Po tegorocznych wakacyjnych lotach myślałem, że temat robienia zdjęć z latawca odłożę do kolejnego sezonu, gdy wiatr znowu powieje z odpowiednią mocą i stałością, by się wznieść z aparatem w powietrze, a tymczasem... okazuje się, że w okresie zimowym będę miał okazję pomajsterkować przy uchwycie na aparat.
Wszystko przez szkolenie UAV, w którym uczestniczyłem w listopadzie
Dzięki niemu, po zaliczeniu egzaminu państwowego, uzyskałem możliwość wykonywania lotów wielowirnikowcami do 25 kg. I nie miałoby to żadnego wpływu na loty latawcem, gdyby nie fakt, że trenując do egzaminu państwowego używałem symulatora lotów modeli RC. Mając do dyspozycji jedynie pad do gier komputerowych pomyślałem, że fajniej byłoby ćwiczyć manewry wirtualną maszyną z prawdziwą aparaturą jako kontrolerem. Ponieważ szkolenie odbywało się na maszynach pewnej, dominującej na rynku chińskiej firmy produkującej drony, znalazłem całkiem tani (acz dobry) odpowiednik aparatury, na której odbywałem loty prawdziwymi maszynami.
Do aparatury (nadajnika) dołączany jest odbiornik, a stąd już niewielki krok do sterowania serwomechanizmami. Gdy aparatura dotarła pomyślałem, że pora przerobić swój uchwyt, w którym mam zamontowany układ "auto-KAP/AuRiCo" od Brooxes, który obraca aparatem w trybie interwałowych zmian położenia. Rozejrzałem się po rynku serwomechanizmów i znalazłem takie, które będą się nadawać do zastosowania w uchwycie. Plan jest taki, że zyskam możliwość ustawiania aparatu pod dowolnym kątem i dzięki temu przejmę kontrolę nad kadrowaniem swoich zdjęć, co do tej pory zależało od pracy sterownika obrotów i podmuchów wiatru.
Ponieważ na uczelni, na której pracuję zbliża się przerwa świąteczna będę mógł przystąpić do przeróbki. Nie omieszkam podzielić się tu swoimi doświadczeniami w tym zakresie