Zobacz pełną wersję : Utopiłem E-510 plus 2 obiektywy na 1-majowym spływie
Torba wpadła do rzeki. Wyjąłem po 2-3 sekundach. Niestety komora na karty i akumulator były mokre (torba nie była zamknięta). Komora z lustrem wydawała się sucha. LCD zaparował i nazbierał kropelek od środka. Akumulator wykazuje prawidłowe napięcie. Zaraz po wypadku (nie z mojej winy) rozłożyłem wszystko na trawie. W domu podsuszyłem suszarką, chłodnym strumieniem i ostrożnie ciepłym. Teraz leży wszystko na oknie na słońcu z osłoniętym LCD i wizjerem. Co dalej? Jak długo suszyć? Z LCD już zniknęła para i krople. Udało mi się odkręcić pokrywę od strony LCD i podnieść ją na 1 cm. Tak to teraz leży. Obiektywy powysuwałem na max. zoom tak żeby odsłoniła się elektronika w środku. Jakie prognozy?
Susz jak nadłużej. Są duże szanse że będzie działał, to nie była słona woda, więc może nie będzie źle.
kowalikster
2.05.09, 10:28
Pewnie elektronika będzie zaśniedziała. Ale przewidzieć wszystkiego się nie da. Przydałby się kąpiel w basenie ultradźwiękowym - ale samej elektroniki.
Weź sól. Włóż ją do piekarnika na pół godziny. Potem wsyp sól w mały bawełniany woreczek. Następnie schowaj sprzęt w jakiejś torbie z tym woreczkiem. Sól powinna pochłonąć wilgoć. Jest szansa, że aparat się wysuszy.
Powodzenia.
Teoretycznie można by położyć na nim krzyżyk. Ale jeśli zależy ci, możesz wysłać aparat do serwisu by go rozkręcili i wysuszyli. Choć nie ma pewności, że to coś pomorze. Trudno powiedzieć jak daleko wdarła się woda.
Sam z siebie możesz ryzykować samodzielne wysuszenie aparatu. Na pewno nie rób jednej rzeczy, nie wkładaj baterii i nie włączaj go, nie będąc do końca pewnym, że jest suchy w środku. Pamiętaj, że zrobisz to na własne ryzyko.
wiem że to nie to samo ale zimą mały delikatny aparat kompaktowy wpadł w głęboki śnieg aparat ma budowę z aluminium więc na mrozie wszytko się oblepiło śniegiem i przymarzło odłączyłem zasilanie, kartę pamięci rozmroziłem, osuszyłem przez kilka dni trzymałem z torebeczkami silica gel takie jakie są w kartonach z butami czy odzieży często je wymieniałem na nowe - aparat działa:)
jak masz dostęp do eksykatora to włóż do niego aparat na kilka dni, ewentualnie kup silicażel i zamknij aparat z woreczkami z żelem w szczelnym pojemniku. Mój kumpel utopił tydzień temu D60, własnie tak samo suszy.
Dzięki za porady. Pomysł z woreczkami żelowymi lub z solą jest ciekawy. Na razie leży wszystko przy uchylonym oknie z przeciągiem. Słońce na to świeci ale zakryłem LCD i wizjer kartką. Obudowa od strony LCD jest odkręcona i podniesiona na 1 cm. Po odkręceniu nie stwierdziłem tam wody. Za to w komorach na karty i baterię trochę było wilgotno. Także miejsce pod chwytem (gumą) też było mokre. LCD już wczoraj odparował. Bateria jak pisałem jest OK. Na razie poleży to sobie na oknie póki jest słońce a potem do pojemnika z solą. Najgorsze że właśnie teraz na Mazurach jest ładna pogoda i kwitnące drzewa...
dzięki, pozdrawiam
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Pewnie elektronika będzie zaśniedziała. Ale przewidzieć wszystkiego się nie da. Przydałby się kąpiel w basenie ultradźwiękowym - ale samej elektroniki.
Zajrzałem pod odkręconą górną (LCD) obudowę i nie będę w stanie poodpinać tego wszystkiego. Ale jak pisałem po odkręceniu obudowy nie stwierdziłem na elektronice od strony LCD wody. Było to 6 godz. po wypadku.
dzięki
pozdrawiam
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
jak masz dostęp do eksykatora to włóż do niego aparat na kilka dni, ewentualnie kup silicażel i zamknij aparat z woreczkami z żelem w szczelnym pojemniku. Mój kumpel utopił tydzień temu D60, własnie tak samo suszy.
Idę szukać tych woreczków. Walało się tego po różnych pudełkach i się to wyrzucało.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Weź sól. Włóż ją do piekarnika na pół godziny. Potem wsyp sól w mały bawełniany woreczek. Następnie schowaj sprzęt w jakiejś torbie z tym woreczkiem. Sól powinna pochłonąć wilgoć. Jest szansa, że aparat się wysuszy.
Powodzenia.
Czy sól jak lekko nasiąknie nie zadziała na sprzęt? Opary soli itp.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Teoretycznie można by położyć na nim krzyżyk. Ale jeśli zależy ci, możesz wysłać aparat do serwisu by go rozkręcili i wysuszyli. Choć nie ma pewności, że to coś pomorze. Trudno powiedzieć jak daleko wdarła się woda.
Sam z siebie możesz ryzykować samodzielne wysuszenie aparatu. Na pewno nie rób jednej rzeczy, nie wkładaj baterii i nie włączaj go, nie będąc do końca pewnym, że jest suchy w środku. Pamiętaj, że zrobisz to na własne ryzyko.
Jaka jest różnica między aparatem polanym wodą lub zanurzonym w torbie (nie była to sytuacja gdzie sam aparat wpadł do wody) a aparatem gdzie skondesowała się para czyli np. zimą. Miałem już sytuacje gdzie aparat był cały mokry od pary (krople stróżki wody itp.)
Chodzi o elektronikę.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Zapomniałem napisać o komórce. Ta to była pod wodą (w luźnej kieszeni) dosyć długo bo o niej zapomniałem jak wyciągałem kajak. Wystarczyło, że poleżała z baterią obok na stole w słońcu przez godz. (jak jadłem placki) i wszystko działa.
Aparat może być cały mokry z zewnątrz i nie będzie to dla niego żadne zagrożenie - najważniejszy jest środek, jeżeli tam w złe miejsce dostanie się choćby kropla wody, może być już po sprzęcie.
Wpadłem z telefonem cały do wody - był w kieszenie - pierwsza reakcja to wydostać się z jeziora - druga - wyciągnąć baterię z telefonu ;) Komórka przestała "wyświetlać", rozebrałem suszyłem na kaloryferze i po kilku dniach wszystko wróciło do normy - działa już chyba dwa lata, chociaż wewnątrz zrobił się "syf".
MZ - najlepsze rozwiązanie to rozebranie aparatu i suszenie od środka, odpokutowałbym ten miesiąc, dwa i wysłał do serwisu, oczywiście przedtem uzgodnił jakie byłyby koszty.
Nie powiedziane także, że po Twoim suszeniu będzie źle, możliwe, że będzie działał przez następne 10 lat ;) - ale to na Twoje ryzyko.
pzdr
Ja bym się o samą elektronikę nie obawiał. Dzisiaj chyba, elektronika we wszystkim co nie jest do użytku "wewnętrznego" (w domu) a więc i w aparatach fotograficznych, jest pokrywana specjalną powłoką ochronną. Gorzej z przyciskami, przełącznikami i z elementami mechanicznymi. Każda woda pozostawia osad, pytanie tylko, czemu bardziej on zaszkodzi- korpusowi czy obiektywom ((silniczki?). Jest szansa, że woda nie zdążyła spenetrować wnętrza obiektywów, lustra, migawki i pryzmatu. MZ, aparat powinien ruszyć po 24-ro godzinnym suszeniu. Wtedy ocenisz szkody.
Polecam tlenek fosforu (V) do dostania w każdej aptece ;).
A tak serio kiedyś na laborkach próbowaliśmy otworzyć eksykator z P2O5 i tak wyssało całą wilgoć, że trzeba było niestety użyć młotka.
kowalikster
4.05.09, 08:01
Dzisiaj chyba, elektronika we wszystkim co nie jest do użytku "wewnętrznego" (w domu) a więc i w aparatach fotograficznych, jest pokrywana specjalną powłoką ochronną.
No niestety tak kolorowo nie jest. Pracowałem w serwisie telefonów GSM i rzeczywiście są tam powłoki, ale one działają jedynie na lekkie zawilgocenia np. wejście w zimie do domu ze spaceru i lekkie osadzenie się pary wodnej. Nawet lekko większa większa wiglotność potrafi był zabójcza.
Ja bym się o samą elektronikę nie obawiał. Dzisiaj chyba, elektronika we wszystkim co nie jest do użytku "wewnętrznego" (w domu) a więc i w aparatach fotograficznych, jest pokrywana specjalną powłoką ochronną. Gorzej z przyciskami, przełącznikami i z elementami mechanicznymi. Każda woda pozostawia osad, pytanie tylko, czemu bardziej on zaszkodzi- korpusowi czy obiektywom ((silniczki?). Jest szansa, że woda nie zdążyła spenetrować wnętrza obiektywów, lustra, migawki i pryzmatu. MZ, aparat powinien ruszyć po 24-ro godzinnym suszeniu. Wtedy ocenisz szkody.
Bede suszyl do srody bo potem ma przyjsc deszcz i okno nie bedzie dobrym miejscem. 24 godz. to chyba za malo. Na koniec wrzuce to do jakiegos pojemnika z zelkami.
No niestety tak kolorowo nie jest. Pracowałem w serwisie telefonów GSM i rzeczywiście są tam powłoki, ale one działają jedynie na lekkie zawilgocenia np. wejście w zimie do domu ze spaceru i lekkie osadzenie się pary wodnej. Nawet lekko większa większa wiglotność potrafi był zabójcza.
Moja komórka wytrzymała kilka godzin w śniegu, a potem zaparowanie jak ją wniosłem z powrotem do środka. Nawet nie wyciągałem baterii (bo mi na niej jakoś specjalnie nie zależało). Także pewnie zależy od modelu jak są zabezpieczone.
Zaparowanie ogólnie jest groźniejsze niż zalanie wodą, bo parze łatwiej dostać się do środka niż wodzie w stanie płynnym.
Jeszcze jedno pytanie:
gdzie wlozyc sprzet z tymi woreczkami zelowymi, do jakiegos kartonowego pudelka czy do worka foliowego szczelnie zamknietego?
do worka foliowego szczelnie zamkniętego
oczywiście jeśli woreczki były już używane powinieneś je wyprażyć w temperaturze przynajmniej 80-90 stopni.
wszystko OK ale co jeśli kropla wody popłynęła po matrycy? Nie zostawi śladu?
wszystko OK ale co jeśli kropla wody popłynęła po matrycy? Nie zostawi śladu?
Matrycę możesz wyczyścić, jeśli woda odparowując zostawi jakiś brud. Użytkownicy innych systemów robią to często. :)
do worka foliowego szczelnie zamkniętego
oczywiście jeśli woreczki były już używane powinieneś je wyprażyć w temperaturze przynajmniej 80-90 stopni.
Woreczki z zelem? A w mikrofali wystarczy?
Woreczki z zelem? A w mikrofali wystarczy?
No nie wiem, może je rozwali (jak jajko albo kiełbasę)? Wsadziłbym jednak do piekarnika.
Pracowałem w serwisie telefonów GSM i rzeczywiście są tam powłoki, ale one działają jedynie na lekkie zawilgocenia np. wejście w zimie do domu ze spaceru i lekkie osadzenie się pary wodnej. Nawet lekko większa większa wiglotność potrafi był zabójcza.Kilka lat temu, komórka mi wpadła do wody. Była bez żadnego pokrowca. Po wysuszeniu, działała dalej. Musiałem tylko naprawić akumulator. Zeżarło połączenie ogniw (dobrze, że obudowa aku była klejona silikonem a nie porządnym klejem :))
Ja bardziej martwiłbym sie o mechanike precyzyjną niz elektronikę. Ciekawe tez jest co dzieje sie z matówką i jej otoczeniem ?
Na razie przerzucilem body do worka z podsuszonym silikonem a obiektywy do worka z ryzem. Podobno tez jest dobry ale nie doczytalem w jakiej postaci. Wlozylem w surowy.
dzieki za porady
pozdrawiam
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Odpaliłem topielca i zdaje się, że wszystko działa. Przyciski, funkcje, stabilizacja. LCD jest czysty i zdjęcia są OK. Lekkie przymglenie między szkiełkiem wizjera a soczewką ale to sam palcami potraktowałem w czasie suszenia. Silnik w 70-300 tochę jakby głośniejszy ale ostrzy prawidłowo. Zoomowanie jakby toporniejsze, słychać delikatny zgrzyt gumy. Akumulatorek na razie wyjąłem. Czy jest możliwy jakiś atak grzyba w wizjerze? Po zanurzeniu były dam krople. Lekki FF na krótkiej ogniskowej...ale to już było.
Dzięki za porady, przydały się.
pozdrawiam
Dziś zauważyłem, że widzę delikatną smugę pionową w wizjerze. Na górze jest nie widoczna na dole słabo w postaci ciemnego cienia. Wiem, że jest to efekt łączenie elementów w pryzmacie ale wcześniej przed utopieniem tego nie widziałem. Było to widoczne dopiero po oddaleniu oka od wizjera. Teraz jak spoglądam przez wizjer z większej odległości to widzę że łączenie jest "na styk" na górze natomiast im niżej tym pojawia się grubsza poszarpana linia.
Czy to jakieś uszkodzenie mechaniczne czy może grzyb? Nie pamiętam czy kajak uderzył w torbę z aparatem ponieważ sam nim dostałem i nic nie widziałem. Ale gdyby tak było to LCD by ucierpiał.
Gdyby to był grzyb to słyszałem, że dobrze jest wystawić aparat na słońce tak by promienie wpadały do wizjera. Czy takie leczenie nie przepali mi czegoś i czy robić to z obiektywem czy z deklem na body?
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.