darkelf
31.05.09, 04:02
Chciałem się pochwalić, że udało mi się wyczyścić matrycę.
Postanowiłem sprawdzić co się stanie, gdy ustawię F/22 i sfotografuję ścianę z flashem. Okazało się, że jakiś syfek jednak był.
Znalazłem gruszkę i włączylem tryb czyszczenia matrycy i... nie wiedzialem co zrobić. W instrukcji znalazłem, że trzeba jeszcze wcisnąć migawkę. Zacząłem dmuchać, potem wkręcilem obiektyw i... nic się nie zmieniło. Za trzecim razem zauważyłem, że ten syfek jednak się rusza, ale chyba nie od dmuchania tylko od automatycznego trzęsienia przy włączaniu aparatu.
W końcu zdecydowałem się zaryzykować i dotknąłem pędzelkiem matrycy. W myślach już widziałem kompletnie zabrudzone zdjęcia. Znowu nic nie dało. Spróbowalem więc jeszcze raz, odważniej. I.... syfek zniknął. Ściana wychodzi idealnie biała.
W lustrzankach bez automatycznego czyszczenia matrycy chyba takich syfków jest więcej? Bo ja do tej pory zmieniałem obiektywy w bardzo różnych miejscach i nigdy nie dbałem zbytnio o to by nic się do wnętrza nie dostawało i po pół roku zabawy byl tylko jeden syfek, do tego ruszający się po restarcie.
Postanowiłem sprawdzić co się stanie, gdy ustawię F/22 i sfotografuję ścianę z flashem. Okazało się, że jakiś syfek jednak był.
Znalazłem gruszkę i włączylem tryb czyszczenia matrycy i... nie wiedzialem co zrobić. W instrukcji znalazłem, że trzeba jeszcze wcisnąć migawkę. Zacząłem dmuchać, potem wkręcilem obiektyw i... nic się nie zmieniło. Za trzecim razem zauważyłem, że ten syfek jednak się rusza, ale chyba nie od dmuchania tylko od automatycznego trzęsienia przy włączaniu aparatu.
W końcu zdecydowałem się zaryzykować i dotknąłem pędzelkiem matrycy. W myślach już widziałem kompletnie zabrudzone zdjęcia. Znowu nic nie dało. Spróbowalem więc jeszcze raz, odważniej. I.... syfek zniknął. Ściana wychodzi idealnie biała.
W lustrzankach bez automatycznego czyszczenia matrycy chyba takich syfków jest więcej? Bo ja do tej pory zmieniałem obiektywy w bardzo różnych miejscach i nigdy nie dbałem zbytnio o to by nic się do wnętrza nie dostawało i po pół roku zabawy byl tylko jeden syfek, do tego ruszający się po restarcie.