Nie po puszczę im. Jak mi jej nie uznają to pojadę i każę włożyć im do ich e-m5, niech wyciągną Niech się cieszą, że nie wytoczyłem im procesu za naprawę aparatu. Gdyby nie wyszła, to co jedynie serwis i utrata gwarancji. A to już z 1000 zł w plecy. Aku ciągle działa, naładował się. Musiałem zewrzeć jakiś styk, bo rozładował się w sekundę, aż się coś zaświeciło w nim. Sam proces ładowania trwał jednak niecałe pół godziny, więc podejrzewam poleciało jedno z ogniw. No i trochę teraz śmierdzi spalenizną. Do aparatu go już nie włożę. Komora e-m5 jest bardzo pasowna, wystarczył 1 mm i już nie wyskoczył. Po wszystkim myślałem, jak go można wyciągnąć bez uszkodzenia, można by użyć jakieś przyssawki podłączonej do odkurzacza, tylko skąd taką mieć pod ręką. Próbowałem z dość mocną taśmą klejącą, jednak potrzebna siła była znacznie większa.
Sami zobaczcie jak niewielkie przesunięcie zrobiło już taki duży problem: