Witajcie,
po tym jak miałem przyjemność poznać bliżej topowy aparat Olympusa OM-D E-M1 postanowiłem sprawdzić jego wersję budżetową - OM-D E-M10. Nie ukrywam, że spodziewałem się czegoś mocno ograniczonego względem najdroższego aparatu, w końcu jest około 2x tańszy. Już piewszego dnia testów moje obawy poszły w zapomnienie. Aparat okazał się w większości przypadku idealnym kompromisem. Nie czułem dyskomfortu mówiącego mi za każdym razem "to bieda OM-D, dozbieraj do E-M1".
Budowa:
Najpierw Plusy:
- Co pierwsze rzuciło mi się w oczy: LCD z EM1 - super odwzorowanie kolorów, rozdzielczość i wygoda.
- Następnie wizjer - no niestety szału nie ma, ale jest nieźle. Jest mniejszy od EM-1 i gorszy, ale ujdzie. Zatem do plusów.
- Obudowa całkiem sensowna - bałem się o byle jakie wykończenie i plastik fantastik jak z E-PL1, ale nie jest źle.
- Najfajniejszą rzeczą jaka jest zastosowana w guzikologii tego korpusu, to dwa pokrętła. Często w lustrzankach to rozwiązanie ma rezerwację tylko dla droższych modeli, tutaj nasz "OM-D light" dał nam tą wygodą i o to chodzi. Guziki są dobrze wykonane, miałem wrażenie że nawet ciut większe i wygodniejsze niż u E-M5. Klawisz podglądu zdjęć nie nie trzeba tak mocno wciskać. Z kolei nadal niewygodnie z klawiszem info, do którego dostępu broni z góry wystający profil na kciuk. Jako sooba posiadająca drobne dłonie nie miałem dyskomfortu związanego z małym rozmiarem samego body ze stałkami, ani nawet przy korzystaniu z 75-300mm.
- Gwint na statyw pod osią optyczną obiektywów... wreszcie. Docenią to fani panoram.
- Lampka wbudowana. Szału nie ma, ale jest - wolę to niż te doczepiane łatwe do zgubienia pstrykadełka. Jest słaba i na tyle nisko położona, że nie wypada jej używać na większych obiektywach typu 12-50, bo cień obiektywu przy mniejszej ogniskowej wpada w kadr.
- Brak dużego "kominka" niepotrzebnie stylizującego aparat na lustrzankę jak w em5 i utrudniającego chowanie do torby fotograficznej Niestety kosztem portu akcesoriów A-P2...
Co nie spodobało mi się:
- Bateria! 200 fotek na jednym ładowaniu to stanowczo za mało. MOim marzeniem byłoby zasilanie z dwóch AA... przynajmniej mniej kosztowałoby mnie dokupywanie kolejnych zapasowych akumulatorów. Na szczęście Olympus nie robi problemów jak niektóre inne firmy i zamienniki BLS-1 za grosze działają.
- Brak wyjścia akcesoriów A-P2 - oświetlenie LED o nazwie MAL-1, oraz zewnętrzny mikrofon SEMA-1 można schować do szafy. Trochę szkoda - zwłaszcza tego drugiego, ponieważ brak wejścia na mikrofon ogranicza nas do zdania się na jedynie wewnętrzny, a stabilizacja szumi...
- To że grip jest tylko trzymadełkiem, bez możliwości podpięcia doń akumulatora.
- Byle jakie gumowe na jeden zaczepik zamknięcie wejść USB i HDMI - należy mocno uważać by nie urwać.
- Brak elektronicznej migawki - jest fajnie rozbudowana funkcja "Time Lapse", która szybko może nam załatwić migawkę na 100.000 gwarantowanych pstryków.
Autofocus:
AF-S równie dobry jak w E-M1. Równie dobry znaczy super. AF-C całkiem nieźle sobie radzi, ale cudów się nie spodziewajcie - tu jeszcze lustrzanki są górą.
Stabilizacja:
Tutaj niestety działa tylko dobrze. Niestety ale nie jest to 5-osiowa stabilizacja z E-M1 i E-M5. Działa gorzej. Na pocieszenie powiem, że działa lepiej niż ta dwuosiowa z PENów, ale szału nie ma. Jeśli komuś na niej bardzo zależy, to nie będzie zachwycony jak właściciele starszego E-M5. Co ciekawie dość mocno szumi. Trochę mnie to irytowało na początku, ale po jakimś czasie mi przeszło.
Filmy:
Jak dla mnie podobnie jak e E-M1. Nie ma co narzekać, jeśli robi się je dla siebie. Niemniej widać cały czas złoty podział tortu MIkro4/3 pomiędzy firmą Olympus (foto), a Panasonic, gdzie nawet w budżetowym G5 dostaniemy europejskie 25p, a w Em10 nadal jedynie amerykańskie 30p. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że dla osób którym zależy bardziej na filmach, odradzam zakup E-M5, gdzie były one po prostu kiepskie.
Pozostałe atrakcje:
Korzystając z warsztatów oferowanych przez dystrybutora marki Samyang miałem okazję m. in. stworzyć m.in. swoje pierwsze "time lapsy". E-M10 ma tą funkcjonalność ciekawie rozbudowaną. Możemy ustawić interwał czasowy, ilość zdjęć i kiedy nastąpi pierwszy pstryk, a do tego ustawić, by automatycznie skręciło nam to filmik. HDRy działają, jednakże przez słabszą stabilizację nie ma już efektu wow i łatwo stracić detal przy fotografii w kiepskim świetle bez statywu - tu E-M1 rządzi.
Niemniej fajnie, że mamy wreszcie ciekawą i rozbudowaną propozycję od Olympusa w rozsądnej cenie.
The End
PS Tyle jeśli chodzi o moje gadanie, teraz czas na to co najważniejsze - czyli zdjęcia:
1.
2.
3. E-M10 + 75-300mm @300mm F/8
4. E-M10 + Samyang 7,5mm
5. E-M10 17mm 1,8 na f/4
6. E-M10 + 17mm 1,8