Prosta i skuteczna konstrukcja, wielkie brawa za zastosowanie naturalnych materiałów, zdjęcia z zasiadki kapitalne, brawo!
Prosta i skuteczna konstrukcja, wielkie brawa za zastosowanie naturalnych materiałów, zdjęcia z zasiadki kapitalne, brawo!
E-M1, E-3, E-30, TG-2, Stylus XZ-2, E-PL2, C-2100 UZ, ZD 8, ZD 7-14, ZD 14-54 II, 12-60 SWD, 50-200 SWD, 35 ED Macro, 50 ED Macro, ED 90-250, EC-20, EC-14, EX-25, FL-50 R, FS-SRF-11, Sigma 150 HSM
Do takich samych wniosków doszedłem, budować z materiałów na miejscu, może trochę pomóc siatką maskującą ale niekoniecznie.
Moje miejsce w okolicach Bytomia dość często odwiedzane przez lokalsów ale po zawaleniu się pewnej grobli jest jak by spokojniej. Kiedyś się wezmę i wtedy zobaczysz na co mnie stać
zkBBa- krajobraz, zwierzęta, ale nie tylko | Fanpage FB
E-M10 Mark II; P 25 1.7; P 14-42 3.5/5.6 II; P 45-150 4/5.6; Samyang 7,5 3.5
Wątek trochę podumiera a szkoda bo to ciekawy i piękny dział fotografii. Kiedyś pisałem Wam o moim "polowaniu" na bobry, których ślady bytowania odkryłem w mojej okolicy. Jako że fotografowanie i obserwacja przyrody jest moją pasją to też cierpliwość musi iść z tym w parze. Szkoda tylko jeszcze, że czasu mam tak mało. Zawsze jednak coś się znajdzie. Kolejne fotki z tego miejsca:
to ja też coś dołożę - co prawda lato zeszłego roku ale w tym jakoś mi kompletnie spacery nie szły; trochę cropnięte; usiadłem pod zwykłą siatką (tzw szal snajperski) po ciemnicy w miejscu gdzie przylatywały żurawie ale niestety nie udało się, za to maluch z mamusią się obudził i wyszedł z krzaków na śniadanko; a że wyszedł z mojej lewej to nie bardzo się chciałem kręcić w tej siatce ze statywem (to jest jednak minus luźnego maskowania) - w tym przypadku i tak prawie mi pękł kręgosłup jak się zacząłem wykręcać w lewo
pzdr
Hołek
"pijąc piwo dbasz o siebie i wyrabiasz zdrowy nawyk picia piwa u dzieci"
Przy takich balach ze słomą dobrze by się chyba sprawdził namiot z siatką maskującą. "Przyklejony" do takiego bala skomponował by się z otoczeniem. Ale najważniejsze, że fotka wyszła.
Na forum jest coraz więcej zdjęć nieudomowionej fauny i flory które w sam raz pasowałyby do tego wątku. Sam wątek kiedyś dobrze się rozwijał, teraz trochę podupadł. Wrzucę coś od siebie to może ktoś się dołączy i wątek znów odżyje.
Od paru lat przyglądałem się zaskrońcom które kiedyś wypatrzyłem na spacerze. Znalazły sobie miejsce przy dwóch stawach oddzielonych od siebie czarną, szlakową drogą. Pierwsze moje podejścia były do stawu z łagodnie opadającym brzegiem, gdzie można było uzyskać w miarę niską perspektywę zaskrońca pływającego w wodzie i z tego miejsca pochodzi ta fotka.
Na drugi rok zacząłem rozglądać się przy drugim stawie i spostrzegłem, że tam częściej można je spotkać na brzegu. Spowodowane to było chyba tym, że tam dłużej było słońce i brzeg był bardziej nagrzany. W pewien niedzielny poranek wybrałem się więc na zasiadkę. Godzina nie była zbyt wczesna. Promienie słońca właśnie zaczynały padać na miejsce w którym się ich spodziewałem. Założyłem na siebie kamuflaż, usiadłem i czekam. Miałem szczęście, siedziałem blisko norki w której jeden nocował. Wychylił łepek, ziewnął [ czego niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu ] i trwał tak przez chwilę ku mojej radości. Był jeszcze ospały, niedogrzany i specjalnie nie zwracał na mnie uwagi.
Byłem zresztą dość dobrze zamaskowany czemu dał wyraz jeden z przejeżdżających drogą rowerzystów w krótkich wojskowych słowach.
- Ja pi....le ale kamuflaż.
Po pewnym czasie wąż sobie popełzł ale pojawił się drugi, większy, też jeszcze trochę nierozbudzony.
Słońce było coraz wyżej i węże zaczęły polować na małe rybki. Ja siedziałem dalej patrząc jak sobie radzą. W pewnej chwili słyszę od drogi głos starszej pani.
- Panie, nic panu nie jest?
Odwróciłem się, przyłożyłem palec do ust i pomachałem na pożegnanie.
- Nic panu nie jest? Usłyszałem ponownie.
- Proszę pani ja tu robię zdjęcia, proszę się mną nie przejmować.
Starsza pani odpuściła i odjechała rowerem. Prawdopodobnie wracała z kościoła. Swoją drogą ciekawy jestem co sobie pomyślała widząc mnie w takim mniej więcej ubranku.
W miarę podwyższenia się temperatury zaskrońce były coraz bardziej nieufne i ruchliwe. Co prawda miałem na sobie kamuflaż, ale patrzyło na nie wielkie oko obiektywu. Obserwowały mnie tak jak ja ich.
Jeden tylko był inny. Zainteresował się mną i powoli zbliżał się do mnie okrężną drogą.
W pewnym momencie był tak blisko, że musiałem się naciągać do tyłu, żeby obiektyw mógł złapać ostrość.
Czas fajnie płynął i zbliżała się pora obiadowa. Trzeba było wracać do domu.
Kolega już jadł to i mi zaczęło burczeć w brzuchu.
Tak oto powstało tych kilka zdjęć którymi się z Wami dzielę.
Ostatnio edytowane przez tyrkand ; 28.04.19 o 17:51
Piękna relacja i ciekawe zdjęcia. Gratuluję wraże i dziękuję za podzielenie się nimi.
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)