PDA

Zobacz pełną wersję : Niewiarygodne :)



Cally_01
5.04.10, 18:01
Cześć wszystkim

Jesteśmy (ja i moja druga połowa) właścicielami aparaciku typu idiotenkamera marki Olympus FE-280. Żaden to powód do chwalenia się, bo to żaden wypas przecież, ale po ostatnich przejściach jesteśmy pewni, że jeżeli będziemy kiedykolwiek kupować aparat foto, to na pewno nie kupimy innej marki...

Aparacik przeżył zadeptanie przez niezliczoną ilość osób na imprezie masowej - w stanie włączonym (z wysuniętym obiektywem) wypadł z ręki i spadł na kostkę brukową. Cudem odnaleziony po jakimś czasie, został - bardziej z ciekawości, bo już spisany na straty, rozebrany i... naprawiony!! Domowymi metodami :)

Niedawno moja druga połowa, robiąc pranie wrzuciła do pralki jedną ze swoich torebek. Jak można się domyślić, w jednej z kieszeni był nasz aparacik. Półtoragodzinnego ataku detergentów nie przeżyje żaden sprzęt elektroniczny...

Pożegnaliśmy się więc z nim, jednak jakimś zrządzeniem losu aparat nie wylądował od razu w koszu. Dzisiaj rano, jakiś miesiąc po zdarzeniu wpadł mi w ręce. Odruchowo wcisnąłem "power".

I prawie dostałem zawału - aparat zmartwychwstał.
Wszystko działa!!

Z zewnątrz - obraz nędzy i rozpaczy, poodzierany lakier (aparat wypadł z kieszeni i "prał się" luzem, ale technicznie - nówka sztuka!

jestem na tym forum po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni, ale uznałem że warto wam o tym opowiedzieć :)

pozdrawiam wszystkich :)

m_kola
5.04.10, 18:04
Hmmm... jako, że dziś nie jest 1 kwiecień to chyba, wypada uwierzyć i na pewno pogratulować wypaśnego (jednak) sprzętu :)

taztaz
5.04.10, 18:04
Bo twardym trzeba się urodzić. fajna historyjka :)
pozdrawiam

Mirek54
5.04.10, 18:06
To samo pale,to samo:grin::wink:Tylko moja torebek nie pierze.

Cally_01
5.04.10, 18:22
To naprawdę nie ściema. I nie 1 kwietnia :)

e-510
5.04.10, 18:49
To jest niezbity dowód na to,że określenie "pancerny" w stosunku do produktów Olympusa nie wzięło się z powietrza.

rafrr
5.04.10, 18:55
Czasami sprzęt elektroniczny potrafi przetrwać naprawdę wiele.
Mam starego SE P900i (telefon...), przeżył upadek z 8m rusztowania, również pewnego razu rozpędzony ruchem mojej ręki wylądował w ścianie, prędkość jego lotu była na tyle duża, że wbił się w ścianę(angielskie budownictwo-płyta gipsowa):wink:. Telefon do tej pory działa, żona używa go jako przenośną zabawkę do pasjansa.

m_kola
5.04.10, 19:02
Moja żona wyrzuciła kiedyś z 4 piętra w bloku swój telefon - nokia 3210. Pękł jeden zatrzask od obudowy ale i tak się super trzymała bez żadnych reanimacji. :)

grizz
5.04.10, 19:06
"Zagubiony w morzu Olympus mju 720 SW przetrwał prawie rok!"
http://www.partner.olympus.pl/2009.09.17_Olympus_TOUGH_zagubiony_w_morzu.html

http://www.partner.olympus.pl/aktualnosci/2009.09.17_Olympus_TOUGH_zagubiony_w_morzu/mju%20720%20SW_m.jpg

Morlok
6.04.10, 16:37
To chyba jak mnie wkurzy, zacznę rzucać moim Erykiem w TV :roll:

zeman2
6.04.10, 18:34
podobno wszystkie aparaty olka można prać, tylko nie wolno ... wykręcać:wink:

irek50
6.04.10, 23:21
Jeśli do prania był dodany calgon to uwierzę, że aparacik dobrze się zakonserwował :) (calgon dobrze działa na soczewki obiektywu)

dulak
7.04.10, 10:58
Jeszcze z dawnych czasów dorabiania się w Londynie:

telefon LG U880 spadł nie wiem ile razy z rusztowania
ile razy był przysypany pyłem, kurzem - tego też nie zliczę
ile razy utopił się w wiadrze z Duluxem? 2 razy :)

Dzieła, mam go w szufladzie, nie używam bo w Polsce nie wypada używać starych wyświechtanych telefonów, taki kraj, taka moda, klienci patrzą jak na dziada.

Więc moje zdanie o LG jest również jak najlepsze (ale mam również kino domowe LG i lipa jakich mało)

pozdrawiam

vineri
10.07.10, 21:27
z moim poprzednim Olkiem (mju-750) miałem mały wypadek w górach, otóż schodząc pewnego deszczowego dnia, dość stromym zejściem poślizgnąłem się na mokrym kamieniu, no i poleciałem kilkanaście metrów w dół :???: na szczęście upadek zamortyzowała nieco kosówka, ale i tak dość mocno się poobijałem, ale to nic, gdy tak leżałem i sprawdzałem czy mam wszystkie kości, zobaczyłem widok który zmroził mi krew... w moim kochanym mju tkwił kawałek jakiegoś patyka, wbity obok obiektywu :shock: , myślałem że to już koniec, ale po wyciągnięciu patyka aparacik działa nadal, jest tylko powyginany metalowy pierścień, dodam jeszcze że Olek kilkakrotnie miał twarde lądowanie oraz dwa razy wyciągałem go z potoku, obecnie używa go z powodzeniem moja znajoma i jest z niego zadowolona, mój obecny mju-9000 też już miał kąpiel w kałuży i nic mu nie ma :grin: