Zobacz pełną wersję : Znak wodny na zdjęciu - dylematy
:)
Wątek utworzony pod wpływem uwag krytycznych pod adresem moich zdjęć zawierających znaki wodne. Wszyscy są generalnie na NIE. Ale może znajdą się zwolennicy tego rodzaju "podpisywania" swoich zdjęć zamieszczanych w necie?
Jak już wcześniej pisałam w innym wątku - zdarzyło mi się "namierzenie" (przypadkowe) wykorzystania moich zdjęć zamieszczonych w galerii przez różne osoby - a nawet wykorzystanie i podpisanie ich swoim nazwiskiem. Nie były to arcydzieła (hehe), ale troszkę mnie to zdenerwowało. Doszłam więc do wniosku, że jeśli ktoś mimo ostrzeżenia na mojej stronie, zechce taką fotkę sobie ukraść, to niech przynajmniej ja mam z tego satysfakcję. I zaczęłam stosować znak wodny. Moim zdaniem nie jest on na tyle widoczny, aby przeszkadzał w odbiorze zdjęć.
Taką metodę stosują np. serwisy fotograficzne (na dobry przykład: visavis.pl (http://www.visavis.pl)).
Zapraszam - oczywiście i zwolenników, i przeciwników - do dyskusji!
Jeśli to zły dział - proszę o przeniesienie w odpowiednie miejsce.
Też znalazlemswoje zdjęcia na jakims ruskim serwisie (o zgrozo ktos nawet mi ukradł prace;p)
CZasem stosuje znaki wodne gdzie w rogu, ale pop prawdzie bez problemu można go zamazać, ale przynajmniej ktos tyle sie będzie musiał namęczyć.
Przesadne znaki wodne jak w visavis.pl przeszkadzają w odbiorze...
dog_master
29.04.08, 13:24
Bardzo dobry temat!
IMHO najlepszym sposobem na zabezpieczenie jest galeria we flashu ;) ale nie musze mowic, jak bardzo denerwujaca jest da przecietnego odbiorcy.
Stoje pod podobnym dylematem, na razie fotek nie podpisywalam, jednak w wakacje bede tworzyla swoja strone i portfolio, wiec bedzie trzeba jakos...
Mi sie najbardziej podoba malo widoczny znak wodny na zdjeciu + podpis, czyje to zdjecie przy publikacji albo maly, ale rozpoznawalny podpis w rogu zdjecia. Dąze wlasnie do tego drugiego, ale jakos mi to nie idzie ;)
Nie glosuje, bo jestem za, ale nie stosuje [jeszcze].
z tym, że zdjęcia też są piratowane trzeba się liczyć - bywa.
Serwisy foto sprzedają zdjęcia (profi) dla firm poligraficznych, stąd publikują oznakowane. Jeżeli taka firma wykorzysta Twoje zdjęcie bez "opłaty" to wie, że może ją drogo to kosztować.
Ad rem - możesz znakować zdjęcia jak chcesz, jednak warto wziąć pod uwagę opinię oceniających (czasami to przeszkadza)
Znak wodny ok...ale żeby nie psuł zdjęcia...
Ja nie stosuje zadnych wodotryskow na fotkach.Fotki co pokazuje w necie maja okolo 400 gram,co mozna z taka fotka zrobic-nic,Ktos kto bedzie chcial kupic fotke taka zada pytanie o pelna wage.No i mamy klopsa jak nie mamy pliku zrodlowego.Druga sprawa to,ze jak widzimy jakies dobre zdjecie i naprawde wartosciowe to autor juz dawno je sprzedal czy jakos inaczej wykorzystal.Niedowartosciowuje sie robieniem stronek na ktorych chwale sie w necie jak to ja artysta fotografik.Chyba,ze ktos to traktuje jako hobby,ale nigdy jako forme zareprezentowania sie.
Sprzedalem pare fotek na okladke opakowania i wtedy 8-10 kilo to bylo minimum kupujacego.
Również nie stosuję żadnych zabezpieczeń.
Jestem amatorem a nawet jeśli ktoś świśnie mi jakąś wprawkę to, jak napisał Lucca, wiele z takim plikiem nie zrobi ;)
PS
Że "pożyczają" bez ograniczeń to ja dobrze wiem, kiedyś zwinęli mi kilka porad komputerowych a "autor" umieścił je na forum jako swoje. Po interwencji nawet nie bardzo chciał usuwać twierdząć, ze co w internecie, to wspólne ;)
Nawet awatar ze "Stattlerem", (używalem go kiedys na tym forum a zrobiłem sobie sam, modyfikując zdjęcie z Muppet Show) znalazlem później na stronce z awatarami do pobrania :mrgreen:
Ja nie stosuje zadnych wodotryskow na fotkach.Fotki co pokazuje w necie maja okolo 400 gram,co mozna z taka fotka zrobic-nic,Ktos kto bedzie chcial kupic fotke taka zada pytanie o pelna wage.
Nie mam takich osiągnięć jak Wy w fotografowaniu, ale mam podobne zdanie.
Jeżeli ktoś to wykorzysta to proszę z chęcią dam za darmo. Nie na wszystkim trzeba robić kasę, a wszechobecna komercha jest ohydna i taka prymitywnie małostkowa. Ja nie chwaląc się, z tytułu zawodu często pomagam ludziom przy sprzęcie PC, stosuję od zawsze metodę co łaska, ale nie wyobrażam sobie brania kasy od ludzi mniej zasobnych. Po prostu nie i już, a jak ktoś się z tym źle czuje to biorę forsę dokładam parę groszy i kupuję dzieciakom tegoż osobnika jakiś upominek. Ku ich uciesze i jemu dla przestrogi :twisted:. Forsa to nie wszystko jest jeszcze frajda. :grin:
Pozdrawiam.
Jeżeli ktoś to wykorzysta to proszę z chęcią dam za darmo. Nie na wszystkim trzeba robić kasę, a wszechobecna komercha jest ohydna i taka prymitywnie małostkowa.
Oczywiście! Zgadzam się z tym w całej rozciągłości. Jeśli ktoś chce wykorzystać moje zdjęcie w jakims celu - wystarczy, że napisze do mnie miłego maila. Już kilka osób tak zrobiło i było mi bardzo miło móc obdarować ich swoim zdjęciem. Ale wiele osób nie napisze nawet "pocałuj mnie w d..."... I właśnie im chcę utrudnić żywot. Nie uważam jednak za komerchę - zarabianie np. na sprzęt sprzedając swoje zdjęcia :)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
IMHO najlepszym sposobem na zabezpieczenie jest galeria we flashu ;) ale nie musze mowic, jak bardzo denerwujaca jest da przecietnego odbiorcy.
Da się obejść z łatwością - funkcja print screen i zapis na HDD.
Mi sie najbardziej podoba malo widoczny znak wodny na zdjeciu + podpis, czyje to zdjecie przy publikacji albo maly, ale rozpoznawalny podpis w rogu zdjecia.
No i własnie - kiedyś stosowałam podpis w rogu - kicha - bez pardonu kadrowane fotki plątały sie po różniastych, przedziwnych serwisach.
Stąd stosuję znak wodny w centrum kadru. Na niektórych zdjeciach jest on bardziej widoczny, na niektórych mniej (zależy od faktury zdjecia akurat w tym miejscu).
A niech kradną, jak zobaczę swoje twory na produkcie który można kupić wtedy zacznę się martwić.
Serwisy foto sprzedają zdjęcia (profi) dla firm poligraficznych, stąd publikują oznakowane. Jeżeli taka firma wykorzysta Twoje zdjęcie bez "opłaty" to wie, że może ją drogo to kosztować.
O ile się nie mylę, to jeśli osoba fizyczna wykorzysta Twoje zdjęcie - też może słono zapłacić...
W regulaminach różnych portali prawie zawsze jest klauzala mówiąca o tym, że jest się autorem zamieszczanych zdjęć. Widać nie chcą mieć kłopotu.
Np. W regulaminie, zamieszczonym pod tym adresem: (http://www.podroze.pl/pdf/regulamin_podroze.pdf) mówi o tym pkt 2.3.
Przecież fotki można zabezpieczać tak, że znaczka nie będzie widać, a obraz będzie przechowywał informacje którą w nim zaszyfrujemy - Steganografia â Wikipedia, wolna encyklopedia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Steganografia)
Zbiór programów do tego:
http://www.jjtc.com/Steganography/toolmatrix.htm
Pewnie to też nie jest 100% metoda (zmiana rozmiarów/kompresji fotki?), ale zwykły znak wodny w dobie darmowych photoszopów każdy sobie jakoś usunie.
Główna zaleta, oznakowanie nie szpeci.
No tak, ale co to daje? Tylko to, że mozesz udowodnić, że Twoje. Zdjecie zaś w sieci może sobie kwitnąć i nikt nie bedzie wiedział, że ukradzione.
O ile się nie mylę, to jeśli osoba fizyczna wykorzysta Twoje zdjęcie - też może słono zapłacić...
Oczywiście... nie ma znaczenia firma/os. fizyczna - oczywiście poza tym w jaki sposób zdjęcie zostało wykorzystane.
dog_master
29.04.08, 14:43
Da się obejść z łatwością - funkcja print screen i zapis na HDD.
No i własnie - kiedyś stosowałam podpis w rogu - kicha - bez pardonu kadrowane fotki plątały sie po różniastych, przedziwnych serwisach.
Stąd stosuję znak wodny w centrum kadru. Na niektórych zdjeciach jest on bardziej widoczny, na niektórych mniej (zależy od faktury zdjecia akurat w tym miejscu).
Jasne, ze mozna, ale ktos, kto bawi sie w takie rzeczy jest imho w mniejszosci. W wiekszosci zdjecia kradna ludzie na swoje www, zeby ladnie wygladalo logo czy byl obrazek do tekstu... Albo do jakichs galerii wydarzen etc, swoich zdjec [jak nasza-klasa]. Im sie nie chce bawic ani w skriny i przycinanie ;)
Generalnie najlepiej to nie publikowac w internecie w ogole... ;)
Generalnie najlepiej to nie publikowac w internecie w ogole... ;)
Właśnie! ;)
Ale to też nie o to chodzi...
Też gdzieś mi się obiło o uszy, że można osadzić taki znak, że będzie widoczny dopiero po zaznaczeniu zdjęcia. Co też nie jest zgodne z tym co oczekuje Plumek, bo na pierwszy rzut oka nic nie widać :)
Też gdzieś mi się obiło o uszy, że można osadzić taki znak, że będzie widoczny dopiero po zaznaczeniu zdjęcia. Co też nie jest zgodne z tym co oczekuje Plumek, bo na pierwszy rzut oka nic nie widać :)
:)
A jakby był taki, co się uwidoczni przy kliknięciu, a po skopiowaniu już zostanie - to byłoby superrrr
Też gdzieś mi się obiło o uszy, że można osadzić taki znak, że będzie widoczny dopiero po zaznaczeniu zdjęcia. Co też nie jest zgodne z tym co oczekuje Plumek, bo na pierwszy rzut oka nic nie widać :)
printscreen... ;)
ustawa o prawach autorskich i tyle, przed sądem zawsze można żądać zadość uczynienia za wykorzystanie bez wiedzy autora.znak wodny czemu nie, można logo tez dac....jak kto woli.
A niech kradną, jak zobaczę swoje twory na produkcie który można kupić wtedy zacznę się martwić.
a ja bym sie cieszyl :) mozna niezle na tym przyciac
uwazam ze nie ma sie co przejmowac
jesli ktos uzyje naszej fotki i bedzie z tego mial profity, to jest fajnie, bo mozna latwo wyciagnac kase od tego kogos
jesli ktos uzywa a nie ma profitow, to niech mu bedzie, jest $#@$%, ale ja nic na tym nie trace, wiec wali mnie to, najwyzej zwroce uwage :)
po trzecie, nie uznaje podpisow, ale pokazuje fotki max 950 na boku ktore nadaja sie tylko na www i maly rozmiar wyklucza w sumie jakiekolwiek inne zastosowanie
nie lubie flaszowych przegladaczy
Osobiście podpisuję zdjęcia (nie wszystkie) adresem strony. Nie z powodu zabezpieczenia, bo to żadne zabezpieczenie, ale, żeby ktoś mógł sobie obejrzeć więcej. :) Stronę WWW mam, bo lubię pokazać znajomym co nowego zrobiłam i mieć swoje zdjęcia w jednym miejscu :grin:
Do ankiety:
Do tej pory nie używałem znaku wodnego, ale czas najwyższy to zmienić. Mam przygotowane dwa różne podpisy, żeby było estetycznie. Jeżeli ktoś będzie narzekał... trudno, nie mogę sobie pozwolić na ewentualne kradzieże a z tymi już się spotkałem.
FotoAmator
29.04.08, 19:49
A mnie się wydaje że chyba pomyliliście „znak wodny” z „sygnatura na zdjęciu”.
Sygnatura psuje zdjęcie wizualnie. Znaku wodnego nie widać. Znak wodny, to zapis cyfrowy w pliku. (Nie pytajcie mnie, bo dokładnie nie wiem) To zapis cyfrowy na każdym kawałku zdjęcia. Nawet jak się zdjęcie wykadruje do minimalnej wielkości, znak wodny pozostanie. Odczytują go programy graficzne, które utworzyły. O ile wiem ta usługa jest płatna. Wykupuje się. Znak wodny może być na zdjęciu cyfrowym oraz na wydruku. Nawet wydrukowanie zdjęcia nie usuwa znaku. I to jest prawdziwe zabezpieczenia zdjęcia.
Tylko po co? Po co te zabiegi?
Zapytam. I co zrobisz jak znajdziesz swoje zdjęcia i jest skradzione?
Jeżeli jest to wydawca, to nie ma problemu wyegzekwować swoje prawa. Zawsze posiada się oryginalny plik. Na którym jest wszystko zapisane. Niektóre aparaty nawet numer aparatu rejestrują.
A jak znajdziesz gdzieś na fotka.pl lub innym, to co z tego? Co zrobisz? Najwyżej możesz zdemaskować oszusta. Działalność niekomercyjna, mała szkodliwość czynu. Po wysłaniu żądania (jeżeli wiesz kto) o usunięciu, sprawa się kończy z chwilą usunięcia.
A jak nie wiesz kto, pozostaje tylko albo zakląć albo się uśmiać.
A moje prywatne zdanie. Oby tylko kraść chcieli
http://www.ws-webstyle.com/pl/netopedia/webdesign/cyfrowy_znak_wodny
FotoAmator ma chyba rację:wink:
Nawet nie chyba... ja po prostu i pewnie nie tylko ja potocznie nazywam znakiem wodnym półprzeźroczystą sygnaturkę.
Tak czy siak chociaż wiele racji w tym co pisze Fotoamator, to jednak nie do końca mogę się zgodzić. W przypadku, gdy fotografowałbym pejzaże, pewnie nie zawracałbym sobie głowy, ale jeżeli fotografuję obce osoby, które mają do mnie zaufanie nie mogę pozwolić na to, by zdjęcia bezkarnie krążyły w sieci. Znak wodny daje mi jakąś tam pewność, że ktoś nie będzie brał zdjęcia, aby sobie np. na bloga wrzucić, właśnie przez owo oszpecenie.
http://www.ws-webstyle.com/pl/netopedia/webdesign/cyfrowy_znak_wodny
FotoAmator ma chyba rację:wink:
Chyba nie do końca :)
Pierwotne pochodzenie znaku wodnego jest opisane TUTAJ (http://roman.plebanski.w.interia.pl/wasserz.html)
Tak więc niekoniecznie jest to to samo, co CYFROWY znak wodny.
A sygnatura - to jeszcze coś innego (podpis autora - jak na obrazach).
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Tylko po co? Po co te zabiegi?
Zapytam. I co zrobisz jak znajdziesz swoje zdjęcia i jest skradzione?
Jeżeli jest to wydawca, to nie ma problemu wyegzekwować swoje prawa. Zawsze posiada się oryginalny plik. Na którym jest wszystko zapisane. Niektóre aparaty nawet numer aparatu rejestrują.
A jak znajdziesz gdzieś na fotka.pl lub innym, to co z tego? Co zrobisz? Najwyżej możesz zdemaskować oszusta. Działalność niekomercyjna, mała szkodliwość czynu. Po wysłaniu żądania (jeżeli wiesz kto) o usunięciu, sprawa się kończy z chwilą usunięcia.
A jak nie wiesz kto, pozostaje tylko albo zakląć albo się uśmiać.
No właśnie to zrobię - co opisałeś. Chodzi o zasady. Jakby każdy odpuszczał, to eskalacja niektórych poczynań osiągnęłaby apogeum...
A moje prywatne zdanie. Oby tylko kraść chcieli
Aaaa tu się mylisz... Poczujesz sie doceniony przez to, czy co? Bo ktoś zauważył Twoje zdjecie? Nawet gniota ukradną ;) Więc to nie świadczy o jakości Twojej pracy...
FotoAmator
29.04.08, 21:59
Aaaa tu się mylisz... Poczujesz sie doceniony przez to, czy co? Bo ktoś zauważył Twoje zdjecie? Nawet gniota ukradną ;) Więc to nie świadczy o jakości Twojej pracy...
Rzeczy bezwartościowych się nie kradnie.
Namierzenie złodzieja jest korzystne, to coś tak jakby już sprzedane, tylko na gotówkę trzeba trochę zaczekać.
Cały czas mówię o wydawcach, o kradzieży w celach komercyjnych itp.
Pozostałe przypadki.... no cóż, nie rozdzieram szat nad otaczającą nas rzeczywistość.
Robię rzeczy, które mają sens. Jaką mogę osiągnąć satysfakcje, kiedy jakiś małolat na swoim blogu zamieścił moje zdjęcie? Jedyna to tylko taka, że mu się spodobało.
Procesy, Sądy itp. Działalność niekomercyjna. Nie osiągnę z tego żadnej korzyści.
Takimi sprawami nawet Policja się nie zajmie. Poleci powództwo cywilne.
Mała szkodliwość. Sąd sprawę umorzy.
Natomiast jeżeli chodzi o osoby na zdjęciach. No cóż. Wystawiając się na linie ognia należy liczyć się z pociskiem w tyłek.
Oczywiście daleki jestem od popierania tego zjawiska. Tylko coś robić, to raczej powinno to mieć sens.
I jeszcze inna sprawa. Co innego jest kradzież i przywłaszczenie sobie wszelkich praw a co innego zalinkowanie (tak to się chyba nazywa) zdjęcia na jakieś tam stronie. Pokazać zdjęcie jakieś tam, każdy może.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
=============
W przypadku, gdy fotografowałbym pejzaże, pewnie nie zawracałbym sobie głowy, ale jeżeli fotografuję obce osoby, które mają do mnie zaufanie nie mogę pozwolić na to, by zdjęcia bezkarnie krążyły w sieci. Znak wodny daje mi jakąś tam pewność, że ktoś nie będzie brał zdjęcia, aby sobie np. na bloga wrzucić, właśnie przez owo oszpecenie.
Uważasz że zdjęcia pejzaży mogą być mniej wartościowe?
Czy ktoś, kto poświecił dwa dni, może tydzień w skrajnych warunkach, być może nawet narażając życie. Dotarł do miejsc gdzie inny nawet nie pomyślał o tym, zdjęcia dla niego mogę mieć mniejszą wartość od sfotografowania koleżanki na ulicach miasta?
Nie umniejszam tutaj wartości koleżanki. Zdjęcie jest zdjęciem. Każde zdjęcie. To jest praca. Wartość intelektualna.
Wiem, wiem. Jest jeszcze prawo do wizerunku, do godności osobistej itp. Ale to całkiem inny temat.
Uważasz że zdjęcia pejzaży mogą być mniej wartościowe?
Czy ktoś, kto poświecił dwa dni, może tydzień w skrajnych warunkach, być może nawet narażając życie. Dotarł do miejsc gdzie inny nawet nie pomyślał o tym, zdjęcia dla niego mogę mieć mniejszą wartość od sfotografowania koleżanki na ulicach miasta?
Nie umniejszam tutaj wartości koleżanki. Zdjęcie jest zdjęciem. Każde zdjęcie. To jest praca. Wartość intelektualna.
Wiem, wiem. Jest jeszcze prawo do wizerunku, do godności osobistej itp. Ale to całkiem inny temat.
Tej no... czytnij uważnie co napisałem ;)
Pisałeś: 'tylko po co te zabiegi', no to odpisałem, że chodzi mi nie tyle o samo zdjęcie co o osoby na nich widoczne. Dodam do tego, że fotorgafuję dzieci. Temat szczególnie delikatny. Ktoś oddając dziecko pod obiektyw aparatu obdarza mnie szczególnym zaufaniem... nie ma to dla mnie związku z jakością samego zdjęcia i włożonym w nią wysiłkiem, czy jej wartością.
I jeszcze inna sprawa. Co innego jest kradzież i przywłaszczenie sobie wszelkich praw a co innego zalinkowanie (tak to się chyba nazywa) zdjęcia na jakieś tam stronie. Pokazać zdjęcie jakieś tam, każdy może.
Niezupełnie. Możesz jedynie podać odnośnik (czyli link) do czyjegoś zdjecia, który przekieruje użytkownika z Twojej strony (lub np. forum, bloga) na serwer, na którym jest umieszczone to zdjęcie. Nie możesz go sobie bezkarnie osadzić jako obraz (nawet, jeśli ma zakodowany odnośnik w sobie).
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Rzeczy bezwartościowych się nie kradnie.
No ale wartościowość to pojęcie względne :)
Robię rzeczy, które mają sens. Jaką mogę osiągnąć satysfakcje, kiedy jakiś małolat na swoim blogu zamieścił moje zdjęcie? Jedyna to tylko taka, że mu się spodobało.
No więc właśnie mogę mieć satysfakcję :) Umieszczając znak wodny - jak się ktoś na nim dopatrzy, to zauważy, że to adres strony www. Wlezie może z ciekawosci i trafi na moją galerię :) A więc mam satysfakcję, bo w ten sposób złodziejaszek propaguje moją stronkę w sieci :)
A że przy okazji prowadzę sobie działalność zarobkową poprzez net, to niektóre zdjecia prowadzą do mojej innej stronki i przysparzają mi klientów, a co za tym idzie - pieniążków :) No i też mam satysfakcję!
Oho temat sie grzeje.
Co do dzieci-tez je fotografuje i znajomym i nieznajomym.Droga prosta z aparatu na kompa z kompa do labu z labu do domu i oddac do wlasciciela.Nigdy nie wpadlem na pomysl,zeby takie fotki umieszczac na forach,zeby mnie oceniali.
Co do linkow kierujacych-temat rzeka.A slyszeliscie o fotkach samych w sobie co linkami juz sa.Link w formie fotki,czy to kradziez czy jeszcze nie?
A co bedzie jak moja fotke zamiesci jakis Kokojambo z Gornego Mozambiku na ichnym forum,po jakiemu dochodzic i czy dochodzic,ze to ja a nie on naciskal migawke.
Lucca:
Co do umieszczania portretów czy też innych scenek rodzajowych - to jest to nagminne naruszanie praw przypadkowych "modeli"...
W prawie autorskim dot. Internetu jest ujęte, co to link; a co to obraz. Fachowców na forum kilku jest w tej dziedzinie - powinni poprzeć to konkretnym casusem.
No toż właśnie dlatego doszłam do wniosku, że skoro w Mozambiku jakiś Bambo zamieści na swoim blogu moją fotkę - niech mam z tego korzyść tą, że mam swój znaczek z adresikiem strony :) Oczywiste, że nie będę ciężkiego kalibru wytaczać. Ale taki znaczek to dla mnie jakieś zadośćuczynienie jest.
A może wystarczy w naszej galerii opatrzyć ją tekstami o licencji na jakiej są umieszczane tu prace? (CC lub inna). Wtedy, w przypadku kogoś, kto zarabia na naszym zdjęciu, ma się podstawy do wytoczenia ciężkich armat (oryginał zdjęcia (do podważenia) oraz miejsce pierwodruku z odpowiednimi tekstami licencyjnymi). Bo na kogoś kto nie zarabia, a tylko sobie fotkę umieścił, to szkoda zachodu - wystarczy napomnieć mając za sobą paragrafy licencyjne.
FotoAmator
30.04.08, 06:55
„Plumek”, dopiero teraz zauważyłem, że jesteś kobietą. Co tym bardziej mnie cieszy:-)
Z szacunkiem należnym kobietom powiem Ci tak:
Sprawy odnośnie publikacji zdjęć (swoich, czyjeś), miałem okazje sprawdzić na sobie. Dlatego w niektórych sprawach mogę być ekspertem. Nie chodzi mi o podanie linka, bo to jest oczywiste, że nikt mi nie zabroni. Chodzi o…. nie wiem jak to się nazywa, o zalinkowanie.
Podam przykład. Na forum publicznym chciałem pokazać kolegom i koleżankom jakieś zdjęcie, które mi się bardzo podoba. Zdjęcie to jest ogólnie dostępne w sieci. Chciałem pokazać jako wzór do naśladowania. Umieszczając przy tym informacje, że zdjęcia należy do tego lub tego, lub brak tej informacji, bo jest mi nieznana. Rozpatruj to czysto teoretycznie, nawet jak masz inne zdanie. Bo wcale nie chodzi mi o wzburzenie emocji..
Ja np. pokazuję Twoje zdjęcie, bo mi się podoba. Nie skopiowałem, nie umieściłem na swoim serwerze, nie modyfikuje, nie podaje jako moje.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://photogallery.pl/obrazy/123009igrane_panorama_male.jpg)
W ten sam sposób mogę pokazać inne, które mi się nie podoba, które jest naprawdę niegodne naśladowania. Opatrując jakąś tam krytyką.
Teraz z tym, nazwijmy go umownie „znakiem wodnym”.
Zależy do czego zdjęcie ma służyć. Jeżeli jest to tapeta na komórkę lub na monitor i jest płatne jakimś tam SMS-em, to zamieszczenie na zdjęciu (na samym środku) jakiegoś znaku, ma sens. Również ma sens, jeżeli zdjęcia są na inną sprzedaż.
Natomiast, jeżeli strona jest domowo-hobbystyczna, to mam wrażenie (tak myślę), że autor chce się pochwalić swoją twórczością. Chce by inni zobaczyli. Zepsucie zdjęcia jakimś wpisem na środku całkowicie psuje zdjęcie. Z doświadczenia wiem, że tego rodzaju zdjęcia nie zachęcają do dalszego oglądania. Podpis i inne informacje pod zdjęciem w zupełności wystarcza.
Zobacz na stronę foto-strykowski http://www.strykowski.net/
Człowiek o olbrzymim doświadczeniu, zdjęcia publikowane niemal wszędzie (wystawy, laureat konkursów). Zajmuje się tym jako środek zarobkowy. Nie psuje zdjęć niepotrzebnymi wpisami, zezwala na kopiowanie i zamieszczanie u siebie na stronach.
Czysty marketing połączony z dużym artyzmem.
I tutaj właśnie miałem na myśli, że, by coś robić, to nich to ma jakiś sens.
Pozdrawiam.
Teraz z tym, nazwijmy go umownie „znakiem wodnym”.
Zależy do czego zdjęcie ma służyć. Jeżeli jest to tapeta na komórkę lub na monitor i jest płatne jakimś tam SMS-em, to zamieszczenie na zdjęciu (na samym środku) jakiegoś znaku, ma sens. Również ma sens, jeżeli zdjęcia są na inną sprzedaż.
Natomiast, jeżeli strona jest domowo-hobbystyczna, to mam wrażenie (tak myślę), że autor chce się pochwalić swoją twórczością. Chce by inni zobaczyli. Zepsucie zdjęcia jakimś wpisem na środku całkowicie psuje zdjęcie. Z doświadczenia wiem, że tego rodzaju zdjęcia nie zachęcają do dalszego oglądania. Podpis i inne informacje pod zdjęciem w zupełności wystarcza.
Zobacz na stronę foto-strykowski http://www.strykowski.net/
Człowiek o olbrzymim doświadczeniu, zdjęcia publikowane niemal wszędzie (wystawy, laureat konkursów). Zajmuje się tym jako środek zarobkowy. Nie psuje zdjęć niepotrzebnymi wpisami, zezwala na kopiowanie i zamieszczanie u siebie na stronach.
Czysty marketing połączony z dużym artyzmem.
I tutaj właśnie miałem na myśli, że, by coś robić, to nich to ma jakiś sens.
Pozdrawiam.
Nic dodać, nic ująć ;)
Ja np. pokazuję Twoje zdjęcie, bo mi się podoba. Nie skopiowałem, nie umieściłem na swoim serwerze, nie modyfikuje, nie podaje jako moje.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://photogallery.pl/obrazy/123009igrane_panorama_male.jpg)
W ten sam sposób mogę pokazać inne, które mi się nie podoba, które jest naprawdę niegodne naśladowania. Opatrując jakąś tam krytyką.
I robiąc to nie dość, ze łamiesz prawa autorskie, to jeszcze kradniesz transfer... ;)
kradzież w każdej postaci jest naganna i tutaj nie ma co się zwodzić bo pomimo tego dochodzi do niej dość często. Przedmiotem kradzieży bywa muzyka, film, zdjęcie, literatura, prace naukowe z kategorii intelektualne i na tych chcę się skupić. Każdy autor ma niezbywalne prawo do swojej poblikacji jak i pobierania za należnego mu wynagrodzenia w ramach umowy z wydawnictwem, agencją lub portalem. Przystępując do naszego forum wyraziłem zgodę na poblikowanie zdjęć których jestem autorem i poddanie ich opinii szerszemu gronu. Ma to służyć doskonaleniu się w moim hobby gdyż jakakolwiek krytyka podnosi poprzeczkę. Pamiętam jak jeden z uczestników zamieścił zdjęcie którego nie był autorem i zebrał świetne oceny a okazało się, że zdjęcie jest kradzione a autorem ktoś inny. Administrator usunął delikwenta z forum a do właściwego autora wysłał przeprosiny. Tak więc przy właściwym administrowaniu zło zostało napiętnowane i wydaje mi się, że w większości podobnych przypadków powinno obowiązywać podobne postępowanie a skutki i roszczenia finansowe i tak musi rozpatrywać sąd. Jestem przekonany, że każdy autor posiada orginał pliku i w razie roszczeń będzie to koronny dowód praw własności. Inna sprawa, czy roszczenia za zamieszczenie ich w czyimś blogu czy czymś podobnym w celu poprawienia jakości bądź ilustracji miejsca będą zasadne lub mają sens w dobie globalnej sieci. Reasumując, lubię napawać oczy obrazem zawartym w kadrze a nie napisem w centrum zdjęcia nawet mało rzucającym się w oczy lecz wpływającym na jego odbiór.
FotoAmator
30.04.08, 08:06
I robiąc to nie dość, ze łamiesz prawa autorskie, to jeszcze kradniesz transfer... ;)
W którym miejscu złamałem prawo autorskie?
Transfer(? hmmm). Wchodząc do sklepu w celu oglądnięcia towaru, kradniesz elektryczność którą jest oświetlony towar, byś go mógł zobaczyć.
Nic nie kupujesz a tylko oglądasz. :-)
Temat godny i ciekawy. Ale pogadam i podyskutuje w poniedziałek. Weekend się zaczyna. Wyjeżdżam. Jeżeli chodzi o mnie proponuje zakopanie topora na 5 dni :-)
W którym miejscu złamałem prawo autorskie?
Transfer(? hmmm). Wchodząc do sklepu w celu oglądnięcia towaru, kradniesz elektryczność którą jest oświetlony towar, byś go mógł zobaczyć.
Nic nie kupujesz a tylko oglądasz. :-)
Temat godny i ciekawy. Ale pogadam i podyskutuje w poniedziałek. Weekend się zaczyna. Wyjeżdżam. Jeżeli chodzi o mnie proponuje zakopanie topora na 5 dni :-)
Oczywiście... Ja jako autor wystawiam zdjęcie na swojej stronie i chcę, zeby na tej stronie ono się znajdowało, a nie na jakimś forum o podróżach naprzykład. (rozpowszechniasz niezgodnie z zyczeniem autora)
Transfer - tak kradniesz mi go. Za transfer sie (co do zasady) płaci... i o ile zdjęcie to jest oglądane na stronie na której ja chcę (bo zależy mi na odwiedzinach czy cokolwiek), to nie ma problemu, ale jak linkujesz to zdjecie gdzieś indziej, to ja tracę transfer pomimo, że zdjecie nie jest oglądane na mojej stronie - w skrajnych przypadkach (choć przy niektórych hostingach to wcale skrajne przypadki nie są.) doprowadi to do zablokowania na dany miesiac mojej strony i moja wizytówka w sieci będzie niedostępna, albo będe zmuszony dokupić trochę gb ...
...w skrajnych przypadkach (choć przy niektórych hostingach to wcale skrajne przypadki nie są.) doprowadi to do zablokowania na dany miesiac mojej strony i moja wizytówka w sieci będzie niedostępna, albo będe zmuszony dokupić trochę gb ...
To prawda, osobiście sie z tym spotkałem, linkując bezpośrednio (czyli wyświetlając na innym forum) fotkę ze strony autora.
Wtedy nawet o tym nie widziałem :oops: dziś juz tego nie robię.
A co jest gorsze, fizyczne skopiowanie fotki ze strony autora i umieszczenie na serwerze jakiegoś forum/strony, czy linkowanie? Ta druga forma wydaje mi się bardziej moralna, pomijając 'kradzież transferu'. Psie czas są, to i za transfery trzeba płacić, za ilość danych, itp., w sumie - firmy muszą jakoś zarabiać.
Ale autor prac powinien się zastanowić, w jaki sposób przyciągnąć publikę do siebie (o ile mu na tym zależy). Uganianie się za małolatami z jakichś forum na pewno nie przysporzy mu chluby - lepiej popracować nad marką tak, aby zdjęcia były rozpoznawalne.
Niedługo dojdziemy do absurdów, że zdjęcie na stronie będzie się znajdowało pod kilkunastoma linijkami tekstu licencyjnego, cała strona będzie napuchnięta do niebotycznych rozmiarów w KB, przez skrypty zabezpieczające przed pobraniem. A wyświetlenie zdjęcia będzie się aktywowało przez zamówienie usługi przez SMS'a.
Jak ktoś umieszcza zdjęcie w galerii, to czy goni potem pismaków, którzy umieszczają w gazetach zdjęcia z imprezy, zdjęcia zdjęć, itp?
Reasumując - póki ktoś perfidnie nie zarabia na waszej pracy, nie ma co przesadzać. Bo i tak internet w wielu dziedzinach staje się powoli bezużyteczny, albo ciężko używalny, właśnie przez zawiłości prawnicze i swobodną interpretację.
Oczywiście... Ja jako autor wystawiam zdjęcie na swojej stronie i chcę, zeby na tej stronie ono się znajdowało, a nie na jakimś forum o podróżach naprzykład. (rozpowszechniasz niezgodnie z zyczeniem autora)
Transfer - tak kradniesz mi go. Za transfer sie (co do zasady) płaci... i o ile zdjęcie to jest oglądane na stronie na której ja chcę (bo zależy mi na odwiedzinach czy cokolwiek), to nie ma problemu, ale jak linkujesz to zdjecie gdzieś indziej, to ja tracę [...]
Trochę masz racji i trochę jej nie masz.
Umieszczasz obrazek na serwerze (a nie na stronie). Z serwera pobierane są (albo nie są np. przypadku reklam) obrazki przez klientów (bo tak chcą lub nie chcą).
Wykonanie polecenia GET protokołu HTTP nazywanie kradzieżą to trochę na wyrost. Można to porównać do dziewczyny z plaży, która ma pretensję o to, że faceci się na nią gapią.
Jak nie chcesz aby linkowali za pomocą <IMG> czy <A>to trzeba się zabezpieczyć:
1. jakiś skrypt proxy (np. w php), który dzieki sesjom nie pozwalałby na pobieranie obrazków bez pobrania twojej strony/skryptu.
2. obrazki bezpośrednio w pliku html (nie wszystkie przeglądarki to obsługują)
Oczywiście nie zabezpieczy to przed skopiowaniem na inny serwer (czyli juz jawnym piractwem)
black_bird
30.04.08, 17:19
Mam inne pytanie, choc dotyczy znakowania wlasnie. Pytanie do praktyków, przelewajacych swoje zdjecia na papier. Jak znakujecie? Kiedys fotografie byly znakowane zwyklą pieczęcią zakladu fotograficzniego na odwrocie, stosowano tez tłoczenie na papierze swojego znaku czy też herbu (vide znak wodny ;)
W dobie fotografii cyfrowej sprawa zdawałoby sie jest prostsza. Zrobic znak wodny swojej firmy i umieszczac go w plikach, po wywołaniu zdjęć bedzie widoczny na odbitkach.
Pytanie, czy klienta można zadowalać takim "prezentem" bez pytania?
Z drugiej zaś strony, ktoś kto dba o swoją markę i daje klientom dobre foty chciałby też zrobić sobie mini reklamę - chyba to nic złego?
Pytanie - jakie znacie przykłady subtelnego acz czytelnego znakowania?
Z góry dzieki za sugestie.
Mam inne pytanie, choc dotyczy znakowania wlasnie. Pytanie do praktyków, przelewajacych swoje zdjecia na papier. Jak znakujecie? Kiedys fotografie byly znakowane zwyklą pieczęcią zakladu fotograficzniego na odwrocie, stosowano tez tłoczenie na papierze swojego znaku czy też herbu (vide znak wodny ;)
W dobie fotografii cyfrowej sprawa zdawałoby sie jest prostsza. Zrobic znak wodny swojej firmy i umieszczac go w plikach, po wywołaniu zdjęć bedzie widoczny na odbitkach.
Pytanie, czy klienta można zadowalać takim "prezentem" bez pytania?
Z drugiej zaś strony, ktoś kto dba o swoją markę i daje klientom dobre foty chciałby też zrobić sobie mini reklamę - chyba to nic złego?
Pytanie - jakie znacie przykłady subtelnego acz czytelnego znakowania?
Z góry dzieki za sugestie.
hint: Z tyłu zdjęcia automat drukuje nazwę pliku... ;)
Mam inne pytanie, choc dotyczy znakowania wlasnie.
Robie kolaz gratis z najlepszych ujec z serii.W rogu umieszczam moja wizytowke.
Jeśli chodzi o znaki wodne to oni nie maja wątpliwości:
http://audiovis.nac.gov.pl/
PS. Teraz już wiem skąd się wziął Pałac Kultury :-)
http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/36019
Podepnę się pod ten wątek. Czy ktoś mi może wyjaśnić pojęcie GODŁA?
"zdjęcia mają być opatrzone godłem autora" - czyli tak naprawdę czym???
Podepnę się pod ten wątek. Czy ktoś mi może wyjaśnić pojęcie GODŁA?
"zdjęcia mają być opatrzone godłem autora" - czyli tak naprawdę czym???
Znaczy to jest taki pseudonim.
Żeby nie wiązać nazwiska ze zdjęciem. Podajesz "godło" na odwrocie foty. A do koperty, na której wypisujesz na wierzchu to "godło", wkładasz kartkę ze swoimi prawdziwymi danymi :)
Jakoms logo...
ale bez imienia nazwiska.
Żeby jurorzy nie wiedzieli czyją pracę oceniają.
Podepnę się pod ten wątek. Czy ktoś mi może wyjaśnić pojęcie GODŁA?
"zdjęcia mają być opatrzone godłem autora" - czyli tak naprawdę czym???
Robisz sobie wlasne logo(godlo) w szopie i wstawiasz w foty.
Tesciu moj ma zmoknietego koguta i dwie siekiry na krzyz nad nim:lol:
Podepnę się pod ten wątek. Czy ktoś mi może wyjaśnić pojęcie GODŁA?
"zdjęcia mają być opatrzone godłem autora" - czyli tak naprawdę czym???
To jest to samo co "Nick", "Ksywa"
Tylko to: nick, ksywa to trochę szpanersko, a "Godło" to tak elegancko :-)
Podobnie jak "małpa" w adresie mailowym.
Zauważ że redakcja "Radia Maryja" używa słowa "ata", bo małpa, to bardzo nieprzyzwoicie :-) :)
dziękuję serdecznie :wink: nie żebym coś produkowała na jakiś konkurs, ale mnie to zawsze intrygowało :grin:
Oczywiście... Ja jako autor wystawiam zdjęcie na swojej stronie i chcę, zeby na tej stronie ono się znajdowało, a nie na jakimś forum o podróżach naprzykład. (rozpowszechniasz niezgodnie z zyczeniem autora)
Transfer - tak kradniesz mi go. Za transfer sie (co do zasady) płaci... i o ile zdjęcie to jest oglądane na stronie na której ja chcę (bo zależy mi na odwiedzinach czy cokolwiek), to nie ma problemu, ale jak linkujesz to zdjecie gdzieś indziej, to ja tracę transfer pomimo, że zdjecie nie jest oglądane na mojej stronie - w skrajnych przypadkach (choć przy niektórych hostingach to wcale skrajne przypadki nie są.) doprowadi to do zablokowania na dany miesiac mojej strony i moja wizytówka w sieci będzie niedostępna, albo będe zmuszony dokupić trochę gb ...
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Ja mam takie:
Kradzież transferu. Byłbym ostrożny nazywając to kradzieżą. Najwyżej może być to nieładnie.
Wszystko odbywa się na publicznych stronach ogólnie dostępnych. Strona i zawarte materiały to czasopismo, które przekazujesz czytelnikowi. Nie ważne czy płatnie czy nieodpłatnie.
Nadmierne użycie papieru toaletowego w publicznej toalecie, cukru przy barze lub serwetek przy stole w restauracji nie jest kradzieżą. Jest nieładnie
Publikowanie niezgodnie z Twoim przeznaczeniem. Nie mówię o publikowaniu tylko pokazywaniu. Wydawca czasopisma nie ma wpływu, że jego czasopismo posłuży do zapakowania wędzonej ryby. Internet już taki jest. Swoje prace przekazujesz innym a nikt im nie zabroni ich gromadzenia i pokazywania. Poszło w internet za Twoją zgodą, to znaczy że przekazałeś publice. Czasopisma też się gromadzi.
Mnie osobiście nawet by sprawiło satysfakcje, że zainteresowałem kogoś swoimi pracami. A jak je gdzieś opublikuje? Jak nie zabierze praw autorskich, nie podpisze się że jego, zaznaczy że moje. To chwała mu. Nie wstydzę się swoich prac. A jak zacznie zarabiać,… to mam zasadę. Chcesz zarobić, daj zarobić drugiemu. Owszem, na swojej stronie mam blokadę prawego klawisza myszy, ale jest to raczej dla zabawy. O czym napis mówi :-)
Znakowanie zdjęć. Dla mnie jest to niezrozumiałe. To tak jakby autor chciał pokazać swoją twórczość a jednocześnie broń Boże by ktoś więcej zobaczył. To jest takie świadome zepsucie zdjęcia, walnięciem na środku jakiegoś napisu lub pieczątki. Czasami nawet celowo obniżają jakość. Mnie osobiście zależałoby, by zdjęcie było najwyższej jakości, bez skaz.
A z doświadczenia wiem, że tego typu zabiegi robią fotografowie bardzo mało znaczący. Artyści o wyrobionej renomie tych zabiegów nie stosują (wyjątki zawsze są). Pomijam oczywiście podpis pod zdjęciem.
Nigdy nie wpadło by mi do głowy publikować czyjeś zdjęć za które wziąłem pieniądze lub nie, bo robiłem w prezencie. A zwłaszcza dzieci. A jeżeli już to za zgodą zainteresowanego i uprzedzając go o ewentualnych konsekwencjach.
Przepraszam za skojarzenia, jeżeli kogoś urazę. Ale takie skojarzenia mam.
Takie znakowanie to przypomina mi pseudo-graficiarzy, którzy znakują swój teren, zapominając, że psy były tutaj wcześniej.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/graf01.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/graf02.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/graf03.jpg)
Wydawca czasopisma nie ma wpływu, że jego czasopismo posłuży do zapakowania wędzonej ryby. Internet już taki jest. Swoje prace przekazujesz innym a nikt im nie zabroni ich gromadzenia i pokazywania. Poszło w internet za Twoją zgodą, to znaczy że przekazałeś publice. Czasopisma też się gromadzi.
Fragmencik tylko pozwolilem sobie zacytować bo ja myślałem podobnie.
Piszę "myślałem" bo okazuje się, że w dobie mediów cyfrowych nie jest to oczywiste, co zrobisz z nabytym "utworem" (jaki by nie był, e-książka, mp3 czy fotka).
Świat zaczyna robić się całkiem porąbany jak na mój, dość swobodny i niedzisiejszy gust. Teraz tzw. "wydawcy" zmierzają do tego, żeby to ONI decydowali, co wolno Ci zrobić z legalnie zakupionym towarem.
Być może niezabawem będziesz mógł wyswietlić sobie film tylko określoną ilosć razy i na sprzęcie, do którego będzie jednostkowy "klucz", tak samo z muzyką, e-booka nie pożyczysz bo również coś tam ograniczą itd, itp...
Dla mnie to nigdy nie będzie normalne ale ja starej daty jestem...
Trochę to tu OT więc sorki, tak mi sie skojarzyło.
FotoAmator
17.05.08, 10:46
Piszę "myślałem" bo okazuje się, że w dobie mediów cyfrowych nie jest to oczywiste, co zrobisz z nabytym "utworem" (jaki by nie był, e-książka, mp3 czy fotka).
Świat zaczyna robić się całkiem porąbany jak na mój, dość swobodny i niedzisiejszy gust. Teraz tzw. "wydawcy" zmierzają do tego, żeby to ONI decydowali, co wolno Ci zrobić z legalnie zakupionym towarem.
Być może niezabawem będziesz mógł wyswietlić sobie film tylko określoną ilosć razy i na sprzęcie, do którego będzie jednostkowy "klucz", tak samo z muzyką, e-booka nie pożyczysz bo również coś tam ograniczą itd, itp...
Dla mnie to nigdy nie będzie normalne ale ja starej daty jestem...
Trochę to tu OT więc sorki, tak mi sie skojarzyło.
Autor każdego działa ma święte prawo do decydowanie, w jaki sposób ma być ono (dzieło) wykorzystane.
Jeżeli zezwoli na wykorzystanie (oglądniecie) tylko dwa razy, to oglądniecie trzeci raz jest już wykroczenie.
I nie ma tutaj nic do znaczenia wszelkie zabezpieczenie. Kraty w oknach i zamki w drzwiach są dla złodzieja, dla osoby normalnej wystarczy informacja „Miejsce prywatne. Proszę nie wchodzić”.
Autor przekazuje dzieło publicznie, na stronach ogólnie dostępnych to znaczy, że przekazuje wszystkim czytelnikom.
Jak określi/poinformuje że w tą gazetę ryby pakować nie wolno. To jego sprawa i jego prawo. Zapakowanie ryby będzie wykroczeniem.
Tutaj rozmawiamy o sensie i celowości używania tego znaku wodnego na fotografiach. Tej pieczątki na środku zdjęcia, która całkowicie psuje jego estetykę. Jeżeli autor chce tak postępować, to jego sprawa. Zabronić mu nie można i nie mam nawet ochoty robić.
Nie rozumiem tylko postępowania. Z jednej strony chce pokazać swoją twórczość a z drugiej robi wszystko by broń Boże ktoś za dużo nie zobaczył.
Mówię to ze swojego punktu widzenia. Mnie zależy by zobaczyło jak najwięcej ludzi. Staram się by było bez skaz, najwyższej jakości.
To podobnie jak malarz. Namalował obraz a następnie postanowił pociąć go nożem, by nikt nie ukradł.
Nikt nie ukradnie, ale oglądać też nie za bardzo będzie komu.
:-)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
=====================
Przy okazji chciałem podziękować userowi Plumek za naprawę (moim zdaniem) wartościowy wątek. Nie ma tu znaczenia, że mamy całkowicie odmienne zdanie na poruszone sprawy.
Cała rozmowa w dużym stopniu przewartościowała moje myślenie na ten temat.
Na temat prawa autorskiego. Prawo jest dobre i powinno być, tylko autorzy czasami nadinterpretują jego znaczenie i to ze szkodą dla siebie.
ufff, generalnie zgadzam sie prawie ze wszystkim co zostalo napisane i wyrazone, oprocz... jednego....
Jak określi/poinformuje że w tą gazetę ryby pakować nie wolno. To jego sprawa i jego prawo. Zapakowanie ryby będzie wykroczeniem.
juz widze te kolejki podsadnych przed jakze sprawnymi polskimi sadami w celu odbycia rozpraw i odbycia zasluzonych kar za "uzycie niezgodne z przeznaczeniem... :)
czy zawiniecie ryby w, jakze niezwykle, dzielo hieronima boscha "leczenie glupoty" to wykroczenie? hmm, raczej zwykla glupota :wink:
zgodze sie tez, ze autorzy prawa czesto nadinterpretuja jego wartosci, ale dotyczy to rowniez zwyklych smiertelnikow :wink:
FotoAmator
18.05.08, 19:20
ufff, generalnie zgadzam sie prawie ze wszystkim co zostalo napisane i wyrazone, oprocz... jednego....
juz widze te kolejki podsadnych przed jakze sprawnymi polskimi sadami w celu odbycia rozpraw i odbycia zasluzonych kar za "uzycie niezgodne z przeznaczeniem... :)
czy zawiniecie ryby w, jakze niezwykle, dzielo hieronima boscha "leczenie glupoty" to wykroczenie? hmm, raczej zwykla glupota :wink:
zgodze sie tez, ze autorzy prawa czesto nadinterpretuja jego wartosci, ale dotyczy to rowniez zwyklych smiertelnikow :wink:
Mylisz kolego pewne sprawy.
Wykroczenie/przestępstwo a skutki odpowiedzialności.
Jeżeli wystrugam sobie z kawałka kijka patyczek do dłubania w uchu, to znaczy że jest mój i tylko ja decyduje co z nim ktoś inny może zrobić.
Jak zostawię na moim parapecie z napisem „Ruszać nie wolno, bo to jest moje”, to poruszanie będzie wykroczeniem. Jest jednak oczywiste, że z tego powodu nikt rozprawy Sądowej robił nie będzie. Tylko to nie zmienia faktu że wykroczeniem jest.
Twoje rozumowanie przypomina śmieszną zasadę – Nikt nie widzi to kraść można.
Po co płacić za bilet w autobusie, skoro autobus i tak jedzie?
Słowo - „Niezgodne z przeznaczeniem”, należy do twórcy dzieła.
Autor, właściciel prawny ma prawo decydować co ktoś może a czego nie może ze swoją własnością/dziełem zrobić.
Może w przypadku utworów na mediach cyfrowych to ma jakiś sens.
Ale gdy kupię książkę/gazetę/obraz/plakat itp, zrobię z nim to, co uznam za stosowne.
Zresztą kupując płytę CD/DVD czy inne HD DVD czy Blu Ray też płacę za fizyczny przedmiot i to, co z nim zrobię w domowym zaciszu to wyłącznie moja sprawa.
FotoAmator
18.05.08, 20:13
Może w przypadku utworów na mediach cyfrowych to ma jakiś sens.
Ale gdy kupię książkę/gazetę/obraz/plakat itp, zrobię z nim to, co uznam za stosowne.
Zresztą kupując płytę CD/DVD czy inne HD DVD czy Blu Ray też płacę za fizyczny przedmiot i to, co z nim zrobię w domowym zaciszu to wyłącznie moja sprawa.
Masz całkowitą racje. Tylko to dotyczy wszystkiego, nie tylko zapisów cyfrowych.
Kupisz jest Twoje, dostaniesz jest Twoje. Każdą rzecz jaką kupisz/dostaniesz jest Twoją własnością.
Ale to autor/producent decyduje czy Ci sprzedać. A w ramach tej sprzedaży/obdarowania, może/ma prawo decydować, co z tym zrobisz.
Nie chce dzielić włosa na czworo, chcę byś mnie dobrze zrozumiał.
Kupisz płytę CD lub książkę to masz prawo ją zniszczyć, spalić lub komuś odsprzedać. Bo producent/twórca tego nie zabronił. Nie wolno Ci powielać i nadal sprzedawać. Bo producent zabronił.
Kupisz całą wytwórnie ze wszystkimi prawami, to możesz kopiować, powielać lub wytwórnie wysadzić w powietrze.
Praktykowane są czasami pewne promocje. Jakiś towar kosztuje tyle i tyle, ale producent daje Ci go za darmo, pod warunkiem, że…. i tu może wymienić kilka warunków.
Np, samochód, ale będziesz woził jego reklamę i nie wolno wozić Ci kobiet:-).
Zapłacisz pełną cenę, to możesz sobie go nawet rozwalić :-)
Pełna cena to nie zawsze pełna cena tego towaru. Czasami jest to dzierżawa.
Takie np. płyty CD. Płyta jako nośnik być może należy do Ciebie. Ale to co na niej jest, to tylko dzierżawisz. Z każda inną rzeczą może być to samo.
Cały czas dążę do tego, że autor/producent ma prawo decydować o swoim dziele i tylko On.
A każde inne traktowanie jest wykroczeniem. Oczywiste jest, że żaden producent nie daje głupich warunków. Bo i po co?
Dlatego dziwne wydaje mi się to, o czym tu mówimy. Świadome niszczenie swojej pracy.
Autor ma prawo. Tylko po co to robi?
Cały czas dążę do tego, że autor/producent ma prawo decydować o swoim dziele i tylko On.
A każde inne traktowanie jest wykroczeniem.
Ja to rozumiem, jak najbardziej. Tyle, że się z tym nie zgadzam :)
Oczywiście, jestem świadomy, że moge ponieść konsekwencje swojego stanowiska, jeśli zrobię coś, czego mi zabrania prawo.
Jednak i tak z tym, co kupię, za co zapłącę, zrobię to, na co będę miał ochotę. Oczywiście, jeśli ewentualne konsekwencje nie będą tak wysokie, żeby to mi się nie opłaciło.
Po prostu nie mam moralnych oporów bo wychowalem się w czasach, gdy przedmiot za który zapłacono uważany byl za wlasność kupującego.
Wiem, świat się zmienia jednak kierunek, w jakim idą te zmiany wcale mi się nie podoba.
Zresztą kupując płytę CD/DVD czy inne HD DVD czy Blu Ray też płacę za fizyczny przedmiot i to, co z nim zrobię w domowym zaciszu to wyłącznie moja sprawa.
Być może już niedługo. Zabezpieczenia DRM, niedługo jednorazowe płyty CD/DVD, i innego typu udziwniacze, rozdrabniające na wiele części zwykły stosunek sprzedawca-kupujący.
A wszystko się wzięło właśnie z wymyślania jak to jest z tymi dziełami, co to są dzieła, na ile ktoś się chce z innymi nimi podzielić, ile powinien na tym zarobić, itp.
Ludzie. Gdyby od zarania dziejów ludzkość miała takie podejście do tematu, to dziś jeden człowiek jeździł by wozem zaopatrzonym w okrągłe koła, a reszta pewnie dalej na drzewach by skakała.
Najśmieszniejsze jest to, że najwięcej maja do powiedzenia prawnicy i to oni tony przepisów spisują, wymyślają. A zwykli twórcy nie zatruci tym prawnicznym jadem, często wyznają zasadę - 'posłuchaj, podoba się? Kup płytę. Albo nie kupuj jak nie chcesz'.
Ludzie. Gdyby od zarania dziejów ludzkość miała takie podejście do tematu, to dziś jeden człowiek jeździł by wozem zaopatrzonym w okrągłe koła, a reszta pewnie dalej na drzewach by skakała.
Zdaje się, że trafiłeś w sedno :)
Dzisiejsze rozumienie praw autorskich i patentowych to jeden wielki szwindel i dojenie frajerów.
W życiu nie kupię "utworu" mp3 czy wideo, na który mam "licencję" na n-tą ilość odtworzenia a potem to już trzeba płacić od nowa.
Najwyżej nie będę słuchał.
Dopóki można kupić nośniki to jeszcze da się zyć a potem?
A najwiecej krzycza nie tworcy(moim zdaniem oni sa wlascicielami) tylko firmy co na tym zarabiaja,
Wezmy prosty przyklad.Kupilem telewizor,w domu postawilem,obejrzalem i doszedlem do wniosku,ze mi sie niepodoba.Dzwonie do sklepu i mowie:zabierac grata,dawac inny lub oddac kase.Mam jako klijent do tego prawo,i nikt nie dyskutuje tylko wypelnia wole klijenta.Oczywiscie jest to w ramach okreslonego czasu.
Teraz ide do kina,kupuje bilet(ceny biletu do dzierzawa krzesla na dwie godziny i ogladanie filmu.Po pol godzinie stwierdzam,ze film mnie sie niepodoba.Ide do kasy i..dostaje kopa jak chce pieniadze (moje pieniadze)
Kupuje film na DVD-cena to film(wartosci intelektualne,wartosc i koszta plytki)
Jesli film mnie sie niepodoba to mozliwosci oddania -brak,a byc powinna tak jak w przypadku telewizora,radia,zelazka,czy glupiego obrazka na sciane.
Uwazam,ze tzw. prawa autorskie to tylko wyciaganie pieniedzy od ludzi przez firmy a nie przez autorow produktu.
FotoAmator
18.05.08, 21:11
I tu jesteśmy w domu.
Właśnie o to chodzi. Nie robić czegoś bez sensu.
Nie uważam się za świetnego. Nawet wręcz przeciwnie. Nie mam wyrzutów sumienia, że jechałem autobusem za darmo. Na gapę.
Jedynie tylko mówię, że autor ma święte prawo do decydowania o swoim utworze/produkcie.
Tylko autorzy to nie idioci. Realia też znają. A rozdawanie na prawo i lewo czasami przynosi więcej korzyści niż kurczowe trzymanie się wyimaginowanych prawa autorskich i ich nadinterpretacja.
Jedynie tylko mówię, że autor ma święte prawo do decydowania o swoim utworze/produkcie.
Jedyne święte prawo jakie ma autor/programista/scenarzysta itp to prawo do podpisania/oznakowania itp swego dzieła.
Jedyne święte prawo jakie ma autor/programista/scenarzysta itp to prawo do podpisania/oznakowania itp swego dzieła.
?
Równie świete prawo jest to, ze może decydowac co się z jego utworem stanie.
?
Równie świete prawo jest to, ze może decydowac co się z jego utworem stanie.
Albo zwolnić się z pracy :-)
Autor to nie tylko "wolny strzelec", który pisze książki.
Albo zwolnić się z pracy :-)
Autor to nie tylko "wolny strzelec", który pisze książki.
Wiem, wiem. Tylko,z e to nie jest takie proste... ;)
Mylisz kolego pewne sprawy.
Wykroczenie/przestępstwo a skutki odpowiedzialności.
Jeżeli wystrugam sobie z kawałka kijka patyczek do dłubania w uchu, to znaczy że jest mój i tylko ja decyduje co z nim ktoś inny może zrobić.
Jak zostawię na moim parapecie z napisem „Ruszać nie wolno, bo to jest moje”, to poruszanie będzie wykroczeniem. Jest jednak oczywiste, że z tego powodu nikt rozprawy Sądowej robił nie będzie. Tylko to nie zmienia faktu że wykroczeniem jest.
Twoje rozumowanie przypomina śmieszną zasadę – Nikt nie widzi to kraść można.
Po co płacić za bilet w autobusie, skoro autobus i tak jedzie?
Słowo - „Niezgodne z przeznaczeniem”, należy do twórcy dzieła.
Autor, właściciel prawny ma prawo decydować co ktoś może a czego nie może ze swoją własnością/dziełem zrobić.
moze i moje rozumowanie jest smieszne, ale to ty mylisz dwa pojecia-posiadanie/uzytkowanie przedmiotu i prawo do uzytkowania przedmiotu. jesli nie widzisz tu roznicy, to cala dyskusja nie ma sensu :)
(bo jesli kupie od ciebie ten patyczek, to moge sobie nim grzebac... wszedzie :) -czujesz roznice, czy nie? moge prosciej-kupujesz prawo do przejazdu autobusem ,a nie autobus-nawet przez piec minut nie jestes jego wlascicielem-tak samo z piosenka, programem, filmem, pociagiem, spektaklem teatralnym, samolotem, itp, itd)
pzdr
PS
lucca: to kwestia zwyczajow-w polsce nie mozna oddac, ale gdzie indziej mozna, nawet za bilet ci oddadza kase :)
RadioErewan
19.05.08, 04:03
?
Równie świete prawo jest to, ze może decydowac co się z jego utworem stanie.
Aż dziwne, że to ty takie teksty serwujesz. Prawa do decydowania o dziele po jego opublikowaniu nie przynależą już tylko do autora. Przynajmniej w Polsce.
Pozdrawiam
wątek o "stemplach" na zdjęciu rozwinął się w kierunku praw autorskich - bywa. Jak już o prawach, to może pociągnąć temat: prawa do wizerunku. Szczególnie w street'kach.
Prawa do decydowania o dziele po jego opublikowaniu nie przynależą już tylko do autora. Przynajmniej w Polsce.
Pozdrawiam
I to jest najciekawsze w świetle postępu cywilizacyjnego. Kto dopuścił do użytku i nie widzi potrzeby poprawy prawa, w którym większe prawa do operowania i zarabiania pracą autora ma całe stado pośredników, niż on sam? Owszem, w przypadku np. zdjęć, można sobie zastrzec 'wykorzystanie i publikowanie' pracy, ale dochodzi do takich paranoicznych sytuacji, gdy np. muzyk udostępnia muzykę w sieci na licencji Creative Commons (za darmo do użytku wszelakiego w kilku wariantach - http://creativecommons.pl/licencje-praw-autorskich-creative-commons/polskie-licencje-cc/), a nasze przestarzałe agendy mecenasów sztuki (Zaiks, ZPAV) stwierdzają, iż... Creative Commons jest nielegalny i nie może być tak, że ktoś nagrywa piosenkę i rozdaje ją za darmo. I rozpoczyna się nachodzenie korzystających z tych dzieł (np. w kawiarniach) - w celu uzyskania materialnej korzyści doraźnej dla owych instytucji - bo autor sam i dobrowolnie zrzekł się kasy.
Sztuka aby się rozwijała nie może być ograniczona jakimiś durnymi zawiłymi konstrukcjami prawnymi, które wymyślali ignoranci. Niestety, konsumpcjonizm i masowa produkcja prowadzi do tego, że każdy ze wszystkiego chce choć trochę uszczknąć. Wszyscy, poza tymi którzy w pasji tworzą dzieła i chcą się dzielić nimi ze światem, a świat w postaci odbiorców i tak mu się odwdzięczy (pomijam kompletnie komercyjne nastawienie na temat 'sztuki').
Aż dziwne, że to ty takie teksty serwujesz. Prawa do decydowania o dziele po jego opublikowaniu nie przynależą już tylko do autora. Przynajmniej w Polsce.
Pozdrawiam
Heh sam w padłem w to czego nie znoszę, generalizowanie.
Chodziło mi o zaprzeczenie twierdzeniom, które pojawiały się wcześniej, ze jak naprzykład wrzucę zdjęcie / program / filmik / cokolwiek na swoją stronkę, to staje się to dobrem publicznym...
I to jest najciekawsze w świetle postępu cywilizacyjnego. Kto dopuścił do użytku i nie widzi potrzeby poprawy prawa, w którym większe prawa do operowania i zarabiania pracą autora ma całe stado pośredników, niż on sam? Owszem, w przypadku np. zdjęć, można sobie zastrzec 'wykorzystanie i publikowanie' pracy, ale dochodzi do takich paranoicznych sytuacji, gdy np. muzyk udostępnia muzykę w sieci na licencji Creative Commons (za darmo do użytku wszelakiego w kilku wariantach - http://creativecommons.pl/licencje-praw-autorskich-creative-commons/polskie-licencje-cc/), a nasze przestarzałe agendy mecenasów sztuki (Zaiks, ZPAV) stwierdzają, iż... Creative Commons jest nielegalny i nie może być tak, że ktoś nagrywa piosenkę i rozdaje ją za darmo. I rozpoczyna się nachodzenie korzystających z tych dzieł (np. w kawiarniach) - w celu uzyskania materialnej korzyści doraźnej dla owych instytucji - bo autor sam i dobrowolnie zrzekł się kasy.
Sztuka aby się rozwijała nie może być ograniczona jakimiś durnymi zawiłymi konstrukcjami prawnymi, które wymyślali ignoranci. Niestety, konsumpcjonizm i masowa produkcja prowadzi do tego, że każdy ze wszystkiego chce choć trochę uszczknąć. Wszyscy, poza tymi którzy w pasji tworzą dzieła i chcą się dzielić nimi ze światem, a świat w postaci odbiorców i tak mu się odwdzięczy (pomijam kompletnie komercyjne nastawienie na temat 'sztuki').
ad CC - sprawa nie była taka prosta i powierzchowna - co nie zmienia kwestii, ze poczynania organizacji były hmm dziwne.
Zresztą CC nie jest takie różowe - polecam http://prawo.vagla.pl/node/7836 i inne tamtejsze artykuły na ten temat.
-nasza ustawa nie jest wyrazem ignoranctwa i durnoty, ona po prostu została napisana w 94 roku... ona po prostu nie do końca przystaje do realiów Internetu. Niestety jakoś wszystkie nasze rządy mają ważniejsze rzeczy do roboty.
Przecież fotki można zabezpieczać tak, że znaczka nie będzie widać, a obraz będzie przechowywał informacje którą w nim zaszyfrujemy - http://pl.wikipedia.org/wiki/Steganografia
Zbiór programów do tego:
http://www.jjtc.com/Steganography/toolmatrix.htm
Pewnie to też nie jest 100% metoda (zmiana rozmiarów/kompresji fotki?), ale zwykły znak wodny w dobie darmowych photoszopów każdy sobie jakoś usunie.
Główna zaleta, oznakowanie nie szpeci.
Niestety masz rację, często najmniejsza zmiana fotki i Twój podpis szlag trafia ;-)
Sam umieszczam znak wodny a właściwie logo. Nie po to, żeby udowodnić w razie czego, że to moje zdjęcie, ale po to, żeby kradnącym odechciało się podbierać tak zaznaczoną fotografię.
No tak.Robie sobie fotke,umieszczam prawdziwy znak wodny,do tego moj podpis(jakies logo-angielsko brzmiace-trendy)w rogu jeszcze nr GG i adres mojej strony.Zabezpieczone jest przed kradziejstwem.Jeszcze na dodatek na Swojej strponie blokuje PPM-czasem sie przyda.Umieszczam foto do oceny.Na 5000 uzerow 20 klikow w fotke i z tych 20 ocenia pieciu i przecietna3-4 w skali od 0-10.Nikt nie kradnie bo,zabezpieczona?,czy moze,ze nie warta kradziezy?
Wolę nie rozstrzygać o wartości swoich zdjęć poprzez zliczanie ilości kradzieży
diabolique
31.07.08, 11:43
Jeżeli ktoś to wykorzysta to proszę z chęcią dam za darmo. Nie na wszystkim trzeba robić kasę, a wszechobecna komercha jest ohydna i taka prymitywnie małostkowa.
Chyba, że spotkasz się z taką sytuacją jak ja. Pewnien lokalny portal bardzo mnie nie lubi. Ukradli więc fotę, podpisali jak trzeba, ale jednocześnie napisali pod nią kilka ohydnych komentarzy personalnych (jako "anonimowi komentatorzy"). Generalnie chodziło o to, by wywołać moje nazwisko a potem w komentarzach spluć. Po raz kolejny.
Próbowali argumentować podobnie jak większość laików, że "skoro umieściłem w internecie to znaczy, można brać". Kilka paragrafów skutecznie ostudziło ich zapał w kopiowaniu cudzej własności.
Chciałbyś by twoje foty wykorzystano nie jako pracę intelektualną i artystyczną, ale jako prektekst?
I co zrobisz jak znajdziesz swoje zdjęcia i jest skradzione? (...)
A moje prywatne zdanie. Oby tylko kraść chcieli
Dość często zdarza się, że bardzo dobre zdjęcia służą na Allegro do zareklamowania dziadowskiego obiektywu. Ktoś ukradł (wziął ze strony?) fotografię makro biedronek od mojej koleżanki, opisując, że zrobił ją swoim fantastycznym obiektywem. Koleżanka poprosiła o usunięcie zdjęcia i w odpowiedzi otrzymała maila z bluzgami. Sprawę przekazała policji, zapadł wyrok skazujący.
Gdyby zdjęcie miało sygnaturkę, ktoś licytujący obiektyw miałby szansę znaleźć autora zdjęcia i zweryfikować wiarygodność oferty.
Jak ty czułbyś się, gdybyś kupił np. manualną Sigmę ocenioną na podstawie fot zrobionych wypasionym Zuiko? Wydaje mi się, że dość szybko wyrobiłbyś sobie krytyczne zdanie na temat zawłaszczania fot.
Jak ktoś umieszcza zdjęcie w galerii, to czy goni potem pismaków, którzy umieszczają w gazetach zdjęcia z imprezy, zdjęcia zdjęć, itp?
Tak, bo umieszczam je u siebie po to, by ktoś zaglądał do mojej galerii. A nie dzięki moim zdjęciom zarabiał, bo dostają kasę za ilość odsłon reklam wiszących obok moich fot!
I jeszcze ktoś wspomniał, że zdjęcia podpisują tylko amatorzy. Tak, bo zdjęcia wielkich są rozpoznawalne. Trudno na nich coś zaroić. A zdjęcie amatora można zgłosić na konkurs. Jest mnóstwo konkursów, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, gdzie zdjęcia przysyła się tylko w formie elektronicznej, 800x600, bo się adminom obrabiać nie chce.
W ten sposób ktoś zgłosił zdjęcie córki znajomego, z tym, że podpisał je coś w stylu "sierota" czy jakoś tak. Nie dość, że ukradł fotę, to jeszcze wykorzystał w najbardziej perfidny sposób i zmienił całkowicie wymowę zdjęcia (z "córki" "sierota").
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
I jeszcze jedno. Patrzycie na sygnaturkę przez pryzmat WŁASNEJ galerii. Ale wyobraźcie sobie sytuację, gdy ktoś trafi na JEDNO wasze zdjęcie. Nie chcilibyście w jakiś sposób zakomunikować mu, że jest więcej fot tego autora i gdzie je można znaleźć? Zwłaszcza, gdy często gęsto znajomi biorą wasze foty do Naszej Klasy?
Przecież "reklama dźwignią" nie od dziś.
A niech kradną, jak zobaczę swoje twory na produkcie który można kupić wtedy zacznę się martwić.
Ja się zacznę cieszyć, będzie o co pozwać ;)
Ja dziś się załamałem. Zobaczyłem moją fotkę z Porsche w Echu Miasta i to jeszcze podpisaną nie moim nazwiskiem.... Idzie szlag człowieka trafić....;]
Kurcze naprawdę wam tak kradną te fotki?
Akurat mój przypadek jest taki, że dałem moje fotki na maila osobie, której zaufałem. Niestety na ludziach można się bardzo przejechać... Oj bardzo.
Akurat mój przypadek jest taki, że dałem moje fotki na maila osobie, której zaufałem. Niestety na ludziach można się bardzo przejechać... Oj bardzo.
Czym sie martwisz.Jestes zarobiony,jesli masz orginal.Krotka wizyta w redakcji i pare slow na temat praw autorskich i do rozpowszechniania..Zawsze sie co do ceny mozna dogadac,jak by nie patrzyc na puszke masz.A czy oni kogos beda skarzyc za paserstwo to Tobie to powiewa.
Dokładnie, ja na sieci nigdy nie daje 1:1, rawy mam wypalone na płytkach wiec zawsze mogę udowodnić co jest moje.
Dobrze Panowie prawicie. Jutro wypieram się z oryginalnym Rawem do redakcji...
FotoAmator
31.07.08, 16:52
Ja dziś się załamałem. Zobaczyłem moją fotkę z Porsche w Echu Miasta i to jeszcze podpisaną nie moim nazwiskiem.... Idzie szlag człowieka trafić....;]
Na Twoim miejscu wcale by mnie szlak nie trafiał tylko radość przeogromna by mnie wzięła.
Po pierwsze że Porsche doceniło pracę (dziada by nie wystawili), po drugie że Porsche i Echo Miasta to nie przeciętny Kowalski z rentą państwową i jest od kogo brać. Wystarczy tylko przejść się do adwokata. Oni chętnie takie zlecenia biorą. Na Kowalskiego nie wezmą, bo Kowalski niewypłacalny. Porsche na pewno TAK.
Życzę powodzenia.
===================
A nawiązując do tematu to...
To wszyscy macie racje. Moja fota to jak dziecko moje. Szanuję, dbam i chronię.
Nie wpadajcie w skrajności. Nie sądzę by jakiś organizator konkursu zamieszczał czyjeś zdjęcia bez znajomości namiarów na "autora". Komuś nagrodę trzeba wypłacić.
Zgadza się że nie jest przyjemnie jak ktoś wykorzystuje moją pracę do szkalowania mnie.
Ale to są skrajności. Na to są środki prawne.
U mnie na stronie jest napisane: "kopiowanie zdjęć"
Pod pewnymi warunkami może to sobie robić. Nie róbmy ze wszystkich przestępców.
Owszem, dranie po tym świecie chodzą. Ale.... ale co zrobić.
Wystawiając się na linię ognia należy liczyć się z pociskiem w tyłek, albo zrezygnować z tego wystawiania.
Ja wybieram ten pierwszy sposób.
Jeśli ktoś chce wykorzystać moje zdjęcia, a owszem zdarzało się, to z reguły proszę o link zwrotny do strony itp. :wink: wilk syty i owca cała.
Na Twoim miejscu wcale by mnie szlak nie trafiał tylko radość przeogromna by mnie wzięła.
Po pierwsze że Porsche doceniło pracę (dziada by nie wystawili), po drugie że Porsche i Echo Miasta to nie przeciętny Kowalski z rentą państwową i jest od kogo brać. Wystarczy tylko przejść się do adwokata. Oni chętnie takie zlecenia biorą. Na Kowalskiego nie wezmą, bo Kowalski niewypłacalny. Porsche na pewno TAK.
Życzę powodzenia.
===================
A nawiązując do tematu to...
To wszyscy macie racje. Moja fota to jak dziecko moje. Szanuję, dbam i chronię.
Nie wpadajcie w skrajności. Nie sądzę by jakiś organizator konkursu zamieszczał czyjeś zdjęcia bez znajomości namiarów na "autora". Komuś nagrodę trzeba wypłacić.
Zgadza się że nie jest przyjemnie jak ktoś wykorzystuje moją pracę do szkalowania mnie.
Ale to są skrajności. Na to są środki prawne.
U mnie na stronie jest napisane: "kopiowanie zdjęć"
Pod pewnymi warunkami może to sobie robić. Nie róbmy ze wszystkich przestępców.
Owszem, dranie po tym świecie chodzą. Ale.... ale co zrobić.
Wystawiając się na linię ognia należy liczyć się z pociskiem w tyłek, albo zrezygnować z tego wystawiania.
Ja wybieram ten pierwszy sposób.
ja sprawę chetnie poprowadze....nie ma problema :cool:
z ciekawosci czystej, i jak tam sprawa kradziezy fotki porshe?
Jako, że świąteczna nuda na forum, polecam przeczytać ciekawą dyskusję na temat stosowania "znaków wodnych" w celu zabezpieczenia swoich prac ;).
http://zawsze-kwadrat.pl/2010/12/niszczysz-swoje-zdjecia/
Jak to często bywa w takich spornych kwestiach - ilu przeciwników tylu zwolenników.
Ale warto przynajmniej się zastanowić.....
Pozdrawiam
rumpel
Autorzy od wieków podpisywali swoje dzieła... Problemem jest tylko kwestia wyważenia. Dobrze wkomponować podpis, to też sztuka.
RadioErewan
24.12.10, 14:49
http://foto.radiopin.pl/images/stories/audio/20101017photoshop.mp3
Moje zdanie na ten temat.
moje jest podobne ( choc o zgrozo ostatnio oszpecałem swe zdjęcia swoimi danymi )
Generalnie wolę żeby ktoś ukradł moje zdjęcie niż go nie ruszył ze wzgledu na znak wodny :) brzmi to może absurdalnie ale taka prawda. Dobrze się wychodzi na takich sprawach - bo nie ma miejsca na negocjacje ceny - podajesz stawkę nuker konta, termin zapłaty i link do ustawy - na ogół złodziej po kilku dniach namysłu przeleje wynagrodzenie...
Oczywiście sa różne przypadki raz po moim mailu zadzwonił do mnie Jakiś emeryt tłumaczc że zrobił to jego wnuczek - serdecznie mnie przeprosił - więc temat odpuściłem. Ale gdy trafia na dużą firmę, albo dużą partię ( mamy obszerny wątek na forum :) ) to bym sie nie cackał.
słowem - według mnei nie ma po co - chyba że chcesz się po lansować - co też ma dobre strony
często szukam podpisu pod zdjęciem aby namierzyć galerię autora zobaczyć co jeszcze ma do pokazania...
problem - gdy zdjecie jest podlinkowane gdzies indziej niż u autora
ale do tego IMHO jest IPTC / EXIF - tam można napisać kto zrobił zdjęcie kiedy gdzie, jak do niego zadzwonić jaki ma numer seryjny aparatu i numer seryjny obiektywu , co jest na fotografii i wiele wiele innych rzeczy...
Jak zaznaczyłem w pierwszej linijce - ostatnio wrzucałem zdjęcia do galerii w której się nie udzielam i zdjęcia podpisałem - głównie żeby jakoś pokierować odbiorców gdzie maja szukac reszty zdjęc. taki autolans - ale bardzo mądre jest to zdanie z artykułu :
gdy ktoś chce powiedzieć: jestem taki „dobry”, że muszę zaznaczyć swoje autorstwo (cholera, naprawdę? A nie jest tak, że jak fotograf dobry, to ludzie będą kojarzyć prace wręcz bez podpisu?)
tu moje zdanie na temat zabezpieczenia przed kradzieżą - nie ma co:) lepiej egzekwować niz zapobiegać - z czasem ludzie sami się nauczą jesli kazdy będzie działał w ten sam sposób... :
https://forum.olympusclub.pl/showpost.php?p=96793&postcount=6
:)
Jeśli podpis nie gryzie w oczy to wg mnie jest ok. Sam ostatnio zacząłem stosować, głównie ze względu lansu i baunsu (gdy np moje modeliny wrzucają fotę na facebooka itp), a przez lenistwo nie chce mi się robić miniaturki bez, więc takie lądują tutaj w galerii...
Natomiast ostatnio ktoś mi zdjęcie zakosił i wrzucił sobie na bloga, w każdym razie osoba z za granicy. Moja modelina wpadła w panikę, bo znalazła się w towarzystwie różnych fetyszowych zdjęć (chodziło o rajstopy). Napisałem do gościa żeby to usunął bo nie ma praw autorskich, przeprosił i na tym się skończyło.
Temat na forum już poruszany, ale można znów podyskutować...
Gadanie o znaku wodnym jest jak dyskusje o szumach ;)
Dzięki za linka, połączyłem wątki.
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.