PDA

Zobacz pełną wersję : Wywoływanie negatywów - ekonomiczny warsztat :-)



pat.p
23.10.10, 17:29
Cześć.
Nie wiem, czy się komuś to przyda, ale zebrałem kilka pożytecznych uwag dotyczących kompletowania ciemni do wywoływania negatywów. Chodzi o zakup podstawowych rzeczy i rozwagę przy wydawaniu pieniędzy. Warto wiedzieć na czym można zaoszczędzić, a na co nie należy żałować kasy. Oczywiście - sprawa jest otwarta i wszelkie uwagi czy uzupełnienia bardziej doświadczonych Kolegów są mile widziane, wręcz pożądane.
Jeśli zechcecie, mogę opisać też krok po kroku jak wywołuję negatywy w domowych warunkach - może otworzy to szerszą dyskusję "warsztatową" - w końcu każdy robi to nieco inaczej.

No to lecimy :-)



WYWOŁYWANIE NEGATYWÓW – JAK ZORGANIZOWAĆ DOMOWY WARSZTAT.


Mimo digitalizacji wielu przejawów życia i dążenia do łatwości, natychmiastowości i oczywistości, coraz większa ilość amatorów fotografii deklaruje zainteresowanie tradycyjnymi sposobami tworzenia zdjęć. Dyskusjom i sporom nie ma końca – jedni pytają o sens „bawienia się” w ciemnię, skoro tylu „zawodowców” odchodzi od fotografii analogowej, inni potępiają w czambuł „syfrę” i jej zwolenników widząc w naświetlaniu, wywoływaniu i powiększaniu negatywów najwierniejszy i najbardziej wartościowy sposób odwzorowywania świata.
Susan Sontag pisze o „dobrowolnym rozbrojeniu się” fotografów, którzy dążą do odkrycia swojej prawdy poprzez mozolną naukę rzemiosła ciemniowego. Mimo przystępnych cen używanych aparatów analogowych (w porównaniu z cyfrowymi kombajnami, lustrzanki analogowe kosztują kilka albo kilkanaście razy taniej) ta nauka jest kosztowna. Oprócz pieniędzy (zakup klisz, chemii, papieru, wyposażenia ciemni) wymaga ona zaangażowania czasowego, energii i skupienia, zaplecza (łazienka) i – w przypadku posiadania rodziny – wysokiego WAŻ[1] (https://forum.olympusclub.pl/#_ftn1).
Pozwalam sobie podzielić się kilkoma uwagami, dotyczącymi organizacji pracy w warunkach amatorskich. Od niedawna zająłem się wywoływaniem negatywów, wkrótce spróbuję pójść krok dalej (powiększalnik już czeka :cool:). Poniższe wskazówki należy traktować wyłącznie jako próbę ułatwienia startu wszystkim, którzy chcą wywołać pierwszą rolkę i nie wiedzą jak zacząć.



Co kupić i ile wydać?

Żeby wywołać kliszę, trzeba kupić następujące rzeczy:


Koreks (najlepiej na dwa negatywy z opcją wołania średniego formatu – prędzej, czy później będzie nęcił :roll: )
Termometr
Menzurkę
Kuwety
Pojemnik na roztwór wywoływacza
Obciążniki do negatywów
Plastikowy pojemnik z pokrywką
Lejek
Coś do odmierzania chemii w małych ilościach
Wywoływacz, przerywacz, utrwalacz i zmiękczacz
Pojemniki na rozcieńczoną chemię (butelki harmonijkowe)


Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, brzmi – jak zminimalizować koszty? Gdyby kupić wszystko, jak leci w fachowym sklepie, można zbankrutować. Zatem trzeba szukać sposobu na wydanie jak najmniejszej kwoty jak najsensowniej (chyba, że problem deficytu budżetowego nie istnieje…). Jeśli jednak zależy nam na zorganizowaniu niedrogiego i skutecznego warsztatu, w pierwszym rzędzie trzeba uświadomić sobie, na czym nie należy oszczędzać.
Moim zdaniem najważniejszym elementem jest koreks. Musi być dobry, oryginalny, nowy (lub sprawdzony), najlepiej na dwie szpule (taki koreks może służyć do obróbki klisz średnioformatowych). Zatem trzeba kupić najlepszy, na jaki nas stać. Jest ich wiele, ja kupiłem Kaisera i jestem zadowolony.
Druga rzecz, na której nie należy oszczędzać, to chemia. Wywoływacz, utrwalacz i przerywacz powinien być świeży, ze sprawdzonego źródła. Wielu amatorów ciemni zaczyna od Rodinalu – oryginalna Agfa jest droga (jeśli uda się ją znaleźć), ale Rollei R09 One Shot jest też bardzo dobry, tańszy i sprzedawany w niewielkich opakowaniach – w sam raz na początek.
Niektórzy rezygnują ze zmiękczacza, zastępując go różnymi domowymi kordiałami – moim zdaniem lepiej odżałować i kupić porządny zmiękczacz, np. Tetenal Mirasol. Starczy na długo i jest skuteczny. Nie oszczędzałbym też na termometrze, od wskazań którego zależy skuteczność całego procesu.
Po zakupie dobrej chemii, termometra i koreksu czas pomyśleć o reszcie. Kuwety, służące do płukania można spokojnie zastąpić plastikową miską. Zamiast butelek harmonijkowych można wykorzystać plastikowe butelki po wodzie „Żywiec”. Są po prostu niezrównane :) Menzurkę można zastąpić litrowym pojemnikiem z podziałką, kupionym w jakimkolwiek sklepie AGD. Funkcję obciążników do suszenia klisz mogą pełnić zwykłe, drewniane klamerki do bielizny. Jedną zaczepiamy na suszarce łazienkowej (np. takiej nad wanną), drugą przyczepiamy u dołu rolki. Dozowniki do chemii z łatwością znajdziemy w domowej apteczce – strzykawki, miarki do syropów itp. Wywoływacz możemy zmieszać w zwykłym litrowym słoiku. Plastikowy pojemnik z pokrywką przyda się do trzymania chemii, słoika i drobnicy. Można kupić taki pojemnik za ok. 10 – 15 zł.
Zaoszczędzoną kasę można przeznaczyć na materiały lub dobre, pszeniczne piwo. Rozcieńcza się w nim inspirację…
c.d.n.

Pozdrawiam
Pat

[1] (https://forum.olympusclub.pl/#_ftnref1) WAŻ – Współczynnik Akceptacji Żony, element decydujący często o stabilności konstruowanego układu :grin:

HrabiaMiod
24.10.10, 13:40
Świetna robota, pat!

Musisz rozdać troche punktów reputacji innym użytkownikom zanim będziesz mógł przyznać je pat.p ponownie.


Ja dodam, że zamiast przerywacza może służyć roztwór octu i termometr jest cholernie ważny - pamiętajcie, że to nie może być zwykły rtęciowy : )

Poza tym zanim pierwszy raz zabierzecie się za wołanie filmu, warto poćwiczyć na jakimś tanim filmie nawijanie na szpulę - bo to zasadniczo jedyny 'trudny' moment.

czmielek
24.10.10, 13:50
Mam kilka istotnych uwag. Butelki do przechowywania chemii nie powinny przepuszczać światła. zamiast żywca proponuje srebrne po napojach energetycznych lub szklane z brązowego szkła do dostania w każdej aptece za od 80gr do 3zł w zalezności od pojemności. Do szklanych butelek warto zaopatrzyć się w szklane kulki którymi będziemy niwelować ilośc powietrza w butelce. najlepiej kupić je w sklepie ogrodniczym np. OBI. Obciązniki do filmów mozna zastąpić kilkoma klamerkami do suszenia bielizny. Z wywoływaczy polecam kodakowski D76 w torebkach na 1galon czyli 3,8 litra. paradoksalnie kosztuja tylko odrobine drożej niz te na jeden litr.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
zapomniałem dodać że najwygodniejsze szpule na rynku kaisera pasują do bardzo ekonomicznych koreksów patersona. Dzięki temu zamiast uzywać 600ml do wołania filmu srednioformatowego w patersonie zuzywam tylko 500ml. patersonowskie szpule świetnie nadają się do małego obrazka ale przy średniaku można z nimi dostać szału więc warto zrobić podmianę.

acidmk
24.10.10, 13:55
Ja powoli dojrzewam do wywołania mojego pierwszego filmu.
Mam niby wszystkie najważniejsze akcesoria. Zastanawiałem się właśnie nad butelkami harmonijkowymi i już wiem że nie muszę :)

Co macie na myśli pisząc że termometr musi być właściwy...? Ja kupiłem jakiś na aledrogo za jakieś 25-30 PLN myślicie aby poszukać czego ś innego?

Koreks gepe 135 udało mi się kupić za jakieś 15 PLN :-P Jest o tyle fajny że ma dodatkową prowadnicę do ładowania filmu na szpulę.
Sprawa przećwiczona na jakiś starych kliszach filmowych.

Pat.p dzięki za tak szczegółowy tutek !

czmielek
24.10.10, 14:02
Musi być dokładny a takie sporo kosztują. Ja uzywam cyfrowego i pomiar mam w kilka sekund. Rtęciowy strasznie mnie męczył i miałem problemy z szybkim odczytem. Kazdy szanujacy się producent podaje jaka jest błąd dokładności pomiaru wazne żeby był w granicach kilku dziesiętnych maksymalnie bo pół stopnia to juz spora różnica w czasie wywoływania.

suchar
24.10.10, 14:05
E tam, bez przesady z cyfrowym termometrem. Dobry termometr to może być termometr alkoholowy (szybko działa), z podziałką 0.1 lub ewentualnie 0.2 stopnia (wygodnie się dobiera temperaturę).

W przypadku przerywacza Hrabia słusznie mówi, że można używać wody z octem - ja wciąż opróżniam domowe zapasy octu, który znalazł się u nas z zupełnie nieznanych przyczyn :D
Pzdr

acidmk
24.10.10, 14:07
Hmmm na moim nie ma nawet śladu żadnego napisu...

To jakie polecacie?
Może coś takiego: http://allegro.pl/termometr-cyfrowy-z-sonda-dt-131-846-i1273667038.html ?

Czy może taki: http://allegro.pl/termometr-spirytusowy-paterson-15-65-c-30cm-i1277788283.html ?

Dzięki za rady !

czmielek
24.10.10, 14:12
1,5% procenta dokładności to już nieźle na tym cyfrowym, oczywiście jeśli dane sa prawdziwe.

pat.p
24.10.10, 22:21
Dzięki za zainteresowanie i odzew.
Kilka uwag. Co do termometru - kupiłem spirytusowy za kilkanaście zł, działa i ma się dobrze:wink:. Butelki po Żywcu działają, mimo transparentności. Podtrzymuję tę wersję, jest to patent "kupiony" od zawodowego fototechnika. Kulki bym sobie podarował, natomiast warto zaopatrzyć się w gaz obojętny, którym będziemy wypełniać pustą przestrzeń w butelce.
Co do chemii - unikam proszkowych sytuacji:), wolę wywoływacze w płynie.
Jest ich sporo, kosztują niewiele. Mając w szafce R09, FX39 (Paterson), Ilfosol3 i Tetenal Ultrafin Liquid można zdziałać cudeńka.
Co do płukania - można oszczędzić na bieżącej wodzie i płukać w stojącej. Wystarczy duża, plastikowa miska.
Opiszę swoje "przysiady ciemniowe" w najbliższym czasie. I jeszcze raz dziękuję Kolegom za uwagi, każdy coś nowego wnosi. Może rozkręci się wątek dla tych, którzy chcą zacząć, ale się obawiają...
Mnóstwo patentów sprzedali mi starsi Koledzy - między innymi Rafał Czarny i Mirek54, którym jeszcze raz dziękuję.
Samodzielne wywoływanie to piękna sprawa.

Pozdrawiam
Pat

czmielek
24.10.10, 22:34
Działac zapewne działaja i działac będą tylko chemia się w nich szybciej starzeje. Jesli przechowujesz je później w ciemnej szafce to nie ma problemu. Szkło jest podobno obojętne dla chemii i dlatego wielu poleca je do jej przechowywania.

pat.p
24.10.10, 22:38
Masz absolutną rację. Szkło jest najlepsze i zapewnia trwałość, ale butelki po Żywcu nic nie kosztują i przy odrobinie konsekwencji i porządku (tak, jak piszesz - ciemna szafka) mogą służyć z powodzeniem i odciążyć portfel na początku :-)

Pozdrawiam
Pat
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________

Hmmm na moim nie ma nawet śladu żadnego napisu...

To jakie polecacie?
Może coś takiego: http://allegro.pl/termometr-cyfrowy-z-sonda-dt-131-846-i1273667038.html ?

Czy może taki: http://allegro.pl/termometr-spirytusowy-paterson-15-65-c-30cm-i1277788283.html ?

Dzięki za rady !

Brałbym Patersona.

Pozdrawiam
Pat

Rafał Czarny
25.10.10, 07:46
Ja używam harmonijkowych butelek. Nie przepuszczają światła i można je ścisnąć tak, by wyeliminować powietrze. Jeśli używa się wywoływacza typu Rodinal (w płynie), to można się bez takich butelek obejść. Robię jednorazowe roztwory i po prostu po wywołaniu filmu wylewam wywoływacz do zlewu. Nie ma co robić dziadowskich oszczędności.

Ale jeśli rozpuszcza się jakiś drogi, proszkowy wywoływacz to szkoda go wylewać po jednym wołaniu. I w takich sytuacjach butelki harmonijkowe się sprawdzają. Chemia dłużej jest w niej świeża.

Z tą dokładnością wołania do dziesiątej stopnia to moim zdaniem przesada.

pat.p
25.10.10, 11:29
Ja używam harmonijkowych butelek. Nie przepuszczają światła i można je ścisnąć tak, by wyeliminować powietrze. Jeśli używa się wywoływacza typu Rodinal (w płynie), to można się bez takich butelek obejść. Robię jednorazowe roztwory i po prostu po wywołaniu filmu wylewam wywoływacz do zlewu. Nie ma co robić dziadowskich oszczędności.

Ale jeśli rozpuszcza się jakiś drogi, proszkowy wywoływacz to szkoda go wylewać po jednym wołaniu. I w takich sytuacjach butelki harmonijkowe się sprawdzają. Chemia dłużej jest w niej świeża.

Z tą dokładnością wołania do dziesiątej stopnia to moim zdaniem przesada.

To nie są "dziadowskie" oszczędności. Przede wszystkim mówię o przechowywaniu przerywacza i utrwalacza. To działa i jest tańsze niż harmonijkowe butelki, które są drogie i ciężko je utrzymać w czystości. Piszę o patencie sprawdzonym przez fototechnika, który zajmuje się ciemnią profesjonalnie. Nie ma sensu oszczędzać na koreksie, chemii itp. Ale takie rzeczy jak klamerki czy butelki - przynajmniej na początku - są spokojnie do zastąpienia.
Poza tym to tylko propozycja, uprzejmie i życzliwie sformułowana.
Nie życzę sobie takich odzywek w swoim wątku.

Pozdrawiam
Pat

Rafał Czarny
25.10.10, 11:48
Nie życzę sobie takich odzywek w swoim wątku.

A może byś tak łaskawie czytał ze zrozumieniem? :roll: Cytuje samego siebie: "Robię jednorazowe roztwory i po prostu po wywołaniu filmu wylewam wywoływacz do zlewu. Nie ma co robić dziadowskich oszczędności."

Dziadowskie oszczędności odnosiły się do wywoływania w Rodinalu kilku filmów.

Nie wiem czy można można przez kilka miesięcy trzymać wywoływacz w plastikowej butelce nie przeznaczonej do chemii. Nie wiem czy taki plastik nie wchodzi w reakcję. Nie wiem i dlatego nie zaryzykowałbym wywołania filmu w wywoływaczu, który długo stał w takiej butelce.

Butelki harmonijkowe kosztują dwadzieścia złotych, więc oszczędność jest moim zdaniem żadna.

pat.p
25.10.10, 11:55
ok, rozumiem, chociaż zabrzmiało to dwuznacznie.
Co do Rodinalu, chyba nie da się go używać więcej niż raz?
Butelki harmonijkowe 20 złx3 = 60 zł. Komplet klamerek ok 30 zł. już robi się stówka. Chodzi o to, żeby na początek, póki nie wie się, czy ciemnia jest tym, co chcemy, nie warto ładować kasy we wszystko, tylko w najniezbędniejsze rzeczy. Potem można sobie kupić butelki nawet od Svarowskiego, jak ktoś chce...
Zresztą, to tylko moje małe, obkichane zdanie. Nic więcej, nic mniej.

Pozdrawiam
Pat

zuzlo
25.10.10, 12:08
Hmmm na moim nie ma nawet śladu żadnego napisu...

To jakie polecacie?
Może coś takiego: http://allegro.pl/termometr-cyfrowy-z-sonda-dt-131-846-i1273667038.html ?

Czy może taki: http://allegro.pl/termometr-spirytusowy-paterson-15-65-c-30cm-i1277788283.html ?

Dzięki za rady !

Ta dokladnosc 1.5% odnosi sie nie wiadomo do czego (zakresu maksymalnego, aktualnie mierzonej wartosci czy jeszcze czegos innego). Dobry termometr powinien miec wyraznie podana dokladnosc pomiaru np. 0.1 C (nie mylic z rozdzielczoscia wyswietlania). Jego koszt jest tez zupelnie inny (sam czujnik kosztuje wiecej niz caly termometr z pierwszego linku).

grizz
25.10.10, 12:15
Chyba 1,5% zmierzonej temperatury... czyli im bliżej zera tym dokładnośc większa. To chyba standardowa dokładność czujników elektronicznych - tych budżetowych.

Rafał Czarny
25.10.10, 12:19
Co do Rodinalu, chyba nie da się go używać więcej niż raz?


Rodinal Special to wywoływacz wielokrotnego użycia. Ale moim zdaniem nie ma sensu robić dziadowskich oszczędności tylko zawsze wołać w świeżym. W końcu ile się tych filmów wywołuje rocznie? Ja robię raptem kilka.

Inaczej jest z wywoływaczami w proszku (są sporo droższe niż rodinal) - niektóre można przechowywać po rozpuszczeniu przez kilka miesięcy pod warunkiem, że w butelkach nie ma powietrza i nie przepuszczają światła. Jak pisałem - nie zaryzykowałbym obrobienia filmu w wywoływaczu, który kilka miesięcy stał w plastikowej butelce po napoju. Mogę się oczywiście mylić i nic się nie stanie (o ile wyciśnie się z butelki powietrze i zamknie w szafce bez światła). Tego po prostu nie wiem, dlatego bałbym się ryzykować.

Butelki są potrzebne dwie - na wywoływacz i utrwalacz. Przerywacz wylewa się do zlewu. Fotonal też.

suchar
25.10.10, 12:31
Z tą dokładnością wołania do dziesiątej stopnia to moim zdaniem przesada.

Domyślam się, że to do mnie, więc wyjaśnię, co miałem na myśli. Jasne, że przy procesie czarno-białym pół stopnia nie powinno zrobić większej różnicy. Nie przekłada się to jednak na wygodę używania termometru - taki z podziałką 0.1 stopnia jest zwyczajnie w świecie wygodny, bo czytelny. A oczywiście, jeśli komuś bardzo zależy na maksymalnej powtarzalności rezultatów, wtedy w ogóle nie ma dyskusji.
Pzdr

pat.p
25.10.10, 12:32
Butelki są potrzebne dwie - na wywoływacz i utrwalacz. Przerywacz wylewa się do zlewu. Fotonal też.

Przerywacz można stosować wielokrotnie, nie trzeba wylewać.

Pozdrawiam
Pat
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________

Domyślam się, że to do mnie, więc wyjaśnię, co miałem na myśli. Jasne, że przy procesie czarno-białym pół stopnia nie powinno zrobić większej różnicy.
Pzdr

Myślę, że robi. Przy wywoływaniu zachowanie temperatury jest bardzo ważne. Pół stopnia przy 20 to dużo. Przy utrwalaniu, czy płukaniu - już mozna pozwolić sobie na większą swobodę. Ale wiadomo - im dokładniej, tym lepiej. W ogóle proces ciemniowy jest wielką frajdą dla pedantów. Ja swoją "pańszczyznę" jak chodzi o poczucie porządku odwalam właśnie w ciemni. A na codzień żyję w umiarkowanym bałaganie.

Pozdrawiam
Pat

Rafał Czarny
25.10.10, 12:51
Przerywacz można stosować wielokrotnie, nie trzeba wylewać.

Pozdrawiam
Pat


Większość ludzi używa roztworu octu, więc nie ma sensu oszczędzać. Ja często nie stosuję w ogóle przerywacza. Płuczę wodą i wlewam utrwalacz.

Przerywacz stosuje się głównie dlatego, żeby nie neutralizować utrwalacza (odczyn kwaśny) resztkami wywoływacza (odczyn zasadowy). Wielokrotne używanie przerywacza w moim przekonaniu nie ma sensu, bo po zmieszaniu z resztkami wywoływacza przestaje być kwaśny.

Nigdy nie używałem sklepowego przerywacza, ocet spełnia swoje zadanie i jest bardzo tani.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________



Myślę, że robi. Przy wywoływaniu zachowanie temperatury jest bardzo ważne. Pół stopnia przy 20 to dużo.

A ja jestem przekonany, że pół stopnia przy wołaniu WB nie robi żadnej różnicy. Przy forsowaniu stosuje się współczynniki np. przy danym wywoływaczu podniesienie temperatury o 1 stopień wymaga skrócenia czasu wołania o 5 proc. Pół stopnia to 2,5 proc. (dane przykładowe, bo każdy wywoływacz ma swoje właściwości).

Jeśli wywołujesz film np. przez 15 minut to powinieneś przedłużyć lub skrócić wołanie (w zależności czy masz za zimny czy za ciepły wywoływacz) o ok. 22 sekundy (chyba dobrze to przeliczyłem).

Różnica jest niezauważalna. Filmy czarno-białe nie wymagają aptekarskiej dokładności. Niektóre przepisy na wołanie mają tolerancję np. 14-16 minut. W przeliczeniu na temperaturę różnica 2 minut to zdecydowanie więcej niż pół stopnia.

pat.p
25.10.10, 19:52
Wrzucam drugą część :-)
Jako niedoświadczeniec. Dla zabawy i pożytku.



POLONEZA CZAS ZACZĄĆ :)


W tej części chciałbym opisać krótko (ale dokładnie) jak wywołuję negatywy. Znowu podkreślam – nie chcę się chwalić, ani ex catedra grzmieć o poprawności tego, czy owego. Jeśli komuś podoba się ocet lub woda zamiast przerywacza i ma dobre rezultaty – tylko pozazdrościć i brać przykład. Jeśli ktoś woli po utrwaleniu płukać kliszę pod kranem i używać szczypiec do ściągania wody z negatywów – też dobrze. Wszelkie uwagi i uzupełnienia są mile widziane.
A teraz do rzeczy. Pracę należy podzielić na kilka etapów, żeby nie komplikować sobie życia niespodziankami:


Przygotowanie miejsca do wywoływania i suszenia
Przygotowanie chemii
Nawinięcie filmu na szpulę
Wywołanie
Utrwalenie (poprzedzone przerwaniem wywoływania)
Płukanie
Uporządkowanie warsztatu (na następny raz :shock:)


Przed zabraniem się do pracy warto poćwiczyć nawijanie kliszy na szpulę. W tym celu należy zaopatrzyć się w jakiś film, nieużywany, (może być krótszy niż 36 klatek). Celem ćwiczenia jest opanowanie „trudnych momentów” czyli założenia filmu i takiego nawijania, żeby nic nie haczyło. Nie ma nic bardziej wqrzającego niż nieposłuszeństwo nawijanej kliszy. Można wtedy rozwalić wszystko, co pod ręką… Wściekłość i wrzask, dokładnie tak jak u noblisty Faulknera, tylko gorzej ;-).
Jak już spokojnie przy świetle dziennym nawijamy film w tę i wewtę (pamiętajmy o gładkim, łukowatym przycięciu początku filmu nożyczkami, uważając, żeby cięcie nie było zbyt blisko perforacji!), możemy przenieść się do naszej ciemni i tam poćwiczyć w warunkach zbliżonych do bojowych. Ćwiczmy nie tylko samo nawijanie, ale orientację przestrzenną – gdzie postawimy koreks, gdzie nożyczki do ucięcia filmu po nawinięciu, gdzie pokrywkę. To ważne, zapewni nam spokój i skuteczność.
Warto (bardzo wskazane!) założyć dziennik ciemniowy. Należy notować w nim kiedy wywoływaliśmy, jaki film (czułość, typ), w czym (nazwa wywoływacza, stężenie, czas, temperatura), czym i jak długo przerywaliśmy, w czym i jak długo utrwalaliśmy i płukaliśmy. Miejsce na uwagi przyda się też – możemy mieć spostrzeżenia, które będą cenne, a pamięć ludzka jest ulotna, jak mawiają dłużnicy :roll:
Nadszedł dzień, kiedy nasza pierwsza rolka została naświetlona i trzeba ją wywołać. Dla przykładu, niech będzie to Agfa APX100. Jest to bardzo przyzwoity, niedrogi materiał, świetnie wywołujący się w Rodinalu (dedykowanym wywoływaczu) lub zamiennikach – Rollei R09 One Shot lub Fomapan R09. Wszystkie te wersje sprzedawane są w płynie, który należy rozcieńczyć i użyć tylko raz. Czas, stężenie i proporcje znaleźć można tu: http://www.digitaltruth.com/devchart.php Wybieramy takie, które nam odpowiada – np. 1+50[1] (https://forum.olympusclub.pl/#_ftn1).
Teraz czas na przygotowanie miejsca.
ETAP 1.
Szykujemy swoją „ciemnię”, czyli kąt, w którym jest ciemność zbliżona do absolutnej :cool:. Może to być łazienka, jeśli nie ma okien. Jeśli są w niej drzwi z wywietrznikiem lub okienkiem – można je zasłonić za pomocą zrolowanego koca (dół) i np. trzech plastikowych haczyków, na których powiesimy ręcznik (góra). Wszystko oprócz nawijania szpuli możemy robić przy pełnym świetle. Przygotowujemy: minutnik, chemię (o tym za chwilę), koreks, szpulę, nożyczki , suszarkę. Suszarka może być nad wanną – jeśli dzielimy to pomieszczenie z innymi domownikami (a z reguły tak jest) – najlepiej zaczynać wywoływanie jak już wszyscy śpią. Będzie spokój, skupienie i ciągłość procesu. Do suszenia potrzebne będą: klamerki do bielizny i kawałek drutu. Drutem mocujemy jedną klamerkę tak, aby można było do niej podczepić od dołu film, druga będzie działać jako obciążnik. Suszenie powinno trwać od 8 do 12 godzin.
ETAP 2.
Wywoływacz przygotowujemy w następujący sposób: wlewamy do naczynia (np. szklanego słoika) odmierzoną ilość wody (dla 1 negatywu potrzeba 500 ml) o temperaturze 20 st.C. Najlepiej wlać średnio zimną wodę do menzurki i wrzucić termometr. Odczekać 2 minuty i w razie potrzeby dolać ciepłej lub zimnej. Odlać z menzurki 500 ml i odmierzć (strzykawką lub miarką do syropu) 10 ml Rodinalu. Wlać do słoika, zamieszać (np. szpatułką). Z przerywaczem i utrwalaczem postępujemy podobnie, zachowując proporcje podane na opakowaniach. Ja używam chemii Tetenala i Ilforda – sprawdzona i trwała. Trzeba pamiętać, że wywoływacz wylewamy, a utrwalacz i przerywacz zostaje na kolejne wołania. Uwaga- aby sprawdzić przydatność utrwalacza należy zanurzyć w nim końcówkę nie wywołanej kliszy. Jeśli klisza się odbarwia – jest ok. Kąpiel zmiękczająca powinna trwać ok. 20 minut, może odbywać się w wodzie stojącej. Ja do tego celu używam miski postawionej w wannie, do której wlewam kilka kropli Tetenalu Mirasol. Kupiłem 250 ml rok temu, jeszcze mam ponad połowę. Nie należy wlewać za dużo tego środka, wcale to kliszy nie pomoże. Ale płukać trzeba, zminimalizujemy ryzyko osadzenia się paprochów i zacieków. Niektórzy płuczą film w wodzie zdemineralizowanej (do kupienia na stacjach benzynowych lub w supermarketach), można jeszcze bardziej zmniejszyć ryzyko śladów po kamieniu, którego niestety w naszej wodzie nie brakuje.
ETAP 3.
Z nawijaniem trzeba ostrożnie. Nawet na szpulach Kaisera (podobno wygodnych) można się „przejechać” – jeśli film jest zagięty, szarpnięty, nierówno przycięty, możemy tylko się zdenerwować patrząc na zniszczone bezpowrotnie przebłyski naszego fotograficznego olśnienia… :cry: Lepiej stracić jedną klatkę, przyciąć porządnie film i nawinąć go w spokoju, niż „podchodzić” do nawinięcia kilka razy z rzędu. „Poślizg” rowków szpuli można poprawić smarując je grafitem ołówkowym (po prostu wkładamy tam ołówek i jedziemy… Trzeba to zrobić na dwóch połówkach szpuli. Pomaga, nawet bardzo:). Ale jeszcze bardziej pomaga ćwiczenie na „jałowej” kliszy, które opisałem wcześniej (a które podpowiedział mi Rafał Czarny). Mając nawiniętą kliszę i zamknięty koreks dopiero zapalamy światło i jedziemy dalej :-P.
ETAP 4.
Nastawiamy minutnik.Wg Digitaltruth wołamy 13’, więc trzymamy „palec na spuście” minutnika nastawionego właśnie na tyle. Ostrożnie zalewamy koreks wywoływaczem. Wciskamy „start” i … uderzamy dnem koreksu o podłogę jakieś 5-6 razy (usuwamy pęcherzyki powietrza z kliszy). Teraz musimy pilnować czasu. Pierwszą minutę mieszamy koreksem, a właściwie obracamy go we wszystkie strony tak, jak maszyna do ćwiczenia nieważkości obraca astronautów :shock:. Dzięki temu chemia równomiernie dociera do powierzchni negatywu. Po minucie odstawiamy koreks na 50”. Potem mieszamy 10” i odstawiamy na 50”. Każdą minutę wywoływania zaczynamy ok. 10-sekundowym mieszaniem (obracaniem). 30” przed końcem czasu odkorkowujemy koreks i powoli wylewamy chemię do …np. sedesu :wink: Nie chlapmy – chemia zostawi ślady! Proces wywoływania kończy się dopiero, kiedy wlejemy przerywacz. Trzeba wziąć na to poprawkę przy planowaniu czasu etapów procesu.
ETAP 5.
Wlewamy przerywacz (używam Tetenal Indicet). Trzymamy go w koreksie ok. 30”, zlewamy przez lejek do plastikowej butelki po Żywcu, lub – znacznie lepiej, bezpieczniej i na wypasie :cool: do bezpiecznej, profesjonalnej butelki harmonijkowej, przy której myciu i szorowaniu rowków od wewnątrz na pewno czas nam miło będzie upływał. Potem wlewamy utrwalacz, uderzamy denkiem (bąble) i utrwalamy – w rytmie analogicznym do wywoływania (na każdą minutę - 10 sekund obracania koreksem). Obracać należy. solidnie, z wyczuciem i zaangażowaniem :-P „Odpuszczenie” tego etapu spowoduje, że na kliszy mogą pojawić się pionowe smugi, obrzydliwe :evil: i psujące obraz w cieniach. Utrwalacz zlewamy tak, jak przerywacz. Chemię chowamy do szafki, w miarę możliwości zgniatając butelki harmonijkowe, albo wpsikując do nich tzw. gaz obojętny (też Tetenala, zapomniałem nazwy…).
ETAP 6.
Otwieramy koreks i nabieramy nim wody ze zmiękczaczem. Poruszamy kolumną ze szpulą w górę i w dół, po chwili wyjmujemy szpulę i ostrożnie zdejmujemy górną jej część. Dolna, z tkwiącym cały czas negatywem, powinna być zanurzona w misce. Poruszamy nią delikatnie, żeby klisza się nie wydostała. Kiedy już dobrze wypłuczemy negatyw, ostrożnie wyjmijmy go ze szpuli. Można go rozwinąć i zerknąć co wyszło… :shock:. Zanurzamy film w wodzie tak, żeby się nie skleił, i zabieramy się do sprzątania :???:.
ETAP 7.
Sprzątanie powinno przebiec sprawnie i efektywnie tak, aby następne wołanie nie zaczynało się od mycia słoików, koreksu itp. Płuczemy wszystko w letniej wodzie i ustawiamy tak, aby wyschło. Koreks suszymy w częściach. Sorry za truizmy, które dla niektórych mogą być irytujące… Po płukaniu, które powinno trwać ok. 20-25’ (kończymy je „zlaniem” kliszy po obu stronach na całej długości), wieszamy film, aby się wysuszył (zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami – niech schnie 8-12 godzin). Po wysuszeniu zdejmujemy film, tniemy go na 6-klatkowe odcinki i umieszczamy w koszulkach (można takie kupić niedrogo…). Koszulkę z pociętym filmem kładziemy na równej, twardej powierzchni i przyciskamy czymś ciężkim - np. grubym albumem, encyklopedią, książką kucharską, co kto woli... Klaser za 15 zł (Delfin) załatwi sprawę magazynowania dorobku.:wink:
Od początku warto opisywać serie, numerować (tak, jak w dzienniku) i zapisywać podstawowe informacje techniczne. Łatwo będzie dotrzeć do poszczególnych klatek, kiedy będziemy chcieli je zeskanować czy powiększyć.

To tyle na razie.
Pozdrawiam
Pat

[1] (https://forum.olympusclub.pl/#_ftnref1) Wybór stężenia i czasu danego wywoływacza dla danego filmu to kwestia osobna. Najlepiej poczytać o tym na specjalistycznych forach. W skrócie rzecz ujmując – od czasu i stężenia zależy ziarnistość, kontrast i dynamika obrazu negatywowego. Jeśli np. zależy nam na dużym ziarnie i kontraście – należy wywoływać krócej w mocniejszym stężeniu. Jeśli chcemy obraz gładszy i z większą ilością szczegółów w cieniach – należy wybrać mniejsze stężenie i dłuższy czas. To tak w największym uproszczeniu – szukajcie, doświadczajcie, próbujcie i notujcie!

P.S. Jeśli czujemy, że "nawąchaliśmy się" chemii - należy wypić szklankę mleka i pospacerować na świeżym powietrzu. Ręce można (wskazane!) chronić podczas wywoływania lateksowymi rękawiczkami.

P.

czmielek
25.10.10, 23:51
Co do kompensacji czasów względem temperatury wywoływania polecam gotową tabele http://www.ilfordphoto.com/Webfiles/2006210208211880.pdf Ja nigdy nie wołam w 20C tylko zawsze w temp. pokojowej ok 24C co pozwala mi znacznie zmniejszyć czas wywoływania zapobiega problematycznemu wzrostowi temperatury podczas przewracania koreksem.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Do uszczelniania okienka w drzwiaxh łazienki swietnie nadaja się 2,3 czarne worki na smieci sklejone razem tak żeby na 100% nie przepuszczały światła. Są duzo lżejsze od ręcznika można je z łatwościę przykleić do drzwi. Ręcznik można przytrzasnąć od góry ale wtedy robi się szpara między framugą a drzwiami. Raz sklejone 3 worki mozna oczywiście uzywać wielokrotnie :)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Etap 5 - "utrwalanie" jest równie ważny dla efektu końcowego co wywoływanie. W zależności od rodzaju utrwalacza stosujemy się do zaleceń producenta (zwykle 3-5min) na opakowaniu i pamiętajmy o wydłuzaniu czasu utrwalania o 10% po kazdych przerobionych trzech filmach. Ja utrwalam 10 filmów jednym roztworem i po każdym utrwaleniu stawiam kreskę markerem na butelce "żywiec" utrwalacza.

HrabiaMiod
26.10.10, 23:04
Czmielek, dobre patenty :)

+rep.

micky
28.10.10, 10:20
mam pytanie? dawno nie wywoływałem filmów ale z ciekawości: nie jest tak że wraz ze wzrostem temperatury wzrasta "zadymienie" materiału?

Rafał Czarny
28.10.10, 10:48
mam pytanie? dawno nie wywoływałem filmów ale z ciekawości: nie jest tak że wraz ze wzrostem temperatury wzrasta "zadymienie" materiału?

Może tak się dziać, ale nie przy 24 stopniach tylko przy wyższych temperaturach. Wtedy stosuje się osłabiacz Farmera.

Wrócę jeszcze raz do butelek harmonijkowych, ponieważ kolega Pat zasugerował problemy z myciem tychże. Mit. Jest podobnie jak z myciem talerzy po obiedzie - jeśli zrobisz to od razu to wystarczy spłukać ciepłą wodą. Jeśli zostawisz brudne talerze (butelkę harmonijkową) to masz problem z myciem.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________


Przed zabraniem się do pracy warto poćwiczyć nawijanie kliszy na szpulę. W tym celu należy zaopatrzyć się w jakiś film, nieużywany, (może być krótszy niż 36 klatek).

Ja bym radził jednak uczyć się na całym filmie (36 klatek). Problemy z nawijaniem filmu zwykle pojawiają się pod koniec, kiedy zostało do nawinięcia kilka klatek.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________

Pierwszą minutę mieszamy koreksem, a właściwie obracamy go we wszystkie strony tak, jak maszyna do ćwiczenia nieważkości obraca astronautów :shock:.

Dodam do tego - odradzam kręcenie szpulą w obie strony. Przez lata używałem polskich koreksów "Tank" i tam trzeba było uważać. Szpulę trzeba zakładać "pod włos", tak by przy kręceniu film się nie wykręcił ze szpuli.Kręcę tylko w jedną stronę, tak zakładam szpulę, żeby kręcić zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Od czasu, kiedy wykręcił mi się film, posklejał i źle wywołał to zawsze o tym pamiętam.

Być może w nowych koreksach z kulkami taka obawa nie zachodzi. Nie wiem. Wolę nie ryzykować i mimo, że od niedawna używam Kaisera to kręcę w jedną stronę zakładając szpulę "pod włos" (tak by film przy obrotach "wkręcał się" w szpulę.

Raz na minutę można obrócić do góry nogami koreks, żeby wymieszać porządnie wywoływacz.

Ilu fotografów, tyle patentów na kręcenie filmem. Także od tego zależy jak będzie wyglądał negatyw.

Już gdzieś na forum o tym pisałem - jeśli macie lub chcecie kupić polskie koreksy Tank 500 lub Tank 2000 to szczerze odradzam. Przez lata się męczyłem, gotowałem szpule i robiłem różne cyrki, żeby w miarę komfortowo zakładać filmy.

Dopiero, kiedy kupiłem sobie Kaisera dodarło do mnie, że zakładanie filmu może być przyjemnością, a nie gehenną.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Jeszcze jedna ważna rzecz mi się przypomniała - problem, z którym ciężko walczyć to wszędobylski kurz. Widać pod światło (z okna, lampki) ile tego badziewia fruwa w powietrzu. I całe to badziewie lubi osiadać na mokrym filmie i przyklejać się do emulsji. Tragedia, bo potem każdy paproch po powiększeniu jest widoczny. Nie da się tego usunąć pędzelkiem antystatycznym, bo wszystko się przykleja.

Ja mam na to taki patent - wołam filmy wieczorem, a film do suszenia wieszam w łazience po kąpielach domowników. Para wodna, wilgoć powodują, że nie ma kurzu w powietrzu. Wilgoć po jakimś czasie ucieka przez wentylację, nikt się w nocy nie kręci w łazience i nie wznieca kurzu. Rano film tnę na kawałki i do pergaminów.

Krakman
29.10.10, 20:30
Mam w moim "archiwum" kilkaset negatywów BW i tyleż samo kolorowych począwszy od ORWO NC16 po NC 19mask, Potem juz w lepszych czasach był agfy, kodaki i inne fuji. Wszystkie BW wywołałem samodzielnie w łazienkowych realiach. Kolorowych tylko część wywołałem sam. Ale nie uwierzycie, nigdy, nigdy nie uzywałem koreksu. nawet w krótkim epizodzie pracy w zakładzie fotograficznym, koreks stał na półce nie uzywany przez "panów fotografów". Pozdrawiam

HrabiaMiod
29.10.10, 20:40
To w jaki sposób wywoływałeś?

Krakman
29.10.10, 20:53
W dużej kuwecie , delikatnie przewijając (miałem wprawę) by nie zarysować delikatnej emulsji. Jakoś nie wyobrażałem sobie (lenistwo) wywoływania np. pięciu filmów w pojedynczym koreksie , suszenie go po kazdym filmie, pakowanie następnego (koreksy były tylko polskie dostepne) i ponowne "kręcenie" . Mozna powiedzieć , ze tylko przypadek mógłby spowodować uszkodzenie filmu w trakcie mojego "wywoływania" Fakt, że z kolorowymi było gorzej ze wzgledu na wyśrubowane parametry głównie wywoływacza o czym jest wyżej u kolegów. Ciekawe, w niewielkim zakladzie foto robilismy tak samo. Nie było tanków do wywoływanie dużej ilości filmów, A fotolaby... tego nawet nie umiał sobie nikt wyobrazić. Wystarczało wyobraźni na "wszystkorobiący" Polaroid.

pat.p
30.10.10, 19:18
Ale nie uwierzycie, nigdy, nigdy nie uzywałem koreksu. nawet w krótkim epizodzie pracy w zakładzie fotograficznym, koreks stał na półce nie uzywany przez "panów fotografów". Pozdrawiam

Fajnie, gratuluję wytrwałości.
Na szczęście można teraz kupić przyzwoite koreksy i nie utrudniać sobie życia...

Pozdrawiam
Pat

Krakman
31.10.10, 17:46
Ja ułatwiałem sobie życie.. Ale fakt, że teraz to wygląda zupełnie inaczej. Kiedyś powiększalnik Krokus kolor + obiektyw Janpol do kolorów to było marzenie niejednego.

Mirek54
31.10.10, 18:07
Kiedyś powiększalnik Krokus kolor + obiektyw Janpol do kolorów to było marzenie niejednego.

Moze nie marzeniem,bo mozna bylo kupic-bynajmniej w latach na poczatku lat 70-tych.Ja bym dodal,ze marzeniem bylo zrozumiec zaleznosc pomiedzy 150 50 110 a 230 15 45.Z czym to sie jadlo i do czego to bylo.:wink:

Krakman
1.11.10, 13:26
Masz rację, był przez pewien czas dostępny. Napisałem "marzeniem" gdyż taki komplet był sporym wydatkiem dla młodego człowieka. A cyfry, które podałeś to dla niewtajemniczonych - gęstość (nasycenie) poszczególnych filtrów barwnych używanych przy korekcji powiększalnikowej..

pmfoto
2.11.10, 18:14
Nadchodzi nieuchronnie ten dzień - wywołanie pierwszego negatywu by myself.

Jest już wszystko co trzeba:

koreks - stanęło finalnie na jobo 1510 - 250ml

chemia:

wywoływacz - tetenal ultrafin plus
przerywacz - woda & ocet
utrwalacz - ilford rapid fixer
zmiękczacz - tetenal mirasol 2000 antistatic

termometr
menzurki
butelki - takie brązowe, harmonijek niestety nie mieli :/

Mam takie pytanie - doczytałem się, że 10 % ocet powinien być rozcieńczany 1-9 ? Right ? Ile czasu film powinien się w takim octowym przerywaczu kąpać i czy trzeba tez majtać podczas tego procesu koreksem.

- z informacji na utrwalaczu wyczytałem że rozcieńczenie 1-4 i czas do filmów 2-5 ... ile czasu w takim razie utrwalać i jakie ma w tym przypadku czas znaczenie.

a i jeszcze jedno - czy temperatura 20st tyczy się wszystkich kąpieli tj. wywoływacza , przerywacza (ocet+woda) utrwalacza i zmiękczacza ?

Pozdrawiam i z góry dzięki za informacje.

Przemo

Krakman
2.11.10, 20:41
Powiem Ci, że w filmach BW nie używałem żadnego przerywacza, szybkie płukanie w wodzie i utrwalacz, który skutecznie przerywał proces wywołania. (zapachu octu nie cierpię...) Temperatura jest najważniejsza w wywoływaczu, pozostałe odczynniki mają większą tolerancję.
Utrwalacz służy do ropuszczenia nienaświetlonych pozostałości na emulsji filmu czy też papieru.. Czas dla filmów 5 min to dobry czas. Pamiętaj , że i wyższa temperatura kąpieli tym szybciej działa chemia. Powodzenia.

czmielek
2.11.10, 21:47
1. Łyzka octu na litr wody starczy i jest git. Ja daje łyzkę (stołową) na 650ml i tez jest OK. Wlej zrób kilka przewrotek i wylej po 30sek.
2. Utrwalaj 3 minuty. Zbyt krótkie utrwalanie skutkuje "zadymieniem" spadkiem kontrastu negatywu.
3. Tak trzymaj temperaturę od samego początku az po utrwalanie. Płukanie i ostatnie moczenie np w fotonalu juz dowolnie byle by była zimna woda.

Rafał Czarny
2.11.10, 21:50
Przerywacz (obojętnie czy ocet czy jakiś firmowy wynalazek) - wlej do koreksu, potrząśnij energicznie i wylej. Do zlewu, nie używaj go już drugi raz.

Mirek54
2.11.10, 21:50
1. Łyzka octu na litr wody starczy i jest git. Ja daje łyzkę (stołową) na 650ml i tez jest OK.

Płaska czy czubata?:wink:

Krakman
2.11.10, 23:52
A musztardy nie trza........:lol:

pat.p
3.11.10, 01:32
Sarepska daje radę.
I łyczek czegoś zacnego na okoliczność pogodzenia się z bezsensem tego świata zaklętym w pracach Jeffa Walla.
:grin:

apz
4.11.10, 19:52
Sarepska daje radę.
I łyczek czegoś zacnego na okoliczność pogodzenia się z bezsensem tego świata zaklętym w pracach Jeffa Walla.
:grin:

A ja tak skromnie zapytam, czy taki warsztat jest jeszcze ekonomiczny, trochę poniżej była mowa o wielokrotnym? używaniu łyżki octu...

Pozdrawiam AP.

PS. Łyczek czegoś zacnego zawsze działa znakomicie, na majstra samopoczucie, "na pogodzenie się" też zacnie.

Krakman
5.11.10, 09:39
Można przy każdym przełożeniu zdjęcia do utrwalacza, strzelić "łyczek czegoś zacnego" na lepsze utrwalenie....... się.:wink:

Rafał Czarny
17.11.10, 22:47
Podaję link do fajnego kalkulatora. W okienko wpisuje się film, w drugie wywoływacz i pokazuje tabelki za czasami i rozcięczeniami.

http://www.digitaltruth.com/devchart.php?Film=Fomapan+200&Developer=D-76&mdc=Search

pmfoto
17.11.10, 23:22
Podaję link do fajnego kalkulatora. W okienko wpisuje się film, w drugie wywoływacz i pokazuje tabelki za czasami i rozcięczeniami.

http://www.digitaltruth.com/devchart.php?Film=Fomapan+200&Developer=D-76&mdc=Search

Znany i lubiany. Na pewno się przyda tym , którzy jeszcze nie znali tej strony.

Rafał Czarny
4.12.10, 23:19
Jeszcze jedna ważna rzecz mi się przypomniała. Trzeba uważać na wodę destylowaną do rozpuszczania chemii (głównie chodzi o wywoływacz), żeby broń Boże nie była ozonowana. Można sobie w ten sposób spierdzielić cały film. Ja kupuję wodę demineralizowaną na stacji benzynowej, zawsze czytam etykietę i zwracam uwagę na ten francowaty ozon.

Krakman
9.12.10, 20:46
Rafał, tak tylko .. dygresyjnie. Kiedyś oczywiście zalecano wodę destylowaną tak samo jak teraz , ale w dawnych, zamierzchłych czasach jak ktoś nie miał znajomości w laboratoriach to mógł tylko sobie sam wydestylować:lol:

A czy ona było ozonowana....... tego pojęcia nie znano.
Kończyło się na wodzie przegotowanej ...
Ale ja tylko tak dla ciekawości młodych adeptów własnoręcznej obróbki chemicznej, by mieli świadomość jak to onegdaj bywało...
Pozdrawiam

Mirek54
9.12.10, 20:58
Rafał, tak tylko .. dygresyjnie. Kiedyś oczywiście zalecano wodę destylowaną tak samo jak teraz , ale w dawnych, zamierzchłych czasach jak ktoś nie miał znajomości w laboratoriach to mógł tylko sobie sam wydestylować:lol:

A czy ona było ozonowana....... tego pojęcia nie znano.
Kończyło się na wodzie przegotowanej ...
Ale ja tylko tak dla ciekawości młodych adeptów własnoręcznej obróbki chemicznej, by mieli świadomość jak to onegdaj bywało...
Pozdrawiam

Nigdy nie destylowalismy,byla przepuszczana przez kationit(o ile dobrze nazwe pamietam-takie bursztynowe kuleczki wielkosci maku).Moze akurat z kranu leciala w miare dobra u nas tylko za twarda.

Rafał Czarny
10.12.10, 01:18
Ja też używałem po prostu przegotowanej wody. Ale teraz na każdej stacji benzynowej można kupić wodę destylowaną albo demineralizowaną. Jednak trzeba uważać, żeby nie byłą ozonowana, bo ma inne PH i rozwala wywoływacze.

Pawell31
12.12.10, 18:44
A ja zawsze używam kranówy:grin:

Rafał Czarny
12.12.10, 23:22
A ja zawsze używam kranówy:grin:

Kranówa jest ok do jednorazowych wołajek. Ale jeśli rozrobię sobie stocka np. D-76 i zamierzam go trzymać przez pół roku w butelce to nie używam kranówy. Ale jeśli rozrabiam stocka w stosunku 1:3 to czasem dolewam kranówy do jednorazowego roztworu.