Czy mapowanie pikseli to konieczność w nowej puszcze? Wczesniej miałem ten problem z e-pm1, dzisiaj fotografowałem e-m5 na wyższych czułościach i wychodziły mi znowu hot piksele. Mapowanie rozwiązało problem, ale zastanawiam się, czy Olympus w ten sposób nie wsadza gorszych matryc zostawiając elektronice pole do popisu? Jak to jest u Was?