Zobacz pełną wersję : komu zamokła lustrzanka ? i w jakich warunkach ?
ej.
Mamy w stajni E1 i E3. dobre pancerne szczelne puszki.
inne mamy nie pancerne i nie szczelne.
Interesuje mnie jednak jaki odsetek tych innych aparatów kiedykolwiek odmówił posłuszeństwa podczas uzytkowania w deszczu....
Czy swoje lustrzanki jak pada - chowacie do plecaka i wracacie do domu ?
czy ktos fotografuje w ulewny deszcz aparatem E510 .
Tak ? Nie ? czy obawy sa uzasadnione ? czy łatwo popsuć taki aparat w deszcz ?
tak mnie ciekawi jak to u Was wygląda.
Może sa ludzie którzy niczym sie nie przejmują i robią zdjęcia od 2 lat E510 w ulewne deszcze i nic.....
albo wręcz przeciwnie. raz chcieli zrobić i mogiła....
czy ktos fotografuje w ulewny deszcz aparatem E510 .
Tylko w pelnym sloncu,i raczej w srodku dnia
Staram się na ulewę nie wystawiać aparatu, przynajmniej na dłuższy czas. Na spotkaniu w Kazimierzu-Dln. jeden z klubowiczów dość mocno zmoczył w deszczu chyba e-520 i nic jej nie było ale to chyba bardziej fart.
no właśnie. Na Szpicbergenie miałem E1, czy fale czy deszcz czy mgła czy oberwanie chmury. nie bałem się go mieć na wierzchu. Nie bałem się go moczyć
ale czy gdybym miał równolegle E510 ? to by wziął i zdechł ?
Czy to uzasadniona obawa czy nie ?
teraz 3 dni robiłem w mżawce, ciągłej mżawce i od świtu do zmierzchu.
czyli załóżmy 30 h fotografowania w ciągłej mżawce. wiem że to nie ulewny desz, ale....
Pytam bo moze ktoś ma ciekawe doświadczenia.
Może to taka nieuzasadniona wewnętrzna obawa. Jak ludzie z zagramanicy mówią że w Polsce kradną i mordują.... No niby tak, ale czy okradną 1% turystów czy 98 % to jest różnica. :) i tu podobnie. może to tylko nieuzasadniona obawa... ? żeby nie było wątpliwości - nie namawiam do moczenia lustrzanek - pytam tylko. Komu się w deszczu popsuła lustrzanka ?
albo kto się deszczu nie bał i nic złego mu się nie zdarzyło ?
dzisiaj dość prószyło , cykłem około 50 fot i nic sie ze sprzętem nie dzieje , nie owijałem go w żadne folie ( jak niektórzy )nie przecierałem z płatków śniegu które na niego spadły , jak na takie warunki E 520 się sprawdził , nie wiem jak się zachowa w ulewie ale raczej nie będę sprawdzał;)
dzisiaj dość prószyło , cykłem około 50 fot i nic sie ze sprzętem nie dzieje , nie owijałem go w żadne folie ( jak niektórzy )nie przecierałem z płatków śniegu które na niego spadły , jak na takie warunki E 520 się sprawdził , nie wiem jak się zachowa w ulewie ale raczej nie będę sprawdzał;)
Chyba powszechnie (albo i jednak nie) wiadomo, że nie koniecznie w chwili zamoczenia sprzęt musi się zepsuć. Może trzasnąć po kilku tygodniach w wyniku korozji elektroniki. Dlatego sądzę, że częste focenie takim sprzętem nawet pod parasolem jest groźne ponieważ wilgotne powietrze dostaje się i tak wszędzie.
mam e520 podczas mżawki używałem na większe deszcze wolę nie ryzykować :) Ale raz dostałem z "fali" która się rozbiła o falochron ale nic się nie stało :)
jak tylko się deszcz pojawia to aparat ląduje w torbie :(
Chyba powszechnie (albo i jednak nie) wiadomo, że nie koniecznie w chwili zamoczenia sprzęt musi się zepsuć. Może trzasnąć po kilku tygodniach w wyniku korozji elektroniki. Dlatego sądzę, że częste focenie takim sprzętem nawet pod parasolem jest groźne ponieważ wilgotne powietrze dostaje się i tak wszędzie.
Pewnie masz racje , ale nie chce mi się wierzyć że 520 czy inny podobny model tak szybko szlag trafi , nieraz się robiło zwykłym kompaktem w warunkach extremalnych :) i działa do tej pory.
Ja też bym nie ryzykował, woda jak wiadomo przewodzi prąd, więc jak się tylko dostanie do środka puszki to na pewno narobi niezłego bałaganu. Z mżawką można by jeszcze zaryzykować ale ulewny deszcz to raczej przesada :))
NightCrawler
14.12.09, 01:05
Podczas wakacji w Kaziu dolnym napierniczało mi deszczem przez 85% czasu (chyba członkowie OC mają pecha na to miasto - nie licząc jednego użytkownika :P), chcąc mieć jakiekolwiek zdjęcia musiałem używać mojej 510 w takich warunkach. Wprawdzie był wyciągany na parę/paręnaście minut i chowany do torby (a po powrocie do domu szmatka wycierany i odstawiony do wyschnięcia). Ale ze sprzętem nic jak dotąd się nie stało (a minęło już ponad 15 miesięcy). Nie testowałem go jednak (i raczej nie zamierzam) wystawiając na paredziesiąt minut czy parę godzin na działanie ulewnego doszczu.
No cóż. Raczej e-510 chowam. Raczej. Na ulewie go jeszcze nie było, ale taki deszczyk lekki nie jeden przeżył.
Miałem kiedyś Canona s2 - taki kompakt zwykły. Przeżył niejedną ulewę, a wyglądał na gorzej uszczelnianego.
Za czasów E-3 (ech...) zaraz po naprawie odspajającej się obudowy od LCD zabrałem na spływ kajakowy. Nie chowałem w ogóle w deszcze. Za to jak wyjąłem raz z lekko wilgotnej torby, to LCD był zaparowany. Na szczęście po 5 minutach mu przeszło.
Tak mi się wydaje, że bardziej czułe są obiektywy. Po to mam 14-54mm między innymi.
Mam E-500 w torbie, prawie co dziennie. To już 3 rok jak go używam. Robiłem do tej pory w mrozie, chłodzie, padającym śniegu, mżawce, lekkim deszczu, o normalnych warunkach nie wspominając. Zwykle od kilku minut do 2 godzin. Czasami w przerwach chowałem go pod kurtkę. Raz aparat wylądował w śniegu. Jednak, zwykle, nim aparat trafiał do torby był, o ile zachodziła taka potrzeba, zwykle suszony lub odkurzany. Mam ze sobą ściereczkę, żeby po zdjęciach po prostu powycierać aparat lub go nakryć by chronić przed deszczem na te kilka chwil. Takie małe BHP.
2 razy byłem focić wiatraki i 2 razy dopadł mnie tam deszcz. Bardzo mocno wiało i padalo. Pstryknąłem tylko kilka fot wtedy. Później niestety musiałem biec do samochodu :)
W samochodzie szkło zaparowane i lustro. Wszystko wyczyściłem szmatką i wróciłem do domu. Zostawiłem do wyschnięcia, a rano aparacik znów hulał:)
Nie mam jakiś dłuższych doświadczeń z taką pogodą. Może jak nie uda mi się sprzedać e420 to ją zabiorę kiedyś na Isle of Skye i przetestuje ;)
Zdarzyło mi się fotografować E-510 w deszczu,nie żeby lało ale korpus był mokry i nie zauważyłem po tym jakichś przykrych dolegliwości mojego aparaciku.
Pewnie cykałbym więcej fot deszczową porą,bo efekt jest na pewno ciekawy,jednak myśl o mokrym szkle obiektywu,skutecznie mnie od tego powstrzymuje.
w Karkonoszach zostałem napadnięty przez 20min ulewę, niosłem e520 uwieszony na szyi pod płaszczem przeciw deszczowym (padać zaczęło dość ostro od pierwszej kropli, więc nie chciałem ryzykować przekładania do plecaka na otwartym deszczu)
oczywiście dopiero później się spostrzegłem, że po pasku woda sobie kap, kap... plum... plum... jak tylko przestało padać zabrałem się za suszenie: lekko wilgotny z zew. korpus, oprócz akumulatorka w komorze była drobina zabarwionej na biało wody oraz zaparował wyświetlacz
wytarłem wszystko do sucha i aparat czekał 3 dni w temperaturze pokojowej, aż odważyłem się go znowu użyć
do dziś (minęło 4 miesiące) nie ma żadnych skutków ubocznych (w międzyczasie sprzęt używany był w wilgotnej kopalni oraz nad morzem)
Pewnie masz racje , ale nie chce mi się wierzyć że 520 czy inny podobny model tak szybko szlag trafi , nieraz się robiło zwykłym kompaktem w warunkach extremalnych :) i działa do tej pory.
Mimo moich obaw co do używania aparatu w warunkach dużej wilgoci i tak ujeżdżam moją e-520stkę. 2-3 razy w miesiacu zawsze zdazy mi się focic ok 40 minut w deszczu. Jak na razie działa ;)
Z E-1 raz wypadłem z kajaku i całkowicie zanurzyłem, innym razem fotografowałem fale i po całej zabawie od soli był biały.
Dobas- na zlotach tradycyjnie leje.
W Zamościu moczyło praktycznie non stop.
Było tam kilkudziesięciu looserów ze sprzętem- ale skarg na to, ze komuś Olek wymówił służbę- nie słyszałem.
Gdy wracaliśmy z Roztocza, mój aparat był mokry i zaparowany. Wytarłem z zewnątrz i wszystko grało.
Ja też bym nie ryzykował, woda jak wiadomo przewodzi prąd, więc jak się tylko dostanie do środka puszki to na pewno narobi niezłego bałaganu.
Większym problemem jest korozja, którą powoduje.
Żeby doszło do zwarcia musiałbyś nieźle aparat podtopić. :)
VonGregorius
14.12.09, 10:10
Zibi w KD miał w d***e deszcze
Zibi w KD miał w d***e deszcze
Właśnie o tym przypadku pisałem wcześniej ale nie chciałem podawać konkretów :D
Moje C 5D i szkiełka wiele razy zostały potraktowane wodą, czy to morską (np. tu: http://img38.imageshack.us/img38/5721/bach.jpg i tu http://img25.imageshack.us/img25/520/11705532.jpg) czy słodką (np. podczas deszczu, mgieł czy mgły deszczowej z wodospadu), i oczywiście żyją i mają się dobrze.
Na ulewie aparatu nie używałem bez parasola, bo nie było potrzeby.
Moje C 5D i szkiełka wiele razy zostały potraktowane wodą, czy to morską czy słodką (np. podczas deszczu, mgieł czy mgły deszczowej z wodospadu), i oczywiście żyją i mają się dobrze.
Na ulewie aparatu nie używałem bez parasola, bo nie było potrzeby.
A pamiętasz takie zastosowanie? :)
Z moim E-3 raczej nie stronie od deszczu, blota, piasku i innych brudow ale z E-330 jestem juz ostrozniejszy.
Ostatnio 330stka spedzila 3 miesiace na statku w kontenerze i niestety po wypakowaniu w Nowej Zelandii zachowywala sie troche kaprysnie. Przez kilka dni aparat odstawial przypadkowe restarty, np przy probie zmiany korekcji ekspozycji (przycisk +/-) , lub zwyczajnie przy mocniejszym potrzasnieciu.
Przypisuje to zachowanie wlasnie korozjii - mysle ze dobrym pomyslem byloby wrzucenie zelu krzemionkowego do torby z aparatem. Dodam ze wilgoc musiala byc niewielka gdyz nie zauwazylem podejrzanych zapachow ani sladow plesni w zadnym pudelku.
Po kilku dniach uzywania aparatu w warunkach pokojowych, objawy ustapily. Ostatnio aparat znow plywal pod woda w PT-E02 i nowych problemow juz nie odnotowalem.
wszystko zależy o preferencji
niektórzy kupią e3 bo uszczelniony za duże pieniądze inny za tę kasę zmieni 3 x odpowiednik e510/520/620 i podejrzewam że drugi wariant będzie korzystniejszy dzięki dłuższej gwaranci aparaty połowę lżejsze co przy wszelkich wyprawach ma ogromne znaczenie a produkt finalny czyli zdjęcie - identyczny
zapytaj lepiej ilu użytkowników e3 fotografowało w warunkach niebezpiecznych dla zwykłego aparatu. Nie mam na myśli fotografowania na balkonie podczas deszczu by sprawdzić czy działa (zwykła mżawka lub średnio intensywne opady śniegu 510 nie popsują )
zresztą to chyba Ty jak jeden z nielicznych to najlepiej powinieneś znać odpowiedź na to pytanie :)
jeszcze wracając do pytania to Tak zamokła mi Minolta 500si podczas spływu na Dunajcem jednak wypadek ten wynikał z mojego niedbalstwa i bezmyślności - aparat był w torbie pod siedziskiem w kałuży :). Aparat działa do dzisiaj
Ja miałem przygodę z moim E-330. Nad naszym kochanym Bałtykiem podczas sztormu pstrykałem fale na molo i zażywałem jodu :). Morze okazało się złośliwe i postanowiło mnie zmoczyć (i nie tylko mnie). Ciekło z nas obojga. Zdążyłem tylko go wyłączyć. Poczekałem aż odcieknie i spokojnie wyschnie. Zajęło mu to dłużej niż mnie ale po włączeniu chodzi jak nowy.
Pewnie woda nie dostała się do środka. Raczej był tylko mocno schlapany.
Nauczony sytuacją, że jednak moje body jednak jest "wodoodporne" w pełnym deszczu robiłem fotki podczas tegorocznego Tour de Pologne. Bo jakimś czasie zauważyłem dziwną przypadłość. Ostrość już tak nie łapał jak na początku. Nie wiem czy to dlatego, że pojawiło się kilka kropli na filterku (założone było 40-150) czy po porostu odwilgoci coś zaszwankowało.
Po wyschnięciu znów chodzi jak nowy. Brak problemów.
Ciekawe wypowiedzi. Sam wątek też ciekawy, suma doświadczeń z trudnymi warunkami. Jedno mnie zastanawia. Skoro wszystkie aparaty, nawet te bez uszczelnień tak świetnie znoszą niepogodę, to w takim razie czym zajmuje się serwis Olympusa ;)?
Ciekawe wypowiedzi. Sam wątek też ciekawy, suma doświadczeń z trudnymi warunkami. Jedno mnie zastanawia. Skoro wszystkie aparaty, nawet te bez uszczelnień tak świetnie znoszą niepogodę, to w takim razie czym zajmuje się serwis Olympusa ;)?
Załamywaniem rąk, gdy drudzy użytkownicy tych rok, dwa lata wcześniej zalanych aparatów oddają je do naprawy, bo nagle przestały działać. ;)
NightCrawler
14.12.09, 13:45
Ciekawe wypowiedzi. Sam wątek też ciekawy, suma doświadczeń z trudnymi warunkami. Jedno mnie zastanawia. Skoro wszystkie aparaty, nawet te bez uszczelnień tak świetnie znoszą niepogodę, to w takim razie czym zajmuje się serwis Olympusa ;)?
Klejeniem odchodzących gum i walczeniem z ff/bf :P
Intensywny deszcz, mgła podczas wyjazdu w góry oraz raz jak mnie zaskoczyła kompletna ulewa to e-3 przemokła ze mną doszczętnie. Nic jej nie było. Z e-500 i e-510 bardziej uważałam.
Janko Muzykant
14.12.09, 14:22
Większość zdjęć niekomercyjnych robię w deszczu, mgle, mżawkach i śniegu. I raczej żaden aparat od tego nie padł, padały za to od pękniętych klapek itp. spraw - typowe zmęczenie materiału. Więc szkoda się cackać. I tak się jakoś zepsuje.
Najbardziej biedny był chyba g9 podczas kilku takich godzin:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/11/4.jpg
Wszystko było mokre i zmrożone. Ale za to zdjęcia fajne wyszły :)
Jeszcze pamiętam, robiłem nocne zdjęcia 3D w totalnym deszczu ze statywu, a zapomniałem parasola. Tym razem 300D i też nic mu. Olka SP350 wożę za to w kajaku dmuchanym no to sobie czasem dostanie bryzą.
Pstrykanie kosztuje i to normalne, jak w każdym hobby.
Pstrykanie kosztuje i to normalne, jak w każdym hobby.
Nie każdym. Fotografia należy do tych droższych. Niektóre nie wymagają ponoszenia żadnych kosztów.
Większość zdjęć niekomercyjnych robię w deszczu, mgle, mżawkach i śniegu. I raczej żaden aparat od tego nie padł, padały za to od pękniętych klapek itp. spraw - typowe zmęczenie materiału. Więc szkoda się cackać. I tak się jakoś zepsuje.
Najbardziej biedny był chyba g9 podczas kilku takich godzin:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/11/4.jpg
Wszystko było mokre i zmrożone. Ale za to zdjęcia fajne wyszły :)
Jeszcze pamiętam, robiłem nocne zdjęcia 3D w totalnym deszczu ze statywu, a zapomniałem parasola. Tym razem 300D i też nic mu. Olka SP350 wożę za to w kajaku dmuchanym no to sobie czasem dostanie bryzą.
Pstrykanie kosztuje i to normalne, jak w każdym hobby.
No bo prawda jest taka, że zdjęcie w słoneczny dzień będzie takie jak miliony innych
zdjęcie w deszcz nie :) bo prawie wszyscy chowają aparat do torby
Jest takie zdjęcie w książce Mc nally'ego uchwycić moment.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.dfv.pl/tl_files/dfv/Sprzet/Książki/The_moment_it_clicks/Rugby_v1_male.jpg)
przy okazji którego pisze że zawsze tłumaczy swoim studentom, że taka ulewa to wspaniała pogoda na zdjęcia
Joe McNally pisze: „W takich sytuacjach najważniejszą rolę do odegrania ma twoja umiejętność skupienia. I nie chodzi o skupienie w sensie soczewek, ale o skupienie górne... umysłowe. Jest ci zimno, jesteś cały mokry, jest ci źle, martwisz się o sprzęt i ostatnią rzeczą, o której myślisz, jest zdjęcie. Gorąca kawa i bar dla prasy jawią się jako szalenie pociągająca opcja. Ale zostań. Największy fotograf sportowy Neil Leifer zrobił kilka swoich najlepszych zdjęć w fatalnych warunkach i przy beznadziejnym świetle. Igraj z deszczem. Może to brzmieć niedorzecznie, ale staraj się trzymać obiektyw długoogniskowy na dłuższych czasach naświetlania, jak 1/60 itp. Możesz złapać chwile, gdy gracze są wyraźni, a deszcz, szczególnie ulewny, przelatuje przez kadr jak pociski smugowe. Deszcz staje się twoim sprzymierzeńcem, czynisz go bowiem stylistycznym elementem zdjęcia.”
I Janko - widać to też dokładnie na Twoim zdjęciu gdzie nabiera ono takiego artystycznego graficznego wyrazu właśnie przez to że pogoda jest nędzna i straszna
Janko Muzykant
14.12.09, 17:09
Joe McNally pisze: „W takich sytuacjach najważniejszą rolę do odegrania ma twoja umiejętność skupienia. I nie chodzi o skupienie w sensie soczewek, ale o skupienie górne... umysłowe. Jest ci zimno, jesteś cały mokry, jest ci źle, martwisz się o sprzęt i ostatnią rzeczą, o której myślisz, jest zdjęcie. Gorąca kawa i bar dla prasy jawią się jako szalenie pociągająca opcja. Ale zostań. Największy fotograf sportowy Neil Leifer zrobił kilka swoich najlepszych zdjęć w fatalnych warunkach i przy beznadziejnym świetle. Igraj z deszczem. Może to brzmieć niedorzecznie, ale staraj się trzymać obiektyw długoogniskowy na dłuższych czasach naświetlania, jak 1/60 itp. Możesz złapać chwile, gdy gracze są wyraźni, a deszcz, szczególnie ulewny, przelatuje przez kadr jak pociski smugowe. Deszcz staje się twoim sprzymierzeńcem, czynisz go bowiem stylistycznym elementem zdjęcia.”
He, nawet nie znałem tej książki, ale zgadzam się z tym w pełni. Zdjęcia, z których jestem najbardziej zadowolony to powstałe te w największym deszczu i najgłębszym śniegu, ale przede wszystkim w chwilach, gdy chmury są ołowiane i tak zwane ''zupełnie niefotogeniczne''. Dość, że zupełnie inne od tych z większości zdjęć widoki, to jeszcze niesamowita faktura tego, co w słońcu ginie i kolor, zupełnie nieokreślony i niejednoznaczny.
A ze zdjęciem, które pokazałem miałem osobliwą przygodę. Otóż był to dzień kopniętej pogody, kiedy słońce miesza się z zadymkami i deszczem. Wiedząc o tym z icm-u ruszyłem na dość ostrą wyprawę z okolic Nowego Sącza do Limanowej (ok. 30km). A że wciąż mróz walczył z roztopami po drodze było mnóstwo błota. I już pod koniec, zupełnie mokry oczywiście i brudny glebnąłem, ale w taki złożony sposób - najpierw na kolana, stąd na plecy i jeszcze boczek. Wyglądałem jak toaletowy potwór z Dogmy, a śniegu ani niczego już wokoło nie było. Jakoś to rozmazałem czym się dało i taki poniżony wkrótce znalazłem się w Limanowej. Cudem zabrał mnie jakiś bus, pewnie dlatego że już było ciemno przy wsiadaniu.
Ale warto było:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/11/1.htm
i następne.
Deszcz śnieg nic strasznego, ale na zmiane obiektywu w takich warunkach raczej bym się nie pokusił..
Janko Muzykant
14.12.09, 18:04
Deszcz śnieg nic strasznego, ale na zmiane obiektywu w takich warunkach raczej bym się nie pokusił..
E tam... :)
Wywrotka kajakiem. Aparat był w otwartej torbie (E510), wyłączony. Pod wodą był ok. 3 sek. Woda dostała się do środka ale od strony LCD. Zalane były: komora akumulatora, kart, wizjer i flash. Komora z lustrem była sucha. Zaraz po zamoczeniu otworzyłem wszystkie klapki i suszyłem na słońcu spływając dalej już trochę mniej zrelaksowany. Akumulator wyjąłem ok. 1 min. po zalaniu. W domu pojawiły się krople na LCD...od spodu ;). Po odkręceniu obudowy od strony LCD, rozkręceniu wizjera aparacik był suszony suszarką, letnim powietrzem a potem leżał na parapecie przy otwartym oknie przez 3 dni. W międzyczasie 2 obiektywy 14-42 i 70-300 trafiły do miski z ryżem. Tam też były kropelki od środka. Po trzech dniach aparat skęciłem i wrzuciłem do słoika z ryżem. Po tygodniu wszystko odpaliłem (pierwszy raz) i chodzi do dziś czyli 8 miesiąc.
Większość porad jak suszyć uzyskałem z sieci i z tego portalu tak że wielkie dzięki. Jak widać nie jest tak źle. Szczęściem w nieszczęściu była ładna i sucha pogoda na początku maja. I pamiętajcie alkohol to wasz wróg ;).
I pamiętajcie alkohol to wasz wróg ;).
Tak właśnie coś przeczuwałam po przeczytaniu pierwszych zdań :) Dobrze, że skończyło się wszystko ok.
Odnośnie tematu to ja jestem strasznie przewrażliwiona na punkcie zamoknięcia mojego aparatu (e520) i byle mżawka a ja już chowam go głęboko do torby, a ją samą dokładnie owijam pokrowcem przeciwdeszczowym. Może kiedyś mi to minie... ;)
Ja jednak zawsze tchórzyłem przy deszczu - niestety ale kwoty, które sprzęt foto kosztuje to dla mnie za dużo, żebym przeprowadzał na tym eksperymenty.
Ale od wczoraj już się tak bał nie będę.
Zanabyłem takie coś:
http://optechusa.com/product/detail/?PRODUCT_ID=73&PRODUCT_SUB_ID=&CATEGORY_ID=30
Wersję bezlampową - 2 sztuki w cenie 20 złotych. Niewysoka cena jak za spokój o sprzęt. A wcale nie wyglądają te rękawy na jednorazowe jakby ktoś miał wątpliwości. Jeszcze nie testowałem, więc dokładnych wrażeń nie opowiem, ale nie jest to skomplikowane urządzenie techniczne, więc nie przewiduję problemów z "działaniem" :) A po tym jak w tym roku na motogp straciłem całą sobotę, bo lało jak z cebra to już sam myslałem, żeby coś takiego metodą domową zrobić, ale lepiej chyba gotowe kupić niz kombinować...
Janko Muzykant
16.12.09, 18:36
http://optechusa.com/product/detail/?PRODUCT_ID=73&PRODUCT_SUB_ID=&CATEGORY_ID=30
Wersję bezlampową - 2 sztuki w cenie 20 złotych. Niewysoka cena jak za spokój o sprzęt. A wcale nie wyglądają te rękawy na jednorazowe jakby ktoś miał wątpliwości. Jeszcze nie testowałem, więc dokładnych wrażeń nie opowiem, ale nie jest to skomplikowane urządzenie techniczne, więc nie przewiduję problemów z "działaniem" :) A po tym jak w tym roku na motogp straciłem całą sobotę, bo lało jak z cebra to już sam myslałem, żeby coś takiego metodą domową zrobić, ale lepiej chyba gotowe kupić niz kombinować...
Trzeba jednakże uważać bo pod takimi foliami pojawia się para nasycona i woda może się skraplać tam, gdzie w normalnym pokrowcu nigdy by nie doszła. Na pstrykanie - owszem, potem pozdejmować.
Janko zrobił się już lekki OT ;-), dlatego pozwolę sobie napisać że zalałem lekko C7070WZ podwodą. Słona woda weszła przez klapkę i już nie powstał.
Jak ktoś chce to mogę podarować martwą puszką + delikatnie pękniętą obudowę - pęknięcie nie było przyczyną zalania - powinno się dać ryczałtowo naprawić/wymienić zestaw w serwisie - cena usługi chyba ok 1000zł za cały zestaw ale trzeba sprawdzić.
Ja wziąłem uszczelniany E-3 bardziej ze względu na kurz i piasek niż wodę :-P, ale czuję się trochę pewniej gdy z nim nurkuję.
Ja sie bardziej boje mrozu niz deszczu choc w sumie wychodzi na to samo, ale w lecie mialem duzo takich sytuacji ze padal deszcz i jakos focilem, tyle ze jakies srodki bezpieczenstwa oczywiscie zachowalem, tzn. chowam aparat pod bluze/kurtke po czym jak jest moment na ktory czekalem lub sie zbliza, w trybie blyskawicznym wyjmuje aparat robie zdjecie i spowrotem chowam i wycieram (mam e400)
Mnie E-300 wielokrotnie się zamoczył (mocny deszcz), E-330 kładłem w mokrej trawie i nigdy mnie nie zawiodły.
Mam nadzieję, że obecnie posiadana e-trójka też będzie wiernie służyła.
Ja sie bardziej boje mrozu niz deszczu choc w sumie wychodzi na to samo, ale w lecie mialem duzo takich sytuacji ze padal deszcz i jakos focilem, tyle ze jakies srodki bezpieczenstwa oczywiscie zachowalem, tzn. chowam aparat pod bluze/kurtke po czym jak jest moment na ktory czekalem lub sie zbliza, w trybie blyskawicznym wyjmuje aparat robie zdjecie i spowrotem chowam i wycieram (mam e400)
Mrozu na pewno się należy bać wchodząc z - 15 do schroniska gdzie jest + 25 :) sa na to sposoby. ja owijam sprzęt w dwie, trzy reklamówki żeby para nie skraplala się wewnątrz aparatu
ale mrozu jako takiego się nie boję, tylko jako że baterie słabo działają trzeba je sobie wkładać w ciepłe miejsca na przykład w gacie ;)
natomiast nie mam oporów ze sprzęt się popsuje na mrozie
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Jzalałem lekko C7070WZ podwodą. Słona woda weszła przez klapkę i już nie powstał.
słona woda to niestety inna bajka. zabójstwo dla elektroniki i przyspieszona korozja, choć z E1 miałem bardzo dobre wrażenia gdy fala parę razy nam się przelała przez Zodiaca, no ale to szczelny sprzęt...
...natomiast nie mam oporów ze sprzęt się popsuje na mrozie
Gdzieś czytałem że może lustro przymarznąć, wystarczy mała ilość wilgoci i na dużym mrozie szybko złapie. Sam przy - 15 fociłem i nic się nie stało, a aparat albo pod kurtką albo na wierzchu.
W mrozie pod kurtką też nie powinno się trzymać bo zaczyna parować od ciepłoty ciała wnętrze urządzenia
Jeśli ktoś ciekawy o zimie i Olkach zapraszam:
https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?t=14564
https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?t=7668
Pozdrawiam
Ciekawe wypowiedzi. Sam wątek też ciekawy, suma doświadczeń z trudnymi warunkami. Jedno mnie zastanawia. Skoro wszystkie aparaty, nawet te bez uszczelnień tak świetnie znoszą niepogodę, to w takim razie czym zajmuje się serwis Olympusa ;)?
Ja swojego E-510 uzywalem podczas pierwszego dnia na pokazach lotniczych w radomu tego roku. Poki nie zaczelo mocno padac uzywalem normalnie, potem aparat powedrowal pod kurtke. Tak z nim doszedlem do samochodu, zostal elegancko wytarty szmatka i pojechal do domu. Na drugi dzien nie dzialaly wszystkie klawisze funkcyjne, za wyjatkiem "play". Aparat pojechal do serwisu i wrocil naprawiony:)
Wiec jak widac, niestety nie wszystkie dobrze znosza wilgoc. Podejrzewam ze byl to "przypadek", ze zdechl bo wczesniej wielokrotnie go nie oszczedzalem. Najwazniejsze ze serwis Okla sie spisal.
Jeśli ktoś ciekawy o zimie i Olkach zapraszam:
https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?t=14564
https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?t=7668
Pozdrawiam
albo tu :
http://www2.olympus.pl/consumer/208_19594.htm
mz dobas porostu zalezy od ulewy.
ja swojego aparatu na descze mocny bym nie wyciagnal, chyba ze na 2-3 zdjecia. ale w mrzawce, zniegu its robilem. i olkiem i zoltym. dawalo rade bez problemów.
Ruff gdzie kupiles? bo widze zes z krakowa?
Ruff gdzie kupiles? bo widze zes z krakowa?
ŻEM! :D
Fotopanorama na Sławkowskiej! ;)
Piotr Grześ
18.12.09, 18:18
Z E-3 fociłem i w deszczu i mrozie i nic mu nie dolega, daj Boże, do dzisiaj. Trzeba do sprawy podchodzić ze spokojem. Aparat pod kurtką, okazja zdjęciowa, wyciągam, migawka i pod kurtkę. Bez potrzeby na deszczu nie warto nosić, bo się zamoczy:)
Dar-i-jush
18.12.09, 20:21
A ja mam takie zapytanie odnośnie uszczelnionych obiektywów. Czy zmiana ogniskowej im nie szkodzi? W sensie mokry wysunięty tubus wjeżdża sobie do wnętrza obiektywu i...? Nie szkodzi?
A ja mam takie zapytanie odnośnie uszczelnionych obiektywów. Czy zmiana ogniskowej im nie szkodzi? W sensie mokry wysunięty tubus wjeżdża sobie do wnętrza obiektywu i...? Nie szkodzi?
I wilgoć zbiera się na uszczelce i nie dostaje się do środka.
piotrek204
26.12.09, 01:29
Z wilgocia jest ryzyko takie ze dziala podstepnie, w wiekszej ilosci przypadkow sprzet zniszczy korozja niz zwarcie. Mozna przytoczyc setki przypadkow jak najtanszy sprzet wytrzymuje duzo, sam kupuje aparaty kompaktowe na allegro za 10-20PLN by nie bylo szkoda w razie zgubienia lub uszkodzenia, nie chca sie psuc.
Mozna robic zdjecia przez godzine zdjecia plenerowe w zime, wejdziemy do domu, wyciagniemy karte by zrzucic fotki i pozamiatane.
Darekw1967
28.12.09, 15:15
Witam
Jak przestalo padac... Poszedlem z Pentaxem K10D
focic stare kamienice i przy jednej z kamienic jak ogladalem
na LCD jak wyszlo zdjecie... Z dachu czy z pobliskiej rynny
lunela na aparat duza struga wody.
Praktycznie od razu... caly sprzet byl mokry ale nie
wplynelo to negatywnie na prace aparatu.
Innym razem poszedlem w gory z K10D i plecakiem
i szedlem iles godzin w ulewie.
Szklo mi zaparowalo a caly korpus byl mokry jak z wody wyciagniety.
Po mimo wszystko gdy odczekalem az mi... zaparowanie
szkla przejdzie mozna bylo robic dalej foty... z calym mokrym
korpusem.
Olka E-620 jednak nie odwazylbym sie tak doswiadczyc.
Pozdrawiam
Ja z swoim E410 robiłem zdjęcia na biegu w lesie, cały czas z nieba leciał drobniutki deszczyk, aparat był dosyć mocno mokry ale nic się mu nie stało, na szczęście ;)
Mycie :)
http://www.youtube.com/watch?v=fmoskUtCnoY
no i na sniegu:
http://www.youtube.com/watch?v=A15MgHHS_M8
No fajnie ale ja nie wykąpie i tak swojego E-520 i ciekawe czy E-1 dalej robi zdjęcia bo może to jakiś da kasacji był? Ale i tak interesujące filmiki.
No fajnie ale ja nie wykąpie i tak swojego E-520 i ciekawe czy E-1 dalej robi zdjęcia bo może to jakiś da kasacji był? Ale i tak interesujące filmiki.
Seria E-x jest odporna na strumień wody. Gorzej z wodą pod ciśnieniem, czyli zanurzeniem takiego korpusu. Na to uszczelki nie są już odporne. Na Youtube jest wiele filmów o tym jakim próbom poddają E-1 i E-3 posiadacze tych korpusów.
Kolejny patent antydeszczowy
http://fotopolis.pl/index.php?n=10296
Kolejny patent antydeszczowy
http://fotopolis.pl/index.php?n=10296
139 dolarów za pokrowiec? No chyba z byka spadli
139 dolarów za pokrowiec? No chyba z byka spadli
Ja, jako amator dlatego kupiłem tańsze rozwiązanie, które linkowałem we wcześniejszych postach :) Bo tyle bym nie dał, ale jak jesteś profesjonalistą i masz sprzęt za tysiące dołków to już chyba w innej perspektywie widzisz tą stówkę z hakiem...
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.