Cholera, jakie to małe! Albo to moje łapy są za duże. Od 24 godzin próbuję się przyzwyczaić i idzie mi coraz lepiej, ale nadal jestem w lekkim szoku Fotki już czekają na zgranie z karty pamięci, ale jeszcze trochę muszą sobie poczekać, bo nie mam ich jak zgrać. Czytnika kart nie mam, żadnego kabelka też nie, a Wi-Fi na razie bezużyteczne, bo bateria aparatu padła w ciągu kilkugodzinnego spaceru i właśnie się ładuje. Póki co więc jedynie fotka z telefonu i mała rozbiegówka literacka
Aparat mam do dyspozycji przez 10 dni i zamierzam używać go przez ten czas codziennie, chociaż będzie to nie lada wyzwanie. Wymyśliłem sobie, że "test" przeprowadzę w formie dziennika, więc będzie on w 10-ciu częściach, w których będę zamieszczał zdjęcia za każdego kolejnego dnia i swoje spostrzeżenia. Mam nadzieję, że jeszcze przed północą pojawi się tu pierwsza część, o ile pomarańczowa dioda w ładowarce zgaśnie jeszcze dzisiaj. Po doświadczeniach z poprzedniego ładowania mam pewne obawy, ale trzymam kciuki