Wszystko co przeczytacie niżej jest jedynie subiektywnym opisem wrażeń związanych
z użytkowaniem obiektywu Zuiko Digital 35-100/2.0. Nie będzie fachowych testów, pomiarów i tego typu szczegółów. Tylko i wyłącznie wrażenia i uwagi, nie mniej mam nadzieję, że tekst będzie czytał się lekko i przyjemnie, być może też okaże się przynajmniej odrobinę pożyteczny.
Zuiko Digital 35-100/2.0 to najwyższa półka w regale z obiektywami Olympusa.
W związku z tym wcale nie byłem zdziwiony odrobiną podniecenia udzielającego mi się
z każdem krokiem przybliżającym mnie do odbioru szkła. To nie żart! Gdybyśmy mówili
o czymś powszechnym, powiedzmy ZD 35/3.5 czy nawet ZD 50/2.0, ciśnienie prawdopodobnie nie skoczyłoby mi nawet odrobinę. Te obiektywy użytkownicy E-Systemu znają doskonale. ZD 35-100/2.0 to zupełnie inna sprawa, inna waga, rozmiar też.
Wiedziałem, że obiektyw nie będzie mały. Wystarczy kilka podstawowych informacji na temat konstrukcji tego przedmiotu, żeby wyrobić sobie jako takie wyobrażenie o nim. Pierwsze zetknięcie z nim było jednak zaskakujące. Specyfikacja techniczna mowi o 21cm długości i blisko 10cm szerokości. Gdy weźmiemy jednak ten obiektyw do ręki okazuje się, że robi on wrażenie dużo większego. Wrażenie potęguje osłona przeciwsłoneczna, która do rozmiaru dodaje co najmniej pół długości. Ostatecznie więc mamy do czynienia z przedmiotem nieporęcznym i bardzo ciężkim, cieszącym jednak oko. Konstrukcja jest mocna, zwarta, robi wrażenie niezniszczalnej. Należy jednak zapomnieć o tym co pisane jest przy tym obiektywie w sklepach internetowych. Konstrukcja ta nie jest lekka ani tym bardziej kompaktowa.
Nadszedł moment, w którym mogłem to cudo zapiąć do mojego E-3. Osłona przeciwsłoneczna, która była mi zbędna - pozostała grzecznie w pokrowcu,
ale zestaw i tak zdawał się być bardzo nieporęczny. Wagę całości szybko odczułem w ramionach już po pierwszych kilkunastu minutach zabawy. Trzymałem w dłoniach ponad 2,5 kg sprzętu fotograficznego, którym zamierzałem pracować następnego dnia przez
co najmniej 8 godzin. Przestało być wesoło.
Żeby jednak przygotować się na najgorsze, do zestawu dołączyłem lampę FL-50R. W ten oto sposób mój zestaw osiągnął wagę blisko 3kg. I tutaj pojawiło się bardzo pozytywne zaskoczenie (o ile można myśleć pozytywnie z armatą w garści), korpus z lampą świetnie równoważył się z obiektywem, dzięki czemu dźwiganie tego zestawu stało się bardziej znośne.
Dzień kolejny, wczesne przedpołudnie, rozpoczynam pracę w trakcie przygotowań do sesji. Ekipa uwijała się podczas malowania i czesania modeli, a ja spokojnie krzątałem się pomiędzy nimi wykonując zdjęcia moim E-3 z podpiętym ZD 35-100/2.0. O tym jak ciężki jest ten zestaw pisałem już wyżej. Trzeba dodać, że początki pracy z nim nie należały do najprzyjemniejszych biorąc pod uwagę kwestie wygody. Obiektyw jest długi, więc nie zawsze i nie wszędzie można było się z nim wpasować. Zestaw był nieprzyzwoicie ciężki, więc niektóre ujęcia wymagały sporego wysiłku fizycznego. Przestałem jednak narzekać po przejrzeniu kilku pierwszych zdjęć na ekranie aparatu.
W warunkach raczej słabego oświetlenia obiektyw pokazał swoje największe zalety. Możliwość pracy bez lampy w najczęściej używanym przeze mnie zakresie ogniskowych, gdy maksymalny otwór przysłony pozostaje stały, skutecznie odwróciła moją uwagę od rozmiaru i wagi sprzętu. Przynajmniej na jakiś czas.
Podczas sesji, gdy miałem praktycznie pełną swobodę ruchu (nie trzeba było się przeciskać pomiędzy ludźmi) rozmiary i waga sprzętu przestały mieć znaczenie. Natomiast bardzo miłe wrażenie zrobiła na mnie praca tego obiektywu. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że jest całkiem szybki. Tak, zdarzało mu się przejechać zakres w jedną i drugą stronę zanim złapał ostrość, to były jednak sytuacje bardzo rzadkie. Zresztą, w celu uniknięcia takich niedogodności możemy posłużyć się przełącznikiem pozwalającym na ustawienie odległości w jakiej obiektyw ma ustawiać ostrość. Kolejną sprawą, niesamowicie istotną i bardzo przemawiającą za ZD 35-100/2.0 okazał się rysunek. Obiektyw jest bardzo ostry, natomiast nieostrości malują się naprawdę piękną miękkością. Niesamowite wrażenie robi głębia ostrości uzyskiwana przy 100mm i maksymalnym otworze przysłony. Praca stała się niesamowitą przyjemnością, sprzęt przestał ciążyć i nie skłamię, jeśli powiem, że na czas użytkowania tego obiektywu świat stał się odrobinę piękniejszym miejscem.
Tego samego zestawu używałem również podczas spacerów plenerowych, między innymi po warszawskich Powązkach i cmentarzu żydowskim. Nawet po kilku godzinach ze sprzętem w rękach nie odczuwałem dyskomfortu czy zmęczenia.
W trakcie pracy przebiegającej bez pośpiechu i stresu, również podczas spacerów posługiwanie się blisko 3kg sprzętu fotograficznego, szczególnie takiej jakości, nie sprawiało problemów, było wręcz przyjemne. Nie wyobrażam sobie jednak pracy takim zestawem podczas fotoreportażu, czy to ślubnego czy jakiegokolwiek innego. To nie jest sprzęt, którym można pracować kilka godzin bez przerwy, gdy ciągle trzeba być w ruchu i nie ma możliwości swobodnego odkładania sprzętu na stolik. A szkoda, bo E-3 i ZD 35-100/2.0 w połączeniu z 14-35/2.0 byłby idealnym zestawem na każde warunki. Tak więc rozmiary i waga obiektywu są chyba jedyną wadą jaką mogę wymienić.
W związku z tym nie polecam zakupu tego obiektywu osobom ceniącym sobie małe rozmiary i niską wagę sprzętu. Tutaj dużo lepszym wyborem będzie zakup dwóch jasnych obiektywów stałoogniskowych, a różnicę w cenie można przeznaczyć na coś innego.
Muszę jednak powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Perspektywa posiadania i użytkowania
ZD 14-35/2.0 i/lub ZD 35-100/2.0 jest w tym momencie jedną z rzeczy, które naprawdę mocno trzymają mnie przy obecnym systemie. O ile z pierwszym z wymienionych obiektywów miałem do czynienia tylko przez chwilę, o tyle z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ZD 35-100/2.0 jest obiektywem doskonałym.
Naprawdę nie mogę się doczekać następnej sposobności pracy tym sprzętem.
A teraz zachęcam do obejrzenia kilku zdjęć wykonanych opisywanym zestawem.