Kilka dni temu kupiłem sobie nowy statyw Velbon... i znowu ten sam problem co przy starym... E-500 nie ma na spodzie obudowy drugiego otworu pod statyw (w który powinien wejść bolec mocowania statywowego dzięki któremu aparat nie kręci się na statywie)...
No i... przy przekręceniu aparatu na statywie do położenia pionowego wszystko leci na łeb na szyję... zwłaszcza przy większym obiektywie
Rozwiązania widzę dwa:
1) Przykręcić szybkozłączkę tak mocno jak się da... tylko jak mocno żeby czegoś nie rozwalić i się to trzymało?
2) Wywiercić sobie brakujący otwór "stabilizacyjny" pod spodem obudowy E-500
Czy ktoś już wpadł na taki sam szalony pomysł jak wiercenie obudowy swojego aparatu? A może macie inne pomysły? I co z gwarancją na taki "wiercony" aparat?