Utopiłem obiektyw - dosłownie...
W czasie rowerowej wycieczki, podczas krótkiej przerwy w pedałowaniu siedziałem sobie na betonowym mostku.
Wyciągnąłem aparat z torby, bo fajne miejsce do fotografowania było - w tym momencie obiektyw Panasonic 12-32 korzystając z okazji wyskoczył z torby na wolność
Lądując na betonie zgubił dekielek, ale nie przejął się tym zbytnio, potoczył się do krawędzi i... plum.
Chwilę zastanawiałem się czy w ogóle warto go wyciągać, potem zastanawiałem się jak tego dokonać
W końcu, narażając swoje zdrowie (a może i życie) udało mi się go wydobyć.
Obiektyw leżał w wodzie blisko minutę, na głębokości ok. 70 cm - kto docielkiwy to sobie policzy jakie ciśnienie tam było
Po wyciągnięciu o dziwo woda w nim nie chlupotała - wytarłam dokładnie i zawinąłem w szybkoschnący ręcznik, żeby resztki wody wyciągnął.
W domu dałem mu wyschnąć w przewiewnym miejscu.
Rano dnia następnego zobaczyłem zaparowane soczewkę - więc wystawiłem drania na słońce
Dałem mu jeszcze kilka dni na wyschnięcie - po czym podpiąłem do aparatu...
Zdziwienie moje było ogromne - bo zwykły, tani, kitowy, nieuszczelniony obiektyw po dość długiej przecież kąpieli pracuje jak nowy
Przysłona działa, autofokus działa, nic nie chrobocze - duży plus dla Panasonic'a
Będę sledzić zachowanie obiektywu - jak w przyszłości nie zacznie coś szwankować, to napiszę.
================================================== ========
Jeśli ktoś miał podobne przygody z zamoczeniem sprzętu - to może się podzielić w tym wątku.