Nie wiem czy ktoś taki temat poruszał.
Wiemy, że słońce samo w sobie (widziane np. z kosmosu) jest białe, a raczej dla ludzkiego oka zimnobiałe. Po przejściu przez atmosferę ulega mniejszemu lub większemu rozproszeniu i wydaje się naszym oczom, że jest żółte, a o wschodzie i zachodzie czerwone (największe ugięcie i rozproszenie promieniowania niebieskiego). No dobrze, gołym okiem jest czerwone. W wizjerze czy na wyświetlaczu widzę nadal czerwone. Matryca rejestruje jednak zazwyczaj żółte, a czasem białe (załącznik 1), zgodnie zresztą z prawdą (nad morzem atmosfera bywa bardzo czysta).
1.
Ale w głębi kraju najczęściej dostaję żółte słońce. Przed kilku dniami na godzinę przed wschodem słońca poszedłem fotografować żurawie w miejscu gdzie je często widywałem. Żurawi nie było; najpewniej gdzieś gniazduja. Czas mijał, słońce już wzeszło, zatem fotografowałem jego wschód. Dwa kolejne załączniki to wykadrowane dla poprawienia kompozycji zdjęcie prosto z aparatu (2) i obrobione w PSE (3) dla wzmocnienia czerwieni. Chmury poczerwieniały mocniej, ale nie słońce.
2.
3.
Dzisiaj poszedłem przed wschodem specjalnie, żeby pobawić się właśnie słońcem. Zrobiłem kilkadziesiąt wariantów. Dwa załączm; pierwsze (4) z automatycznym balansem bieli, drugie (5) z ręcznie ustawionym na najwyższą możliwą w korpusie wartość temperatury barwowej 10000 st.K, i jeszcze skorygowałem na czystą czerwień, eliminując pozostałe barwy. I co? A no, zdjęcie jest czerwone, ale słońce biało-żółte, a przecież widziałem je całkowicie czerwone.
4.
5.
Oczy kłamią czy matryca rejestruje inaczej?