddalone są od siebie o ponad 100 km i droga - prosta, niekończąca się linia, prowadząca aż po sam horyzont. Zatrzymaliśmy się dwa razy na tankowanie i na mały rozruch, ale wierzcie mi, temperatura była nie do zniesienia. Dziwne uczucie, jakby ktoś wrzucił Cię do właśnie rozpalanego pieca. Gorąc był dosłownie wszędzie.
Cel pośredni naszej wyprawy, miasteczko Williams, leży przy słynnej drodze "Route 66", łączącej Los Angeles z Chicago. Miasteczko malutkie, ale mocno nastawione na turystykę. Jest to w sumie jeden z najbliżej położonych punktów noclegowych przy Kanionie, w którym za rozsądne pieniądze da się przenocować. Cel wczesnego wyjazdu z Los Angeles nie był przypadkowy - chcieliśmy zdążyć na zachód słońca w Kanionie. I to się udało :)
Efekt pierwszego zobaczenia Kanionu jest... tu brakuje mi słowa. Staliśmy oniemiali. Po wjechaniu do Parku Narodowego i dojechaniu na oddalony o dobrych kilkanaście kilometrów parking, Kanionu nie było w ogóle widać. Ładnie przygotowana infrastruktura, dużo informacji, mapek, ławeczek, ale nie ma Kanionu. Dopiero po przejściu około 100 metrów, za linii drzew pojawia się ON - Grand Canyon. Efekt można trochę porównać jak do przechodzenia po raz pierwszy przez wydmy nad naszym, polskim morzem. Widok, który całą swoją siłę pokazuje w jednym, krótkim momencie. I tak było właśnie tam. Efekt zachodzącego słońca dopełnił tylko wrażenia.
Tego dnia spędziliśmy w Kanionie kilka godzin, aż do samego zmierzchu. Po prostu nie chciało się wracać. Wiedzieliśmy jednak, że wrócimy tu następnego dnia. Tym razem na trekking w dół Kanionu...ale o tym w następnym wpisie.
226.
180379
227.
180377
228. Nasz typowy, amerykański hotelik, prowadzony przez... Hindusa :)
180378
229.
180376
230.
180375
231.
180373
232.
180372
233.
180374
234.
180371
235.
180370
236.
180369
Tyle już się widziało zdjęć i filmów z tym kanionem ze mogło by wydawać się, że kolejne nie zrobią wrażenia...nic bardziej mylnego. za każdym razem oglądam, oglądam oglądam i podziwiam.Piękne miejsce, światło zagrało cudnie. Czekam na dalsze niecierpliwie.
Zazdroszcze Ci bardzo mocno tego co tam widziales,dotykales.Czekam na nastepne zdjecia.
Tak po cichu zapytam,czy nie jestes bardziej sklonny do ruszenia wiecej suwakow w programie ,czasem moze bardziej wyostrzyc,ustawic balans bieli,sciemnic wyciagnac troche wiecej ze zdjecia.Czy moze wystarczy Ci to tak jak jest teraz???Tak na szybko przejrzalem kilka i widze ze mozna. Jak myslisz?
Zachód słońca zrobił piękne kolorki :), czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, szczególnie wnętrze kanionu, obiecałem sobie, że kiedyś tam zejdę...
Wiesz, jak masz 4 albo 5 pasów w jedną stronę... a u nas 2 lub 4 wszystkiego, to o czym mówić. Tam można się spokojnie ustawić na takim pasie jak pasuje. Jak u nas - nie trzeba tłumaczyć :roll:
Ciągnij wątek dalej. Bardzo mi się podoba :smile:
Tyle pasów to jest przede wszystkim w pobliżu dużych miejskich ośrodków, lecz opis podróżowania amerykańskimi drogami dotyczy w moim odczuciu także tych dwu i jednopasmowych co pewnie autor potwierdzi :)
luzaczek82
10.08.16, 22:30
Oj widoczki kapitalne
piotrekmor
11.08.16, 00:49
Zazdroszcze Ci bardzo mocno tego co tam widziales,dotykales.Czekam na nastepne zdjecia.
Tak po cichu zapytam,czy nie jestes bardziej sklonny do ruszenia wiecej suwakow w programie ,czasem moze bardziej wyostrzyc,ustawic balans bieli,sciemnic wyciagnac troche wiecej ze zdjecia.Czy moze wystarczy Ci to tak jak jest teraz???Tak na szybko przejrzalem kilka i widze ze mozna. Jak myslisz?
Mirek, powiem tak, na obecną chwilę jestem ze swoich zdjęć zadowolony, ale wiem, jak moja opinia ewaluuje. Przeglądając obróbkę swoich zdjęć sprzed dwóch lat widzę bardzo dużą różnicę. Poprzednie zdjęcia wówczas też mi się podobały i byłem z nich w tamtym czasie dumny, jednak teraz pokazałbym je zupełnie inaczej. Odpowiadając na Twoje pytanie, tak jestem skłonny do większego "ruszenia suwakami", ale wiem też, że technicznie nie jestem jeszcze na to przygotowany. Zdjęcia z wyjazdu do Stanów są pierwszymi moim zdjęciami, których obróbka wzbudziła u mnie prawdziwy uśmiech na twarzy. Udało mi się w końcu uzyskać zamierzony na samym początku efekt. To, że można z nich wyciągnąć więcej jest tylko dobrym prognostykiem na przyszłość i wszelkie wasze sugestie są mile widziane.
Wiem też, że każdy z Was może mieć trochę inny pomysł na pokazanie danego tematu. Ja prędzej czy później też pewnie wypracuję sobie swój styl, który będzie mi najbardziej pasował i w czym będę się dobrze czuł. Ale na to potrzeba trochę czasu.
Światło pięknie zagrało, zdjęcia z kanionu kapitalne.
To, że można z nich wyciągnąć więcej jest tylko dobrym prognostykiem na przyszłość i wszelkie wasze sugestie są mile widziane.
Chodzi mi o to,ze co niektore mozna sciemnic,wyostrzyc,balans poprawic,tak mocniej indywiduajnie podejscdo kazdego.Ot chocby tak na szybko te trzy.Moje i Twoje,zauwazysz roznice napewno
180394180395180396180397180398180399
Oj podoba się. Bardzo. Piękne obrazy :)
Piękne obrazki, a poprawki tym razem lepsze niż oryginały ;)
lisiajamka1
11.08.16, 11:49
Świetnie ogląda się "Twoją mambę" :)
ależ widoki, przepiękne. Pewnie zapierają dech, porównanie do wydm i morza trafne. Czekam na kolejne.
piotrekmor
11.08.16, 21:06
Chodzi mi o to,ze co niektore mozna sciemnic,wyostrzyc,balans poprawic,tak mocniej indywiduajnie podejscdo kazdego.Ot chocby tak na szybko te trzy.Moje i Twoje,zauwazysz roznice napewno
Zauważyłem u siebie raczej tendencje do wywoływania zdjęć na prawą część histogramu, tak na granicy prześwietlenia. Osobiście taki klimat obecnie najbardziej mi pasuje, ale dzięki za Twoje propozycje.
Przy okazji dzięki wszystkim za komentarze :)
piotrekmor
12.08.16, 23:06
Już wiecie jakie było pierwsze wrażenie po zobaczeniu Kanionu, dlatego tym bardziej nie mogliśmy doczekać się kolejnego dnia i planowanego trekingu. Zaplanowaliśmy sobie wczesną pobudkę, aby uniknąć największych upałów podczas schodzenia i późniejszego wchodzenia, ale tym razem nie było już tak łatwo. Finalnie zamiast około 8:00, na miejscu pojawiliśmy się przed 10:00. Te dwie godziny różnicy, przy oczekiwanych wysokich temperaturach spowodowały, że skróciliśmy trochę naszą trasę - trasę, o wdzięcznej nazwie "Bright Angel Trail".
180487
Jak widać na zdjęciu powyżej, schodzenie w dół trzeba było potraktować bardzo poważnie. Każdego roku zdarzają się przypadki ratowania turystów, którzy najczęściej z powodu zabrania ze sobą zbyt małej ilości wody nie byli w stanie wrócić na górę. Informacje o wodzie pojawiają się na każdym kroku i dają do myślenia. Z powodu późnego przyjazdu do Kanionu zdecydowaliśmy się na zejście tylko do pierwszego punktu "Mile and a Half Resthouse".
Powiem tak, było naprawdę gorąco. O ile na górze temperatura nie jest aż tak mocno odczuwalna, o tyle im bardziej w dół tym coraz goręcej. Efekt dodatkowo potęgowany był przez nagrzewające się skały, które mocno oddawały ciepło. Spokojnie zejście w dół zajęło nam około godziny. Według informacji na szlaku, wejście powrotne powinno zająć dwa razy dłużej - i tyle chyba zajęło, bo wracając całkowicie straciliśmy rachubę czasu. Spowodowane to było spotkaniem bardzo miłej Brazylijki, która w drodze powrotnej opowiadała nam historię swojego podróżniczego życia. Na koniec wymieniliśmy się nawet adresami mailowymi i być może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Na koniec pobytu w Grand Canyon skorzystaliśmy jeszcze z darmowego przejazdu autobusem wzdłuż krawędzi Kanionu, odwiedziliśmy kilka sklepów z pamiątkami i około 16:00 byliśmy gotowi do dalszej jazdy. Tym razem mieliśmy do pokonania około 450 km. Kierunek, mekka hazardu - Las Vegas.
Podsumowując pobyt w Kanionie - zdecydowanie polecamy odwiedzenie go przy zachodzie słońca. Efekt w ciągu dnia nie jest już tak imponujący. Dla wytrawnych podróżników niesamowitym przeżyciem na pewno byłoby dojście na sam dół Kanionu i powrót kolejnego dnia. Widzieliśmy wiele zdjęć robionych z poziomu rzeki Colorado - coś niesamowitego! My niestety mieliśmy mocno napięty plan i tylko tak naprawdę poczuliśmy przedsmak prawdziwej przygody. Może kiedyś tam jeszcze wrócimy, jednak niedosytu nie czujemy - głównie za sprawą wrażeń z poprzedniego dnia.
237.
180494
238.
180488
239.
180492
240.
180486
241.
180490
242.
180491
243.
180489
244.
180493
PS.
Muszę przyznać, że obróbka zdjęć była ciężka :). Długo walczyłem, żeby uzyskać zamierzony efekt, ale i tak nie jestem w pełni zadowolony. Postanowiłem sobie, że na razie nie będę ruszał PS i cały retusz przeprowadzę w Lightroom-ie.
Zostawiam sobie te zdjęcia na przyszłość. Na pewno kiedyś do nich jeszcze wrócę...
śledzę na bieżąco, bardzo przyjemnie się z Tobą podróżuje ;) świetne zdjęcia i ciekawy opis :)
piotrekmor
16.08.16, 21:56
Trasa do Las Vegas trochę się dłużyła. Jechaliśmy i jechaliśmy... a tym czasem, parę miesięcy później w Polsce, mieliśmy długi, sierpniowy weekend, który postanowiliśmy spędzić w górach.
15 sierpnia, 3 dni wolnego - wiadomo, będzie tłoczno. Pytanie tylko, czy uda nam się znaleźć trochę ciszy i spokoju w tym obełganym przez wszystkich sierpniowym terminie. Udało się! Wybraliśmy trasę na Śnieżkę. Tak, tą Śnieżkę, tylko postanowiliśmy wejść na nią od czeskiej strony. Pierwszy raz pojechaliśmy do Spindlruv-ego Młyna. Miejscowości słynącej głównie ze znakomitych jak na tą cześć Europy stoków narciarskich. Okazało się jednak, że również w okresie letnim można mile spędzić tu czas. Nocleg zarezerwowaliśmy dzień przed wyjazdem i następnego dnia, po niecałych 3 godzinach jazdy z Wrocławia byliśmy na miejscu. Zameldowanie w hotelu, szybkie małe śniadanko i w drogę. Zaczynaliśmy szlakiem czerwonym, wracaliśmy żółtym.
180654
Trasa liczyła ponad 20km i nie obejmowała wejścia na samą Śnieżkę. Doszliśmy do polskiej granicy, przeszliśmy kawałek polską częścią szlaku i powrót na czeską stronę. Ogólne wrażenia - rewelacja. Jeżeli ktoś jeszcze nie był w tych okolicach to szczerze polecamy. Bardzo mało ludzi, przyjemne widoki, trudność trasy w sam raz (tym bardziej, że w trakcie wędrówki można było ją modyfikować w zależności od zmęczenia). Dodatkowym plusem było również bardzo dobre oznaczenie szlaków. Wieczorem "smażony syr" w przyjemnej knajpce nad rzeką i można iść spać.
Kolejnego dnia, po wymeldowaniu z hotelu mieliśmy jeszcze cały dzień przed sobą i nie za bardzo uśmiechało nam się już wracać do domu. Ponieważ odczuwaliśmy trochę skutki zmęczenia z poprzedniego dnia, postanowiliśmy jakoś ten problem obejść, a dokładniej mówiąc, objechać. Mając bardzo pozytywne wspomnienia ze Szwajcarii, również tutaj wypożyczyliśmy rowery wspomagane silnikiem elektrycznym.
180657
Dzięki temu udało nam się pokonać prawie 35 km po górach, pokonując czasem podjazdy pod które ciężko by się wchodziło. Doświadczenie jazdy na rowerze ze wspomaganiem jest trudne do opisania, ale zdecydowanie warte spróbowania. Koszt wypożyczenia takich rowerów na połowę dnia wyniósł nas łącznie 900 koron czeskich (nie jest to może tanio, ale ani przez chwilę nie żałowaliśmy wydanych pieniędzy).
245.
180658
246.
180659
247.
180660
248.
180661
249.
180662
250.
180663
251.
180665
252.
180664
253.
180666
254.
180667
255.
180668
256.
180670
257.
180671
...a tym czasem coraz szybciej zbliżaliśmy się do Las Vegas. Czekał nas jeszcze tylko jeden przystanek - Zapora Hoovera.
Z kontynentu na kontynent..
Nie ma stalowych schodów.... :|
Kanion Kolorado...marzenie ! Zawsze zastanawia mnie jego fenomen,nigdzie indziej nie spotyka się takiej siły czasu i natury jak tam.Jakby powiedział kmdr. Spock "fascynujące" ;-)
Zaczynaliśmy szlakiem czerwonym, wracaliśmy żółtym.
Coś kręcisz... ;) Na zdjęciach jest niebieski.
piotrekmor
17.08.16, 14:00
Coś kręcisz... ;) Na zdjęciach jest niebieski.
Myślałem, że nikt nie zauważy :wink:
Sprawy zawodowe trochę mocniej zaangażowały mnie w ostatnim czasie, stąd pewna przerwa w mojej obecności na forum.
Wracając jednak do tematu. Droga do Las Vegas przebiegała w bardzo bliskiej odległości od Zapory Hoovera. Nie było to coś, na czym szczególnie nam zależało i uwarunkowane było bardziej dostępnym czasem niż faktyczną chęcią zobaczenia tamy na żywo - taka jest przynajmniej oficjalna wersja mojej żony :). Ja, między innymi ze względu na wykonywany zawód, dosyć mocno próbowałem przemycić chociaż szybki przejazd przez tamę i zobaczenie z bliska tej niesamowitej budowli. Pogoda dopisywała, czas mieliśmy w miarę pod kontrolą więc nie było wyjścia, szybki zjazd z autostrady i kierunek - Hoover Dam.
Co mogę powiedzieć, tama jest ogromna!, jak wszystko zresztą w USA. Żeby wjechać na tamę, każdy samochód poddawany jest dosyć szczegółowej kontroli. Wygląda to trochę, jakby przekraczało się granice państwa. Policja z długą bronią, psy, patrole radiowozów. Ogólnie od razu widać, że jest to strategiczny punkt, który wymaga dodatkowej ochrony. My zajechaliśmy na tamę około godziny 19:00 i na szczęście, nie mieliśmy problemów z zaparkowaniem samochodu. Znajomi, którzy byli tam w zeszłym roku, jeździli autem w kółko i rotacyjnie się zmieniali - nie było miejsca, żeby zostawić gdziekolwiek auto.
Sama tama leży na granicy dwóch stanów - Nevady i Arizony. Fakt, że została wybudowana w 1933 roku sprawia, że patrzy się na nią z jeszcze większym podziwem. 200 metrów szerokości przy podstawie i 15 metrów na koronie, wysokość około 225 m, maksymalna moc elektrowni ponad 2000 MW. Jedną z ciekawostek jest ciągle opadający poziom wody rzeki Kolorado. Szczególnie widać to w okolicach zbiornika, w którym kumulowana jest woda. Białe ślady na skałach pokazują stan wody w momencie wybudowania zapory. Ciągle zmniejszający się poziom wody spowodowany jest coraz większym zapotrzebowaniem na ten surowiec. Próbuje się z tym walczyć, ustalając ścisłe limity dla poszczególnych stanów co do ilości zużywanej wody. Jaki to przyniesie efekt, pewnie zobaczymy za kilka, kilkanaście lat.
258.
181589
259.
181590
260.
181591
261.
181592
Po spędzeniu około godziny na Zaporze Hoovera, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy w kierunku naszego punktu docelowego - Las Vegas. Do hotelu dotarliśmy około 21:00. Z uwagi na dające o sobie znać zmęczenie, postanowiliśmy trochę podładować akumulatory i pójść spać. Po dwóch godzinach drzemki, jak nowo narodzeni wyruszyliśmy "na miasto". I się zaczęło :)
Kasyna, ludzie, klimat samego miejsca, pogoda - wszystko to sprawia, że Las Vegas jest niepowtarzalne. Myślałem, że wszystkie te sztuczne miejsca stworzone tylko i wyłącznie na potrzeby rozrywki będą trochę "kiczowate", ale mocno się zaskoczyłem. Ilość pieniędzy władowana w to miasto jest olbrzymia. Pływające po hotelu gondole, imitacja Nowego Jorku z typowymi uliczkami i sklepami, wieża Eiffela, złote posągi, drogie auta i przede wszystkim kasyna. Wszystko to sprawia efekt WOW i pozwala ponieść się tym wszystkim, pozytywnym emocjom.
Same kasyna są ogromne. Tak na prawdę to można się w nich zgubić. Większość połączona jest między sobą w taki sposób, że nawet nie trzeba wychodzić na świeże powietrze. Grają tam ludzie bardzo bogaci, jak również babcie z lokami we włosach i z kanapką w ręce. Z jednej strony ludzie w szlafrokach, którzy na szybko wyszli wygrać parę $$, z drugiej strony stoły, na których obraca się tysiącami dolarów w trakcie jednej gry.
My mieliśmy twarde postanowienie, na zabawę w kasynach przeznaczamy $30. Po dosyć krótkim czasie zostało nam $5 i decyzja, na co je wydać. Padło na ruletkę i się opłaciło. Skończyliśmy grę na plusie, ale pokusa żeby grać dalej była ogromna. Nie dziwię się teraz, że ludzie tracą tam duże sumy pieniędzy, na prawdę bardzo ciężko jest przestać grać.
262.
181593
263.
181594
264.
181595
265.
181596
266.
181599
267.
181597
268.
181600
269.
181601
270.
181598
Do hotelu wróciliśmy około 4:00 nad ranem. Następnego dnia pozwiedzaliśmy trochę okolicę, ale temperatura była nie do zniesienia. W cieniu około 50 stopni to zdecydowanie za dużo, jak na nasze możliwości. Po południu pojechaliśmy odstawić samochód na lotnisko. Zmęczenie coraz bardziej dawało się we znaki, a czekał nas jeszcze prawie całonocny lot do naszego ostatniego punktu wycieczki - Nowego Jorku.
świetna wrzuta, szczególnie foty z tamy podeszły mi naj...
Nowy Jork - miasto, które kochasz albo nienawidzisz, nie ma w nim miejsca na coś pośredniego. Nas to miasto pochłonęło, oczarowało i pozostawiło tak wielki niedosyt, że na pewno tam jeszcze wrócimy. Spędziliśmy w Nowym Jorku 5 dni i każdego dnia odkrywaliśmy coś zupełnie innego. Od zgiełku głównych ulic, hałasu samochodów, ogromnej ilości ludzi po miejsca bardzo klimatyczne, ciche, gdzieś trochę na uboczu tego pędu i otaczającego biznesu.
Mam bardzo dużo zdjęć, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Będę je wrzucał co jakiś czas dodając do nich swoje spostrzeżenia i odczucia. Mam nadzieję, że dzięki temu poczujecie chociaż trochę klimat tego miasta i może kiedyś zdecydujecie się tam polecieć. Tak więc, zaczynamy...
271.
181721
272.
181722
273.
181723
274.
181724
275.
181725
276.
181726
277.
181727
278.
181728
279.
181729
280.
181730
281.
181731
282.
181732
283.
181733
Po przylocie i zameldowaniu się w naszym mieszkaniu na Brooklynie, udaliśmy się na mszę Gospel. Była akurat niedziela, wcześniej znaleźliśmy kościół, który przyjaźnie nastawiony jest do turystów, wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy na Harlem. Doświadczenie, rewelacja! Śpiew, radość, atmosfera miejsca, życzliwość ludzi - i powtarzane jak mantra, Alleluja. Ponad dwugodzinna msza zleciała nie wiadomo kiedy.
181720
181734
lisiajamka1
3.09.16, 20:06
Bardzo ciekawa relacja :)
Bardzo ciekawa relacja :)
I zdjęcia piękne. Brawo [emoji39]
Tama i Las Vegas niesamowite!
Ciekawi mnie ciąg dalszy NY :-)
Zwiedzając Nowy Jork dobrze jest mieć listę miejsc, które chce się koniecznie zobaczyć. Tak przynajmniej myśleliśmy jadąc do tego miasta. Po spędzeniu tam kilku dni najlepszym rozwiązaniem jest jednak pojechanie metrem w daną dzielnicę i po prostu chodzenie. Bez szczególnego planu, bez pośpiechu, bez odhaczania miejsc "must be" na mapie. Prawda jest taka, że tych "fajnych" miejsc jest tak dużo, że tafia się do nich czasem po prostu przez przypadek.
W Nowym Jorku, podobnie jak w San Francisco, skorzystaliśmy z darmowego zwiedzania miasta z przewodnikiem. W ciągu całego pobytu byliśmy na 4 takich tourach. Pierwszy z nich, prowadzony przez trochę groźnie wyglądającą Panią (notabene świetną przewodniczkę) obejmował swoim zakresem Dolny Manhattan.
181896
Jest to najdalej wysunięta na południe część wyspy, stanowiąca jednocześnie biznesowe i administracyjne centrum miasta. Wysokie budynki, ciasne uliczki, nieduża ilość słońca i panujący wokoło hałas. Do tego charakterystyczne miejsca, jak cała ulica Wall Street z symbolem nowojorskiej giełdy w postaci szarżującego byka, widziana w oddali Statua Wolności, pomniki po zawalonych wieżach WTC czy liczne budynki znane z amerykańskich filmów. Wszystko to, okraszone świetnym komentarzem przewodnika pozwoliło nam jeszcze lepiej poznać i poczuć siłę tego miejsca. Łapaliśmy się często na tym, że nagle wydawałoby się nieosiągalne wcześniej dla nas miejsca mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Prawie za każdym razem, jadąc metrem przejeżdżaliśmy przez stację Wall Street. Niby taki szczegół, a w każdej chwili można było po prostu wysiąść i być na ulicy znanej wcześniej tylko z filmów czy gazet. Takie uczucie towarzyszyło nam zresztą przez cały pobyt, bo Nowy Jork pełny jest takich miejsc.
284.
181895
285.
181897
286.
181900
287.
181898
288.
181899
289.
181901
290.
181902
291.
181903
292.
181904
Zwiedzając Nowy Jorki koniecznie trzeba wybrać się na jeden z punktów widokowych. Do dyspozycji są 3 najbardziej znane budynki, Empire State Building, One World Observatory (budynek wzniesiony po zawaleniu się wierz WTC) oraz Rockefeller Center z punktem widokowym Top of the Rock. Cena wstępu na wszystkie z wymienionych miejsc jest taka sama i wynosi $32/os. Decyzja była trudna, bo budżet pozwalał na wybranie tylko jednego miejsca. Po kilku konsultacjach ze znajomymi oraz poczytaniu co nieco w internecie, decyzja padła na Top of te Rock, który oferował (podobno) najlepszy widok na Central Park oraz na pozostałe, wcześniej wymienione budynki.
Bilety zamówiliśmy przez internet, żeby chociaż częściowo załapać się na zachód słońca. Najlepiej kupić je parę dni wcześniej, aby mieć możliwość wybrania dogodnej dla siebie godziny wjazdu na punkt widokowy. Wskazówką dla innych może być fakt, że po wjechaniu na górę można tam zostać ile się chce. Nie wiedzieliśmy tego wcześniej i nasz pobyt ograniczyliśmy do około 40 minut - na później mieliśmy zaplanowane nocne zwiedzanie Manhattanu z przewodnikiem.
Sam taras jest mocno zatłoczony, ale widoki w całości rekompensują te niedogodności. Z resztą popatrzcie sami :)
293.
183292
294.
183293
295.
183294
296.
183295
297.
183296
Sympatycznie.
Pozdrawiam.
Na 296 widać szyby, Twoje fotki też przez szyby zrobione? Fajne są!
Na 296 widać szyby, Twoje fotki też przez szyby zrobione? Fajne są!
Główna zaleta Olympusa - małe wymiary :) W tym przypadku udało się przełożyć obiektyw (12-40) przez lukę pomiędzy szybami - wszedł na milimetry.
Główna zaleta Olympusa - małe wymiary :) W tym przypadku udało się przełożyć obiektyw (12-40) przez lukę pomiędzy szybami - wszedł na milimetry.
Dziękuje! Super!
Świetne zdjęcia NY to wyjątkowe miasto mam nadzieje że kiedyś tam zawitam. Ale póki co podziwiam Twoje zdjęcia bo są świetne:)
Po odwiedzeniu Top of the Rock, szybkim krokiem (dosłownie) udaliśmy się na spotkanie z kolejnym przewodnikiem. Tym razem był to młody Szkot, który prowadził raczej imprezowy styl życia. Była to w pewnym sensie odskocznia od ludzi, których poznaliśmy do tej pory, ale w sam raz pasująca do zwiedzania Manhattanu nocą.
Miasto, które do tej pory miało dla nas dwa oblicza (zatłoczone w centrum i bardzo klimatyczne na obrzeżach), zaskoczyło nas po raz kolejny. Najbardziej zatłoczone miejsca, zwiedzane po zachodzie słońca, stają się zupełnie inne w odbiorze. Ludzie, którzy do tej pory raczej przeszkadzali w poruszaniu się po mieście, teraz idealnie się w nie komponują. Bryant Park, zielona wyspa położona pośród wysokich wieżowców, na terenie którego odbywają się liczne wydarzenia kulturalne i sportowe. Time Square, który dopiero w nocy pokazuję swoją moc. Oświetlone budynki, ulice, samochody... wszystko to powoduje, że nie chce się z stamtąd wracać.
298.
183323
299.
183324
300.
183325
301.
183326
302.
183327
303.
183328
304.
183329
ogląda się i czyta z przyjemnością, jest OK. :)
piotrekmor
18.10.16, 22:29
Nowy Jork jest doskonałym miejscem do fotografowania ludzi i ich codziennego życia. Jak już wcześniej wspomniałem, zauważyłem u siebie przyjemność z robienia tego typu zdjęć. Jest to trudna sztuka, która wymaga czujnego oka i szybkiego reagowania, ale coś czuję, że będę próbował rozwijać się w tym kierunku...
305.
183639
306.
183642
307.
183641
308.
183644
309.
183643
310.
183647
311.
183640
312.
183645
313.
183648
314.
183646
rakukrakow
19.10.16, 11:00
306, 308, 310 - brawo
piotrekmor
22.10.16, 16:14
Przyroda czasami potrafi wygrać z miejską dżunglą. Dosłownym tego przykładem jest promenada High Line, umiejscowiona prawie w samym centrum Manhattanu. Poprowadzona na wysokości około 10 metrów nad ziemią, estakada kolejowa miała na początku XX wieku rozładować zatłoczone ulice miasta. Projekt z różnych przyczyn nie został dokończony, co doprowadziło do wstrzymania ruchu kolejowego na początku lat 80-tych. Przez kilka lat promenada wyłączona z użytku zaczęła porastać roślinnością. Było jej na tyle dużo, że na początku lat 90-tych powołano grupę Przyjaciele High Line, której udało się kompletnie zrewitalizować ten obszar. W efekcie ich działań, w miejscu dawnej trasy kolejowej został utworzony park miejski. Park, znajdujący się na wysokości 3 piętra otaczających budynków.
Licząca około 2,5 km promenada, wijąca się w przemysłowej dzielnicy Chelsea, pozwala poznać ten rejon z zupełnie z innej perspektywy. Estakada wchodząca miejscami do dawnych fabryk, niezliczone punkty do odpoczynku, dużo naturalnej zieleni, świetne widoki - wszystko to powoduje, że można tam spędzić spokojnie połowę dnia, relaksując się przy kubku dobrej kawy, z ulubioną książką w ręku.
315.
183854
316.
183853
317.
183857
318.
183852
319.
183855
320.
183858
321.
183856
322.
183851
lisiajamka1
22.10.16, 18:24
Ciekawa relacja podparta fajnymi zdjęciami :)
Fajne zdjęcia. Jak na amerykańskim filmie, tylko całego filmu nie trzeba już oglądać. Twoje zdjęcia pokazują, że NY może jest i wystawny, elegancji i drogi, ale miejsc kalsy B też jest sporo.
Nie wiem czemu ale patrząc na te zdjęcia mam wrażenie, że patrzę na jakąś makietę. Może to sprawa moich oczu ale bardzo mi się to podoba :-) To wrażenie.
piotrekmor
24.10.16, 21:04
Nie wiem czemu ale patrząc na te zdjęcia mam wrażenie, że patrzę na jakąś makietę. Może to sprawa moich oczu ale bardzo mi się to podoba :-) To wrażenie.
Ciekawe spostrzeżenie, nigdy nie patrzyłem w ten sposób na swoje zdjęcia. Może coś w tym jest, sam nie wiem. W każdym razie, dzięki za komentarz.
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.