Zobacz pełną wersję : Micro4/3 kontra reszta świata
Temat umieszczam w HydeParku, bo wydaje mi się, że to najlepsze miejsce do takiej luźnej dyskusji o fotografii.
Niemniej jednak liczę, że rzeczową dyskusję popartą faktami i waszymi doświadczeniami.
Ok, więc do rzeczy.
Kupując aparat przeczytałem mnóstwo opisów, recenzji, testów, opinii, komentarzy itp. Z całej tej lektury wyłonił mi się pewien dość ciekawy obraz i ogólna opinia o m4/3.
Otóż zazwyczaj przeważały głosy mówiące, że aparaty z m4/3 w zasadzie do niczego się nie nadają, to tylko taka zabawka dla amatorów, do pracy zawodowej to generalnie wstyd tego używać, aparaty bardzo drogie, obiektywy jeszcze droższe, słaba głębia ostrości itd (sami pewnie wiecie co piszą i myślą ludzie).
Natomiast z drugiej strony aparaty z matrycą APS-C uchodzą za takie już bardzo dobre i w zasadzie profesjonalne, a różnicy w stosunku do FF wielkiej nie ma i spokojnie dadzą sobie radę w każdej sytuacji.
FF to wiadomo inna liga, ale też inne ceny więc tutaj kończymy dywagacje.
Teraz to co mnie zastanawia to czysta matematyka.
FF ma powierzchnię matrycy 8,6 cm2
APS-C ma powierzchnię matrycy 3,73cm2
4/3 ma powierzchnię matrycy 2,25cm2
Z prostego rachunku wynika, że APS-C jest do FF mniejsza 2,31 raza.
Natomiast 4/3 jest mniejsza od APS-C 1,66 raza.
Czyli bezwartościowa różnica w wielkości pomiędzy APS-C a FF jest znacznie większa niż różnica pomiędzy 4/3 a APS-C.
Moje pytanie brzmi, dlaczego 4/3 uchodzi za zdecydowanie zbyt małą matrycę, zaś APS-C uchodzi za matrycę zdecydowanie wystarczającą?
To są często kwestie psychologiczne wynikające z redukcji dysonansu poznawczego lub chwilowe stany wywołane oceanem informacji z Internetu. Co jest uważane za co to kwestia przyłożenia ucha. Jedno jest większe i to jest fakt, a jak on się przekłada na oceny, potrzeby i inne to już kwestie psychiki.
Ja powiem ze swojego doświadczenia. Pracując przez dwadzieścia lat na lustrzankach analogowych też wchodząc w cyfrę kupiłem lustrzankę, dziś przekonałem się do bezlusterkowców i szkoda, że wcześniej tego nie wybrałem. Tak samo może wyglądać podejście do matryc.
Temat wałkowany milion razy na różnych forach, portalach. Wałkowanie milion jeden, nie ma naprawdę sensu.
taaak, te flejmy przerabialiśmy gdzieś do 2012 roku. Potem przyszło E-M5 i w zasadzie spór stał się bezprzedmiotowy- dotyczy tych promili zawodowców robiących np zdjęcia sportowe, przy czym bardziej chodzi o AF fazowy niż o samą matrycę.
Ja się z tym spotkałem w 2018 roku, po części nawet na tym forum.
Pewne osoby twierdziły, że nawet amator zauważy różnicę w jakości zdjęć pomiędzy MFT a APS-C.
na zdjęciu w forumowym formacie 1200x900.. albo przemielonym przez Fejsbuka. na pewno
No już powiedzmy, że na wydruku w formacie A3, zdjęcie zrobione w maksymalnej rozdzielczości. Lub zdjęcie wyświetlone na TV 50cali 4k, oglądany z 5m.
P.S wczoraj pstrykając sobie fotki w parku (M10 MkII, Panas 25mm, osłonka przeciwsłoneczna, także zestaw "prawie PRO) :) ), usłyszałem fajny tekst. Pani robi zdjęcie telefonem (tak, telefonem nie smartfonem), patrzy na mnie, odwraca się do męża i mówi: " patrz Andrzej ten mój telefon robi lepsze zdjęcia niż profesjonalny aparat" ;)
Pierwszy przypadek czasem tak, drugi- niemal na pewno nie.
To zadam jeszcze głupie pytanie. Skoro nie ma aż tak dużych różnic to po co robić tak duże matryce?
Bo z kolei zakładam, że w Olympusie nie pracują idioci i wiedzieli co robią tworząc format 4/3.
P.S na forum jestem od 2014, tematy związane z MFT, ogarniam od 2018, więc nie dziwcie się, że mam pewne braki w stosunku do tego co było w 2012. ;)
FreddieChopin
15.04.18, 22:41
Lub zdjęcie wyświetlone na TV 50cali 4k, oglądany z 5m.
4k to ledwo trochę ponad 8 megapikseli, więc akurat niezbyt porywająca rozdzielczość.
Do 2012 roku matryce 4/3 ustępowały istotnie matrycom APS-C.
od tego czasu już nie.
Olympus zrobił małą matrycę bo, w roku 2005 większe matryce były drogie.
Potem matryce staniały.
Może to matryce były drogie i dlatego Oly zrobił 4/3, ale w takim razie dlaczego apartat ttakie jak np. e510 cze e410 wychodziły na rynek w cenach często wyższych niż Nikony i Canony z tej samej półki? Myślę, że to kwestia innych założeń i powodów. Generalnie wyszło chyba ok i powstał realnie alternatywny system.
To zadam jeszcze głupie pytanie. Skoro nie ma aż tak dużych różnic to po co robić tak duże matryce?
Częściowo to kwestia pewnej bezwładności rynku - wielu ludzi (zwłaszcza profesjonalistów) posiada skompletowane kosztowne zestawy FF, robią zdjęć mnóstwo i regularnie muszą wymieniać korpusy - choćby ze względu na uniknięcie ryzyka padnięcia wysłużonej migawki w najbardziej newralgicznym momencie. Inni niekiedy potrzebują ekstremalnie małej głębi ostrości. Również w sytuacji bardzo złych warunków oświetleniowych większe rozmiary piksela matrycy pozwalają użyć wyższej czułości przy akceptowalnych szumach. Fizyki się nie przeskoczy i wykonana w tej samej technologii większa matryca w porównaniu z mniejszą w niektórych sytuacjach wygra. Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, czy często w naszej praktyce zdjęciowej spotkamy się z sytuacją, gdy małą matrycą zdjęcia takiego, jakie chcielibyśmy nie damy rady zrobić a większa byśmy zrobili. W moim przypadku bardzo rzadko.
- - - - - - - - - - AKTUALIZACJA - - - - - - - - - -
To zadam jeszcze głupie pytanie. Skoro nie ma aż tak dużych różnic to po co robić tak duże matryce?
Częściowo to kwestia pewnej bezwładności rynku - wielu ludzi (zwłaszcza profesjonalistów) posiada skompletowane kosztowne zestawy FF, robią zdjęć mnóstwo i regularnie muszą wymieniać korpusy - choćby ze względu na uniknięcie ryzyka padnięcia wysłużonej migawki w najbardziej newralgicznym momencie. Inni niekiedy potrzebują ekstremalnie małej głębi ostrości. Również w sytuacji bardzo złych warunków oświetleniowych większe rozmiary piksela matrycy pozwalają użyć wyższej czułości przy akceptowalnych szumach. Fizyki się nie przeskoczy i wykonana w tej samej technologii większa matryca w porównaniu z mniejszą w niektórych sytuacjach wygra. Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, czy często w naszej praktyce zdjęciowej spotkamy się z sytuacją, gdy małą matrycą zdjęcia takiego, jakie chcielibyśmy nie damy rady zrobić a większa byśmy zrobili. W moim przypadku bardzo rzadko.
Może to matryce były drogie i dlatego Oly zrobił 4/3, ale w takim razie dlaczego apartat ttakie jak np. e510 cze e410 wychodziły na rynek w cenach często wyższych niż Nikony i Canony z tej samej półki? Myślę, że to kwestia innych założeń i powodów. Generalnie wyszło chyba ok i powstał realnie alternatywny system.
E510 cył drogi? O ile dobrze pamiętam to akurat seria e5x0 była najlepiej sprzedającymi się Olkami.
A wracajac do głównego tematu, patrzenie czy FF/apsc/m43 jest lepsze gorsze w ogólności jest bez sensu. Trzeba patrzeć przez pryzmat własnych wymagań.
Jesteś nastawiony na portrety? Na reporterkę z długimi szkłami? Chcesz zestaw podróżny z dobrymi zoomami, a może minimalistycznie dwie stałki?
Złożyć sobie w rożnych systemach relany zestaw docelowy, zobaczyć jak to wyjdzie finansowo (jeżeli to ważne), jak wagowo (jezeli to ważne), jak z jakością obrazka na wysokim ISO (jeżeli to ważne) itd itp.
Nie odnoszę się do tego jak dobrze sprzedającymi się Oly była dana seria, tylko piszę o tym, że cena była równa,a nawet wyższa od lustrzanek z większymi matrycami.
Nie odnoszę się do tego jak dobrze sprzedającymi się Oly była dana seria, tylko piszę o tym, że cena była równa,a nawet wyższa od lustrzanek z większymi matrycami.Może więcej sprzedawali i dlatego mogli obniżyć cenę, ale mz teraz m4/3 wychodzi taniej.
To, że różnica między (a) FF a APS-C jest większa, niż różnica między (b) APS-C a 4/3 nie zmienia faktu, że różnica między (c) FF a APS-C jest i tak mniejsza, niż różnica między (d) FF a 4/3. Nie trzeba tu żadnych zaawansowanych obliczeń. Są ludzie, dla których różnica (a) nie jest jeszcze na tyle wyraźna, by wydawać cebuliony na FF, ale różnica (d) już może być nie do przeskoczenia. Różnica w jakości obrazu jest zawsze, kwestia tylko tego, ile każdy z nas chce lub może jej poświęcić dla innych cech danego systemu. Nie można uogólniać, że "amator nie zauważy różnicy". Jeden zauważy od razu, a inny nie odróżni fotki z iPhone od Hasselblada (ba, stwierdzi nawet, że ta pierwsza jest lepsza).
Mnie chodzi jedynie o to, że jest wiele opinii mówiących, że MFT to zabawka dla amatorów, a APS-C już jest jak najbardziej sprzętem profesjonalnym. Tej jednej rzeczy pojąć nie umiem.
Heloł, to jest internet :-) Tutaj spotkasz się nawet z opiniami, że Ziemia jest płaska. Radzę przestać próbować zrozumieć, dla własnego zdrowia.
Makromaniak
17.04.18, 14:57
Ja mam spojrzenie bardziej historyczne. Olympus zawsze miał tendencje chodzenia swoimi drogami.
Na początku niezwykle rewolucyjny z serią OM ( redukcja rozmiaru aparatów i obiektywów, budowa bardzo kompatybilnego systemu - od początków do końca systemu większość osprzętu jak matówki, windery, lampy itp. jest wspólna, pomiar dynamiczny światła odbitego od filmu i migawki, TTL flesza) a potem coraz bardziej zachowawczy................
Najdłużej opierali się wprowadzeniu AF do lustrzanek, pozostając z serią OM chyba do końca XX wieku, podczas gdy aparaty MF liczących się firm znikły ok 1990 - potem już tylko były kolejne generacje AF.
Do tego Olympus potraktował AF jako całkowicie "amatorską" zabawkę i zrobili właściwie tylko 2 aparaty, bardzo amatorskie, OM-707 i OM-101 (ten to już zupełne kuriozum - ręczne kręcenie kółeczkiem dla osiągniecia właściwej ostrości wskazywanej na czujniku, czyli ręczny AF :-). W międzyczasie inne firmy rozwinęły profesjonalne systemy AF, a Canon wykorzystał szansę przegonienia nikona na rynku pro(EOS-1 to była Rewolucja)
Tymczasem w Olympusie pozostając przy przestarzałej serii OM rozwinęli "amatorską" serię aparatów IS - "bridge" z niewymiennym zoomem czego właściwie nie robił nikt inny.
Wchodząc w cyfrowe lustrzanki jako jedyni stworzyli całkowicie nowy system z nowym mocowaniem obiektywu (no tu akurat nie mieli zaplecza obiektywów AF) i unikalnym małym formatem, który miał zapewniać "mały rozmiar i tańszy sprzęt" co nie do końca okazało się prawdą :-). Proporcja 4:3 była wzięta z TV, pomimo że chodziło o zdjęcia a nie filmy, a już widać było tendencje raczej na rozszerzanie formatów w stronę 16:9.. Format APSC wynikał chociaż z kilkuletniego doświadczenia firm z (niezbyt udanego) wprowadzenia zmniejszonego formatu filmów APS. No ale Olympus musiał się odróżnić....a produkcja sensorów wkrótce staniała i to na pewno masowo produkowane APSC były tańsze niż 4/3 :-) Do tego "tunelowe" mikroskopijne wizjerki pierwszych lustrzanek.....
Całe pozostałe kłopoty z Olympusem to pochodna tej niezbyt rozsądnej z perspektywy czasu decyzji. W nowy format właściwie nie weszły żadne firmy poza Panasonikiem, może jeszcze było pewne wsparcie Sigmy w obiektywach, ale właściwie nie stworzyli żadnego nowego pod 4/3 tylko dodali odp. mocowanie, przez co obiektywy te były co najmniej za duże.
Jak dla mnie, format nie jest żadną przeszkoda, siedzę w M4/3 już kilka lat, ważna jest dla mnie redukcja wielkości i WAGI noszonego sprzętu. A Jak format matrycy wpływa na redukcje wielkości obiektywów świetnie widać w porównaniu z Sony FF. Wielkościowo body SONY niewiele odbiegają od np. M1 ale jednak obiektywy musza być znacząco większe. Aczkolwiek ostatnie tendencje OLY i Panasa - produkcja dużych "nadmuchanych" body typu GX-8, GH 9, wielkich obiektywów typu 17,25,45 f.1.2 kosztem zarzucenia "małych" ale kompromisowych szkieł jest mało zrozumiała i lekko wkurzająca (czekam np., na małe długie makro, najchętniej 100 f 4). Jakościowo dla mnie m 4/3 jest jak najbardziej OK, do makro super wygodne, nie potrzebuje super wysokich ISO czy AF do Sportu.....obrazek mi wystarcza (mimo ze wciąć męczę starą E-M5)
Obie firmy za wszelką cenę próbują podbić rynek PRO, co im się jednak nie uda. Pomijając już wojny FF i 4/3 cale te historie o głębi ostrości i przeliczniki - WSPARCIE SERWISOWE i SPRZĘTOWE. Za C i N stoją setki obiektywów do wyboru i to często sporo tańszych od OLY. Za ile można kupić 200/2,8 czy 300/4 nie mówiąc już o różnych standardowych i szerokich zoomach???? Ten sam problem poniekąd ma SONY ze swoimi bezlusterkowcami FF
Coraz mniej nowości pod mikro4/3 względem tego co jest pod Sony E.
Myślałem, że szybciej wyjdzie np. jakieś szkło makro >100mm od Sigmy, Yongnuo, Meike, Samyanga... jest tylko drogi i krótki 60mm Olympus.
1) Yongnuo ostatnio zrobiło ostatnio aparat YN43 z matrycą CMOS Panasonica 4/3' ale z starym mocowaniem EF Canona.
https://www.optyczne.pl/12433-news-Yongnuo_YN43_-_poznali%C5%9Bmy_specyfikacj%C4%99_aparatu.html
2) Sigma nie stworzyła jeszcze ani jednego obiektywu pod matrycę 4/3 - te pod bagnet Mikro4/3 są pod APS-C, czyli przy okazji Sony E.
3) Samyang też się nie spieszy ostatnio z nowościami szkieł z AF pod nasz bagnet.
4) Tamron prezentuje nowe fajne szkła do FE Sony - 28-75 mm f/2.8 Di III RXD, Tamron 15-30 mm f/2.8 SP Di USD
Coś mi się wydaje , że rynek będzie się skupiał coraz bardziej na nowych aparatach z matrycą FF (nowe bezlustra Nikon i pewnie w końcu Canon) . I nie zdziwię się , jeśli Olympus też się w końcu przełamie i pokaże taki aparat.
Ja byłbym spokojny. Jak już się wszyscy nasycą bezlusterkowcami FF, które są tak samo duże i ciężkie, jak lustrzanki FF, to m4/3 wróci do łask. Zawsze będzie miało swoją niszę.
Coś mi się wydaje , że rynek będzie się skupiał coraz bardziej na nowych aparatach z matrycą FF (nowe bezlustra Nikon i pewnie w końcu Canon) . I nie zdziwię się , jeśli Olympus też się w końcu przełamie i pokaże taki aparat.
IMO to bez sensu i korzyści dla nas. FF jest mnóstwo. 4/3 jedno.
Ja byłbym spokojny. Jak już się wszyscy nasycą bezlusterkowcami FF, które są tak samo duże i ciężkie, jak lustrzanki FF, to m4/3 wróci do łask. Zawsze będzie miało swoją niszę.
Podoba mi się ta teza i w pełni się z nią zgadzam :)
Nisza będzie, ale niespodziewajmy się wysypu obiektywów od firm innych niż panasonic i Olympus. A Widać jak ciekawie jest teraz rozwijany system Sony EF.
Wysypu przystępnych cenowo obiektywów do Sony też bym się nie spodziewał.
Będzie ich sporo, z każdym kolejnym rokiem coraz więcej , zarówno od Tamrona jak i Sigmy. Zapewne ciekawszych cenowo od Sony. A jak tylko Nikon wypuści swoje blezlustro, i zaprezentuje jeszcze ciekawy adapter pod obecny bagnet , to klientów będzie mnóstwo. Olympus będzie miał niszę zawsze , jako sprzęt turystyczny.
Nic, tylko czekać na coraz więcej szkieł za 1500-2500 zł. Ucieszę się, jak pojawi się choćby jedno na tyle jasne, aby pozwoliło wykorzystać zalety pełnej klatki. Bo póki co to albo drożyzna, albo ciemnica.
... A jak tylko Nikon wypuści swoje blezlustro, i zaprezentuje jeszcze ciekawy adapter pod obecny bagnet , to klientów będzie mnóstwo....
Hmm..., czy ja wiem...Nikon już swoje bezlustro wypuścił (Nikon 1), ale chyba rynku tym modelem nie podbił i nie wiem czy mnóstwo klientów na to się skusiło.
Jeśli nowe bezlustro od Nikona z matrycą FF, miałoby być super ekstra aparatem, to niejako producent sam sobie by strzelił w kolano bo kto chciałby wtedy kupować lustrzanki z ich "wadami":wink: BF, FF, elementy ruchome, które bardziej są narażone na potencjalne usterki i jak to w lustrach Nikona często są problemy z zabrudzeniami matrycy.
Hahaha no to podałeś faktycznie przykład Nikon 1, systemu, który nigdy nie miał wakczyc lustrami ani ich zastępować. Był faktycznie nieudana próba zaistnienia na rynku bezluster wtedy gdy one jeszcze raxzkowaly . system Sony FE ma znacznie większe ambicje, już wykroil sobie znaczny kawałek rynku, i nie poprzestanie na tym. N i C nie musiały się oczywiście tak spieszyć jak Sony w wejściem w bezl., ale widzą, że tracą coraz bardziej . Znam wielu canoniarzy, którzy z utęsknieniem czekają na bezl. FF od canona i kupiło w końcu Jakiś model Sony a7, często jako dodatkowy korpus pod ich szkła. Nikon w końcu w tym roku pokaże podobno dość mocny model i zrobi się spore zamieszanie. No a Olympus cóż, żeby mieli setki ambasadorów, wypuszczali co roku nowe cudne szkło 1.2 i wmawiali wszystkim, że da się tym robić zdjęcia pro...... to rzeczywistości nie zmienią :)
A to co piszesz o strzelaniu sobie w kolano to zupełnie nie rozumiem, i co ma piernik do wiatraka z tym ff i bf i brudną natryca.
...Nikon w końcu w tym roku pokaże podobno dość mocny model i zrobi się spore zamieszanie.
Pożyjemy, zobaczymy.
.A to co piszesz o strzelaniu sobie w kolano to zupełnie nie rozumiem, i co ma piernik do wiatraka z tym ff i bf i brudną natryca.
Ja tam się nie znam, ale wydaje mi się, że bezlustra nie mają takiej przypadłości (http://accord-foto.pl/index.php?artykul=110) jak BF, FF i są mniej narażone na zabrudzenie matrycy (albo Nikon ma z tym problem w lustrzankach):
"BF i FF – zmora użytkowników lustrzanek, ponieważ tak naprawdę problem powstaje na styku obiektyw – korpus i dotyczy współpracy obu elementów. O tym, że BF/FF może być dużym problemem, przekonał się już niejeden użytkownik lustrzanek zwłaszcza wtedy, gdy posiada kilka obiektywów"
To ma tylko tyle wspólnego, że raczej Nikon nie zrobi lepszego bezlusterkowca od swoich lustrzanek (to ten "strzał w kolano"), tak mi się wydaje, a może tylko wydaje:)
Wydaje mi się, że w lustrzankach problem "BF/FF" rozwiązali konstruktorzy wstawiając mikroregulację do body. De'facto zwalili to na użytkownika. Ale rozwiązanie jest.
W Olku od modelu E-30. Wiem bo sam korzystałem przy regulacji Sigmy 150.
FreddieChopin
28.05.18, 08:05
A to co piszesz o strzelaniu sobie w kolano to zupełnie nie rozumiem, i co ma piernik do wiatraka z tym ff i bf i brudną natryca.
Ze swojego doświadczenia - BF i FF to powód dla którego już nigdy nie chcę mieć do czynienia z jakąkolwiek lustrzanką - była to dla mnie główna motywacja żeby kupić sobie bezlusterkowca. Przy okazji pamiętam, że na forum nikoniarze jest temat na milion postów o problemach z AF w D7000 (ponoć jakaś wada konstrukcyjna mechanizmu machania lustrem). Tak wiec problemy z ostrością to jest jeden z głównych problemów użytkowników lustrzanek.
Wydaje mi się, że w lustrzankach problem "BF/FF" rozwiązali konstruktorzy wstawiając mikroregulację do body. De'facto zwalili to na użytkownika. Ale rozwiązanie jest.
Nie wiem jak to wygląda teraz i jak jest w innych systemach, ale jakiś czas temu w Nikonach mikroregulacja byłą opcją dostępną jedynie w droższych seriach. Jeśli wiec ktoś nie miał ambicji posiadania stosunkowo drogiego aparatu to po prostu nie miał żadnego rozwiązania poza przesłaniem aparatu i obiektywu do serwisu, aby ten mógł go odesłać z adnotacją "odchyłki mieszczą się w normie". Sprawa jest o tyle bardziej żałosna, że funkcjonalność ta dostępną jest dla każdego - wystarczy odpowiednia zmiana w firmware aparatu, dla producenta jest to więc zerowy koszt. Nie chce mi się wczytywać, ale pewnie teraz jest podobnie - Nikon D3400 nie ma tej funkcji, tak samo brak jej w D5600. Dopiero seria D7xxx ją ma, ale to już jest droższy sprzęt.
W tych najnowszych i najdroższych aparatach - z pięciocyfrową ceną - Nikon nawet wymyślił jak można zrobić taką mikroregulację automatycznie (aparat ostrzy na LV po kontraście, przełącza się na AF fazowy i sprawdza jakie są różnice), dla każdego pola AF i bardzo szybko. To również technologia która jest w 100% do zaimplementowania w firmware nawet najtańszych modeli (byle miały LV), ale oczywiście tak samo nie będzie tam wprowadzona, bo za co można by wtedy wyciągać kasę?
Przy okazji z tego co słyszałem (załapałem się do grupy która nigdy nie miała mikroregulacji), że funkcjonalność ta często była zaimplementowana tak, że przy zoomie trzeba by to przestawiać przy każdej zmianie ogniskowej czy przy zmianie odległości między "obiektem" a aparatem.
Ze swojego doświadczenia ...
Można gdzieś zobaczyć Twoje zdjęcia?
Ja wiem co to jest bf i ff, tylko nie rozumiem co to ma do dyskusji o powiększającym się rynku bezluster FF.
Można dyskutować, a nawet trzeba, ale dla większości rolę gra cena.
Przykład dla armatorów focenia ptactwa:
Obiektyw Sony 500 mm f/4.0 G SSM - 50 tysięcy odjąć upust płacimy 45 tysięcy.
W m4/3 za tę kasę mam 200 + 300 + konwerter + najdroższe body i jeszcze zostaje sporo kasy.
To co mam kupić FF, no chyba sam bym się zastrzelił.
Można dyskutować, a nawet trzeba, ale dla większości rolę gra cena.
Przykład dla armatorów focenia ptactwa:
Obiektyw Sony 500 mm f/4.0 G SSM - 50 tysięcy odjąć upust płacimy 45 tysięcy.
W m4/3 za tę kasę mam 200 + 300 + konwerter + najdroższe body i jeszcze zostaje sporo kasy.
To co mam kupić FF, no chyba sam bym się zastrzelił.
A w lustrach masz 400/5,6 za grosze (w porównaniu ze szkłami bezluster). Chyba sam bym się zastrzelił, gdybym miał kupi długie tele do mikrusa.
Fisher7811
28.05.18, 11:37
To już jest kwestia potrzeb i możliwości finansowych, podany przykład Sony to swoją drogą, ale co lepsze szkła Olka i Panasa to nigdy nie będą opcją budżetową. Prawda jest taka, że w sensownych (pojęcie względne) cenach są ciemnozoomy i część stałek. I to się raczej nie zmieni, bo jakoś nie widać dużego zainteresowania innych producentów systemem m4/3 - z dedykowanych szkieł jest kilka drogich Voigtlanderów, jakiś Mitakon, Laowa, Samyang fisheye a reszta to przy okazji szkieł pod APS-C i FF. Dla niszowego systemu nie opłaca się po prostu opracowywać szkieł.
Na ten moment prędzej uwierzę, że Olympus wejdzie w średni format a nie w FF jako dodatkowy system oprócz Mikro43.
Jest to niszowy system, trochę na własne życzenie np. przez słabą współpracę P i O (np. Dual IS).
Trochę mnie dziwi słabe wejście Kodaka w temat, ale podobno mieli problemy finansowe.
Przykład dla armatorów focenia ptactwa:
Obiektyw Sony 500 mm f/4.0 G SSM - 50 tysięcy odjąć upust płacimy 45 tysięcy.Przypuszczam, że to literówka i chodziło Ci o amatorów?
Mimo dość bujnej wyobraźni trudno mi wyobrazić sobie amatora, kto dla focenia ptaków skłonny jest przypiąć do puszki swoje roczne dochody. :roll:
Przypuszczam, że to literówka i chodziło Ci o amatorów?
Mimo dość bujnej wyobraźni trudno mi wyobrazić sobie amatora, kto dla focenia ptaków skłonny jest przypiąć do puszki swoje roczne dochody. :roll:Oczywiście literówka. Z tymi wydatkami bywa różnie i piszę to z własnego doświadczenia, ale całorocznego dochodu bym nie wydał.
Przypuszczam, że to literówka i chodziło Ci o amatorów?
Mimo dość bujnej wyobraźni trudno mi wyobrazić sobie amatora, kto dla focenia ptaków skłonny jest przypiąć do puszki swoje roczne dochody. :roll:
Nie zawsze są to roczne dochody - w krajach istotnych z punktu widzenia wolumenu sprzedaży obiektywów średnie dochody są zazwyczaj kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. Co więcej - ceny obiektywów bywają tam niższe niż u nas...
Nie zawsze są to roczne dochody - w krajach istotnych z punktu widzenia wolumenu sprzedaży obiektywów średnie dochody są zazwyczaj kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. Co więcej - ceny obiektywów bywają tam niższe niż u nas...50k to cena w Polsce (sprawdziłem) (https://www.cyfrowe.pl/aparaty/obiektyw-sony-500-mm-f-40-g-ssm-.html) i roczny dochód przeciętnego amatora w Polsce miałem na myśli.
Sigma, Samyang, inni mniejsi producenci "robią pod FE", bo tam jest kasa. Mało obiektywów, te co są od Zeissa albo Sony to drożyzna. Jest gdzie upchać kolejne szkła i jest jak na nich zarabiać. W mikro też jeszcze trochę miejsca jest, ale już wolumen sprzedaży znacznie mniejszy a co za tym idzie - zysk też mniejszy.
Tak naprawdę w systemie jest już praktycznie wszystko co można sobie wymyślić z obiektywów. Nie ma tylko ultrajasnych tele, bo te kosztowałyby fortunę i były rozmiarów lustrzankowych od FF.
Można teraz pykać to samo tylko o działkę jaśniej i dopisać PRO albo Leica na obudowie + cena 3x.
Trochę mnie dziwi słabe wejście Kodaka w temat, ale podobno mieli problemy finansowe.
Kodaka już nie ma.
- - - - - - - - - - AKTUALIZACJA - - - - - - - - - -
Sigma, Samyang, inni mniejsi producenci "robią pod FE", bo tam jest kasa. Mało obiektywów, te co są od Zeissa albo Sony to drożyzna.
Dokładnie. Oni nie produkują tanich zamienników szkieł, tak jak to było kiedyś. Produkują drogie w cholerę zamienniki szkieł, bo Sony/Zeiss produkują jeszcze droższe. Żadnego zalewu taniości już nie będzie w tej branży, zapomnijcie o tym.
Wrócę na chwilę do postu otwierającego wątek.
Otóż zazwyczaj przeważały głosy mówiące, że aparaty z m4/3 w zasadzie do niczego się nie nadają, to tylko taka zabawka dla amatorów, do pracy zawodowej to generalnie wstyd tego używać, aparaty bardzo drogie, obiektywy jeszcze droższe, słaba głębia ostrości itd (sami pewnie wiecie co piszą i myślą ludzie).
Profesjonalizm sprzętu nie wynika z wielkości matrycy, tylko z zaprojektowanych osiągów sprzętu. Niewiele modeli aparatów ma wyśrubowane parametry jakości, wydajności i trwałości. Pozostałe modele to droższy lub tańszy kompromis w mikro 4/3, APSC czy FF. Jednocześnie nie oznacza to, że profesjonaliści nie korzystają z całej gamy 4/3 czy APSC. Dobiera się sprzęt do warunków i budżetu zadania.
Natomiast z drugiej strony aparaty z matrycą APS-C uchodzą za takie już bardzo dobre i w zasadzie profesjonalne, a różnicy w stosunku do FF wielkiej nie ma i spokojnie dadzą sobie radę w każdej sytuacji. FF to wiadomo inna liga, ale też inne ceny więc tutaj kończymy dywagacje.
Utożsamianie sprzętu z poziomem profesjonalizmu to nagminna praktyka hobbystów-amatorów. Wiele sprzętu APSC czy (duże) 4/3 to duże, plastikowe zabawki do "sprawiania wrażenia", ale mimo to dobry sprzęt. Jego osiągi są dostosowane do przewidywalnego zużycia przez hobbystę-amatora, który wypstryka kilkaset klatek w roku. Ja wiem, że zaraz ktoś powie, że pstryka więcej, ale może w takim razie nie jest już amatorem? ;)
Poza tym FF to wciąż jedynie mały obrazek. "Pełna klatka" to jedynie synonim rozmiaru powierzchni światłoczułej odpowiadającej 35mm i jest to tak naprawdę "mały bączek". Bo gdyby ktoś upierał się, że profesjonalizm mierzy się wielkością klatki, głębią ostrości, to co mają powiedzieć fotografowie od dużego formatu lub ultra dużego, jak np. ten: https://vimeo.com/23669644
Moje pytanie brzmi, dlaczego 4/3 uchodzi za zdecydowanie zbyt małą matrycę, zaś APS-C uchodzi za matrycę zdecydowanie wystarczającą?
Opierając się tylko na aspektach technicznych można by się oprzeć na optyce i (upraszczając) napisać o możliwości uzyskania mniejszej głębi ostrości przy rosnącej powierzchni materiału światłoczułego. Można też wspomnieć o tym, że matryce o takiej samej rozdzielczości w wersji 4/3 muszą mieć gęściej upakowane elementy światłoczułe, co zwiększa szum na wyższych czułościach (ale ten problem został już zniwelowany w znacznym stopniu).
Na poziomie amatorskim, wybór matrycy to sztuczny problem wynikający z blokady jaką nakłada na nas podświadomość (większe=lepsze). Ale też na poziomie zawodowym, tak naprawdę problem nie leży w wielkości matrycy, ale w świadomości i wiedzy fotografa. Znajomość optyki, technik obrazowania, czy dopasowanie się sprzętem do zadania to istotne składniki pracy z obrazem. Czasami płytka głębia to zaleta, a czasami wada, np. w makro. Im większa matryca, tym większa optyka, itd.
50k to cena w Polsce (sprawdziłem) (https://www.cyfrowe.pl/aparaty/obiektyw-sony-500-mm-f-40-g-ssm-.html) i roczny dochód przeciętnego amatora w Polsce miałem na myśli.
Toteż w Polsce sprzedaż będzie znikoma (aczkolwiek podejrzewam, ze paru amatorów fotografii dla których ta cena będzie stanowiła nieznaczący ułamek dochodów w Polsce też się znajdzie). Jednak takich obiektywów nie produkuje się z myślą o polskim rynku - liczą się rynki USA, Japonii, bogatych krajów Europy zachodniej, być może też Chin i Korei Południowej (pisze 'być może' gdyż nie znam tamtego rynku fotograficznego).
Dwa posty wyżej zażartowałem w temacie profesjonalizmu mierzonego wielkością klatki. Przed chwilą przypadkiem trafiłem na to: https://www.fotopolis.pl/newsy-sprzetowe/aparaty-fotograficzne/30304-largesense-ls911-pierwszy-wielkoformatowy-aparat-cyfrowy-juz-w-sprzedazy-ale-chyba-nie-tego-sie-spodziewaliscie
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.