PDA

Zobacz pełną wersję : O dalmierzach i Zeiss Ikon



Smerf Maruda
21.07.08, 21:35
Wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu kiedy na rynek będą powracać kolejne modele kultu takie jak choćby Hexar.

Dokładnie. Vide Zeiss Ikon.

voovoo2
21.07.08, 21:38
Tez bym chciał.Jednak posiadanie większej ilosci aparatów wprawia mnie w zakłopotanie.Najbardziej komfortowo czułbym sie mając jeden.Ale nie ma pewnosci czy ten panas to jest to:-)Kusi mnie jednak bardzo!!!!!:-)

Smerf Maruda
21.07.08, 21:40
Jeden aparat na slajd, drugi na czarnobiel, trzeci do średniego formatu i powiększeń 30x30, czwarty do kieszeni na codzienne wyjścia, piąty i szósty z sympatii do marki Olympus, siódmy - to Panas - bo tak! :-)

Sergiuszone
21.07.08, 21:42
Sorry tak się nie znam na historii ale Zeiss Ikon to chyba trochę starsze dzieje. Sądząc po pierwszym członie nazwy pewnie miał wspólne korzenie z Contax -em. Ostatni model Hexar- a (KM) z wymienną optyką miał bagnet Leica a to już blisko do 4/3 dlatego o nim wspomniałem. L1 Panasonica to też w sumie kolejny przykład.

Smerf Maruda
21.07.08, 21:44
Zeiss Ikon - w najnowszym wcieleniu - ma około, no, trzech czy czterech lat.

Sergiuszone
21.07.08, 21:45
A jakie to jest wcielenie?

Smerf Maruda
21.07.08, 21:46
Takie:

http://www.fotopolis.pl/index.php?n=2343

Sergiuszone
21.07.08, 21:53
Interesujące. Ciekawe czy to tylko efemeryda czy się udało.

voovoo2
21.07.08, 21:53
Prawie jak FED:-)

Smerf Maruda
21.07.08, 21:54
Interesujące. Ciekawe czy to tylko efemeryda czy się udało.

Kosztują około 5K. Zależy który, SW jest po około 1,5K.

Sergiuszone
21.07.08, 21:58
A nie masz jakiejś strony producenta? Nie wiem co znaczy SW?

voovoo2
21.07.08, 21:59
To chyba sprzęt dla koneserów...........nie chciałbym powiedziec snobów.Wierzę,że jest trochę ludzi,którzy uwielbiają fotografię nieśpieszną:-)Mają też na to kase.W wysoką jakośc takiego aparatu nie wątpię.

Sergiuszone
21.07.08, 22:03
A potem trafia na półki kolekcjonerów i pasjonatów fotografii.

Smerf Maruda
21.07.08, 22:05
A nie masz jakiejś strony producenta? Nie wiem co znaczy SW?

Strona: http://www.zeiss.com/zeissikon

SW - pewno super wide, ta wersja jest bez wizjera (chyba) i bez dalmierza (również chyba). Służy do podpięcia obiektywu o ogniskowej 15mm, do tego nie potrzeba ani jednego, ani drugiego. No, może wizjer trochę się przyda :)

voovoo2
21.07.08, 22:10
W jednym ze sklepow w Poznaniu była do niedawna do kupienia Bessa,bez obiektywu,bez wizjera,bez celownika.Nówka nieśmigana.Kosztowała coś ok 3 tys.Chyba właśnie pod taki obiektyw o jakim wspomina Smerf.zainteresowany tematem szukałem w necie ceny celownika.Okazało sie ze sam celownik montowany na sanki kosztuje bagatela 14oo zł.:-)

Sergiuszone
21.07.08, 22:12
Dzięki, kiedyś chodziłem za takim szerokokątnym (fonetycznie) Voiklenderem ale na szczęście fotografia cyfrowa pokrzyżowała te plany.

Smerf Maruda
21.07.08, 22:14
W jednym ze sklepow w Poznaniu była do niedawna do kupienia Bessa,bez obiektywu,bez wizjera,bez celownika.Nówka nieśmigana.Kosztowała coś ok 3 tys.Chyba właśnie pod taki obiektyw o jakim wspomina Smerf.zainteresowany tematem szukałem w necie ceny celownika.Okazało sie ze sam celownik montowany na sanki kosztuje bagatela 14oo zł.:-)

To Bessa L, jeśli nie miała wizjera. Za trzy tysiące - niezły biznes, nówki kosztowały mniej niż 1000 złotych. Być może chodzi o jakiś inny model, bo L-ka to jeden z bardziej dostępnych aparacików tej firmy. Do niej kupuje się Heliara 15mm z wizjerkiem i ma się znakomity aparat.

Sergiuszone
21.07.08, 22:17
Tylko trzeba filmy wywoływać a z tym robi się naprawdę cienko.

voovoo2
21.07.08, 22:18
Masz rację Smerf,moj błąd.Sprawdziłem.faktycznie 1000PLN do tego za 900PLN Skopar 35mm/2,5.Pytanie czy to dobry zestawa?Skąd do tego wziąc celownik?Taki za 1400 to chyba przesada?I jak tym czymś z takim szkłem ustawic ostrośc?

Smerf Maruda
21.07.08, 22:19
Wołaj sam.

(przeniosłem tam, gdzie miejsce tej dyskusji).

O, i właśnie się aukcja skończyła:

http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=400583083

Śmiesznie tanio, obiektyw jest wart więcej :-)

Sergiuszone
21.07.08, 22:21
Wołam sam ale problem jest ten sam.

Smerf Maruda
21.07.08, 22:24
Masz rację Smerf,moj błąd.Sprawdziłem.faktycznie 1000PLN do tego za 900PLN Skopar 35mm/2,5.Pytanie czy to dobry zestawa?Skąd do tego wziąc celownik?Taki za 1400 to chyba przesada?I jak tym czymś z takim szkłem ustawic ostrośc?

Jeśli to Bessa L, to nie ma dalmierza. Ostrość będziesz musiał ustawiać na skali na obiektywie. Przy szerszych kątach to nie problem, jeśli więcej niż 28mm - to już zaczyna to być kłopot. Dlatego wybrałbym raczej Bessę R - ona ma wizjer, i dalmierz, i mocowanie M39. Ze wspomnianym Skoparem może kosztować, czy ja wiem, z 1400 złotych nowy zestaw. Przypadkiem mam taki, ale nie wiem jeszcze, czy na sprzedaż :-)

R-ka do dostania tylko używana, bo już nie jest produkowana (być może jakieś sztuki zostały na CameraQuest). Nadal w produkcji są R3A i R3M, jak również R4A i R4M. Oba aparaty na bagnet Leiki, mają wizjery i dalmierze. Solidne. I drogie :-)

Syd Barrett
21.07.08, 22:32
Ja się ostatnio pastwię na czymś takim - Contax Ia (Zeiss Ikon).
Niestety zostało mi jeszcze 15 zdjęć i migawka zaczęła dziwnie chodzić, boję się, że będzie lipa. Nie chcę pstrykać zdjęć na siłę a świadomość, że może z tego nic nie wyjść hamuje mnie w skończeniu kliszy..
Na szczęście w Kr-owie mamy ponoć świetny serwis.

Smerf Maruda
21.07.08, 22:36
@Syd: jak te zdjęcia nie są robione na wyprawie życia, to chyba nic złego się nie stanie, nawet, jak foty nie wyjdą ;-)

Aparat śliczniutki :-)

Morlok
21.07.08, 22:43
A ja się przymierzam do czegoś takiego;
http://www.allegro.pl/item402453915_weltur_6x6_i_4_5x6_z_tessarem_zeissa _1_2_8.html
Jak mnie nie przebiją to będe mniał super-hiper turystyczny sredni format. :wink:

Sergiuszone
22.07.08, 16:43
ZORKA to spolszczona nazwa aparatu produkcji radzieckiej, czyli, po prostu zorkij. Aparat ten w dzisiejszych czasach określilibyście mianem pirata, ponieważ jest to kopia aparatu LEICA produkowanego w Niemczech w okresie międzywojennym.

Ponieważ jednostki miar podobnie jak szerokość torów trochę różniły się między obydwoma krajami a milimetr radziecki był dłuższy od niemieckiego Zorka jest kopią odrobinę mniej dokładną od protoplasty. Zresztą niewiele brakowało, aby jednostki miar wyrównały się w wyniku starań obu stron podczas przesuwania wspólnej granicy, która w wyniku dobrosąsiedzkich porachunków i zawartych porozumień przesuwała się od Bugu do Moskwy i z powrotem w kierunku Berlina. Oficjalnie krążą legendy, że aparat powstał przy pomocy maszyn wywiezionych z Niemiec w ramach odszkodowań wojennych. Gdyby to było prawdą razem z maszynami pojechaliby ich operatorzy, którzy zapewne z głodu wykonaliby kopię lepszą od oryginału, czyli legenda ta jest mało wiarygodna. Chyba wystarczy wstępu historycznego i trzeba przejść do sedna sprawy, czyli samego sprzętu.

Aparat wykonany jest całkowicie z metalu a korpus oklejony jest zapewne skóropodobną okleiną ułatwiającą trzymanie go w ręku. A jest, co trzymać, bo aparat pomimo niewielkich rozmiarów sporo waży oczywiście jak na dzisiejsze kryteria. Świadczy to, że konstrukcja nie jest oparta na stopach aluminium, lecz na kwasoodpornej stali. Zorka to aparat z prawdziwego zdarzenia, który dziś określilibyśmy mianem aparatu o ustawieniach w pełni manualnych.

Aby wykonać aparatem zdjęcia należy w pierwszej kolejności wyciągnąć z korpusu obiektyw, który musi zaskoczyć na specjalny bagnet. Rozwiązanie to zmniejszające gabaryty stosuje dzisiaj większość producentów cyfrowych aparatów kompaktowych z tą różnicą, że obiektyw wysuwa się elektrycznie. Jeśli nie wysuniemy obiektywu aparat wykona zdjęcia, ale na negatywie będziemy mieli czarne nieostre koła bez najmniejszego zarysu fotografowanego obrazu. Ponieważ aparat nie blokuje się i nie sygnalizuje w żaden sposób gotowości o pomyłkę bardzo łatwo. Kolejną czynnością jest zdjęcie kapturka chroniącego przednią soczewkę obiektywu przed zabrudzeniem i uszkodzeniem. Ponieważ aparat wyposażony jest w celownik lunetkowy i nie obserwujemy obiektu fotografowanego przez obiektyw o kolejną pomyłkę jest bardzo łatwo.

Zorka posiada dwa celowniki pierwszy służy do kadrowania obrazu natomiast przy pomocy drugiego ustawiamy ostrość. Wydaje się to trochę skomplikowane, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że w tamtych czasach w większości aparatów ostrość ustawiało się na „oko” to dla dość ostrych zdjęć warto było trochę się pomęczyć. Na „oko” za to ustawiało się parametry naświetlania przy pomocy przysłony umieszczonej na obiektywie i pokrętła na górze korpusu. Metodę na „oko” nazywano wtedy intuicją i doświadczeniem a osoby, które były pozbawione zarówno jednego jak i drugiego mogły skorzystać z ogólnie dostępnych kieszonkowych tabelek, dzięki, którym można było bardzo łatwo ustawić prawidłowe parametry. Zapewniam, że ustawienie odpowiedniego czasu naświetlania i przysłony odbywało się znacznie sprawniej niż ustawienie prawidłowego balansu bieli we współczesnych cyfrówkach.

Mankamentem jest natomiast zakładanie filmu. Zdejmowany jest tylko spód aparatu i zakładanie filmu wymaga wprawy o wiele większej niż samo fotografowanie. Po kilku nieudanych próbach należy zrobić przerwę i po pewnym czasie spróbować ponownie. Ma to oczywiście wielką zaletę! Przed każdym naciśnięciem na spust przez chwilę zastanawiamy się czy warto go wcisnąć zerkając na chromowany licznik wykonanych zdjęć.

Niechęć do zakładania filmu powoduje, że zaczynamy myśleć podczas fotografowania oszczędzając klatki. Proste i jakie skuteczne rozwiązanie! Sam spust migawki działa bardzo miękko a sama migawka pracuje prawie bezgłośnie. Do przesuwania filmu służy pokrętło, które ma ponacinane brzegi, aby nie ślizgało się w palcach. Rozwiązanie jest tak skuteczne, że należy uważać, aby nie pościerać sobie skóry z palców. Wydawać by się mogło, że zrobiono to celowo, aby móc robić zdjęcia na mrozie w rękawiczkach, ale jest to bezzasadne, ponieważ aparat ma gumowaną szmacianą migawkę, która w okolicach zera przestaje działać. Prawda pewnie leży gdzieś po środku a niewątpliwie ludzie radzieccy mieli grubszą skórę od delikatnych rączek dzisiejszych obywateli, którzy kilofy zamienili na klawiatury i jojstiki koparek.

Zorka to aparat z wymienną optyką spotyka się jednak najczęściej z obiektywem standardowym. Do innych obiektywów należy posiadać specjalny celownik umieszczony na saneczkach przypominających mocowanie do lampy błyskowej. W komplecie z dodatkowymi obiektywami i celownikiem aparat może być kolekcjonerską gratką. Zorka która trafiła w moje ręce nie posiadała gniazda synchronizującego lampę błyskową. Albo zapomnieli zrobić to w fabryce, aby zdążyć z planem albo posiadam wersje na tereny gdzie są białe noce, czyli gdzieś w okolicach Leningradu. To pozostanie chyba już na zawsze tajemnicą.

Dzięki owocnej wymianie handlowej marka Zorka stała się w naszym kraju bez mała synonimem aparatu fotograficznego. Wystarczyło pomyśleć o fotografii a przed oczyma miało się Zorkę. Aparatem tym posługiwali się zarówno zawodowcy, dziennikarze jak również zwykli fotoamatorzy, którym te aparaty służyły przez wiele lat.

Gundi
22.07.08, 16:51
ZORKA to spolszczona nazwa aparatu produkcji radzieckiej, czyli, po prostu zorkij. Aparat ten w dzisiejszych czasach określilibyście mianem pirata, ponieważ jest to kopia aparatu LEICA produkowanego w Niemczech w okresie międzywojennym. Ponieważ jednostki miar podobnie jak szerokość torów trochę różniły się między obydwoma krajami a milimetr radziecki był dłuższy od niemieckiego Zorka jest kopią odrobinę mniej dokładną od protoplasty. Zresztą niewiele brakowało, aby jednostki miar wyrównały się w wyniku starań obu stron podczas przesuwania wspólnej granicy, która w wyniku dobrosąsiedzkich porachunków i zawartych porozumień przesuwała się od Bugu do Moskwy i z powrotem w kierunku Berlina. Oficjalnie krążą legendy, że aparat powstał przy pomocy maszyn wywiezionych z Niemiec w ramach odszkodowań wojennych. Gdyby to było prawdą razem z maszynami pojechaliby ich operatorzy, którzy zapewne z głodu wykonaliby kopię lepszą od oryginału, czyli legenda ta jest mało wiarygodna. Chyba wystarczy wstępu historycznego i trzeba przejść do sedna sprawy, czyli samego sprzętu.
Aparat wykonany jest całkowicie z metalu a korpus oklejony jest zapewne skóropodobną okleiną ułatwiającą trzymanie go w ręku. A jest, co trzymać, bo aparat pomimo niewielkich rozmiarów sporo waży oczywiście jak na dzisiejsze kryteria. Świadczy to, że konstrukcja nie jest oparta na stopach aluminium, lecz na kwasoodpornej stali. Zorka to aparat z prawdziwego zdarzenia, który dziś określilibyśmy mianem aparatu o ustawieniach w pełni manualnych. Aby wykonać aparatem zdjęcia należy w pierwszej kolejności wyciągnąć z korpusu obiektyw, który musi zaskoczyć na specjalny bagnet. Rozwiązanie to zmniejszające gabaryty stosuje dzisiaj większość producentów cyfrowych aparatów kompaktowych z tą różnicą, że obiektyw wysuwa się elektrycznie. Jeśli nie wysuniemy obiektywu aparat wykona zdjęcia, ale na negatywie będziemy mieli czarne nieostre koła bez najmniejszego zarysu fotografowanego obrazu. Ponieważ aparat nie blokuje się i nie sygnalizuje w żaden sposób gotowości o pomyłkę bardzo łatwo. Kolejną czynnością jest zdjęcie kapturka chroniącego przednią soczewkę obiektywu przed zabrudzeniem i uszkodzeniem. Ponieważ aparat wyposażony jest w celownik lunetkowy i nie obserwujemy obiektu fotografowanego przez obiektyw o kolejną pomyłkę jest bardzo łatwo. Zorka posiada dwa celowniki pierwszy służy do kadrowania obrazu natomiast przy pomocy drugiego ustawiamy ostrość. Wydaje się to trochę skomplikowane, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że w tamtych czasach w większości aparatów ostrość ustawiało się na „oko” to dla dość ostrych zdjęć warto było trochę się pomęczyć. Na „oko” za to ustawiało się parametry naświetlania przy pomocy przysłony umieszczonej na obiektywie i pokrętła na górze korpusu. Metodę na „oko” nazywano wtedy intuicją i doświadczeniem a osoby, które były pozbawione zarówno jednego jak i drugiego mogły skorzystać z ogólnie dostępnych kieszonkowych tabelek, dzięki, którym można było bardzo łatwo ustawić prawidłowe parametry. Zapewniam, że ustawienie odpowiedniego czasu naświetlania i przysłony odbywało się znacznie sprawniej niż ustawienie prawidłowego balansu bieli we współczesnych cyfrówkach. Mankamentem jest natomiast zakładanie filmu. Zdejmowany jest tylko spód aparatu i zakładanie filmu wymaga wprawy o wiele większej niż samo fotografowanie. Po kilku nieudanych próbach należy zrobić przerwę i po pewnym czasie spróbować ponownie. Ma to oczywiście wielką zaletę! Przed każdym naciśnięciem na spust przez chwilę zastanawiamy się czy warto go wcisnąć zerkając na chromowany licznik wykonanych zdjęć. Niechęć do zakładania filmu powoduje, że zaczynamy myśleć podczas fotografowania oszczędzając klatki. Proste i jakie skuteczne rozwiązanie! Sam spust migawki działa bardzo miękko a sama migawka pracuje prawie bezgłośnie. Do przesuwania filmu służy pokrętło, które ma ponacinane brzegi, aby nie ślizgało się w palcach. Rozwiązanie jest tak skuteczne, że należy uważać, aby nie pościerać sobie skóry z palców. Wydawać by się mogło, że zrobiono to celowo, aby móc robić zdjęcia na mrozie w rękawiczkach, ale jest to bezzasadne, ponieważ aparat ma gumowaną szmacianą migawkę, która w okolicach zera przestaje działać. Prawda pewnie leży gdzieś po środku a niewątpliwie ludzie radzieccy mieli grubszą skórę od delikatnych rączek dzisiejszych obywateli, którzy kilofy zamienili na klawiatury i jojstiki koparek. Zorka to aparat z wymienną optyką spotyka się jednak najczęściej z obiektywem standardowym. Do innych obiektywów należy posiadać specjalny celownik umieszczony na saneczkach przypominających mocowanie do lampy błyskowej. W komplecie z dodatkowymi obiektywami i celownikiem aparat może być kolekcjonerską gratką. Zorka która trafiła w moje ręce nie posiadała gniazda synchronizującego lampę błyskową. Albo zapomnieli zrobić to w fabryce, aby zdążyć z planem albo posiadam wersje na tereny gdzie są białe noce, czyli gdzieś w okolicach Leningradu. To pozostanie chyba już na zawsze tajemnicą.
Dzięki owocnej wymianie handlowej marka Zorka stała się w naszym kraju bez mała synonimem aparatu fotograficznego. Wystarczyło pomyśleć o fotografii a przed oczyma miało się Zorkę. Aparatem tym posługiwali się zarówno zawodowcy, dziennikarze jak również zwykli fotoamatorzy, którym te aparaty służyły przez wiele lat.

Piękny tekst

Sergiuszone
22.07.08, 18:31
E tam zaraz piękny ale dzięki,

Morlok
22.07.08, 19:34
Konkuretem dla Zorki był Kijew. Aparacik to kopia Contaxa. Jakość aparatu była właściwie taka sama jak Zorki. Ma jedna niedogodność, zanim ustawi sie czas to trzeba naciągnąc migawkę, bo inaczej można ją uszkodzić. Niestety optyka jest radziecka, jak się trafi. Wiecej na stronce:
http://www.aparaty.tradycyjne.net/recenzja,31.html

Pozdr.

Sergiuszone
22.07.08, 19:39
Ja mam na myśli tem model: http://www.allegro.pl/item403094140_radziecki_exportowy_zorki_zorka_z_19 51_roku_.html#photo

Morlok
22.07.08, 19:48
Ja mam na myśli tem model: http://www.allegro.pl/item403094140_radziecki_exportowy_zorki_zorka_z_19 51_roku_.html#photo

Piekny przedmiot :)
W końcu robiony przez dobrych niemieckich "importowwanych" fachowców.
A tak na poważnie to gdybym miał kaskę to już byłby mój. Jeżeli fotki w allegro pokazuja prawdę to jest w pieknym stanie .
Pozdr.

Rafał Czarny
22.07.08, 19:58
E tam zaraz piękny ale dzięki,

Piękny czy nie - brakuje w nim akapitów. Źle się przez to czyta.

Sergiuszone
22.07.08, 20:05
To na Forum wcięło akapity, przeniosłem z Open czegoś tam i tak się zrobiło. Jeśli do jutra nie wyląduje na wysypisku to poprawię. O ile oczywiście będzie chciał to ktoś czytać.

Rafał Czarny
22.07.08, 20:17
To na Forum wcięło akapity, przeniosłem z Open czegoś tam i tak się zrobiło. Jeśli do jutra nie wyląduje na wysypisku to poprawię. O ile oczywiście będzie chciał to ktoś czytać.

Jutro nie będziesz mógł wyedytować tego postu. Jest ograniczenie czasowe.

Sergiuszone
22.07.08, 20:26
Tak załapałem, już to zrobiłem ale równa mi do lewego, jak w wojsku.

pat.p
28.10.09, 15:18
Witam
Odświeżam wątek, bo jestem ciekaw Waszego zdania na temat tego aparatu. Myślę, że jest to świetne uzupełnienie cyfrowej lustrzanki, oferujące znakomite możliwości szklarniane...
Tylko jest pytanie - czy ten - drogi w porównaniu z np. Olympusem OM2n - dalmierz oferuje na tyle więcej, że warto ustawić na niego świnkę-skarbonkę?
Czy ktoś porównywał?

Będę wdzięczny za opinie

Pozdrawiam
Pat

mynameisnobody
28.10.09, 15:21
nie oferuje ale i tak warto rozbić świnię dla niego.
Za pół ceny dostaniesz używkę hexar RF -równie dobry i ma parę bonusów (1/4000s)

Rafał Czarny
28.10.09, 15:21
Witam
Odświeżam wątek, bo jestem ciekaw Waszego zdania na temat tego aparatu. Myślę, że jest to świetne uzupełnienie cyfrowej lustrzanki, oferujące znakomite możliwości szklarniane...
Tylko jest pytanie - czy ten - drogi w porównaniu z np. Olympusem OM2n - dalmierz oferuje na tyle więcej, że warto ustawić na niego świnkę-skarbonkę?
Czy ktoś porównywał?

Będę wdzięczny za opinie

Pozdrawiam
Pat

Jeśli nie robisz street foto i nie potrzebujesz cichego aparatu to szkoda czasu na zabawy z dalmierzami. System OM jest genialny, obiektywy perfekcyjne. Nic więcej do robienia zdjęć nie potrzeba.

Dalmierze są dobre na ulicę, bo są ciche. W pozostałych przypadkach lustrzanka OM będzie lepsza i tańsza.

Keek
2.11.09, 15:53
Jak napisal Ci Rafal - jesli nie potrzebujesz cichego aparatu do szerokich obiektywow, przesiadka nie ma sensu. Niewiele zyskasz a nie bedziesz mogl uzywac teleobiektywow, makro i innych drobiazgow. Lepiej poszukac Zuiko 21/2 :D

PS. Zeiss Ikon jest tez produkowany przez cosine. Podobnie jak Voigtlaneder. Nie mam oczywiscie oficjalnych wiadomosci na ten temat, ale ten kto trzymal obydwa aparaty w reku, od razu dostrzeze podobienstwo.

mynameisnobody
2.11.09, 16:17
zeiss IKON ZM CICHY?
:shock:
E-1 w takim razie jest niesłyszalny -zachowując proporcje.
Drodzy koledzy -proszę o niepowielanie mitów dopóki ich sami nie sprawdzicie.
Chcecie bezszelestnego aparatu - hexar AF - możesz komuś z 1m obfotografować uszy nie wzbudzając podejrzeń
Jeśli chodzi o dalmierze to jest to rozwiązanie I D E A L N E do streetfoto.
Można chodzić patrząc przez wizjer (nieważne jaka ogniskowa) -i widać*przezeń "przyszłość" :wink:
-to co wejdzie w kadr za chwilę...

Lustrzanka to dobre do studia i fotografii ptaków czy innego makro albo katalogowania znaczków pocztowych.
Używam OM i cenię go bardzo (ssskarb) ale do niezobowiązującego focenia -dalmierz jest stworzony.
I daje o wiele więcej radochy -co jest wartością samą w sobie.
Za 600€ można kupić body (używka) HEXAR RF -to chyba najlepszy dalmierz jaki kiedykolwiek powstał (niestety cichy to on nie jest).

Keek
5.11.09, 19:36
Można chodzić patrząc przez wizjer (nieważne jaka ogniskowa) -i widać*przezeń "przyszłość" :wink:
-to co wejdzie w kadr za chwilę...

W zasadzie masz racje, tylko kiedy uzywasz najszerszych ramek w wizjerze to tej "przyszlosci" niewiele widac. Uzytkownicy Lajek, przy 28mm musza wrecz wsadzac oko do srodka celownika, zeby moc zobaczyc przynajmniej "terazniejszosc", bo w wiekszosci przypadkow widza "przeszlosc".