Zobacz pełną wersję : Tropikalna Western Australia
O Australii mógłbym godzinami. Zachodnią Australie poznałem niemal w całości. Od Bremer Bay na południu gdzie mieszkamy, po parki Kimberley na północy. Ostatni, czteromiesięczny pobyt zaowocował 6 tyś zdjęć. Praktycznie można by aparat przymocować do oka i pstrykać bez przerwy. Wszystko to moim E300 i C5060.
Sztuka wyboru, to najtrudniejsza ze sztuk. Jak z takiej ilości wybrać kilka?
Tym razem cześć tropikalna. Powiedzmy, że cześć pierwsza. Jak zainteresuje, zmontuje cześć drugą. A potem z południa.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus01.jpg)
Takich zachodów słońca nie ma nigdzie na świecie. Zdjęcie troszkę podrasowane.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus02.jpg)
Kolejna noc w tropikalnym buszu. To nie jest hotel pięciogwiazdkowy. To hotel pod tysiącami gwiazd. Takiego komfortu nie zapewni żaden inny.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus03.jpg)
Niespotykana plaża. Zamiast piasku są miliardy maleńkich muszelek. Zarówno na plaży jak i w morzu. Efekt obumierania skorupiaków przez miliony lat.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus04.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus05.jpg)
Nazywają się King Waves Kill (Królewskie Mordercze Fale).
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/king.jpg)
Nie jednego już śmiałka pochłonęły. Sięgają nawet do 8 m. Po kilku mniejszych nadchodzi ta „Królewska”. Z brzegu zmyje każdego. Nie jeden XIX wieczny statek rozbił się na tych skałach.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus06.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus07.jpg)
Tropic of Capricorn. Zwrotnik Koziorożca. Za linią wymalowana na drodze już strefa tropikalna.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus08.jpg)
Kolejny tropikalny zachód słonca
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus09.jpg)
Do równika tylko 20 stopni. Samo południe. Temperatura 46 stopni. Cień niemal pod stopami. Jak tu robić zdjęcie pod słońce lub ze słońcem? :-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus10.jpg)
Typowa Australijska droga. Spotkanie drugiego samochodu to prawie święto narodowe. Czasami i dwa i trzy dni żadnego.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus11.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus12.jpg)
Czerwony ląd, czerwona Australia. Czerwona ziemia. Czerwona z rudy żelaza. Kopce termitów też czerwone.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus13.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus14.jpg)
Rafa koralowa. Tego opisać nie potrafię. To trzeba zobaczyć.
To były moje kolejne cztery miesiące. I ciągle i ciągle mi mało.
Zakochałem się w tym kraju i jest 100 tyś powodów by wrócić kolejny raz.
Smerf Maruda
3.04.08, 19:56
Bardzo solidne, wyjazdowo-wakacyjne foty. Będą stanowiły dobrą pamiątkę. Opisy również mi się podobają.
Pozdrowienia.
za Smerfem...
jedyneczka miodna... choć niby tka banalna.
Niezły reportaż można by z tego skleić. Jedynka super cukierkowa. Jak tam jest tak kolorowo to ja tam chce:)
Super! Mnie sie podoba. Podoba całość fotki i tekst. Cos w stylu reportażu gdzie można dowiedziec sie cos ciekawego i poogladac ciekawe foty. Pisz, pisz i pokazuj zdjęcia. Nawet jesli ci sie wydaje ze bez sensu pisz - dla nas jest to egzotyka pełną gębą a wiedza przyswajana w ten sposób jest 1000 razy lepsza od encyklopedycznej.
Dla mnie ta forma przekazu to bajka.
Zazdroszczę takiego spędzania wolnego czasu.
PS.
Zaintrygowało mnie że czasem mija 2-3 dni zanim spotkasz jakies auto na tej pustyni (a droga asfalfowa), a u nas tyle aut a drogi takie kiepskie. O ironio...
PS.
Zaintrygowało mnie że czasem mija 2-3 dni zanim spotkasz jakies auto na tej pustyni (a droga asfalfowa), a u nas tyle aut a drogi takie kiepskie. O ironio...
Drogi są dobre i bardzo dobre. Te mało używane nie zawsze asfaltowe. Czasami jest grewol (to drobne czerwone kamyki). Niekiedy jest asfalt tylko pośrodku a po bokach grewol. Jedzie się środkiem a przy wymijaniu zjechać trzeba na utwardzone pobocze.
Drogi główne, gdzie jeżdżą (czasami z czterema, pięcioma przyczepami) potężne traki, są w bardzo dobrym stanie.
Weź pod uwagę że taką drogę zrobi się raz i nie ma zimy a ruch... cztery, sześć na dzień i to w okresie wzmożonego ruchu turystycznego.
Naprawdę można i dwa dni przejechać i żadnego nie spotkać.
Południe jest bardziej zamieszkałe, ale mimo tego inny pojazd mija się co... 20 min do 1 godz.
Ps. Będzie dalasz cześć :-)
do mnie również jak najbardziej trafia
a RAFY - zazdroszczę :)
ciekawa, interesująca i pieszcząca oko relacja z podróży po tym egzotycznym jak dla europejczyka kontynencie. Na Królewskich falach zostałbym chyba do zapełnienia wszystkiego co mam. Pozdrawiam.
Australia to kraj naprawdę wielkich kontrastów.
Wszystko co znamy, tam zostało dosłownie odwrócone do góry nogami.
I to nie tylko w przenośni.
Jeżdżą lewa strona, drzewa nie dają cienia.
To kraj gdzie do zdobycia prawa jazdy wystarczy zademonstrowanie przed miejscowym policjantem umiejętność jazdy do przodu i po łuku. Dlatego przestało mnie dziwić że na każdym znaku jest napisane co on oznacza:-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/znak.jpg)
Znaki drogowe są dla...... nie chce obrażać, ale chyba dla nieudaczników ;-)
=====================
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/cien1.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/cien2.jpg)
Liście na drzewach układają się równolegle do promieni słońca.
Odwrotnie niż wszędzie w innym miejscu na świecie. W ten sposób oszczędzają zawartą w sobie wodę.
Wynikiem tego jest praktycznie brak cienia.
Czasami w quizach jest pytanie:
"Czy żyrafa może się schować w cieniu eukaliptusa?"
Nie chodzi o to że w Australii nie ma żyraf (bo może ktoś przywieźć).
Chodzi o to, że eukaliptus praktycznie nie rzuca cienia.
była druga część ale się zmyła:???:
fajnie, naprawdę fajnie opisane, przyjemnie się czyta i ogląda:grin:
"Pantera". Była druga część i jest.:-) :-)
Na chwile poszła do edycji. Już jest gotowa.
===================
Obiecana druga cześć tropikalnej Australii.
Australia, ta tropikalna nie jest łatwa do zwiedzania. Jest to nawet trochę ryzykowne. Przede wszystkim to brak wody. Australia jest sucha. Temperatury do 40 stopni. Maxymy przekraczają 50 stopni. O myciu raczej trzeba zapomnieć niekiedy na kilka dni. Woda nawet nie jest do picia. Jest do kosztowania.
Jak nie byłeś w tropiku to nigdy nie poczujesz jej smaku. To prawdziwy eliksir.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus15.jpg)
W tym miejscu była rzeka. Prawie 80% z nich są tylko okresowe. Po dwóch-trzech miesiącach znika. A jedynym śladem po niej są w tym miejscu gdzie była, drzewa, które jeszcze korzeniami gdzieś z głębi wyssiewają ostatnią wilgoć. Mają w sobie zapasu na dwa-trzy lata. Może spadnie deszcz.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus16.jpg)
Na dnie wyschniętych koryt rzek jeszcze rosną rośliny. Za dwa miesiące nie pozostanie tutaj nic. Słonce wypali wszystko.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus17.jpg)
W takich miejscach gdzie jeszcze utrzymuje się woda, można spotkać prawdziwe legendy współczesnej Australii...
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus18.jpg)
....Pan Tom. Emeryt, wdowiec. Wraz z emeryturą porzucił dom. Mieszka w Australii. Mówię o kontynencie. Swoim caravaning-car (samochodem campingowym), z pieskiem i papużką przemierza Australie. Latem na południe, zimą na północ. Zatrzymując się i "mieszkając" na przydrożnych parkingach, w buszu, koło rzeki itp. I tak już od ośmiu lat. To prawdziwa legenda współczesnej Australii
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/123.jpg)
To Jego papużka posłużyła do jednego z moich flagowych portretów :-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus19.jpg)
Podstawową zasadą przy zwiedzaniu Australii jest zapas wody. I to nie 5 czy 10 litrów. Co najmniej 50. Przy temperaturach do 40 stopni, 10 litrów schodzi dziennie. A wody nie ma. A jak już jest i zdatna do picia to nie zawsze smaczna. Jeden ze znaków informujący o najbliższym i następnych serwisach. Te następne to czasami i 600 km. A po drodze nic i nic.
Łączność telefoniczna zero. Na drodze żadnego samochodu, a jak już jest to raczej się nie zatrzyma. Wyobraź sobie awarie samochodu.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus20.jpg)
Kolej z rudą żelaza do portu. Ten pociąg miał chyba 200 wagonów, dwie lokomotywy. 20 min my czekali na przejazd.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus21.jpg)
Australijskie drogi. Dziesiątki kilometrów w linii prostej. Przyznam się że było to czasami bardzo nudne.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus22.jpg)
Jedno z bardzo nieprzyjemnych miejsc. Choć bardzo ładne. Wyschnięte słone jezioro. To białe to sól. A nieprzyjemne z tego względu, że w okolicy żadnego życia. W tak słonej okolicy żaden ptak, żadna zwierzyna nie zaglądnie.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus23.jpg)
Takie sobie skromne odległości na drodze.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus24.jpg)
Ocean Indyjski. Wiatr od lądu spycha napływającą fale, tworząc "pióropusz" na jej grzbiecie.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus25.jpg)
Zdecydowana większość linii brzegowej Australii to skały. Jednak są też bezludne piaszczyste plaże. Kilometrami nie ma żywej duszy.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus26.jpg)
Zabawa na wydmach :-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus27.jpg)
Ta druga osóbka na wszystkich zdjęciach to moja druga połowa.
Zatwierdzona przez Sędziego i Księdza.
to ja czekam na część trzecią :)
witam, bardzo ciekawe, pouczajace zdjecia i lektura ..;)
FotoAmator - stworzyłeś najciekawszy wątek jaki czytałem na tym forum. To co piszesz i pokazujesz na zdjęciach jest niesamowite! Z niecierpliwością czekam na kolejne części.
to ja czekam na część trzecią :)
Będzie i dalsza cześć :-)
Tym razem z południa. Południe też jest dużą atrakcją.
Zdecydowanie bardziej zielone.
Te niżej to z poprzedniego wyjazdu. Bez cyfrówki. Analogowe. A tym samym skanowane.
Skaner mam nie najlepszy, to i jakość nie za bardzo zadawalająca.
Ale konsumpcją z Aborygenami trudno się nie pochwalić.
Wrażliwym proponowałbym nie oglądać. Tak jednak wygląda życie Aborygenów.
A ogon z kangura uważają za przysmak. Dla mnie była poledwica.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/abor1.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/abor2.jpg)
========================
W drodze powrotnej, z tęskny za nami, zaglądną by się pożegnać i zaprosić jeszcze raz.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/sam.jpg)
BOMBA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Świetnie piszesz i okraszasz tekst fotkami. Świetnie wszystko dobrane. Kurcze czekam na wiecej i więcej. Jak oglądam pustynne fotki to wierzyć sie nie chce że to tak groźna okolica i jak bardzo trzeba uważać. Niesamowite.
Kolega ktory mieszkał w Sydney opowiadał o skorpionach - jak jest z nimi ? Realne zagrożenie ? Co z wężami ? Opowiedz...
I co z zapasami paliwa na tak długie odcinki drogi? :)
Świetnie się to ogląda i czyta.
Zawsze jak u nas jest zima (ta prawdziwa!) dla otuchy zaglądam czasami na prognozę pogody w Alice Springs ;-)
I co z zapasami paliwa na tak długie odcinki drogi? :)
Australia mimo wszystko to cywilizowany kraj. Raczej odległości bez stacji paliwowej większe niż 500 km są rzadkością. Pamiętam tylko jeden przypadek kiedy "Next Services" był za 620 km. Był to przejazd Pustynią Gibsona. 300-500 km nie należą do rzadkości.
No cóż. Kanisterek a nawet dwa z paliwem też jest nieodzowny. Bo nawet jak na mapie jest stacja to jeszcze nie koniecznie może być paliwo.
Mówiąc ogólnie. Wybierając się na północ należy już liczyć tylko na siebie. Telefon satelitarny? Owszem. Tylko to droga sprawa. My tego wynalazku nie mieli.
Węże, skorpiony, krokodyle, jadowite pająki, rekiny. Owsem, są.
Tiger Snake (wąż tygrysi), po ukąszeniu masz szanse przeżyć jeszcze dwie, może trzy godziny.
Rad-back (pajączek z czerwonym odwłokiem), każdy prawie ma go w ogródku. Po ukąszeniu żyjesz do dwóch godzin.
Textile Cone (ośmiorniczka w ślicznej muszelce), podniesiesz z plaży, nawet nie zauważysz że wewnątrz jest "śmierć". Po ukąszeniu krew w galaretę się zmienia.
I wiele innych. :-)
Ale bez przesady. Ostatnie śmiertelne ukąszenie przez węża było 10 lat temu i tylko dlatego że był tak pijany że nie był w stanie nawet do lekarza pójść. (ukąszony, nie wąż pijany :-) )
Wąż ucieka. Bardziej się boi niż my jego.
Odrobina zdrowego rozsądku i można żyć i przeżyć.
Naprawdę o wiele groźniejsze jest nieumiejętność wybierania się w tropik.
Woda, woda i jeszcze raz woda i GPS.
Wysoka temperatura to serduszko siada. I to są największe zagrodzenia.
==================
Pred wyjazdem wato przeczytać:
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/danger.jpg)
Witam
Bardzo wciągający wątek. Świetnie się czyta i świetnie ogląda.
Pozdrawiam
A cha. Co to jest „Services” ?
To zazwyczaj dom farmera, który prowadzi sklep i miejsce gdzie można u niego przespać się.
W sklepie są różne artykuły, wśród nich też i paliwo.
Przespać się można. Tylko w tym klimacie jest to wyrzucanie pieniędzy. Noclegu w buszu nic nie zastąpi.
W takich miejscach farmer jest zazwyczaj całkowicie samowystarczalny. Woda, to ta co spadnie z nieba. Elektryczność, agregat lub wiatrak.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/serwis1.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/serwis2.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/serwis3.jpg)
===================
Powiem Wam ciekawostkę której sam nie rozumiem do końca i raczej ciężko Wam będzie uwierzyć.
Woda w Australii to prawie 80% z deszczówki. Na farmach i w domach poza miastem zbiera się ją w dużych tankach. Po dachu do rynny a z rynny do tanku. Deszcz pada różnie. Są lata gdzie wody w tankach ma starczyć na dwa, a może i trzy lata, może i cztery. Czasami pada w sumie przez dwa tygodnie w całym roku (na południu z tym jest lepiej).
Wyobraźcie sobie, że taka woda z tanków nie jest w żaden sposób uzdatniana. Jedynie tylko sitko by paprochy nie leciały. Woda stoi ponad rok. A naprawdę nie piłem nigdzie na świecie tak smacznej i zdrowej wody.
Niżej dom gdzie mieszkamy. Samo południe Australii. Te zbiorniki obok domu (na pierwszym z prawej, na drugim z lewej), to zbiorniki na wodę. Są trzy. Jeden do używania, drugi rezerwa a trzeci pożarowy.
System nawadniania zbiorników to rynny od dachu do ziemi (na zdjęciu widać). I na zasadzie naczyń połączonych do zbiornika. W tym, Naszym przypadku oszczędzanie jest zbędne. Ale bardziej na północ, wodę trzeba niekiedy oszczędzać.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/dom1.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/dom2.jpg)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Witam
Bardzo wciągający wątek. Świetnie się czyta i świetnie ogląda.
Pozdrawiam
To tym bardziej i mnie jest miło i przyjemnie. :-) :-)
:-)
FotoAmator co przyciągnęło Cię do Australii?
Super przedstawiłeś swoją podróż, ciekawe komentarze i zdjęcia super!
Niesamowite.
Mam pytania ktore mis ie nasunęły po przeczytaniu tego co napisałes:
- skoro tak malo samochodow jezdzi przez pustynie to stacje benzynowe (service) działaja bardziej charytatywnie anizeli zarobkowo
- z czego ludzie żyją w twojej okolicy (z czego ty żyjesz) ? Bo skoro ziemia sucha to i nic nie wyrośnie, przemysłu nie ma raczej), no wiec co ? No i na czym ludzie zarabiają pieniądze ? COs sprzedają czy jak ?
Pozdrawiam.
Jestem pod wrażeniem tych wszystkich miejsc.. można się rozmarzyć...
Świetny reportaż, ładne zdjęcia, piękne, interesujące miejsca!
pzdr
FotoAmator co przyciągnęło Cię do Australii?
Australia była zawsze moją pasją. Jak prawie każdy 12-14 latek czytałem przygody Tomka Wilmowskiego. „Tomek w krainie kangurów”
Tak się złożyło, że tą pierwszą cześć przeczytałem kilka razy a już „Tomek na czarnym lądzie” tylko zacząłem :-)
Fascynowało wszystko, co było związane z Australią. Wówczas czymś utopijnym. Gdzieś tam była, kangury skakały, szkoły radiowe. To wszystko pobudzało emocje i marzenia by kiedyś zobaczyć. Zbierałem pocztówki, wycinki prasowe. Raz udało się miniaturkę kangura. Pamiętam, była relikwią. W szkole na konkursie „Wiedza o Australii”, w nagrodę dostałem książkę.
Jak się coś bardzo chce, to marzenia się czasami spełniają.
A potem…. Potem gen. Jaruzelski rozrabiał troszkę a mnie za lepszym życiem przewaliło po świecie i wygnało na Antypody. Marzenia się spełniły, jednak rzeczywistość nie była tak różowa. Nie nadaję się na emigranta. Taki wrodzony patriotyzm. Ale uzyskane kontakty, możliwości i rodzina sprawiły/sprawiają, że co jakiś czas z żoną lądujemy na czerwonym kontynencie.
Nie jest to tylko wycieczka. Fascynacja Australią pozostała.
Antypody i foto to moje dwa nieuleczalne „koniki”. Australia nawet zdecydowanie większy.
Jedno z drugim wspaniale współpracuje.
W domu nawet mam swoją „ambasadę”
http://www.formatfoto.pl/inne/ambas.htm
… a rodzinka też w stylu aussie (czyt. ozis, to taki…. powiedzmy tak jak na amerykanina mówią „jankes”. W tym przypadku całkiem pozytywne określenie). Odpowiednikiem Nowozelandczyka jest „kiwi” (czyt. kiłi, bardziej „kyłi”)
http://www.ozi.webas.pl/rodzin/
Ps. Nie mylić aussie z cowboyem. Bo Cię aussie zastrzeli na miejscu:-)
To tak jakbyś Aborygena pomylili z murzynem. Ten drugi Cię żywcem rozszarpie :-)
===================
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
============================
Niesamowite.
Mam pytania ktore mis ie nasunęły po przeczytaniu tego co napisałes:
- skoro tak malo samochodow jezdzi przez pustynie to stacje benzynowe (service) działaja bardziej charytatywnie anizeli zarobkowo
- z czego ludzie żyją w twojej okolicy (z czego ty żyjesz) ? Bo skoro ziemia sucha to i nic nie wyrośnie, przemysłu nie ma raczej), no wiec co ? No i na czym ludzie zarabiają pieniądze ? COs sprzedają czy jak ?
Pozdrawiam.
Oooo! Z tego to chyba zrobi się wywiad.
Cały watek może być nawet częścią do oficjalnej publikacji :-)
Otóż musisz wiedzieć, że Australia to prawie 8 mil. kilometrów kwadratowych.
(Europa ma 11 mil). Ludności tylko 20 mil. (na Słowacji jest 17 mil).
Jeżeli weźmiesz pod uwagę, że Sydney, Melbourne, Perth i Brisbane to 10 mil, a na samym południu mieszka 15-16 mil. To jaka gęstość zaludnienia może być na pozostałym terenie?
Z czego ludzie żyją? W miastach tak jak wszędzie na świecie. Są biura itp. Australia to rolniczy kraj. Na południu jest wiele farm. Owce są głownie hodowane i pszenica.
Są też fabryki, są kopalnie. Ruda żelaza to podstawowy artykuł eksportowy. Australia ma własną ropę. Są kopalnie złota, diamentów. Są też huty. Niestety, jest huta aluminium też.
Te kopalnie, huty to miejsca na dorobienie się Australijczyków (polacy też pracują). Pięć lat pracy w takich miejscach zapewni dostane życie na resztę. Nie z kapitału. Pozwoli na wyjście z „dołka”. Można kupić dom, jakąś ziemie, uruchomić jakiś biznes, a mając już to, pozwoli tylko na normalną pracę. Praca w kopalniach, hutach jest ciężka, ale to normalna praca w cywilizowanym kraju, ze wszystkimi prawami i socjalnym. I dobrze płatna.
Praca na tym samochodzie to… 5-7 tys $/tygodniowo, zakwaterowanie i prawie socjalne wyżywienie.
Wybuch opony rozrywa auto. Z kierowcą jest ciężko. Nie taki diabeł straszny. Zanotowano dwa takie przypadki.
http://www.formatfoto.pl/inne/big.htm
A wewnątrz Australii? Tu trzeba by się wrócić do czasów kolonialnych. Australia to była kolonia karna Anglików. Ludzie z czasem uzyskiwali wolność. Nie wszyscy wracali. Zdobywali Australie i się osiedlali. Inni (adminiradłowie statków, szlachta i podobni) od królowej w nagrodę za coś tam, dostawali ziemie. Nie zawsze była to zbawienna nagroda. Są farmy większe od niektórych Państw w Europie. Tylko co z tego. Ci ludzie niekiedy z braku deszczu, naprawdę mordują przez rozstrzelanie z automatu całe hodowle.
Farmer musi sobie radzić. I między innymi ma… u nas by to się nazywało „Zajazd”.
Jest sklep, jest stacja benzynowa. Ma jakiś tam ogródek, który zapewni mu życie. I ma też tysiące hektarów ziemi, na której nic nie wyrośnie. Na której jedynie żyją jego owce. Tam się rodzą, co się uda szczypnąć trawę to się wyżywią. Co jakiś czas samochodami, samolotami zaganiają to całe towarzystwo do strzyżenia. Jest wełna. A czasami brak deszczu „wymorduje’ w sposób naturalny.
Australia cywilizowana to południe. Dalej na północ to…. to „koniec świata”. Dziki Zachód.
To miejsca do zwiedzania. Życie nie jest łatwe.
Oczywiście są rodzyneczki w środku Australii. Oazy. Jak komuś za czasów kolonialnych udało się zaglejtować, jest teraz bogatym człowiekiem. Pod warunkiem, że obecne prawo, oddające Aborygenom ich własność, mu nie zabierze (czyt. odkupi).
Z czego ja żyję? I jak mnie na to stać?
Trochę na temat masz wyżej. Pozwolisz że ten temat trochę pominę :-)
Ludzie mnie lubią. :-)
Co oni pompują do tych opon ? wysokie ciśnienie jest tak niebezpieczne czy jakiś inny gaz?
pzdr
Co oni pompują do tych opon ? wysokie ciśnienie jest tak niebezpieczne czy jakiś inny gaz?
pzdr
Tak naprawdę to nie bardzo wiem. Musiałbym kombinować nad odpowiedzią :-)
Na pewno jest to tylko powietrze. Około 15 at. i duża masa zrobi swoje.
Tak bardzo spraw technicznych nie znam.
Na temat wybuchu tylko słyszałem. Nie jeden raz. Jest to jednak sporadyczne zdarzenie.
Co oni pompują do tych opon ? wysokie ciśnienie jest tak niebezpieczne czy jakiś inny gaz?
pzdr
Wystarczy powietrze, były mój sąsiad pompował koło traktora - miał pecha - oponę rozerwało.
Dziękuje za komentarze (proszę o więcej) i za zainteresowanie.
W takim razie przygotowałem już galeryjkę z południa.
"Południe Western Australia"
https://forum.olympusclub.pl/showthread.php?t=10839
:-)
Dziekuję za wyczerpującą odpowiedz. Mam nadzieje ze nie potraktowałeś mojego pytania (z czego ty żyjesz) dosłownie w sensie jakiegos rozliczania czy coś. Po prostu interesuje mnie jak można spędzić życie na takim pustkowniu w tak niesprzyjajacych okolicznościach (pogoda, jadowite węże, pająki, skorpiony). Badz co bądz trzeba byc naprawde twardym i odpornym psychicznie czlowiekiem. Teraz juz mniej wiecej wiem jak ludzie tam żyją.
Co z lekarzami, pomocą medyczną w razie ukąszeń? Co jesli jesteś na odludziu i cos cie ukąsi ? Ludzie mają zawsze w aptece antidota na takie urazy i aplikują je sobie sami ? Takie sytuacje sie zdarzają przecież.
podpisuję się za Kisi ;)
i jeszcze jedno, jak tam jest z internetem ??? nie ciągną chyba 200km światłowodu do jednego domku ? :)
pzdr
podpisuję się za Kisi ;)
i jeszcze jedno, jak tam jest z internetem ??? nie ciągną chyba 200km światłowodu do jednego domku ? :)
pzdr
"kisi" i "kasprzyk"
Ja nie mieszkam (jak mieszkam w Australii) na odludziu. Bremer Bay to mieścina. 600 km od Perth.
W Perth-cie też mieszkamy.
Bremer Bay jest jednak bardziej urocze, przyjemniejsze.
Relacja z Bremer Bay jest i jeszcze coś podeśle w wątku "Australia na Południu". Jutro coś jeszcze zmontuję.
Nie poto jeździmy na antypody by mieszkać w metropolii :-)
„Kisi”, spoko. Zrozumiałem sens Twojego pytania. I rozumiem, że to mogło interesować. Bo faktycznie. Odludzie a ludzie muszą żyć. Cieszę się że wyjasniłem
Jak jest z ukąszeniami? Pewnie, zdążają się. Szczepionki, antidotum to nie są trwałe leki. Krótkoterminowe. W zasadzie trzeba wiedzieć co ukosiło. Każdy wąż ma swój specyfik. Podanie niewłaściwego może nawet poważnie zaszkodzić. Dlatego na country lekarze raczej ich nie mają. (country - można by przetłumaczyć jako naszą wieś. Ale typowej wsi w Australii nie ma. Country to coś już daleko od miasta).
Od Bremer Bay do Albany jest 200 km. Tam jest szpital. Za dwie godziny można zajechać. Jest duża szansa. Na południu to (po za sporadycznymi miejscami) łączność komórkowa jest. W skrajnych przypadkach dzwoni się do lekarza. Jest dużo dróg przystosowanych do lądowania lekarskiego samolotu (wycięte krzaki na poboczu).
Australia istnieje (cywilizowana) 200 lat. Nie było wówczas telefonów. Ludzie żyli :-)
W tropiku jest już gorzej. To jest problem. Na mapach są oznaczone farmy. Czasami to może być 200 km przez busz. Farmer zazwyczaj ma już łączność satelitarną. Raczej ma.
A reszta? To tak jak ocean. Zdany na siebie i tylko siebie. Pozostaje uważać i mieć nadzieje że nic się nie stanie.
Ale bez przesady. Nawet ukąszenie najbardziej jadowitego to jeszcze nie koniec. Powiedzmy 1:10 może być naprawdę groźny. To zależy kiedy wąż ostatnio coś zjadł. Może ukąsić a jadu nie ma. Ukąsi przez spodnie, to też trochę ochroni.
No cóż, ludzie chodzą w góry i wracają. Czasami komuś się nie uda.
Intrnet? Moi drodzy. Południowa Australia to życie. Farmy, miasta i miasteczka. Pewnie, oddalone o 50-150-200 km. Właśnie że w niektórych miejscach ciągną druty. Nawet 200 km. Telefoniczny. Fotka niżej.
A tropik? Tam nie ma ludzi. Tam nie ma wody. Wybrzeżem owszem. Jeszcze coś/kogoś można spotkać. W środku? Tylko Alice Springs.
A farmy są, muszą być, samowystarczalne.
Woda z nieba, prąd z wiatraka, łacznośc to maszt radiowy na 20 m ze wzmocnieniem.
A w "garażu" :-) samolot lub helikopter.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/aus22.jpg)
Jak już mi się uda wybrać na Islandię, to następnym miejscem, jakie odwiedzę, będzie Australia :) Między innymi przez ten wątek :)
Twój wątek ocieka miłością i facynacją. Ludzie jeżdzą na Antypody ale rzadko się zdarza, że ktoś przemierza te odludzia, o których Ty piszesz. Świetnie się to czyta i ogląda. Dzięki :)
Twój wątek ocieka miłością i facynacją. Ludzie jeżdzą na Antypody ale rzadko się zdarza, że ktoś przemierza te odludzia, o których Ty piszesz. Świetnie się to czyta i ogląda. Dzięki :)
To jest mi naprawdę bardzo miło. :-)
Zapraszam do drugiego wątku. Południowa część Australii
:-)
Tak, ludzie jeżdżą. Tylko że większość zna Australie od Sydney, Canberra, Brisbane, Melbourne. To metropolie.
Australia Zachodnia. To jest raj. W zasadzie wszystkie Stany to na wschodzie. Australia Zachodnia to największy Stan. Od połowy wszystko na zachód. Gdzie jest stolica W.Australii, Perth i nic więcej.
FotoAmator dzięki za świetny reportaż,naprawdę od dawna nie czytałem tak wciągającego artykułu.Co tu dużo gadać,za poprzednikami czekam na dalsze,coś pięknego... pozdrawiam!
niesamowite historie ( choć tak normalne pewnie w Australii) i wspaniały klimat zdjęć...
Fotoamator - dzięki za ten wątek. Ja też wyrosłem na "Tomku Wilmowskim"...
Będę tu stałym gościem...
Najpierw ktotek mnie NYC zaraził, teraz Ty...emigracja pewna....:-)
Choć osobiście wybrałbym Australię, gdybym taki wybór miał...
Takich, co wyrośli czytając o przygodach Tomka Wilmowskiego i bosmana Smugi jest tu więcej ;)
Czytam Twoje wątki, FotoAmatorze, od deski do deski.
Jak napisalem, raczej tam sie nie wybiorę, między innymi dlatego, że źle znoszę upał (oprocz tego, ze daleko i drogo) ale Twoje fotki i opisy są fascynujące.
A jeśli miałbym gdzies przenieść się na dłużej to wybrałbym raczej Nową Zelandię. Lub Kanadę ;)
Może się zdziwicie. Mnie też trochę dziwiło ale przestało.
Ten parking niżej jest jakieś 100 km (może więcej) od jakiejkolwiek miejscowości. Jakiegokolwiek miejsca gdzie mogą myć ludzie. Taki sobie zwyczajny parking wzdłuż zachodniego wybrzeża. Część już tropikalna. I co mnie tak zdziwiło i już przestało dziwić?
Parking dobrze wyposażony, bardzo czysto. Jest ubikacja a w niej… papier toaletowy. Przyją się zwyczaj, zużyłeś, zostaw swój jak masz. Przywiozłeś śmieci? To je zabierz. Jest natrysk a w nim ciepła woda. Solar panel podgrzewa. Deszcz (okazjonalny) przynosi wodę a wiatrakowa pompa pompuje do zbiornika. Dziwne? Prawda?
Kiedy zobaczyłem takie przybytki pierwszy raz, to w pamięci miałem Nasze, rodzinne parkingi gdzie….. gdzie naprawdę trzeba uważać by nie wdepnąć. Owszem, ludzi znacznie mniej, mniej uczęszczany. Ale jak to przyjemne móc korzystać z takich parkingów
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/par1.jpg)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
Takich, co wyrośli czytając o przygodach Tomka Wilmowskiego i bosmana Smugi jest tu więcej ;)
Czytam Twoje wątki, FotoAmatorze, od deski do deski.
Jak napisalem, raczej tam sie nie wybiorę, między innymi dlatego, że źle znoszę upał (oprocz tego, ze daleko i drogo) ale Twoje fotki i opisy są fascynujące.
A jeśli miałbym gdzies przenieść się na dłużej to wybrałbym raczej Nową Zelandię. Lub Kanadę ;)
Nowa Zelandia jest piękna.
To zaopatrzenie Australii w żywność (ostatnio więcej z.... Chin :-( )
W Australii owoce tropikalne, ale jabłko nie urośnie. Kapusta, marchewka, ziemniaki też.
Tylko zamieszkanie w Nowej Zelandii to... Nie zamieszkasz na dłużej.
Wyspiarzem trzeba się urodzić. Nie wiem czy wiesz, ale Nowa Zelandia trzęsie się cały czas. To wyspa (wyspy, bo są dwie) wulkaniczna.
Może to zabrzmi dziwnie, ale w nocy cały czas szklanki w szafkach i na stole drżą. Do wyjątków należą dni kiedy jest spokojnie. Miejscowi to ignorują. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. :-)
No dobrze, więc nie zamieszkam na Nowej Zelandii. Ale wybrałbym się tam chętniej niż do Australii.
A jakby co, to mam stabilizację w body ;)
Hehehe - podoba mi sie euforia i zachwyt niektórych dzięki twoim wątkom. Przyznaje że wyglada to tak pięknie że cieżko uwierzyć w tak realne zagrożenia zdrowia/życia o ktorych piszesz. Pewne rzeczy sa niesamowite (jak choćby ten samowystarczalny parking).
Jak oglądałem fotki z twojej chacjendy (hehe) z widokiem na zachód słońca to wszytsko pięknie ładnie - ale samotność byłaby dla mnie chyba straszna. Ostatnio z wiekiem szukam spokoju ciszy (itp itd) ale chyba taka dawka jaka jest w australii mogłaby być dla mnie zabójcza.
Jak zostaną wizy zniesione kiedyś to na pewno bede chciał odwiedzić Australie (na pewno nie te regiony w ktorych ty bywałes bo na nie trzeba sie odpowiednio wyekspediowac).
Bardzo ciekawa relacja i piękne fotki. pozdrawiam
Jak oglądałem fotki z twojej chacjendy (hehe) z widokiem na zachód słońca to wszytsko pięknie ładnie - ale samotność byłaby dla mnie chyba straszna.
Nie jest tak źle. W końcu byłem z żoną i u rodziny.
Do.... nazwijmy to centrum Bremer Bay, jest 15 km.
Nie jest tak jak może uważasz. W Perth-cie też mieszkamy. Osobiście wolę Bremer Bay i jeździć gdziekolwiek.
Nie chciałbym tutaj na forum wszystkich szczegółów, ale życie towarzyskie istnieje i to naprawdę na dobrym poziomie. Samotność nie dokucza.
Inne życie, inny świat. Dla mnie, dla żony jest wielką atrakcją. A wyciszenie, szum oceanu, podpływające wieloryby, delfiny. Gwieździste niebo. Tego nie można nawet opisać.
Czasami jest pewne zdarzenie. Trochę tylko szcześcia.
Księżyc w nowiu i w pełni gwieździste niebo. Ciemno jak w ….. :-)
…i widzisz tylko gwiazdy, które przy spokojnym morzu odbijają się w wodzie. Jest wrażenie jak w kosmosie. Zawieszenie w próżni. Nie ma góry, nie ma dołu.
Możesz to sobie wyobrazić? :-)
Za takie atrakcje oddaję rok pobytu w apartamencie w InterContinental w Warszawa z pełna służbą i utrzymaniem :-)
:-)
…i widzisz tylko gwiazdy, które przy spokojnym morzu odbijają się w wodzie. Jest wrażenie jak w kosmosie. Zawieszenie w próżni. Nie ma góry, nie ma dołu.
Ech... możesz pisać w ten sposób w nieskończoność. Ależ to pobudza wyobraźnie!
I tak sobie myślę, że jesteś niezwykle inspirującą osobą. Niesiesz iskrę pasji, którą można sie zarazić! Dzięki śliczne FotoAmatorze :)
A zaczęło się tak niewinnie.:-)
Chciałem pokazać kilka fotek z Pinnacles, a zrobił się reportaż.
Jak Was jeszcze nie zanudzam to tym razem pokażę Wam jeszcze dalej na północ. Prawie centrum tropiku. Tutaj już naprawdę Diabeł mówi dobranoc. A może nawet „Dzień Dobry, witamy w piekle” :-)
Temperatury w granicach 40 stopni. Drogi już raczej tylko z grewolu lub żadne. Kurzy się, na szczęście za samochodem. Kurz z glewolu szybko opada. Mieliśmy do wyboru, albo klimatyzacja albo lodówka. Zimne piwo kusi, ale i pot z czoła się leje. Lodówka na szczęście jak pochodzi 10-15 min to trzyma temperaturę godzinę.
Niektóre kaniony były już suche, w innych woda szczątkowa, ale były też orzeźwiające. Z wodospadami. Woda w kanionach czyściutka, ciepła jak zupa. Kąpiel w takim czymś w temperaturze 40 stopni to jak raj.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan01a.jpg)
Piękny krajobraz. Ale tak samo surowy. Tutaj nawet już kangura spotkać nie można.
Ludzi, jeżeli tutaj ktoś zawita, to najwyżej 10-ciu na tydzień i to w okresie wzmożonego ruchu turystycznego.
Większa fotka panoramy jest tutaj www.formatfoto.pl/olymp/kan.htm
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan02.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan03.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan04.jpg)
Tutaj był wodospad. Za kilka miesięcy znowu będzie.
W tym kanionie woda jeszcze była. Jednak stojąca. Do takiej lepiej nie wchodzić. Nie jest to aż tak strasznie niebezpieczne, jednak stojąca woda w tropiku zawsze jakąś bakterie może mieć. Przy braku wody pitnej (jak zabraknie), po przegotowaniu nadaje się do spożycia. Chemii tutaj nie ma żadnej.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan05.jpg)
Wzrokowo jest czyściutka, ładnie w niej się odbija wszystko.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan06.jpg)
Miesiąc temu zapewne w tym miejscu jeszcze wypływała woda.
Zawsze gdzie jest okresowo lub była woda, to rosną drzewa. One sobie tam nawet szczątkową wilgoć znajdą. I potrafię "oszczedzać" do następnej rzeki.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan07.jpg)
Z góry kaniony wyglądają imponująco
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan08.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan09.jpg)
Wchodzimy do kanionu.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan11.jpg)
Wewnątrz jest trochę chłodniej. Czasami jak przyjdzie woda, to z tego miejsca trzeba jak najszybciej uciekać. Czasami można nie zdarzyć. Nie jest to żart. Nawet przy najbardziej słonecznej pogodzie (deszczów w tym miejscu prawie nie ma nigdy). Ale wystarczy że 300-400 km stąd, nad wybrzeżem padał deszcz, tutaj będzie rzeka za kilka godzin. A w takim zwężeniu prąd zmyje każdego. Później woda wchodzi pod ziemie i wychodzi…. niewiadomo gdzie.
Kaniony najbardziej uroczo wyglądają na początku września. Po zimowych opadach. Tym razem byliśmy trochę za późno.
Niżej fotka z mojego poprzedniego wyjazdu. Analogiem, więc skanowane.
Tutaj jest trochę filmu. Może się Wam otworzy. (7 Mb)
http://www.formatfoto.pl/olymp/aussie1.wmv
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan12.jpg)
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
================
================
A cha. Tutaj jest jakaś mapa. Dla zobrazowania gdzie, co i jak :-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/kan00.jpg)
Naprawdę Czerwony Ląd. Widzę nawet taras widokowy nad kanionem. I dzięki za mapę, lepiej dzięki niej widać skalę odległości.
Z dużą przyjemnością przeczytałem Twoją opowieść o Zachodniej Australii "od dechy do dechy". Mam nadzieję, że będziesz kontynuował swoją relację, która trafia wyjątkowo do mojej wyobraźni. Ja również uwielbiam podróże w miejsca odludne lub mało uczęszczane. Znajduję je w swojej okolicy, ale niestety ludzie "zostawiają po sobie pamiątki" i jest tego coraz więcej. Zazdroszczę Ci, że u Was jest inaczej. Po prostu inna kultura i inna świadomość ludzi. Dziękuję jeszcze raz za barwną opowieść i równie kolorowe zdjęcia. Z przyjemnością będę tu wracał.
Bajkowo ten wodospad wygląda. Piękne te miejsca, a za razem niebezpieczne.
czytam obydwa twoje watki i slina mi caly czas na biurko kapie (to z pragnienia oczywiscie) :) historie niesamowite nam tu opowiadasz i chwala ci za to. zdjecia oczywiscie jak najbardziej do pozazdroszczenia :) jednak chyba najbardziej podziwiam twoja chec powrotu w tamte okolice (najlepiej pewnie na stale) choc tak naprawde to bardziej zazdroszcze zdecydowania. niesamowite reportaze-wedlug mnie watek miesiaca co najmniej
Nie pytaj ale pisza dalej w miare jak masz czas i ochotę. Na pewno w wiekszości z nas masz zagorzałych czytelników.
Bajkowo ten wodospad wygląda. Piękne te miejsca, a za razem niebezpieczne.
Chyba to Cię zdziwi, co powiem.
Zdjęcie było wykonane w najbardziej prosty sposób i z najbardziej prostego aparatu.
Mój poprzedni wyjazdy. Zdjęcie skanowane z kliszy odwracalnej (slajdu). Zrobione radzieckim, dwuobiektywowym „Lomo”. Szeroka klisza 6x6 :-)
Dość wczesny wschód słońca. Tropik ma to do siebie, że słonce wstaje niemal natychmiast.
_______________________ (automatyczne scalenie)_____________________
==============
==============
:-)
Proszę coś wpisać, by rozdzielić wątek. Opowiem Wam o delfinach.
By dołączyć więcej zdjęć, moje topiki muszą być oddzielnie.
:-)
System nie pozwala dołączyć więcej fotek bez rozdzielenia wątku. Automatycznie scala z poprzednim.
Super, jak dożyję emerytki też się gdzieś wyniosę. :D
Super. Teraz mogę wkleić. Delfiny.
Myślałem o tym, co by jeszcze opowiedzieć.
Opowiem Wam o delfinach. A raczej o ich inteligencji.
Bardzo sympatyczne zwierzaki. Zwierzaki, bo delfin rybą nie jest. Ssak i oddycha powietrzem.
W moim poprzednim wyjeździe na antypody dość dużo pływaliśmy jachtem. Oj, oj. Gdzie my nie byli.
Około 1000 mil na pewno.
Wyobraźcie sobie jakie inteligentne i towarzyskie są delfiny. Podpłyną jeden, wystawił ten swój, zawsze uśmiechnięty pyszczek, coś zapiszczał i znikną. Heniu mówi, (kolega, żeglarz),
- Przypłyną się przywitać. Zaraz zobaczysz ile ich będzie –
Nie minęło 15 min i przyprowadził całą rodzinę. Było ich chyba pięć. Z tego co wiem, wpłynęliśmy na ich rewir. Cały czas nas prowadziły. Wyprawiając przy tym takie zabawy, że szkoda mówić. Płynęły obok jachtu, wyskakiwały i prosto pod dziób i pod kil, wpływały na powrót do wody. Wyglądało jakby nas asekurowały i prowadziły. Po jakimś czasie wszystkie wystawiły pyszczki, zapiszczały, pożegnały się i znikły. Opuściliśmy ich teren. To były całkowicie dzikie delfiny.
Nie mam dużo zdjęć z tego. Jeszcze bez cyfrówki. Ostatnie zdjęcia na dole. Skanowane. Papier i mały obrazek. Nie najlepsze.
A teraz fotki z ostatniego razu.
Monkey Mia. Niewielki rejon turystyczny. Atrakcją są śliczne plaże, kilka dzikich wysepek i dzikie, ale trochę oswojone delfiny. Pracownicy miejscowi nauczyli je by przypływały na poczęstunek.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del01.jpg)
Monkey Mia. Ciepło, przyjemnie. Urocza plaża i bryza od oceanu. Upał nie dokucza.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del02.jpg)
Widok od strony oceanu.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del03.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del04.jpg)
Na dwa dni wyczartowaliśmy katamaran. Było trochę przyjemnej zabawy.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del05.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del06.jpg)
Bardzo sympatyczne zwierzaki. Delfiny. Nie wolno ich dotykać.
Wcale się nie dziwię. Też by mnie szlak trafiał gdyby mnie wszyscy dotykali:-)
A naprawdę to chodzi o i ich delikatną skórę. Dużo chętnych by dotknąć i sprawdzić. Pracownicy tutejsi zabronili. Delfin jest do oglądania a nie do macania :-)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del07.jpg)
Delfiny są atrakcją, to w takim, niby muzeum jest model delfina i przekrój.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del08.jpg)
Delfiny atrakcją w wodzie, a na plaży oswojone pelikany. One też tutaj przylatują na darmowy poczęstunek.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del09.jpg)
Delfiny tylko pracownicy mogą karmić. Jakimś swoim sposobem potrafię je zwabić z wnętrza oceanu.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del10.jpg)
Jak już sobie pojadły, pobawiły się, dały się sfotografować, to odpłynęły.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del00.jpg)
Mapa. Monkey Mia. Jakieś okolo 700 km od Perth
===============================
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/olymp/del11.jpg)
To zdjęcie z poprzedniego pobytu na antypodach. Skanowane, nie najlepsze w jakości. Obok jachtu swoje zabawy wyprawiają najsympatyczniejsze zwierzaki oceanu. Delfiny.
Whoaaaaaaa! Niesamowity wątek, że też dopiero teraz na niego trafiłem. Przepiękne miejsca, świetne opisy, fajne fotki. Genialne. Świetnie się czyta i ogląda. Więcej, więcej, więcej!!!
Ale sympatycznie te pelikany wyglądają, takie fajne pyszczki ;)
FotoAmator
29.06.08, 19:19
Podnoszę wątek ze względu, iż może kogoś zainteresować nowa propozycja.
Za pozytywną namową i zainteresowanie jednego z tutejszych userów popełniłem wydanie albumowe. :)
Wiem że drogo. Ale to cena wydawcy. Sam też kilka złotych bym chciał.
Nie wykluczone że spróbuję zainteresować innego wydawcę z większym nakładem.
Jak ewentualnie interesuje to link niżej.
http://www.formatfoto.pl/sklep.htm
Proszę nie traktować tego jako reklamy a jedynie jako propozycja.
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/skle1.jpg)
https://forum.olympusclub.pl//brak.gif
źródło (http://www.formatfoto.pl/skle2.jpg)
Przeglądam cały wątek i zdjecia fantastyczne !! aż chce sie jechać !!!! super !! :roll:
Odnośnie książki, podziwiam sam fakt jej wydania i tempo. Gratulacje:)
Bardzo dobry wątek :grin: super się czyta!!!
K_Puchatek
13.07.08, 22:19
Wspaniały, porywający reportaż, wyśmienite fotki, z pasją napisane - ja bardzo, bardzo proszę o więcej!!!
Ogląda się to i czyta jednym tchem - podziwiam i przyznam się - zazdroszczę ...:oops:
Powered by vBulletin? Version 4.2.5 Copyright Š 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.