PDA

Zobacz pełną wersję : Radość z fotografowania [w 22]



Ania_
22.02.11, 16:34
Dostałam ostatnio fajny prezent od męża, poniekąd mobilizujący mnie do fotograficznego działania. A mianowicie bon na odbitki. Mamy w planie wywołać wybrane nasze wspólne zdjęcia od samego początku znajomości. Nigdy tego wcześniej nie robiłam, no może poza ślubnymi fotami, więc tym bardziej się cieszę. Do czego jednak zmierzam - zagłębiłam się w foty sprzed kilku lat. Nie tak kadrowane, nie zawsze ostre etc. etc. Ale zauważyłam, że większość z nich przynosiła mi ogromną radość.

Ostatnio jest to samo. Patrzę na zdjęcie i myślę o emocjach. Na drugi plan zeszły technika itp. itd. Nie myślę już o rodzaju światła czy jak to zdjęcie poprawić. Zwykła radość z fotografowania.

Macie tak? Czy jednak oglądając zdjęcia automatycznie włącza Wam się czujnik "o tu mógł zrobić tak czy tak". I czy ten "czujnik" nie psuje samej zabawy z oglądania? :grin:

Rafał Czarny
22.02.11, 16:40
Macie tak? Czy jednak oglądając zdjęcia automatycznie włącza Wam się czujnik "o tu mógł zrobić tak czy tak". I czy ten "czujnik" nie psuje samej zabawy z oglądania? :grin:

Jestem foto-zboczeńcem i foty oglądam jak foto-zboczeniec. Z pewnością psuje mi to odbiór wielu zdjęć, bo rozpraszają mnie i wnerwiają techniczne niedoróbki. Nawet kiedy oglądam pamiątkowe foty np. u znajomych to wnerwiają mnie kiepskie technicznie kadry, poucinane dłonie, marne kompozycje, byle jakie światło.

Nawet robiąc fotki pamiątkowe moim dzieciom staram się, żeby były porządnie zrobione. Na teatrzyk w przedszkolu zabieram klamoty do strobingu. :roll: Moja córka jest zadowolona, bo ma wypasione zdjęcia na naszej klasie. :grin:

Zboczenie, mam tego świadomość. To oczywiście nie psuje mi radości fotografowania. Wręcz przeciwnie. Mało co mnie cieszy tak jak przyzwoita fota zrobiona przez mła.

niemowa
22.02.11, 18:51
Czarny uch, to ty faktycznie foto zbok jestes, ze strobingiem do przedszkola gdzie ty to rozstawiasz tam :) Ale radocha potem jest i to sie liczy. To powoduje pasja, ze nie zawsze musimy sie dostosowywac do norm narzuconych przez wiekszosc.
A ta naszaklasa to pojechales, chyba bardziej tatko ma frajde z tych zdjec niz mala, ktora przeciez jeszcze fotozbokiem nie jest, heh :-)
Tez tak mam, jak mysikrolik ze czasem do kosza, a czasem emocje gora. Mdlo mi sie tylko robi, jak slucham wciaz tych samych komentarzy dotyczacych najczesciej ostrosci, deklamowanych przez mlodocianych znawcow tematu.

Ania_
22.02.11, 20:00
No ludziska wypowiadać się, bo jak system padnie to i forum. :lol:

rumpel
22.02.11, 20:10
Ja odczuwam straszną radość fotografowania analogowymi aparatami. Chwilowo brak mi takowych sprawnych - niestety.
Robię teraz cyfrą, ale to nie to, nie ta frajda - dlatego tylko kwestią czasu jest powrót do przeszłości ;). Równolegle uprawiana fotografia - cyfrowa i analogowa, to dla mnie kwintesencja ujarzmiania świata "patrzonego".
Obie techniki się uzupełniają znakomicie.

Pozdrawiam
rumpel

Thomasso
22.02.11, 20:13
Ja odczuwam straszną radość fotografowania analogowymi aparatami. Chwilowo brak mi takowych sprawnych - niestety.
Robię teraz cyfrą, ale to nie to, nie ta frajda - dlatego tylko kwestią czasu jest powrót do przeszłości ;).

Taaa.. ja nie moge sie doczekac odbioru swojego TLR-a z konserwacji. Sredni format.. zobaczymy. Na razie baaardzo chce sprobowac :)

T.

AdSR
22.02.11, 20:32
Mam różne sposoby patrzenia na to, np. taki w różnych stopniach "udaności":

1. O, fajnie wyszło, nawet kadrować nie trzeba.
2. Hm, trochę podłubać w Gimpie i powinno coś z tego być.
3. Kurna, znowu zapomniałem, że jak mam dużo gruntu w kadrze, to mi się front-focus od tego robi. (10-20% fot z pikniku lotniczego :D)

Ale ogólnie, dopóki w miarę często coś robię, to mam z tego frajdę. Problemy zaczynają się, jak długo nie focę - wtedy kłaniają się wątki typu "nasz system pada, buhuhu :(" i cała frajda idzie się bujać. Wniosek - trzeba focić.

Bartek Ezier
22.02.11, 21:16
Ja mam tak dość dziwnie, bo jak oglądam zdjęcia sprzed wielu lat (gdzie w większości kompozycja leży :-) ) to z racji chyba odległości czasowej zupełnie nie analizuje pod kątem technicznym, skupiam się raczej na wspomnieniach i samej historii zdjęcia, co daje dużo radochy.
Zdjęcia wykonane stosunkowo niedawno oceniam bardzo surowo i zazwyczaj znajduje coś co mógłbym zrobić lepiej. A może po prostu podświadomie "rozgrzeszam" się z tych starych zdjęć, zrzucając wszystko na karb niewiedzy lub sprzętu.

AdSR
23.02.11, 14:02
Ja mam tak dość dziwnie, bo jak oglądam zdjęcia sprzed wielu lat (gdzie w większości kompozycja leży :-) ) to z racji chyba odległości czasowej zupełnie nie analizuje pod kątem technicznym, skupiam się raczej na wspomnieniach i samej historii zdjęcia, co daje dużo radochy.

Nic w tym dziwnego. Ja do dziś z przyjemnością oglądam zdjęcia z moich dwóch pierwszych rolek, choć są to takie sobie eksperymenty nowicjusza. Przyjemność płynie właśnie ze wspomnienia chwili, urody świata postrzeganego po raz pierwszy przez wizjer, itp.

Jeśli popatrzeć, ilu fotoamatorów zaczyna w pewnym momencie bawić się w celowe psucie zdjęć na różne sposoby, najczęściej imitujące słabą technologię (Holga/Lomo) i słabą technikę ("foto z biodra"), to widać, że doskonałość techniczna ma tylko częściowy związek ze zdolnością do niesienia ładunku emocjonalnego przez zdjęcie. Równie istotna jest nostalgia, poczucie więzi widza z fotografującym, czy inne jeszcze, nie zawsze uświadomione bodźce.

(Uch, ale mi wykład wyszedł...)

Janeczek
23.02.11, 15:12
Jeszcze do niedawna jak pstrykalem cyfra to mialem tak:

Pierdyliard guzikow, trzeba mnie to kontrolowac, zeby nie przepalic/niedoswietlic, pilnowac wb, iso, itd itp, teraz mam:

...to w d... temat i tylko temat, reszta jest nieistotna...

Zas analoga biore w dlon, to od razu usmiech na twarzy, chodze i ciesze sie do siebie jak gupi do sera, 100% skupienia na kadrze 0% na parametrach, tylko pamiec co za rolka siedzi i co moge na niej przegiac....

Kupilem ostatnio Contaxy G1 i G2 i pol roku cyfry nie wyjalem z torby...

Patrzac zas na te fotografie robione juz swiadomie lat temu blisko 20, lza sie w oku kreci, wtedy nie bylo tematu szumu, balansu bieli i innych tego typu przeszkadzajek, to byly fotki, ktore samemu wolalem w domowej ciemni i sprawialy mi ogromna frajde, mysle, ze to wroci na emeryturze:)

pozdrawiam serdecznie
Janek

staryman
23.02.11, 15:47
Lubię robić zdjęcia, tak po prostu, dawnymi, analogowymi, czasy, pstrykałem,
siedziałem w ciemni, potem rozdawałem opstrykanym, cieszyłem się gdy ze
zdziwieniem rozpoznawali siebie w przeżytych sytuacjach, taka amatorszczyzna.

Teraz, to samo, tylko cyfrowo. Siedzenie przy komputerze i obrabianie zdjęć
nie jest moim ulubionym zajęciem, pstryknięty kadr albo mi się podoba albo
do kosza, można go przyciąć, ale nie manipulować wszystkimi suwakami.
Nie ostrość i strona techniczna, a ogólny wydźwięk, klimat jest dla mnie
decydujący w ocenie.

Quentin35
23.02.11, 17:07
Mam tak patrząc na zdjęcia, które robię na bieżąco i na "świeżo" obrabiam.
Tu faktycznie skupiam się na tym czy coś mogłem zrobić lepiej.
Wkurza mnie to czasami bo przecież nie są to zdjęcia, które robię na zlecenie czy za kasę ale takie, które są generalnie dla mnie, rodziny czy znajomych.
Przeglądając starsze zdjęcia już nie mam takiego ciśnienia ;)

rumpel
23.02.11, 17:27
Kupilem ostatnio Contaxy G1 i G2 i pol roku cyfry nie wyjalem z torby...

Janek

I hate you :twisted: piękny sprzęcik toteż nie dziwię Ci się , że cyfra tylko kurz łapie ...

Pozdrawiam
rumpel

Tadeusz Jankowski
11.03.11, 21:12
Radość fotografowania - temat intymny, trąci sztampą, językiem używanym przy okazji prezentacji deweloperskiej lub w reklamach środków anty, np. radość zielonej krainy, radość seksu. Małe wzięcie u dorosłych i doświadczonych, lep na naiwnych.

Żartuję, temat jest poważny i wart zastanowienia.

Otóż fotografia, to wszechstronna aktywność, daje radość, kształci, uwrażliwia, wzbogaca, także wspomaga, czyli działa terapeutycznie.

Jak patrzę na moje zdjęcia? Chyba podobnie, jak większość. Na te najdawniejsze z maksymalną wyrozumiałością, na te z epoki środkowej - z krytyczną wyrozumiałością, na te z ery mniemanej dojrzałości - nieraz z zawodem, nieraz z błyskiem w oku, a najczęściej z przeświadczeniem, że mogło być lepiej.

Często okazuje się, że człowiek przecenia siebie - oczekiwane przed sesją fajerwerki okazują się wysilonymi gniotami.
Rzadko, ale też bywa, ze jedna, czy kilka fotek strzelonych z marszu w jakimś niemal błysku przeczucia okazują się nadspodziewanie udane.

Po wspięciu się na pewien minimalny poziom techniczny człowiek zaczyna przykładać wagę do wartości estetycznych obrazu, a po opanowaniu elementarnych zasad kompozycji, stara się wkroczyć w następny etap - nadać wymowę fotkom. To drugie jest zrazu niedostrzegalne, nie wiadomo czym to się je, ale po latach kontemplacji nad swoimi fotkami i dziełami artystów, czy dobrych rzemieślników zaczyna się dostrzegać potrzebę nadania wydźwięku fotkom - nadania jej jakiejś fabuły, myśli przewodniej, nasycenia jej emocjami, fotka musi o czymś opowiadać, coś przekazywać oglądającemu.

Niestety, tworzenie fotek z przekazem, to jest tak wysoka szkoła jazdy, że tylko niekiedy udaje mi się na nią załapać, z reguły odpadam na bruk po skoku w górę ku czystemu pięknu i prawdzie.
Niemniej jednak próbować lubię.

Jak oceniam swoje zdjęcia? Odpowiem warunkowo - lubię bezwarunkowo dopóty nie włączę krytycznej, zimnej, rzeczowej analizy. Lubienie odpływa wtedy w dal, a ja odczuwam przemożną chęć załapania się na tratwę o nazwie "Nadzieja" i po raz n-ty wiosłowania w kierunku piękna i prawdy.

Reasumując - podobnie jak Mysikrólikowi, największą radość przynosi mi zatrzymane w kadrze - ludzie, chwile, miejsca, zdarzenia, rzeczy.

Pzdr, TJ

waruga
11.03.11, 21:38
Popieram Twoj przekaz zawarty w tym poscie.

BIKER
12.03.11, 00:21
Wpadłem w sidła fotografii ponownie, jak rodziły mi się kolejne córki. Co ja z nimi nie wyprawiałem. Najmłodsze bliźniaczki jak miały rok ubrałem w ładne śpioszki i pasadziłem pod choinką. Do dziś, a mają już 16 lat pilnują by to zdjęcie nie zginęło.

Fotografia zawsze sprawiała mi ogromną radość od nastolatka. Smiena, Smiena symbol potem Zenity E i TTL traktowałem jak coś najcenniejszego. Aż proza życia kazała wszystko wyprzedać.

Come back nastąpił niedawno w wersji cyfrowej. Wyszkoliłem dzieciarnię na rowerach i zacząłem się fascynować jak wariat i wyobraźcie sobie że jestem .......rozojowy, bo nie ma dnia żebym nie oglądał sojej galerii i czegoś nie próbował poprawiać lub tworzyć na nowo.

I nie mam wątpliwości, ze tak mi zostanie.

Pozdrowerki.

PS. Jakby ktoś z Was chciał kupić Canona EOS 300 w bardzo dobrym stabie, to chętnie sprzedam. Ja ze względu na koszty do analoga już raczej nie wrócę.

furmun
18.03.11, 01:18
Być albo nie być...


Radość fotografowania w mym totalnym amatorskim wykonaniu
to radość dokumentowania .
Sztuka Fotografii to coś wiecej,chyba nawet niewiem ile wiecej ..,
zwiedzając Galerie ,czytam wątki mam wrażenie ,że zaraz powinni mi zabrać aparat i natychmiast usunąć konto "furmun" z Olympus Klubu.
Tu się woda wylewa tu się wszystko przewraca tu bałagan w kadrze itd nic tylko się pod ziemię :oops:zapaść.

..ale jako rodzinnemu dokumentaliście mam nadzieję potomni to wybaczą
i kiedyś tam ,będą się mogli cieszyć nie zawsze kompozycyjnie prawidłowymi
"zdjęciami"

Jak każdy chyba z Nas zagląda na wspomnienia innym okiem ,
nasze człowiecze chwile uwieczniane wedle nas samych niechaj dają nam Wszystkim Wiele radości ,a Fotografię na salony ,wystawy to ja.. moge tylko podziwiać.

pozdrawiam

Rysiek_O
20.03.11, 17:54
Ja mam takie dwojakie podejście do zdjęć (tych moich amatorskich). Jedne z którymi wiążą sie jakieś szczególnie miłe wspomnienia, te ogladam z niejakim nabożeństwem. Drugie, takie zrobione "przy okazji" lub "ku pamięci" z którymi mnie nic specjalnie nie łączy i te oglądam dość beznamiętnie.
Sam zaś rozwój techniki jakoś "spłycił" rolę fotoamatorów. Artyści fotograficy to klasa sama w sobie, a tacy jak ja, zwykli "pstrykacze" ze względu na upowszechnienie sprzetu cyfrowego oraz obniżkę kosztów zdjęcia zostali wchłonięci przez świat. Teraz niemal każdy ma aparat, a gdy zrobi 10 000 zdjęć, to wśród nich zawsze kilka jest dobrych. Ale gdzieś tam głęboko jest poczucie że nie wszystko jest stracone, że nasza pasja amatorska, chęć eksperymentów, ulepszania i ciekawości "co z tego wyjdzie" nawet w tym masowo-cyfrowym świecie znajduje własną niszę. Dowodem na to jest chociażby niniejsze forum. Ktoś sie ze mną zgodzi?
Pozdrawiam
Rysiek