Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : bateria (mju 5010) - formować czy nie?



TheDoglov
13.07.11, 13:41
Witam
Dokonalam zakupu aparatu cyfrowego Olympus mju 5010 i mam pytanie dotyczace baterii , czy tą baterię też trzeba najpierw sformatowac ?? nie moge zgrac zdjęc do komputera ( bo po podlaczeniu do kompa bateria sie laduje ) zanim nie rozladuje baterii calkowicie 3 razy ??

pozdrawiam :)

Blacker
13.07.11, 14:21
Witam
Dokonalam zakupu aparatu cyfrowego Olympus mju 5010 i mam pytanie dotyczace baterii , czy tą baterię też trzeba najpierw sformatowac ?? nie moge zgrac zdjęc do komputera ( bo po podlaczeniu do kompa bateria sie laduje ) zanim nie rozladuje baterii calkowicie 3 razy ??

pozdrawiam :)
Jeżeli w instrukcji dotyczącej używania akumulatora nie pisze inaczej, to należy każdy akumulator ładować na maksa, później to zależy od Ciebie...,ale powinno się rozładować go całkowicie po następnych dwóch pełnyh naładowaniach.
Spróbuj wejść na dysk swojego aparatu w komputerze poprzez opcję eksploruj , jeżeli inaczej nie możesz...

Centus
13.07.11, 14:30
kazdy akumulator najlepiej zawsze ladowac na max i potem rozladowywac do zera , tak zeby za kazdym cyklem zaliczal pelne naladowanie i rozladowanie
wtedy posluzy najdluzej i najdluzej zachowa maksymalna pojemnosc
po to warto miec zapasowy aku zeby zawsze zaliczac pelne cykle

ladujac akumulator tylko czesciowo skracamy jego zywotnosc
a czesc o ile nie wszystkie akumulatory maja liczniki cykli
i zdaza sie np w laptopach ze elektronika akumulatora zablokuje ladowanie
aku ktory jeszcze by dzialal ale osiagnal np 500 cykli ladowan i koniec

i obojetnie co beda pisac wam marketingowcy
jak chcecie poczytajcie sobie na forach elektronicznych np elektroda.pl

wunat
13.07.11, 15:31
litowo jonowe nie lubia byc rozladowane do konca...

Ceat
13.07.11, 15:53
Witam
[...]mam pytanie dotyczace baterii , czy tą baterię też trzeba najpierw sformatowac ??
Formatuje się dyskietki, baterię można ewentualnie formować. Ale nie, w Twoim wypadku nie ma takiej potrzeby; wystarczy przed użyciem akumulator naładować - ale to pewnie już z instrukcji przeczytałeś.


nie moge zgrac zdjęc do komputera ( bo po podlaczeniu do kompa bateria sie laduje ) zanim nie rozladuje baterii calkowicie 3 razy ??
A co ma piernik...? Nie znam mju ale skoro złącze USB jest wykorzystane też do ładowania to miłe ze strony producenta, ale raczej w niczym nie powinno przeszkadzać w transmisji.
Myślę że musisz sięgnąć do instrukcji i sprawdzić czy nie trzeba aparatu przełączyć w tryb "podłączenie do komputera".

kazdy akumulator najlepiej zawsze ladowac na max i potem rozladowywac do zera , tak zeby za kazdym cyklem zaliczal pelne naladowanie i rozladowanie
wtedy posluzy najdluzej i najdluzej zachowa maksymalna pojemnosc
Masz rację jeśli chodzi o akumulatory NiCd i NiMH.
Nie jest to jednak prawda w odniesieniu do akumulatorów litowych (LiIon/LiPoly) które nie mają na efektu pamięciowego - za to nie lubią ani głębokiego rozładowania ani naładowania na max. W rzeczywistości naładowanie "na full-max-podsufit" mocno skraca ich żywotność. A rozładowanie poniżej jakiś 3,2V je uśmierca.

[...]a czesc o ile nie wszystkie akumulatory maja liczniki cykli
i zdaza sie np w laptopach ze elektronika akumulatora zablokuje ladowanie
aku ktory jeszcze by dzialal ale osiagnal np 500 cykli ladowan i koniec

Akumulatory stosowane w naszych aparatach nie mają na szczęście aż takich wyuzdaństw, natomiast kontroler-balancer w akumulatorach laptopa jest niezbędny ze względu na ciężkie warunki pracy i niebezpieczeństwo samozapłonu. Z drugiej strony nie wiadomo co sprytny producent do takiej "inteligentnej inaczej" baterii włoży (ale liczników, wierz mi, tam nie ma!)...

TheDoglov
14.07.11, 10:11
Wielkie dzieki za odpowiedzi:)

k@czy
15.07.11, 02:57
...Z drugiej strony nie wiadomo co sprytny producent do takiej "inteligentnej inaczej" baterii włoży (ale liczników, wierz mi, tam nie ma!)...
Miales kiedys jakiegos Mac'a?

Ceat
15.07.11, 10:15
Miales kiedys jakiegos Mac'a?
Miałem, ino on na prund był a nie na baterie. (Autentyk: moja Mama na pytanie w sklepie "Czy to urządzenie jest elektryczne?" otrzymała odpowiedź: "Nie, na baterie..." :grin:)

A co do Maca: chcesz powiedzieć że akumulator -zlicza ilość cykli- i da się to odczytać? ZTCW ograniczali się cfaniaczki do zablokowania kontrolera po stwierdzeniu określonej różnicy "kondycji" między celami. Ale postęp [w wyciąganiu od nas pieniędzy] następuje nieustannie...

k@czy
15.07.11, 15:52
Miałem, ino on na prund był a nie na baterie. (Autentyk: moja Mama na pytanie w sklepie "Czy to urządzenie jest elektryczne?" otrzymała odpowiedź: "Nie, na baterie..." :grin:)

A co do Maca: chcesz powiedzieć że akumulator -zlicza ilość cykli- i da się to odczytać? ZTCW ograniczali się cfaniaczki do zablokowania kontrolera po stwierdzeniu określonej różnicy "kondycji" między celami. Ale postęp [w wyciąganiu od nas pieniędzy] następuje nieustannie...

https://forum.olympusclub.pl/imgimported/2011/07/batterycyclecount-1.jpg
źródło (http://osxdaily.com/wp-content/uploads/2011/06/battery-cycle-count.jpg)

Ceat
15.07.11, 16:27
No toś mnie przekonał dokumentnie :shock:.

Odwołuję zatem to co wyżej o licznikach napisałem (przynajmniej w odniesieniu do laptopów)!

piozet
15.07.11, 17:05
Masz rację jeśli chodzi o akumulatory NiCd i NiMH.
Nie jest to jednak prawda w odniesieniu do akumulatorów litowych (LiIon/LiPoly) które nie mają na efektu pamięciowego - za to nie lubią ani głębokiego rozładowania ani naładowania na max. W rzeczywistości naładowanie "na full-max-podsufit" mocno skraca ich żywotność. A rozładowanie poniżej jakiś 3,2V je uśmierca.

Niby prawda ale tak "Nie do końca" jak mawiał znajomy...

Co to znaczy "na full-max-podsufit"? wszystkie litowe akumulatory maja (bo muszą, inaczej 'kaboom') mieć elektronikę do do regulacji ładowania. Każdy ładuje się do określonego napięcia na celę i koniec. Nie można ich przeładować. I samo ładowanie nie skraca tzw "żywotności" - czyli de facto utraty pojemności.

LiPoly i LiIon mają niestety przykrą właściwość utraty pojemności przy przechowywaniu w pełni naładowanych w temperaturach 22-25[C] lub więcej. Im wyżej tym gorzej. Efekt jest drastycznie ograniczany przy obniżeniu temperatury o ok 10[C]. Przy 15[C] różnica jest kolosalna (utrata pojemności to pojedyncze procenty rocznie).

Dlatego nie lubią ładowania "na full". Jak urządzenie od razu rozładowuje taki akumulator - to spokojnie można ładować max.
Najgorzej jest z laptopami permanentnie wpiętymi do sieci - nie dość, że akku są doładowywane cały czas aby utrzymać 100% naładowania to cała urządzenie się nieźle grzeje zapewniając ciepełko akumulatorom...

BTW akku Li po 500 cyklach prawie nigdy nie są dead. Najczęściej tracą ok 40% pojemności wyjściowej ale można je używać nadal. Sztuczne blokowanie po ilościach cykli to proste zmuszanie usera by zapłacił za nowy...

Ceat
15.07.11, 18:38
Mnóstwo rzeczowych informacji można znaleźć na batteryuniversity (http://www.batteryuniversity.com), chętnym zgłębienia tematu polecam. Krótki poradnik można zassać od Llothara (http://chomikuj.pl/File.aspx?id=155991114)


[...]Co to znaczy "na full-max-podsufit"? wszystkie litowe akumulatory maja (bo muszą, inaczej 'kaboom') mieć elektronikę do do regulacji ładowania.[...]
Na pewno każdy -porządny- akumulator litowy* coś takiego posiada (również z zabezpieczeniem przed nadmiernym rozładowaniem), z powodu który podałeś. Kwestia precyzji tego układu: - akumulator litowy powinien być ładowany do ok. 4.2V - naładowanie do 4.35V zwiększa dostępną energię (pojemność) o 10-15% ale skraca życie o połowę - stąd moja uwaga.


[...]LiPoly i LiIon mają niestety przykrą właściwość utraty pojemności przy przechowywaniu w pełni naładowanych w temperaturach 22-25[C] lub więcej. Im wyżej tym gorzej. Efekt jest drastycznie ograniczany przy obniżeniu temperatury o ok 10[C]. Przy 15[C] różnica jest kolosalna (utrata pojemności to pojedyncze procenty rocznie).
[...] Najgorzej jest z laptopami permanentnie wpiętymi do sieci - nie dość, że akku są doładowywane cały czas aby utrzymać 100% naładowania to cała urządzenie się nieźle grzeje zapewniając ciepełko akumulatorom...
Prawda. Same z siebie też się starzeją i nie warto ich kupować na zapas.

[...]BTW akku Li po 500 cyklach prawie nigdy nie są dead. Najczęściej tracą ok 40% pojemności wyjściowej ale można je używać nadal. Sztuczne blokowanie po ilościach cykli to proste zmuszanie usera by zapłacił za nowy...
Llothar donosi że źródła obcojęzyczne nie wspominają by takie sztuczne blokowanie było stosowane, niewykluczone że to nasz rodzimy wymysł.
Dokonałem kiedyś sekcji padłego aku od Della: ogniwa wykazywały rozsądne napięcia, ale jednak były spore różnice w rezystancji wewnętrznej i pojemności poszczególnych ogniw. Nie dziwię się że kontroler się wypiął. NB aku nie zaliczył nawet 100 cykli...

* niestety, jest na rynku sporo tanich podróbek pozbawionych zabezpieczeń, a nawet ogołoconych z termistora służącego do kontroli temperatury (sam mam takie podróbki BLM-1 i BLS-1). Dopóki są ładowane przez porządną ładowarkę (byle nie "szybką") kontrolującą napięcie jest wszystko OK.
Ja do nich nie mam zastrzeżeń, mają przyzwoitą pojemność i dobrą trwałość, porównywalną z oryginałem - używam ich na zmianę. Tyle że uważam przy ładowaniu.

Ceat
28.07.11, 23:22
Odkopuję wątek by dodać kilka słów od Miłosza Skowyry (p.m.e), konkretnie opisującego o co ściga w akumulatorach litowych: -wątek na pl.misc.elektronika- (https://groups.google.com/group/pl.misc.elektronika/msg/a995cf1d44fbe635?hl=pl&). Skopiuję tu wiadomość z tego posta bo nie każdy ma możliwość lub ochotę na grzebanie się w grupach:



Miłosz Skowyra

No dobra... pozwólcie że wyjaśnię kilka kwestii związanych z bateriami
litowo-jonowymi i ich układami.
Po pierwsze, ogniwa litowo-jonowe (to co popularnie nazywane jest
ogniwem litowo-polimerowym, tak naprawdę jest ogniwem litowo-jonowym w
którym ciekły elektrolit został związany do postaci polimeru
nasączającego separator pomiędzy elektrodami ogniwa) posiadają
następujące kombinacje (najpopularniejsze):
- Lithium Iron Phosphate - LiFePO4
- Lithium Cobalt Oxide - LiCoO2
- Lithium Manganese Oxide Spinel - LiMn2O4
- Lithium (NCM) - Nickel Cobalt Manganese - Li(NiCoMn)O2
- Lithium Titanate Oxide (LTO) - Li4Ti5O12
W zależności od ich "chemii" dysponujemy różną pojemnością ogniwa,
dostępnym zakresem temperatur, różną reakcją na zwarcia i przeładowanie.
Np. ogniwa LiFePO4 nazywane są bezpiecznymi, ponieważ podczas zwarcia -
przebicia gwoździem czy przeładowania nie zachodzi reakcja w której
produkowany jest tlen podsycający proces destrukcji ogniwa i okolic,
chyba najgorsze pod względem wybuchowości są LiCoO2.
Kolejny podział ogniw wynika z rodzaju ich użytkowania:
- Ogniwa dedykowane do oddawania mocy, mają możliwość oddawania prądu
będącego wielokrotnością nawet do 40C. Ponieważ coś za coś, to z reguły
mają kiepską sprawność, co m.in oznacza że generują sporo ciepła przy
rozładowaniu i ładowaniu.
- Ogniwa dedykowane do sprawności przechowywania energii, rzadko mają
prąd rozładowania większy od 1C, za to doskonale magazynują każdy
przekazany mA.
I teraz jak to jest z ładowaniem i rozładowaniem.
Na początek kilka mitów i faktów:
- Pojemność celi podana w mAh czy Ah nie mówi wiele o maksymalnej
pojemości... wot niespodzianka ;) Skąd to wynika. Mianowicie producenci
ogniw uznają że ogniwo nadaje się do użytku do momentu utraty 80%
znamionowej pojemności. Oznacza to, że jeżeli producent ogniwa deklaruje
pojemność znamionową 200Ah to ogniwo nadaje się do użytku tak długo, jak
podczas rozładowania z parametrami producenta napięcie ogniwa spadnie do
dozwolonej minimalnej wartości po oddaniu 160Ah.
Tutaj oprę się o przykładowego datasheet-a Dow Kokam: do celi
SLPB160460330H. Kto chce to znajdzie w googlu.
No i niby fajnie ale nie wiemy ile cykli ogniwo przeżyje.
I tu wszystko zależy od sposobu ładowania i rozładowania.
Generalnie wszystkie ogniwa Li-Ion najbardziej lubią być pełne i
rozładowywane nieznacznie. Nie mam pod ręką odpowiedniego dokumentu, ale
zależność mniej więcej jest taka że jeżeli prąd będzie równy 1C,
rozładowanie do 90% i naładowanie do 100% to takich cykli może przeżyć
kilkadziesiąt tysięcy. To samo ogniwo gwałcone 10C przy rozładowaniu do
Umin, i ładowaniu 2C do 100% przeżyje około 100-150 cykli.
Do tego w zależności od temperatury, możemy uzyskać dodatkowy spadek
oddawanego prądu i pojemności.
Dlatego standardem jest projektowanie ogniw które pojemność maksymalną
po zakupie mają od kilku do kilkunastu procent większą od nominalnej.
Tylko i wyłącznie po to, żeby klient się nie czepiał. Oddzielną kwestią
jest udowodnienie producentowi że ogniwa nie odpowiadają specyfikacji...
prędzej wybudujesz dom z kapsli od piwa niż ktoś uzna reklamację.
- Kolejny mit: czasem na ogniwach (teraz już bardzo rzadko), zdarza się
na Ni-MH, podaje się wartość np: 2000mAh i 1000x. Konia z rzędem temu
kto dojdzie co producent miał na myśli. Mianowicie chodzi o to że
podczas życia ogniwa można z niego pobrać 2000 * 1000 = 2 000 000 mAh.
Wcale nie oznacza to że przez 1000 razy pod rząd można z niego będzie
uzyskać 2Ah. W końcu ostatnie 200 cykli po 200mAh też się liczą do sumy
;) W ogniwach Li-Ion tą praktykę dawno zarzucili, przyjmuje się że 80%
pojemności to koniec życia ogniwa i słusznie. Bo to co się dzieje
poniżej to już nie bardzo nadaje się jako magazyn energii ;)
No dobra... tyle tytułem wstępu... do sedna przystąp.
W kwestii każdego połączenia ogniw w baterii, o całości baterii decyduje
najsłabsze pojemnościowo ogniwo - tego nie trzeba komentować.
Problem z ogniwami Li-Ion polega na tym że po przekroczeniu minimalnego
lub maksymalnego dozwolonego napięcia ich pojemność na wskutek uszkodzeń
chemii drastycznie maleje. Dla przykładu przekroczenie końcowego
napięcie ładowania o 0.05V (tak słownie 5 setnych) potrafi obniżyć
pojemność o kilka procent podczas jednego cyklu rozładowanie ->
ładowanie. Przy rozładowaniu jest troszkę lepiej bo trzeba dobić do ok.
0.15V aby podobnie uszkodzić ogniwo.
I teraz: powstaje zasadnicze pytanie, dlaczego pomimo deklaracji o
nieistniejącym efekcie pamięciowym im częściej się podładowuje komórkę,
laptopa tym ma się wrażenie że mniej energii się w niej magazynuje.
Kolejne dobre pytanie, po co producent i sprzedawcy zalecają początkowe
kilkukrotne naładowanie do pełna + kilka godzin i rozładowanie do
wyłączenia.
Ponieważ musimy jakoś chronić ogniwa przed przeładowaniem lub
rozładowaniem, musimy do środka włożyć troszkę elektroniki.
Teoretycznie wystarczy nam funkcjonalność taka:
- ograniczenie prądu - napięcia przy ładowaniu
- odłączenie ogniw od odbiornika przy rozładowaniu, wzroście temperatury
i przeładowaniu.
No i pięknie, wiemy co chcemy, mamy elektronikę, ogniwa i możemy
sprzedawać bateryjki do komórek ;)
No tak... tylko skąd telefon czy laptop ma wiedzieć w jakim stanie
naładowania znajdują się cele w akumulatorze ?
A co jeśli ktoś postanowi przełożyć swój akumulatorek do czyjejś komórki...
W teorii można obserwować napięcie i przy zbliżeniu się do minimalnego
napięcie odciąć zasilanie. Problem polega na tym że napięcie w stosunku
do stanu naładowania ma się mocno nieliniowo, do tego połączenie
szeregowe wykluczy jakiekolwiek wnioskowanie na podstawie napięcia. A
sprawę dodatkowo skomplikuje zmiana temperatur.
Dlatego wszystkie aplikacje akumulatorów Li-Ion w których potrzebne jest
podawanie stanu pojemności akumulatora SoC (state of charge), muszą
zawierać popularnie zwany coulomb counter, czyli licznik przepływającego
ładunku (prądu).
I finalnie... to właśnie od tego układu zależy jak bardzo poprawnie
będzie zachowywał się telefon, laptop mp3 czy cokolwiek innego.
W najprostszej aplikacji do środka wkładamy rezystor o wartości kilku
setnych (dziesiętnych) oma i mierzymy prąd. Dodatkowo powinno się
mierzyć napięcie na ogniwach (każdym), a wyposażenie układu w pomiar
temperatury... bezcenne.
W najczęstszych aplikacjach zwykle stosuje się pojedyncze scalaki
robione pod zamówienie producenta.
Ponieważ dość późno już.. to rozważę przypadek najbardziej wypasiony.
Jeżeli producent był hojny, to mamy do dyspozycji pomiar prądu, napięcia
na każdej celi i temperatury. To pozwala na dość szybkie i precyzyjne
naładowanie ogniwa i oszacowanie jego pojemności.
Załóżmy że: ogniwo znamionowo ma mieć 1000mAh, ogniwa są dwa, połączone
szeregowo.
Optymalnie po złożeniu w całość, taką baterię wypadało by rozładować do
końca małym prądem, zresetować licznik SOC, naładować do pełna (0.2C),
po drodze balansując ogniwa, policzyć ile się zmagazynowało (dodać prąd
odjąć to co podczas balansowania i końcowego ładowania poszło w ciepło)
ustawić SOC na 100% i gotowe. ;) Oooo pardon... należy jeszcze w tym
wszystkim uwzględnić przebieg temperatur.
Proste... prawda? ;)
Teraz wystarczy policzyć o ile mniej będziemy mieli danych do obliczania
SoC jeżeli prąd będziemy mierzyć na tanim rezystorze pomiarowym, adc 8
bitowym zamiast 16 bitowym i w dodatku samplując co 20mS zamiast co 20uS.
Stąd tak na prawdę wynika zachowanie akumulatora. Z jakości układu
liczącego zachowany ładunek i zastosowanych algorytmów. Oczywiście jak
ogniwa będą padczkowe to nic nie pomoże... ale zaszkodzi na pewno.
Konstrukcyjnie w elektronice akumulatorów najczęściej jest tak że
licznik SoC sobie, a zabezpieczenia przed zwarciem, rozładowaniem,
przeładowaniem i przekroczeniem temperatury sobie, ergo są to
najczęściej komparatory podpięte do nisko płynącego temperaturowo
napięcie odniesienia fizycznie odcinające mosfeta który pełni rolę
wyłącznika. Stąd wynika zjawisko widoczne po pewnym czasie, polegające
na tym że niby mamy połowę energii w komórce a po odebraniu czy
zadzwonieniu telefon się wyłącza po kilku sekundach.
I w końcu podsumowując przydługi post odpowiedzi na pytania.
1. Po co zaleca się kilkukrotne rozładowanie do wyłączenia i naładowanie
do max + kilka godzin?
Właśnie po to aby pozwolić układowi SoC zebrać poprawne informacje na
początku użytkowania. Tylko i wyłącznie od jakości algorytmu i
zastosowanych elementów pomiaru zależy jak ten układ będzie liczył.
I najprościej jest wykonać początkowo taką właśnie serię.
Dodatkowo w przypadku gdy układ wyposażono w rezystory balansujące (nie
oszukujmy się... w małych akumulatorkach mają one około 40-300 om)
dodatkowy czas po naładowaniu do pełna, pozwoli na zbalansowanie cel (co
swoją drogą też nie jest idealnym rozwiązaniem, ale na pewno pomoże).
Przyspieszanie wyładowywania w tym czasie (mp3 + wifi + bluetooth +
ekran na max + dioda latarka) na pewno nie pomoże.
2. Czy ogniwa LiIon cierpią na efekt pamięciowy ?
Na ten znany z ogniw Ni-Cd na pewno nie (a w końcu do tego sprowadza się
definicja efektu pamięciowego).
Należy pamiętać że chemia ogniwa lubi być w jak najwyższym stanie
naładowania i to jak najczęściej.
Jedynym problemem który wtedy występuje jest niestety fakt że licznik
SoC w takim przypadku nie potrafi precyzyjnie działać.
Prędzej czy później rozminie się dość mocno z prawdą i wtedy są dwie
opcje. Przy poprawnie zbudowanym algorytmie wystarczy 1-2 razy
rozładować do wyłączenia i naładować do max + kilka godzin. Przy
kiepskim algorytmie nic nie pomoże.
I to chyba tyle tytułem zakończenia.
Mam nadzieję że pomogłem rozwiać kilka wątpliwości, zwłaszcza cierpliwym
którzy doczytali do końca.
Pozdrawiam Miłosz.

[podkreślenia moje-Ceat]
Jeszcze tytułem wyjaśnienia dla nieznających elektronicznego żargonu: prąd ładowania/rozładowania akumulatora określa się w jednostkach "C" - chodzi o odniesienie do znamionowej pojemności ogniwa, np. ładowanie ogniwa prądem 1C oznacza dla ogniwa 1250mAh prąd 1250mA, a dla ogniwa 750mAh - 750mA.
Analogicznie 0,2C znaczy dla pierwszego - 250mA a dla drugiego 150mA.
Komparator: układ elektroniczny porównujący napięcia. Mosfet: jeden z rodzajów tranzystorów.
W razie dalszych pytań służę objaśnieniem.