Diabolique pieknie opisal te dyskretne roznice o ktorych wspominalem wczesniej piszac o portrecie i ujeciu portretowym,fotografowaniu muzyki na koncercie i muzykow na scenie.
Jak to bedziemy miec jasno wbite to temat ilosci plastiku czy zmarszczek bedzie srodkiem wyrazu a nie.....
http://www.renderosity.com/mod/galle...ername=mirek54
I tak Was lubie
Jak na razie to widzę tutaj tylko osoby, które nie przepadają za "plastikiem". A ja chciałbym zobaczyć jeszcze argumenty drugiej strony, tzn. osób, które retuszują na maksa. Może za tym też się kryje jakaś głębsza filozofia ...
Juz mnie zaszufladkowales.Ja nie jestem z tych co lubia lub nie "plastik" w portrecie.Jesli obrobka i styl pracy wymaga duzej ilosci tego plastiku to on tam ma byc.
Wszystko powinno miec swoja ilosc i miejsce.
To tak jak Zdjecie dziewczyny na ulicy zatytuujesz _Modelka Kasia na ulicy w Bydgoszczy.
To to wiekszej wiochy nie ma,nawet jak i ta Kasia niczego sobie.
http://www.renderosity.com/mod/galle...ername=mirek54
I tak Was lubie
Ależ upraszczasz. Nie napisałem, że nie przepadam za plastikiem. Napisałem, że sposób obróbki ma podkreślić zamiary. Jeśli to ma iść do Playboya to plastik i retusz jest wskazany. Albo pójście w stronę artyzmu, tak jak na załączonej wcześniej w tym wątku fotografii PanaKacprzaka. Dość duża obróbka tylko dodała tej pracy smaku, ale autor wiedział dokąd zmierza a obróbka nie miała na celu ratowania zdjęcia.
Wstałem rześki, więc mogę Was pomęczyć :
banc to co Diabeł pisał to określiłbym(na użytek własny) portretem reporterskim, tu Masz rys oblicza, którym przekazana jest, niemal dusza osoby portretowanej.
Przed tobą pisał Mironi to jasno określa wg mne, kiedy i po co "miziać skórę", Wiesz ja to odebrałem tak: jeżeli wiesz co robisz i co w ten sposób chcesz przekazać - rób, aleJak to bedziemy miec jasno wbite to temat ilosci plastiku czy zmarszczek bedzie srodkiem wyrazu a nie.....
To musi mieć sens.
Portret foto ma pięknych przodków: rzeźby popiersi, czy portrety, które wyszły spod pędzli Mistrzów. Te miały za zadanie pokazać portretowanego(ną)
jak najkorzystniej(często odbiegając od realiów), jednakże każdy z owych twórców kładł nacisk, na podkreślenie cechy, podnoszącej rangę postaci modela.
Niejednokrotnie były delikatnie przerysowywane, ale nie fałszowały obrazu obiektu.
Teraz zamiast dłuta czy pędzla, mamy aparat i ciemnię bądź PS'a i wykluło się portretowanie światłem. Myślę, że jeżeli będziemy się oglądali na przodków
dojdziemy do wniosku, że wiele mądrych wskazówek znaleźć można tak w popiersiach jak i obrazach a fałszowanie do bólu wizerunku to po prostu maskowanie
braku własnych umiejętności.
Diabeł albo Eddie wspomnieli o Draganie, świetny przykład: on przerysowując twarz do groteski, uwydatniał cechy ducha, osoby portretowanej.
Teraz pojawiło się mnóstwo Draganowskich stylizacji, wręcz obrzydliwych. Dlaczego? Ano bo "artysta" pomyślał "wow zaje***y" i zrobił stylicaję wg
tutka z netu nie kumając o co biega, w efekcie wyszedł potworek, zachwycający szczenięta a nic nie niosący.
kurde.
Miało być o plastiku, przepraszam, ale mnie poniosło.
|popRAWka: 3|SKARBNIK TWA wątek Moje foty :::: Nie ma prawdziwego szczęścia :::: wątek IR'iotyczne EGZEKUTOR TWA|Zloty: 6|
Oczywiście, pisz. Ja po prostu mam wrażenie, że za większością retuszów kryje się powiedzenie "bo tak się robi". Bez żadnego innego uzasadnienia.
Na wydziałach malarstwa ASP studenci rysują obowiązkową martwą naturę. Wszyscy podobnie. Po prostu trzeba zaliczyć.
W Playboyu zdarzały się czasami (rzadko) zdjęcia mało retuszowane. Ale też nie wiem dlaczego muszą być. Bo co, taka tradycja?
---------- Post dodany o 10:50 ---------- Poprzedni post był o 10:36 ----------
Saboor. Jak dasz ludziom narzędzie to będą go używać. Niekoniecznie z sensem. Obróbka komputerowa stała się powszechnie dostępna to ludziska używają.
Zazwyczaj wychodzą z tego potworki. Przegiąć jest łatwo, zbyt łatwo.
A jeśli chodzi o malarstwo. Wielu, nawet uznanych artystów odwalało chałturę. Portrety malowało się na zamówienie za grubą kasę. Wybitne dzieła, rzadko są portretami.
Wiem ale mi właśnie chodzi o granicę, która nas broni przed: "dać małpie brzytwę"
Nie większość a prawie wszystkie, dlatego przedstawiają możnych tamtego świata. Ale: Ludwik XIV to Ludwik XIV a nie Sizar,
a Katarzyna Wielka też nie Afrodyta. Nawet portret lekarza van Hel.. Gogha przedstawia lekarza jak na Gogha przystało mocno odjechany przedstawia
Doktora Gachet'a, a na jego twarzy smutek, rezygnację i melancholię.
Ja w pierwszym poście zastanawiałem się gdzie jest granica między partactwem(lateksową skórą) a wygładzaniem, i chyba powoli wykluwa się odpowiedź.
|popRAWka: 3|SKARBNIK TWA wątek Moje foty :::: Nie ma prawdziwego szczęścia :::: wątek IR'iotyczne EGZEKUTOR TWA|Zloty: 6|